Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2020, 01:12   #33
Sepia
 
Sepia's Avatar
 
Reputacja: 1 Sepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputację
Czasem szaleństwo jest jedynym sposobem na ból. Struna życia pod ciężarem myśli napręża się coraz bardziej, jak stalowa nić. Rozsuwa coraz mocniej, ciągnięta tępo w otchłań przez bezwładne cielsko lewiatana rzeczywistości. Każdy ma swoją granicę tolerancji na rozgrywające się dookoła szaleństwo. Linię namazaną na kościach czaszki, po przekroczeniu której nie pozostaje już nic innego poza szaleństwem. To zabawne, jak szybko rozpacz staje się oddanym towarzyszem. Najbliższym przyjacielem, tym jedynym, na którego można liczyć i który wiadomo, że nie zawiedzie, gdziekolwiek by się nie poszło, albo jak daleko nie próbowało uciec.

Leah po cichu modliła się o to, by uciec i prawie się udało. Przez krótki moment poczuła się może nie bezpieczna, ale spokojniejsza i pierwszy raz od ucieczki z mieszkania miała cień nadziei na wydostanie z matni… lecz cała jej mikra pewność siebie runęła raz. Iluzoryczna bańka złudnego spokoju pękła, rozerwana pazurami istoty wyciętej żywcem z koszmaru psychopatycznego szaleńca… a Marlow nie wiedziała co gorsze - jej widok, czy obraz tego, co zrobiła z Kevinem.

Wysoki pisk ranił uszy, wwiercając się w mózg rudzielca, przez co dopiero po paru sekundach doszło do niej, że to ona wydaje z siebie przerażony krzyk, spoglądając na wciąż ściskaną dłoń policjanta…

Obraz przed jej oczami zawirował, miała wrażenie że nogi się pod nią uginają i zaraz zwymiotuje prosto na buty… to nie mogło być prawdziwe, przecież… to nie w porządku! Chciała coś zrobić, lecz nie mogła ruszyć choćby pojedynczym mięśniem. Sparaliżowane dłonie wypuściły oderwaną kończynę, a ta z obrzydliwym mlaskiem spadła na chodnik. Ktoś coś krzyczał, nie rozumiała słów. Świat ponownie wywinął fikołka, a dziewczyna poczuła pod plecami twardą, chropowatą ścianę… i nagle struna zajęczała, pękając w drobny mak. Została pustka, cisza. Krzyk uwiązł w gardle, mózg na powrót przejmował kontrolę nad ciałem. Drobny rudzielec wślizgnął się, niczym szczur, w norę tunelu wentylacyjnego. Zaczęła się czołgać gdy poczuła uderzenie. Sapnęła, odwracając się panicznie, lecz nie potwór ją uderzył, a latarka. Wzięła ją drżącymi palcami i wznowiła czołganie, starając się nie myśleć o krwi Kevina barwiącej jej palce na obrzydliwy szkarłat. Jednak powidoku jego twarzy wypalonego na wewnętrznej stronie powiek nie umiała sie pozbyć. Tak samo jak gorzkich, gorących łez cieknących strugami po bladej, piegowatej twarzy. Szaleństwo nie odchodzi, podobnie jak w bajkach nic nie może wyleczyć rany zadanej zatrutym ostrzem. Nic nie może przegonić wspomnień i tej nieznośniej, okrutnej prawdy o kruchości ludzkiego życia.

Tej nocy każdy kogo Marlow widziała mógł zakończyć egzystencję niespodziewanie i bez żadnego ostrzeżenia. Obdarzając pozytywnym uczuciem kogoś, gdziekolwiek, kiedykolwiek, człowiek staje się bezbronny… czołgając się ciemnym korytarzem z powrotem do baru, Leah odczuła to z całą mocą, po raz kolejny. Przekleństwo empatów i naiwnych głupców.
 
__________________
Nine o nine souls - don't do this
Nine o - no more pain now
Nine o nine souls - it's easy
I'm gonna take on all your battles
Sepia jest offline