Jack milczał. Myślał. -Valeri wyjdź z auta. Jeśli spływa tu benzyna nawet jak ruszę może nas dopaść w każdej chwili i staniemy w płomieniach. Nie podoba mi się to, ale jednak wygląda na to, że będziemy wchodzić do tego budynku. Bo to "powinna być droga do komisariatu", a inna piesza droga jest dłuższa i mniej pewna. - Wysiadł. -Pójdę pierwszy. Idźcie za mną utrzymując dystans, gdybyśmy musieli się wycofać zatrzaśniemy drzwi i zabezpieczymy tym śmietnikiem. - Powiedział ruszając ponownie w stronę budynku z mieszanymi uczuciami.
Ostatnio edytowane przez Rot : 06-06-2020 o 18:23.
|