Nie zgłosił się nikt więcej. Ani to źle, ani dobrze. Na pewno ciężko było oczekiwać, że piątką, w większości dzieciaków, poradzi sobie tam, gdzie nie podołało dziesięciu chłopa, ale z drugiej strony mniejsza, ale lepiej przygotowana grupka nie była wcale skreślona. Dodatkowo Mihael nie lubił tłumów i wolał mniejszy skład.
-
Witajcie. - młody mnich odpowiedział na powitanie Traivyra i Astrid. -
Nie planowałem zostać na długo. Niewiele mnie tu trzyma. - Następnie zwrócił się do dwóch nieznajomych. -
Mihael z Cichych Braci. - przedstawił się zwięźle.
***
Nie angażował się zbytnio w rozmowę z ocalałym najemnikiem. Reszta nowo sformowanej drużyny wyciągnęła z niego istotne informacje i bez wsparcia mnicha. Wiedzieli już mniej więcej, czego się mogą spowodować, a wnioski wypływały z tego dwa. Faktycznie było wysokie prawdopodobieństwo, że w sprawę są zamieszane wiedźmy, a tych Mihael nienawidził z całego serca. Radował się w duchu, że być może będzie miał okazję wymazać istnienie chociaż jednej z nich. Drugi wniosek był zupełnie odmiennej natury. Chłopak był całkowicie nieprzygotowany na wyprawę. Nie miał zimowych ubrań, rakiet śnieżnych ani tym bardziej broni z zimnego żelaza. Przed wyruszeniem w drogę i zebraniem drużyny, musiał zajrzeć jeszcze do sklepu, licząc na to, że uzupełni zaopatrzenie. Na szczęście jego sakiewka była przyjemnie pełna.
Propozycję powrotu do "Gronostaja" przyjął dość obojętnie. I tak miał tam pokój. Wiedział też, że Traivyr zapewne zdominuje dyskusję i on sam nie będzie musiał się za wiele odzywać. Kot też wyglądał na gadułę.
Półorczy pomysł z saniami przypadł mu do gustu. Sam myślał o czymś podobnym. Skinął z uśmiechem Draugdinowi i słuchał dalszego przebiegu rozmowy.