Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2020, 23:15   #20
Corpse
 
Corpse's Avatar
 
Reputacja: 1 Corpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputację
- Nie, wszystko okej - odparł Kevin, wyciągnął dłoń i poklepał małą rudą postać po ramieniu. Raz... potem drugi... a potem wycofał dłoń, chyba rozumiejąc nagle jak niezręczna była cała ta sytuacja. Uśmiechnął się przy tym półgębkiem. Właśnie, uśmiechnął. Po raz pierwszy na jego twarzy zagościło coś innego niż smutek czy zdziwienie. - Dzięki... mała. - dodał po chwili i znów skrzywił się w grymasie który w najlepszym wypadku można by uznać za uśmiech.

Po wykończeniu wszystkich nieumarłych pałętających się po podwórku i wymianie niewybrednych zdań, najbardziej niedopasowana drużyna świata ruszyła w stronę schodów, które dopiero niedawno opuściły Leah i nieszczęsna staruszka o nazwisku Giovanni. Rudowłosa istotka przechodząc obok trupa odwróciła wzrok, nie mogąc patrzeć na to co stało się z tą przemiłą staruszką. W ogóle wszystko co tu i wszędzie na około "się stało", nie należało do rzeczy na które powinno się patrzeć. Nie bez zmrużenia oczu przynajmniej. Niektórzy, jak Yazmin, mieli doświadczenie, widzieli różne rzeczy, widzieli śmierć. Niektórzy nawet ją zadawali. Ale to co ich otaczało, nie było po prostu śmiercią. Nie było naturalne i normalne, nie było takie jak powinno być. Wszyscy, nawet Yaz, odczuwali że to co się dzieje nie ma prawa bytu i dotykało ich to w równym stopniu, przytłaczając i niszcząc resztki wiary w sprawiedliwość tego świata.

Powlekli się schodami robiąc przy okazji tyle hałasu że obudzili by pewnie umarłych. Dotarli na trzecie piętro, pod okno w którym Yaz dostrzegła znajome zasłony. Problem polegał na tym, że zostały one w bardzo dziwny sposób zmiętolone i przyciśnięte do szyby. Okno zostało zabarykadowane od wewnątrz, z materiałem zasłoń ściśniętym pomiędzy nim a czymś dużym po drugiej stronie. Latynoska uśmiechnęła się tajemniczo na chwilę, co nie uległo uwadze Coopera. Nie odezwał się jednak, bo po ostatniej wymianie zdań, strach było mówić cokolwiek do tej dziwnej kobiety.

Nie mając innego wyboru, wybrali drugie okno na tym piętrze, prowadzące na korytarz. Yazmin wprawnym ruchem wybiła szybę, wsunęła rękę do środka i otworzyła haczyk blokujący okiennice. Podsunęła dolną część do góry i równie wprawnym ruchem wskoczyła do środka, od razu celując do siebie w poszukiwaniu zagrożenia.


Korytarz okazał się pusty, a do tego dobrze oświetlony. Najwyraźniej zapasowe zasilanie nadal działało w całej kamienicy. Za Venegas, do korytarza wturlali, wczołgali i wskoczyli pozostali członkowie ich bandy. Liderka podeszła pewnie do drzwi po prawej, wyciągnęła z kieszeni klucze, włożyła jeden z nich w zamek, przekręciła dwukrotnie i złapała za klamkę, otwierając drzwi na oścież.

- Nie ruszaj się! - krzyknął ktoś pół sekundy później. W środku, prosto przed nimi, z wycelowanym w ich głowy pistoletem stał mężczyzna. Mężczyzna w czarnej kamizelce kuloodpornej z logiem Umbrella Corporation na piersi...
 
__________________
"No matter gay, straight, or bi', lesbian, transgender life
I'm on the right track, baby, I was born to SURVIVE
No matter black, white or beige, chola, or Orient' made
I'm on the right track, baby, I was born to be BRAVE"
Corpse jest offline