Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2020, 09:10   #244
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Podczas gdy pozostali bez zbędnych skrupułów pozbywali się śpiących goblinów, Amos kontynuował potyczkę z bugbearem. Barbarzyńca ciął od dołu, przeciwnik nie zdążył w porę zareagować i ostrze weszło gładko w prawą nogę tuż nieopodal pachwiny, niemal całkowicie ją odcinając. Wielki goblinoid zawył z bólu i padł na podłogę, która szybko wypełniała się kałużą krwi. Nie zdołał jednak zareagować, gdyż przy Amosie pojawił się Draugdin, spuszczając ostrze swego miecza na odkrytą szyję bugbeara. Buchnęła ciemna krew, goblinoid zabulgotał i znieruchomiał. Draugdin skrzywił się tylko, gdy iskry bólu przeskoczyły mu przez ramię, w którym utkwiony był oszczep i oparł się o ścianę.

Pozbycie się śpiących goblinów nie było problemem, więc po chwili można było zająć się smokowcem. Amos, który również poraniony był od ugryzień, jednym szybkim szarpnięciem wydobył oszczep z rany Drauga a Elora szybko zatamowała krwawienie. Gdy uporaliście się z ranami i po krótkim odpoczynku mogliście ruszać dalej. Shinra przeprowadziła was przez wskazywany wcześniej pokój, który okazał się mini-zbrojownią, choć upchnięta tutaj pordzewiała broń nie nadawała się zbytnio do niczego. Przeszliście przez kolejny mały przedsionek i wyszliście na szeroką, prostokątkną komnatę przypominającą ogród.

Kępy fluorescencyjnych grzybów zwisały ze stropu oraz ścian a także rosły na płytach podłogi. Przyprawiające o lekkie mdłości światło iluminowało fragmenty wielkich płaskorzeźb na kamiennych ścianach, które nie były zasłonięte tymiż grzybami. Wszystkie przedstawiały smoki w różnych etapach zalewania ogniem ludzi, elfów, krasnoludów oraz innych ras. Połowę drogi pokrywała gleba i kompost, co pozwalało rosnąć przeróżnym trawom i dziwnym roślinom. Wzdłuż wschodniej ściany stała ławka, na której leżały narzędzia ogrodnicze a obok niej drewniana, sponiewierana taczka. Znajdowały się tutaj również wnęki prowadzące do innych drzwi, jednak półdrowka pewnie zaprowadziła was ku tym, znajdującym się na północy.

Archie jak zwykle sprawdził, czy drzwi nie zawierały pułapki i upewniwszy się, że przejście nie przysporzy problemów, otworzył je. Weszliście do sporego, ośmiokątnego pomieszczenia, którego krawędzie rozmywała fluorescencyjna mgiełka. Kępki jaśniejących grzybów pokrywały kamienie, ściany oraz strop, podobnie jak kapelusze innych. Małe polipy, purchawki, liszaje oraz trudniejsze do zidentyfikowania porosty oraz rośliny. Wilgotne powietrze zalatywało zgnilizną. W mgiełce pod wschodnią ścianą coś się nagle poruszyło i to Archie oraz Bran byli pierwszymi, którzy to dostrzegli, od razu alarmując pozostałych.


Z fluorescencyjnego oparu wyłonił się nagle trójnożny stwór wielkości niedźwiedzia, którego okrągły łeb składał się głównie z rozwartej paszczy wypełnionej ostrymi zębiskami. Trzy długie macki - dwie zakończone ostrymi zadziorami a jedna posiadająca oczy, rozciągały się od boków. Obła bestia ruszyła w waszą stronę z zadziwiającą szybkością, jak na jej wygląd, kłapiąc zębami i obleśnie mlaszcząc.
 
Ayoze jest offline