Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2020, 19:10   #16
Sepia
 
Sepia's Avatar
 
Reputacja: 1 Sepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputację

Na świecie istnieją miliony rzeczy mogących człowieka unicestwić; w ułamku sekundy wymazać życie, które z takim wysiłkiem stara się podtrzymywać. Wszystko kręci się wokół tego, by nie umrzeć. Jedzenie, sen, oglądanie się w prawo i lewo przed przejściem przez ulicę. Każdy drobiazg ma uchronić przed czymś, co i tak nieuniknione. Jeśli się nad tym zastanowić, to bez sensu… największy dowcip świata. Całe życie jest zorganizowane wokół tego, żeby przedwcześnie nie odejść z tego świata, a jednocześnie doskonale wiadomo że to jedyna rzecz, której się nie uniknie.

Przeznaczenie dopadło panią Giovanni kilkadziesiąt metrów od własnego mieszkania, na schodach przeciwpożarowych… a może dopadła ją już wcześniej i teraz tylko Śmierć upomniała się o zaległy trybut. Marlow wiedziała jedno: chciała uciekać, zerwać do szaleńczego biegu na ślepo. Do przodu, jak najszybciej! Tak szybko, żeby zostawić za sobą szaleństwo i zły sen w którym pogrążyło się Raccoon City… a wtedy ktoś szarpnął ją za ramię. Zatrzymała się, przyszpilona do jednej chodnikowej płyty siłą większą niż jej własna. Przerażona odwróciła się przez ramię, a piegowatą twarz przeciął grymas rozpaczy.
Przegapiła zagrożenie, dopadła ją inna pani Giovanni… przeszła przez Latynoskę i blondyna… zagryzła Kevina. Zwłaszcza ostatni przebłysk wywołał bolesny skurcz w jej piersi.

Ale to nie był chodzący trup, nad sobą ujrzała zapuchniętą, wymiętą twarz o przekrwionych oczach. Z lewym wyróżniającym się czerwonym kleksem wylewu. Drugi uderzył ją zapach przetrawionego alkoholu. Trzeci przyszedł dźwięk, słowa wypowiedziane pod adresem gdzieś poniżej średniej ulicznej. Dziewczyna zamrugała, zielone oczy rozszerzyły się w zdziwieniu przełamującym przerażenie. Pokiwała głową potakująco, pokazując że rozumie, mimo że głos nie dał rady przejść jej przez gardło… a potem nagle chaos się zakończył. Ciało staruszki upadło na brudną ziemię, nieruchomiejąc ostatecznie, zaś Leah nie wiedziała co powinna czuć. Z jednej strony ulgę, że jeden koszmar się zakończył, z drugiej za to ściskało ją w gardle, a głowa kręciła się przecząco na boki. Nie tak powinno być, szło tak okropnie nie tak…

Gdzieś obok padło jeszcze jedno ciało, echo huku broni wciąż dudniło rudzielcowi w uszach i nagle zapanowała cisza. Marlow zamrugała, rozglądając się po okolicy, patrząc z duszą na ramieniu, po twarzach pozostałych, zaczynając od tej u góry.
- N… n-nic panu nie jest? - spytała blondyna, zmuszając sztywne mięśnie wokół ust, aby uniosły ich kąciki odrobinę ku górze. Ścisnęła też dłoń do tej pory trzymającą ją za ramię.
- Dziękuję… - dodała cicho, łypiąc do góry. Zatrzymał ją, nie musiał. Mógł pozwolić wpaść na zagrożenie i liczyć, że zajmie się ono nagłym posiłkiem, ale nie. Stali tu oboje - Dziękuję - powtórzyła, przenosząc wzrok na Latynoskę. Kobieta miała broń i wyglądało, że umie się z nią obchodzić, o czym świadczyły nieruchome ciała, tym razem ruchome definitywnie.
- A pani… nic pani nie jest? - spytała, a ledwo to powiedziała, zerwała się z powrotem w stronę wyjścia z baru, wyciągając ręce do ostatniej sylwetki, tej w mundurze.
- Kevin! - pisnęła z przejęciem - Jesteś cały?!
 

Ostatnio edytowane przez Sepia : 04-06-2020 o 19:55.
Sepia jest offline