Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2020, 17:14   #28
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Po walce.

Elke spojrzała na krasnoluda.
- Nie znam się na prawie, ale pewnie zawiśnie albo go skrócą o głowę. Wiesz, oko za oko i tak dalej… - powiedziała. - To niech ktoś odrąbie ten paskudny łeb i wracajmy do wioski, bo dla Ilsy każda chwila się liczy. Pewnie Otton zrobi wszystko, żeby biedną dziewczynę szybko spalić i oddalić od siebie wszelkie podejrzenia.
Gerhardt, nie doczekawszy się odpowiedzi na swoje pytania, użył już wcześniej uszkodzonego miecza do otwarcia brzucha bestii, ale z łbem, obawiał się, bez topora nie poradzi.
- Tylko wiecie… To, że na uchu tego tu jest znak Oppenkrote’a, nijak nie dowodzi, że Ilsa nie jest wiedźmą - mruknął - Może być tak, że on odpowie za swoje, ale ją i tak spalą.

Z rozprutego brzucha buchnął odór zgnilizny. Flaki świni wypłynęły, a Elke aż skrzywiła widząc stopień zmian narządów. Razem z Szarakiem wskazali na coś, co wydawało się być żołądkiem, a Gerhardt rozciął opuchnięty, krwawy worek. Wśród na wpół przetrawionej papki zauważyli kości, i to ludzkie. Jedna z nich owinięta była materiałem, najprawdopodobniej resztką odzieży w charakterystyczną kratę. Wrzód na boku zwierzęcia nie zmniejszył w wyniku ich działań, zatem to właśnie on stał się celem sfatygowanego ostrza. Gerhardt zasłonił się dodatkowo kocem na wypadek gdyby przy przecięciu skóry trysnęła na niego jakaś ropa czy inny żrący i cuchnący płyn.

- Kości z resztką ubrania to dowód znacznie lepszy. Skoro to ludzkie kości to znak, że Konrad nie został zmieniony w świnię. Zanim odejdziemy, jeszcze jedna rzecz - dodał i ciął. Słusznie zrobił, że zasłonił twarz. Od razu po wbiciu zniszczonego już ostrza mocny strumień śmierdzącej cieczy zalała jego osłonę. Wrzód wypełniony był gąbczastą masą. Richter pogrzebał w niej głębiej, aż w końcu miecz zahaczył o coś twardego. Już po chwili okazało się, że jest to czarny kieł.
Ger odrzucił koc między drzewa, uważając by nie ochlapać przy tym przyjaciół ani ubrania, wytarł miecz o trawę i ziemię i zaklął, gdy osłabiona kwasem stal pękła. Ale lepsza połowa ostrza i cały dowód niż odwrotnie.
- Co my tu mamy? - zapytał z uśmiechem - Myślicie że warto by to było dać do obejrzenia kapłanowi, który nas tu wezwał? Zawsze to łatwiej przerwać egzekucję z jego poparciem niż na siłę.
- Zdecydowanie warto mu pokazać - powiedziała Elke, zasłaniając usta dłonią. Niedobrze jej się robiło od samego patrzenia, więc odwróciła się od zwłok zmutowanej świni. - Jak już wszystko mamy, to może wracajmy do wioski?

Walczący z mdłościami młody zarządca nie miał niestety kim zarządzać, ale poprosił o pomoc bardziej doświadczonego w sprawianiu zwierzyny Victora oraz wyglądającego na najodporniejszego z gromady Garila. Odcięta głowa świniołaka do worka, kości z resztkami ubrań Konrada do związanego namiotu zaproponowanego przez Elke, kieł - patykiem na szmatkę i razem ze szmatką użytą do podniesienia go - do opróżnionej z monet sakiewki Gerharda. Wszystko to - zawieszone na długim kiju (tych na szczęście w lesie nie brakowało) i niesione przez dwie osoby. W ten sposób zawsze ktoś odpoczywał, a krew i inne płyny nie skapywały na ubrania niosących. Poza tym Gerhardt miał podejrzenia, że nie powinno się za długo dotykać kła gołą dłonią. A najlepiej w ogóle.
- Wygląda na to, że świnia zjadła kości Konrada razem z kłem i zmutowała. Nie dotykajmy go lepiej, niech kapłan powie co z tym robić - podsumował.
- Zgadzam się, zbierajmy się, czas nagli - powiedziała Elke, ciesząc się w duchu, że jej pomysł z wykorzystaniem namiotu poskutkował.
- Nie wiem co tu się dzieje, ale wy musicie się śpieszyć, a ja będę was zwalniał. Wioska jest tam - Kummel wskazał palcem kierunek. - Może zdążycie.
- Dzięki Wam za pomoc Panie Kummel. Bez Was nie dalibyśmy rady -
podziękował Ger, który pamiętał, że uprzejmość nic nie kosztuje. Miał nadzieję, że sam nie będzie zbytnio spowalniał bo rzeczywiście - musieli się spieszyć.
- Postaramy się zdążyć - odparła cyruliczka. - I fakt, bez ciebie Victorze byśmy pewnie tego świniaka przez kolejny tydzień nie znaleźli. Dziękujemy.

Ruszyli bez zbędnej zwłoki. Mieli kilka godzin marszu przed sobą. Kilka godzin na ustalenie co wydarzyło się w Krote. Kilka godzin na uratowanie wiedźmy.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline