Mieszkanie w Northside, 4 listopada 2021, 16:30
Uliczny stomatolog i jego latynoski ziomek zawinęli się w końcu do siebie, zbierając wszystkie swoje narzędzia oraz zawinięty w ciemny brezent przedmiot transakcji, tak sprytnie zapakowany, aby jego kształt w jak najmniejszym stopniu przypominał ciężką broń borgów. Ukryty przez cały czas w swoim pokoiku Sidney odprowadził ich złocistego Hummera wzrokiem, dopóki prowadzony przez Gonzalesa wóz nie zniknął za sąsiednim apartamentowcem. Uspokojony odjazdem gości, May wyszedł z pokoju i zapaliwszy papierosa obejrzał w skupieniu próbującego się podnieść z łóżka Arthura.
- Wyglądasz jak po zderzeniu ze śmieciarką – burknął solo kontemplując wzrokiem metalową klatkę szyn zapiętych na opuchniętej twarzy Koreańczyka – Arthur, słyszysz mnie?
- Osywiscezeceslysze – wymamrotał Azjata – Pomożmistas?
- To bezpieczne? – May uniósł pytająco brew przenosząc spojrzenie na sprzątającego zakrwawione opatrunki i inne medyczne śmieci Abrahama – Nie powinien dalej leżeć?
- Uparł się obejrzeć ten neseser – odpowiedział Dick wzruszając ramionami – Clarens twierdzi, że od teraz może robić wszystko, byle nie uderzył o nic szynami, bo kawałki kości mogą się wtedy znowu przemieścić. I musimy uważać, żeby nie przedawkował ketanolu. Znaczy się, koniec z nocnymi akcjami w norach boostergangów.
W progu pomieszczenia pojawił się węszący podejrzliwie Wieprz, a w ślad za nim Żyła, który odprowadził na parter taszczących działko kontrahentów.
- Jest sprawa – rzucił poważnym tonem Rosjanin – Dzwonił pan Lao, oczywiście nie osobiście, tylko Wong. Stary żółtek chce się z nami pilnie spotkać, na żywo. Nie wiem, o co może chodzić, ale chyba nie o ten kefir. Jak nic skośny grzyb będzie próbował się dowiedzieć, co narobiliśmy w Northside.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby do niego jechać – odparł Sidney – Może być zachwycony, a może wkurwiony. Chociaż myślę, że bardziej to pierwsze. Jak to dobrze rozegra, może się podczepić pod tę jatkę Los Patatos i nastraszyć konkurencję. Vadim, co robimy? Jedziemy do niego? Jak jedziemy, to chyba jeszcze dzisiaj, to nie Wong, ten pryk nie lubi jak się mu każe czekać.