Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2020, 11:36   #73
Corpse
 
Corpse's Avatar
 
Reputacja: 1 Corpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputację
Walka z nieumarłymi okazała się łatwa i skuteczna, ale zasoby amunicji Malvolii topniały szybciej niż majowy śnieg. Tuż po rozprawieniu się z przeciwnikami, grupka postanowiła się rozdzielić.

Valerie weszła do korytarza z którego wcześniej wypadł ochroniarz. Na jego końcu znajdowały się kolejne drzwi, które zignorowała z napisem EXIT, bo prowadziły w innym kierunku niż potrzebowała. Zamiast tego, sprawdziła stróżówkę, którą wcześniej widzieli przez szybkę w korytarzu wejściowym.

Elektroniczny panel sterowania okazał się bardzo prosty. Wszystkie przyciski zostały odpowiednio podpisane i w tej chwili paliły się te oznaczone na zielono i opisane słowem OPEN. Wszystkie drzwi powinny być otwarte, tym samym nie stanowiąc już dla nich przeszkody. Zadowolona z własnej zapobiegawczości, Valerie przystąpiła do sprawdzenia szafek i szuflad i okazało się to być kolejnym dobrym pomysłem. W dolnej szufladzie biurka odkryła sześciostrzałowy rewolwer i paczkę ośmiu naboi oraz... kanapkę. Co prawda nie było w niej ananasa, ale lepszy tuńczyk niż nic... czy jakoś tak.

Grzebiąc w szafkach szturchnęła książkę, która spadła na ziemię. W trakcie upadku wyleciała z niej złożona trzykrotnie kartka papieru, która najwyraźniej służyła za zakładkę. Val zwróciła na nią uwagę, bo wzdłuż pionowej części wypisano na niej dziwne oznaczenia:

L12
R9
L3

Wychodząc z pomieszczenia zajrzała jeszcze do szafki z kluczami i zgarnęła je wszystkie, zaczepiając po drodze na kółko. Niby zamki elektroniczne, ale jednak do czegoś te klucze musiały służyć i szkoda byłoby się tu wracać jeśli okaże się że stanie im na drodze tradycyjny zamek.

Valerie wróciła do korytarza, gdzie czekał na nią Jack, tkwiąc gdzieś po środku i czekając na nią. Widocznie postanowił zachować równą odległość od obu towarzyszek żeby w razie czego pomóc jednej lub drugiej. Razem skierowali swoje kroki za Malvolią, która czekała za nimi w kolejnym korytarzu. Tym razem przejście w prawo okazało się zabarykadowane jakąś wielką hałdą śmieci zbitą w kwadratowy blok. Cokolwiek znajdowało się za nią, nie mieli szans się tam dostać, więc skręcili w lewo do ostatnich drzwi.

Jack wyprzedził Malvolię, oparł się bokiem o drzwi i położył dłoń na klamce.

- Gotowe? - zapytał i widząc aprobatę w postaci wycelowanych koło jego głowy pistoletów, skinął głową i pchnął drzwi, sekundę później podnosząc własną broń i celując przed siebie.

Ku jego zdziwieniu tuż za drzwiami napotkał twarz jakiegoś mężczyzny w towarzystwie postawnej blondynki uzbrojonej w łom. Nie opuścił jednak od razu broni. W ich sytuacji zagrożenie stanowiło wszystko i wszyscy.

- Kim jesteście? Zostaliście ugryzieni? - zapytał bez ogródek oddychając szybko i czując jak pot wstępuje mu na czoło...
 
__________________
"No matter gay, straight, or bi', lesbian, transgender life
I'm on the right track, baby, I was born to SURVIVE
No matter black, white or beige, chola, or Orient' made
I'm on the right track, baby, I was born to be BRAVE"
Corpse jest offline