Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2020, 21:32   #43
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację

Robin obudziła się wypoczęta, w dobrym nastroju. Nocnej pobudki nawet nie pamiętała – zresztą, cóż dziwnego w tym, ze ktoś w motelu nie może spać i się pęta po pokoju?

Foxy też zdawała się być w pełni sił. Nie rozpamiętując wczorajszych wydarzeń, kobieta najpierw odbyła poranną przechadzkę z psem, potem nakarmiła go, aby w końcu samej udać się na śniadanie. Jedząc, wymieniała wiadomości z Willem, posłała mu parę fotek, on żartował o ogniu w górach.
„Sprawdź lepiej, czy mają tu jakieś legendy o potworach z gór” odpisała, dopijając kawę.

Zapakowała psa do samochodu i podjechały.
Foxy – w sobie tylko wiadomy sposób – wyczuwała cel podróży. Być może chodziło o buty, których kobieta używała tylko na zawodach? Suczka, zamiast leżeć spokojnie, jak to miała w zwyczaju, wsadziła nos w kratę, oddzielającą tył samochodu i podekscytowana ziała Robin w ucho.

Podróż nie trwała długo. Już wkrótce Robin szła powoli, obchodząc tor, przygotowany na zawody. Zapamiętywała ustawienie przeszkód. Foxy – podekscytowana czekającym ją wyzwaniem – z trudem powściągała ekscytację. Tor był przygotowany zaskakująco profesjonalnie. Przywykła do tego, ze w mniejszych miejscowościach organizatorzy nie dysponowali profesjonalnymi przeszkodami, ba! raz nawet spotkała się z sytuacja, ze paliki były wbite na sztywno, a raz – że przeszkody ustawiono z palet. Oczywiście, nie pozwoliła Foxy wystartować, choć suczka była wyraźnie zawiedziona.
„Zatrujesz, człowiek?” – mówiło jej spojrzenie, kiedy Robin kazała jej wskakiwać do samochodu. „Tam jest tor. Biegniemy?”. Ale wtedy nie pobiegły, bezpieczeństwo psa było absolutnym priorytetem. Ale tym razem wszystko wyglądało bardzo profesjonalnie.

- Dr Powell – Robin zatrzymała się, na widok znajomego weterynarza. – Miło pana widzieć.

Mężczyzna powoli się odwrócił. W pierwszym momencie wyglądał na zaskoczonego, lecz zaraz rozpoznał kobietę i podał jej rękę. Tuż obok stała Mint, o której wspominał jeszcze w gabinecie. Suczka rasy golden retriever spojrzała na swojego pana, ale ten wskazał jej, aby została na miejscu.
- No i jak z Foxy? Nie było więcej żadnych historii? - zaczął dopytywać.
Robin uścisnęła dłoń lekarza.
- Piękny pies - pochwaliła Minty. – Z Foxy wszystko świetne. Nie spodziewał się nas pan? Wygląda pan na zaskoczonego… - zmarszczyła brwi, zaniepokojona. - Sądził pan, że jednak Foxy dolega coś poważnego ?
Powell potarł nos i uciekł gdzieś wzrokiem.
- Nie. Eem, wszystko w porządku. Dobrze cię widzieć
- zapewniał, choć jego głos zdawał się sugerować coś innego.
Robin zajrzała mężczyźnie w twarz.
- Jestem behawiorystyką - powiedziała. - Ludzie sądzą, że czytam zwierzęta, ale dobry behawiorysta musi przede wszystkim dogadać się z właścicielem. Jako weterynarz pan to świetnie rozumie, prawda?
Poczekała chwilę, żeby mężczyzna przemyślał sobie jej słowa.
- Więc teraz widzę, że nie jest Pan ze mną do końca szczery. Proszę po prostu powiedzieć, o co chodzi. Czemu się mnie Pan to nie spodziewał. Choć wczoraj ustalaliśmy to spotkanie.

Weterynarz cmoknął głośno. Wiedział, że ujawnił się przed Robin, ale wciąż próbował zachować kamienną twarz. Jej spojrzenie stawało się jednak nie do wytrzymania.
- Odejdźmy kawałek - powiedział wreszcie i obydwoje przeszli z psami pod okoliczne klomby.
Stanęli w miejscu, tymczasem Powell zagryzał wargę i strzelał wzrokiem po zwierzęcych zawodnikach. W końcu spojrzał na Robin.
- Tu nie chodzi nawet o Foxy. Z psami coś się dzieje. Widzisz tamtego border collie? - wskazał dłonią. - To zeszłoroczny zwycięzca. Jego właściciel twierdzi, że pies nagle przestał wykonywać większość poleceń. A tamten wyżeł? To zawsze był okaz zdrowia, sam go badałem. Teraz stał się apatyczny i ledwo co pokonuje przeszkody. Ale to nie koniec. Przynajmniej kilku właścicieli mówiło mi, że ich zwierzaki długo wpatrywały się w pustą przestrzeń. Brzmi znajomo, prawda?
Robin pokiwała głową, powoli, wpatrując się w psy, które wskazywał weterynarz. Były poddenerwowane, ale nie podekscytowane jak Foxy I Minty.
- Szczerość za szczerość. – powiedziała. – Wasza miejscowa wa.. ekscentryczna osoba, chciała, żebym śledziła jej siostrę, dyrektorkę szkoły. Podobno zmieniła się i mąci. Cokolwiek to oznacza. Poszłam za nią kawałek… w każdym razie spotkała się z przyjezdną, która wydaje się mieć ten sam sen, co ja. To nie może być przypadek
- Chyba przestaję nadążać
- stwierdził Powell. - Więc Sparks powiedziała, że Isla dziwnie się zachowuje. Kto jak kto, ale ona nie powinna oceniać innych pod względem normalności.
Ale Robin myślała już o czym innym. Kobieta poklepała w zamyśleniu Foxy.
- Macie tu jakieś legendy związane z górami? Starzec z gór? Zagrożenie z gór? Nie wiem.. czy to wasz święto – Eisteddfod – ma związek z górami?
- Pytasz niewłaściwą osobę. Słabo znam lokalny folklor
- weterynarz zaczął skubać brodę. - Wiem, że był na tych ziemiach jakiś krwawy książę albo baron. A Einsteddfod? Podobno miało tutaj bardziej mistyczną otoczkę. Wybacz, ale nie rozumiem co to może mieć wspólnego z psami. Jeśli jesteś naprawdę ciekawa takich historii, to odwiedź nasze muzeum w Sionn. A teraz proszę, uważnie mnie posłuchaj - mężczyzna zbliżył się do Robin i konspiracyjnie zniżył głowę. - Kiedy będziesz brać udział w zawodach, miej oczy i uszy szeroko otwarte. Być może to wszystko fałszywy alarm, ale ludzie naszego pokroju zazwyczaj nie mylą się co do zwierząt.
- Nie bardzo rozumiem…
- Robin zmarszczyła brwi. - Na co konkretnie mam zwracać uwagę w czasie zawodów?

Powell spojrzał na pole do agility, które było już prawie gotowe.
- Kilka psów miało pianę na pysku, a parę innych chodziło jak najeżone. To za mało, żeby stwierdzić czy będą agresywne. W końcu wszystkie są dobrze przeszkolone. Nie zmienia to faktu, że sytuacja jest dziwna.
- Może to tylko ekscytacja…
- Robin nie zdawała się zbytnio przejmować słowami weterynarza. - Ale dziękuję za ostrzeżenie.

Rzuciła spojrzenie na Foxy, ale nie widziała nic niepokojącego. Rozejrzała się, śledząc spojrzeniem inne psy. Szybko dotarło do niej, że Powell mógł mieć rację. Dobrze znała typowe zachowania u czworonogów, tymczasem tu była świadkiem jak zwierzęta dziwnie czegoś wypatrują, bądź ignorują komendy swoich właścicieli. Dojrzał nawet jak jeden spaniel wyszczerzył się na swojego pana, lecz po krótkiej reprymendzie usiadł z powrotem na trawie.
Tymczasem wokół zbierało się coraz więcej ludzi. Na miejscu byli już wszyscy organizatorzy i wyglądało na to, że zawody miały wkrótce się rozpocząć.
Zachowanie psów zdziwiło Robn. I zaniepokoiło. Nawet nie ślinotok – czasem właściciel przesadzał z porannym treningiem i zwierzak był zmęczony Niektóre rasy śliniły się same z siebie, inne w podekscytowaniu przed zawodami. Ale zdecydowanie pies nie powinien warczeć na właściciela. Nie powinien.

A ona nie powinna się teraz nakręć. Foxy wyczuwała jej nastrój… Skupiła uwagę na psie.
- No dobrze, moja śliczna – powiedziała. – Zaraz będą zawody. Będziemy biegać. Gotowa? Zobacz, co pani dla ciebie ma… - wygrzebała z torby szarpak z liny. Zabawa szarpakiem była ich rytuałem przed każdym startem. Pies rozgrzewał się w zabawie, nastrajał pozytywnie. Fpxy poderwała się. Już po chwili bawiły się razem. Znajomy rytuał uspokoił i psa, i jego panią.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 23-07-2020 o 16:26.
kanna jest offline