Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2020, 15:08   #824
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef wsparł Runiarza i przydzielonego mu do ochrony wojownka. Choć przypominający połączenie człowieka z owadem Duży Karl uskakiwał z dużą zręcznością, to jego przeciwnikom udało się przeważyć i ranny mutant wreszcie zrejterował.

Nie sposób było gonić takiego stwora po skałach, dlatego Thorvaldsson dobył pistolet pojedynkowy, niedawno naprawiony przez rusznikarza w karaku, i wymierzywszy starannie wypalił w kierunku dezertera gdy ten zatrzymał się nieco dalej wypatrując drogi ucieczki.

Nie było jednak czasu, by przyglądać się efektom ewentualnego postrzału - dzielnie walczące khazady ulegały przewadze liczebnej granicznych, zatem ruszył szybko w ich kierunku.
- Za dużo ich, musimy ustąpić. - Rzucił do Galeba oraz towarzyszącego mu brodacza. - Uchodzimy wyżej. Szybko! - Ponaglił ich.

Pistolet wrócił za pas, za to w rękach Detlefa pojawił się garłacz.
- Musimy odstąpić! Odepchnąć i uchodzimy wyżej! - Wydał komendę walczącym z granicznymi wojownikom. Sam zamierzał dołączyć do walki i ostudzić zapędy granicznych poprzez salwę z garłacza. Liczył na to, że odepchnięcie tarczami przeciwników pozwoli przerwać zwarcie i da miejsce krasnoludom do odsadzenia przeciwnika, który choć posiadał dłuższe nogi, to były one nienawykłe do stromych górskich zboczy pełnych zdradliwych zwietrzałych skał i miejsc, w których łatwo było boleśnie wykręcić kończynę. Huk, dym i rany spowodowane przez garłacz powinny zniechęcić granicznych jeszcze bardziej i dać khazadom jeszcze więcej czasu na wycofanie się z walki.

Thorvaldsson wiedział, że w bitwach tych większych i mniejszych potyczkach zdarzają się momenty, gdy żadna z możliwych decyzji nie jest dobra i żadna nie przynosi zwycięstwa tu i teraz. Tak też było i tym razem, gdy dalsza walka przy tak istotnej przewadze liczebnej po stronie przeciwnika oznaczałaby śmierć dla wszystkich khazadów biorących w niej udział. I choć decyzję o ustąpieniu pola podjął wbrew tak zwyczajnemu jego rasie uporowi, to wiedział że tak będzie słusznie i pozwoli ocalić choć część, a może nawet większość oddziału.

I doskonale wiedział, że przyjdzie czas, gdy słuchający jego rozkazów wojownicy będą obwiniać go o śmierć towarzyszy, którzy nie zginęli w walce z odwiecznym wrogiem i przewodzącym zielonoskórym czarownikiem, tylko w walce z granicznymi, z którymi dotąd twierdza nie była w stanie wojny... Czy w ten sposób, chyba nie do końca świadomy i zamierzony doprowadzili do wmieszania karaku do konfliktu Wissenlandu z Księstwami Granicznymi? A może posługiwanie się mutantem i przemierzanie krasnoludzkich ścieżek przez granicznych było wystarczającym powodem do próby powstrzymania ich siłą? To, że pozostałe przy życiu gobliny zbiegły i czarownik najprawdopodobniej zginął lub uciekł z nimi było już tylko niuansem, który mógł świadczyć na ich korzyść, ale mógł nawet nie zostać wzięty pod uwagę podczas rozpatrywania sprawy przez króla.

Detlef miał złe przeczucia, co potęgowało jego frustrację i wściekłość skierowaną przeciwko granicznym, których pojawienie się skomplikowało ich zadanie. Miał nadzieję, że dzięki jego pomocy uda się ograniczyć straty, a osobiste wsparcie w walce zostanie przynajmniej docenione przez oddział wojowników, bo dla króla i jego doradców będzie zapewne tylko kolejnym nieistotnym szczegółem. Miał również nadzieję, że poprzez zabicie, poważne zranienie lub po prostu przepędzenie Dużego Karla oraz zmniejszenie siły oddziału granicznych, których ten pewnie miał przeprowadzić na tyły posterunku trzymanego przez ludzi Brocka i Ostatnich, ten plan Wernicky'ego spali na panewce.

Nie wiedział za to co ma myśleć o demonie, bo mutant-Karl był zdecydowanie zbyt łatwym przeciwnikiem jak na wcielenie istoty zrodzonej przez Chaos, a ledwie zauważalna postać za plecami granicznych dobijająca rannych mogła choć nie musiała być właśnie nim. Z pewnością jednak realizowała jego plany rozlewając krew w imieniu tego stwora.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline