Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-06-2020, 21:36   #11
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Sala szybko się wypełniła i w pewnym momencie zaczęło być nawet tłoczno. Draugdin przypuszczał, że tak liczne spotkania w tej karczmie w historii tej wioski można by prawdopodobnie policzyć na palcach jednej. Czyli musiało to być ważne. Bardzo ważne. Ludzi naprawdę musiało niepokoić to co się działo, a zjawiska te i wydarzenia zamiast się uspokajać jedynie zaczynały eskalować. Prości wieśniacy już od dawna musieli być przerażeni, a zasięg plotek o tym co się tu działo zaczynało zataczać co raz większe kręgi.

Sołtys Heldren mimo, że była kobietą wyglądała od samego początku jak właściwa osoba na właściwym stanowisku. Gdy zaś zaczęła przemawiać pół-ork jedynie upewnił się w tej opinii. Przemawiała spokojnym, mocnym i pewnym głosem. Wrażenia tego nie zepsuł nawet zupełnie nie na miejscu wybuch śmiechu jednego z mieszkańców. Jedno spojrzenie i Draugdin już wiedział. Typ wioskowego przygłupa, a do tego w najgorszej możliwej kombinacji - wioskowy przygłup i osiłek w jednym.
Pani sołtys kontynuowała Swoją przemowę. Nie dowiedział się w sumie niczego więcej poza tym co już dane było mu usłyszeć. Po jej słowach zapadła na chwilę cisza. Po czym któryś z mieszkańców wioski zauważył, że skoro ochroniarz z północy wziął nogi za pas to co oni wieśniacy mogą tu poradzić. Nie można było niczego zarzucić takiemu rozumowaniu. Było proste i bardzo pragmatyczne. Tu trzeba było najemników wprawionych w bojach lub przynajmniej poszukiwaczy przygód, którzy nie jedno już widzieli. Choć potocznie też przyjęło się mówić, że lojalność najemnika jest wprost proporcjonalna do wysokości oferowanej nagrody. Jednak takie jest przecież życie, a głównym jego motorem napędowym jest prawo podaży i popytu.

Draugdin przybywszy tu w celu i z zamiarem ewentualnego podjęcia się nowego zlecenia nie wahał się długo. Raz, że brakowało mu już trochę dreszczyku emocji i nowych przygód, ale też jego sakiewka pomału zaczynała świecić pustką.
Wstał z krzesła czym zrobił niemałe zamieszanie i wrażenie na zebranych w gospodzie gdyż swoim wzrostem górował praktycznie nad wszystkimi tu obecnymi. W końcu z jego wzrostem wynoszącym dwa metry bez trzech centymetrów nie było to trudne i odezwał się mocnym, donośnym głosem:
- Ja się zgłaszam. Chwilowo nie mam innych zleceń i chętnie się podejmę wyprawy. Mam tylko jedno pytanie. Czy przewidziana jest jakaś namacalna nagroda? Za przeproszeniem tak prosto z mostu, ale chwałą i sławą tym bardziej w tej części Taldoru to się nie najem.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 12-06-2020, 00:06   #12
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Tłum gęstniał z każdą chwilą. Mihael spokojnie obserwował ze swojego kąta wchodzące osoby. Przyglądał się każdemu, starając ocenić ich emocje i nastawienie. Większość wydawała się być zarówno przestraszona jak i podekscytowana całą naradą. W tak małej miejscowości jak Heldren nie działo się zbyt wiele i nawet tak niepokojące wydarzenia zdawały się być jakimś oderwaniem od rutyny. Młodziutkie mnich również odczuwał ekscytację. Tajemnicze wydarzenia w okolicy wydawały się być zagadką, która czeka na rozwiązanie. Kusiła przygodą, nęciła wolnością i obiecywała wieczny szacunek dla tego, kto ją rozwiąże. Mihael bardzo chciał być tym kimś, niestety obecny stan wiedzy nie był wystarczający nawet do snucia przypuszczeń. Przemknęło mu przez myśl, że takie anomalie raczej nie mogą mieć naturalnej przyczyny i zapewne za wszystkim stoi jakaś magia. W głowie formował już oskarżenia pod adresem wszelkiej maści wiedźm, które uważał za skazę na tkance świata, który go otaczał, kiedy do gospody wszedł Bruno.

Świat zwolnił. Wzrok chłopaka zatrzymał się na twarzy dawnego oprawcy, a wszelkie, tłumione przez lata, negatywne emocje, wypłynęły na wierzch. Miał ochotę wstać i rzucić się na Laranzę i jego prydupasów. Chciał wyładować złość i frustrację za wszystkie lata znoszenia ciągłych zaczepek, a także za przymusowy wyjazd do klasztoru Goruma. Pragnął tłuc ich głowami o framugę drzwi i kopać ich tłuste zadki, zwłaszcza jeden z nich. Łaknął zemsty, sprawiedliwości i zadośćuczynienia.

Pochłonięty przez wir emocji, niemal nie zauważył machającej do niego z uśmiechem Astrid. Momentalnie oprzytomniał. Przeszedł szybko przez kilka ćwiczeń oddechowych, ułatwiających koncentrację i spokojne wrócił do obserwowania wydarzeń. Narada zaczynała się i sołtys Ionnia zaczęła wprowadzać wszystkich w sytuację. Na początku mówiła głównie o rzeczach, które były mi już znane, pozwolił więc myślom na swobodne błądzenie. Jedna z nich uderzyła go z mocą błyskawicy.

"Może by tak Bruno pokazał jaki jest dowcipny?"

Na twarzy Mihaela pojawił się szyderczy uśmiech i natychmiast sięgnął do pokładów odkrytej niedawno mocy. Skupił swoją wolę, skumulował energię, spojrzał na swój cel i nasłuchiwał, czekając na idealny moment.

-...Wszystko przez to, że zobaczył w lesie wielkiego jelenia, który do niego przemówił... - Sołtys relacjonowała ostatnie wydarzenia.

"Teraz!" - zdecydował i uwolnił moc. Efekt był natychmiastowy. Bruno Laranaza zaczął się maniakalnie śmiać. Magia zmusiła go do tego i nie pozwalała mu przestać przez kilka dobrych sekund. To wystarczyło. Tylko tyle było trzeba, by tym razem to on poznał smak upokorzenia. Mihael z niemałą satysfkacją słuchał jego niezdarnych tłumaczeń.

Dalsza część spotkania przebiegała już bez zbędnych zakłóceń. Ionnia Teppen wyjaśniła, co jej zdani należy uczynić. Nie zaskoczyło go, że Traivyr zgłosił się na ochotnika. Zawsze był ciekawy świata i ciężko było utrzymać go w domu. Astrid zawsze dbała o wszystkich i o wsyzysko. Zapewne poszłaby, nawet gdyby nikt o to nie poprosił. Zagadką natomiast byli dwaj obcy. Sprawa ich nie dotyczyła, nie było też zbytnich widoków na zarobek na tej całej awanturze, a mimo wszystko było chętni. Nie wiedział, który z nich bardziej go ciekawi, ale ich zgłoszenie przeważyło szalę. Nie mogła go ominąć ta "wycieczka". Niewiele było takich grup, gdzie wcale nie wyglądał jakoś specjalnie dziwnie. Wstał, przyłożył zaciśniętą pięść do otwartej dłoni i skłonił się, wiedziony klasztornym nawykiem.

-Ja również chętnie pomogę. - zawołał i wyprostował się się.

"Tyłu cudaków w jednym miejscu. Za nic nie mógłbym tego przegapić "


 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 12-06-2020 o 00:08.
shewa92 jest offline  
Stary 12-06-2020, 10:26   #13
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Siedząca obok Akiala aptekarka Tessaria nie była zbyt wylewna odnośnie stanu zdrowia rannego Ulfena. Od razu uzmysłowiła kotoczłekowi, że sołtys Teppen nie życzyła sobie rozpowiadania szczegółów na jego temat, ale zdradziła, że mężczyzna jest ranny w kilku miejscach i ma odmrożenia, z którymi nawet lecznicza magia wioskowego kapłana nie potrafi sobie poradzić. Nic więcej nie udało się Akialowi z wycofanej elfki wyciągnąć, ale i nie musiał, gdyż sołtyska postanowiła zrobić nabór wśród miejscowych do odnalezienia szlachcianki, a srebrzystowłosa, młoda kobieta zapytała o spotkanie z ochroniarzem.
- Jest taka możliwość, Astrid - odrzekła Ionnia.

Zebrani w gospodzie ludzie byli mocno zdziwieni, że do zadania zgłosiła się córka łowczego, syn potentata drzewnego, wyrzutek z Heldren i dwóch przejezdnych, którzy również zwracali uwagę swoim wyglądem. Grupa, która w oczach wielu nie miała szans na powodzenie i została skreślona już na starcie. Mihael zauważył przy okazji, że Bruno patrzył na niego spode łba i uśmiechał się pod nosem ponuro.
- Nikt więcej się nie zgłasza? - zapytał Victor szorstkim głosem.
Odpowiedziała mu cisza.
- Dobrze więc, wyruszycie w piątkę - powiedziała Ionnia i spojrzała na Draugdina. - Przewidzieliśmy, że trzeba będzie zaproponować jakieś wynagrodzenie, więc nie obawiaj się, dostaniesz godną zapłatę za swoją pracę. O pieniądzach porozmawiamy jednak na osobności.
Po chwili zwróciła się do mieszkańców.
- Matka Teodora i Victor zostaną tutaj, by odpowiedzieć na wszystkie trapiące was pytania, a ja zabiorę piątkę ochotników do Yulna. Tessario? - Teppen gestem dłoni zaprosiła do siebie siedzącą wcześniej z Akialem elfkę, która bez słowa wykonała polecenie.

Wkrótce wszyscy opuściliście "Gronostaja" wychodząc w ponurą szarówkę rozmywającą kontury okolicznych domostw, w których paliły się już świece lub latarnie. Przez dmący, zimny wiatr przeszliście do sporego domu z zadbanym ogrodem. Przed drzwiami stało dwóch młodych mężczyzn, którzy najwyraźniej na polecenie sołtyski mieli zapewnić rannemu spokój. Widząc Ionnię rozstąpili się w jednym tempie i mogliście swobodnie wejść do środka. Wnętrze przestronnej sali na planie kwadratu uderzyło was intensywnym zapachem ziół i środków alchemicznych, a na wysokich do sufitu półkach stało wiele różnych specyfików leczniczych oraz bardzo duża ilość ognia alchemicznego. Minęliście długi kontuar i przeszliście za Tessarią w głąb domostwa.
- Pomimo wszelkich starań naszego kapłana, Safandera, minie sporo czasu, nim Yuln wróci do formy i będzie wystarczająco silny, by podróżować a tym bardziej władać bronią. O ile w ogóle to nastąpi. Rodzaj zimna, jaki jest odpowiedzialny za jego odmrożenia wydaje się być odporny na magiczne leczenie.

Kobieta zaprowadziła was do jednej z sypialni, w której na łóżku leżał mocno zbudowany mężczyzna o długich blond włosach i brodzie tej samej barwy. Jego korpus i głowa owinięte były bandażami, a nos, uszy i palce znaczyły fioletowoczarne, silne odmrożenia. Pomimo swojego stanu, dźwignął się lekko na łóżku, sapnąwszy z bólu i uniósł lekko rękę na powitanie.


- Yulnie, to są ludzie, którzy zgodzili się spróbować odnaleźć Lady Argenteę. Chcą jednak najpierw zadać ci kilka pytań. Czy czujesz się na siłach? - zapytała Tessaria.
- Złotko, jestem tylko trochę poobijany a nie martwy. Jasne, że się czuję. - Odkaszlnął i machnął lekk ręką. - Dawaj mnie ich tu bliżej. Moja godność Yuln. Yuln Oerstag, ostrze do wynajęcia. Choć przez dłuższą chwilę mogę pozostać bezrobotny, jak widzicie - Zaśmiał się gardłowo i skrzywił z bólu. Pomimo swojej sytuacji dobry humor go nie opuszczał.
Przedstawiliście się i podeszliście do łóżka. Astrid i Traivyr wzięli sobie krzesła stojące przy biurku nieopodal i usiedli obok rannego Ulfena. Mihael, Akial i Draug zostali nieco z tyłu.
- Gdzie dokładnie to się stało? I Ilu było napastników? - zapytał prosto z mostu Traivyr.
- Dopadli nas zaraz przy wyjeździe z lasu od strony Zimar - odparł najemnik. - Przyczaili się na nas w krzakach, jak tchórze. Przez ten cholerny śnieg nie dostrzegliśmy zasadzki. Zaatakowali najpierw konie, które wywróciły dwie karety, jedną z Lady Massalene, drugą z jej służkami. Skądś wiedzieli, że szlachcianka będzie tędy podróżować. Na początku to byli zwykli bandyci, tak z piętnastu na oko. Ostrzelali zwierzęta z kusz i łuków, kilku ochroniarzy też dostało. Nas było dziesięciu chłopa, dalibyśmy im radę, ale potem pojawiły się lodowe fey z Północy. - Yuln się skrzywił i zacisnął zęby. - Te fey należą do tych, które przysięgły lojalność Białym Wiedźmom z Irrisen. One ukradły nasze ziemie w czasie Zimowej Wojny. Małe istoty nie wyższe niż długość ludzkiego przedramienia. Prawie zawsze mają skórę przypominającą śnieg lub lód. Legendy mówią, że mają w swych sercach kryształy lodu, a ich dotyk jest ostry, niczym najostrzejsza zima.
- Ile osób towarzyszyło szlachciance? Czy wszyscy zginęli? W jaki sposób? - Dopytywał Traivyr.
- Dziesięciu ochroniarzy, Lady Argentea i kilka jej służek, jak już mówiłem - odpowiedział Yuln. - Wszyscy zginęli, tylko ja się ostałem. No i Lady Argentea. Gdy zobaczyłem, że bandyci ciągną ją wgłąb lasu chciałem jej pomóc, niestety Zimotkniętych było zbyt wiele a ja już wtedy byłem poraniony. Martwy niczego bym nie wskórał, wiec ledwo stamtąd uszłem i postanowiłem szukać pomocy w waszej wiosce.

- Czy mógł być jakiś szczególny powód, dla którego Lady Argentea została porwana? - Tym razem zapytała Astrid.
- Nie mam pojęcia. Do Zimar jechała poznać swojego przyszłego męża, ale nagle się rozmyśliła i wybuchł skandal. Szybko musieliśmy wracać do Oppary - odrzekł Ulfen. - Nie sądzę jednak, by przyszły pan młody zorganizował w takim tempie zasadzkę i to jeszcze włączając w to Zimotkniętych. Ci zawsze pracują dla Białych Wiedźm z Irrisen. Żadnej z nich tam co prawda nie widziałem, ale jestem przekonany, że maczały w tym palce.
- Czy to była typowa droga szlachcianki? - zapytał Akial, opierając się o ścianę przy rozpalonym kominku.
- Oczywiście. Tą samą podróżowaliśmy do i z Zimar.
- Czy ktoś życzył jej źle? Albo rodzinie?
- Szlachta ma wielu wrogów, rodzina Massalene pewnie też, ale nic nie zwróciło mojej uwagi.
- Jak wyglada Lady Argentea?
- Wysoka, piękna kobieta o blond włosach i delikatnej skórze. Widać, że to szlachcianka i nie można pomylić jej z nikim innym
- odrzekł Yuln i odkaszlnął. - Jeśli bandyci pracują dla Zimotkniętych, to Lady Massalene mogła zostać zabrana przez Wiedźmy. A jeśli tak się stało, to wierzcie mi, ale nic dobrego z tego nie wyniknie.

Odkaszlnął znowu a Tessaria zainterweniowała.
- Myślę, że na razie wystarczy, Yuln musi odpoczywać - rzuciła.
- Chciałbym móc wyruszyć z wami - powiedział nieco słabszym już głosem Ulfen. - Moi przodkowie wyśmialiby mój brak odwagi i fakt, że uciekłem zamiast walczyć do końca, jednak walczyłem z przeciwnikami, których boją się nawet najwięksi wojownicy w Królestwie Linnormów. Myślę, że zdołałem zabić przynajmniej jedno z tych paskudztw, nim zdołali zabrać Lady wgłąb lasu. Jeśli spotkacie te fey na swojej drodze walczcie z nimi zimnym żelazem i ogniem. Te dwie rzeczy je spalają.
Po tych słowach Tessaria wyprowadziła was z pokoju, zamykając za sobą drzwi i zostając z Yulnem. Ionnia spojrzała na was z nadzieją wypisaną na twarzy.
- Mam nadzieję, że po tych rewelacjach wciąż chcecie się podjąć tego zadania? - spytała. - Z kasy rady wiejskiej przeznaczyliśmy dwieście sztuk złota dla was. Do równego podziału. I nie biorę pod uwagę odmowy, Astrid. - Spojrzała na druidkę, wiedząc, że ta na pewno nie wzięłaby żadnych pieniędzy.
Mihaela natomiast zastanowiło, czy sprawa porwanej szlachcianki i Wiedźm z Irrisen mogła mieć jakiś związek ze zniknięciem jego siostry? W końcu dowiedział się wcześniej, że wyruszyła z tajemniczą kobietą właśnie na Północ.

 

Ostatnio edytowane przez Ayoze : 12-06-2020 o 10:31.
Ayoze jest offline  
Stary 12-06-2020, 14:13   #14
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Witaj, Mihaelu. - Traivyr przywitał się z chłopakiem, którego nie widział od wielu lat. Co prawda wcześniej też nie mieli ze sobą zbyt wiele do czynienia, by Mihael był sporo młodszy, ale w tak małej wiosce trudno było nie spotykać się co chwila. - Miło cię widzieć.
Mihael nieźle rozrabiał za młodu i niejednej osobie solidnie podpadł, ale Traivyr decydowanie wolał mieć obok siebie jego, niż na przykład Brunona...
- Traivyr - przedstawił się pozostałej dwójce. - Mag - dodał, chociaż było to niezbyt precyzyjne określenie jego umiejętności. - A to jest Śnieżka - przedstawił sowę.

* * *


Wieści, jakie przekazał im Yuln, nie napawały optymizmem. Najemnik nie wyglądał na takiego, co by sobie dał w kaszę dmuchać, przeciwnik, z jakim się spotkał, musiał być groźny. A skoro bandyci, wspomagani przez fey, pokonali dziesięciu chłopa, to spotkanie z nimi to nie były przelewki. Trzeba się było przygotować na takie spotkanie, i to dobrze przygotować.
On sam nigdy się nie spotkał z fey. Miał co prawda zimne żelazo i drobne, oparte na ogniu zaklęcie, ale wiele to nie było.
Dziwiło go też podejście banitów do służek... Kobiety zwykle nie były zabijane, a przynajmniej nie od razu. Tak w każdym razie głosiły opowieści...
W sumie było to zdecydowanie niewesołe.

- Co prawda myślę, że liczy się każda godzina - powiedział, gdy byli już na zewnątrz - ale wyruszenie na noc chyba nie byłoby zbyt rozsądne. Co powiecie na to, by przejść do "Gronostaja" i tam wymienić się poglądami i pomysłami?
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 12-06-2020 o 15:24.
Kerm jest offline  
Stary 12-06-2020, 16:17   #15
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Ucieszyło ją, że Mihael i dwóch nieznajomych zgłosiło się na wspólną wyprawę. Im ich więcej, tym lepiej i bezpieczniej, tak przynajmniej uważała. A półork i kotowaty wyglądali na takich, co potrafią sobie poradzić z przeszkodami. Gdy spotkali się wszyscy przy Ionni, Astrid skinęła głową Mihaelowi i uśmiechnęła się do niego.
- Miło cię widzieć całego i zdrowego, Mihaelu - powiedziała. - Mam nadzieję, że przyjechałeś do Heldren na dłużej.
Po chwili spojrzała na nieznajomych.
- Astrid. Astrid Fosgaard, lokalna druidka, córka łowczego. - Przedstawila się. - Miło mi was poznać.

Po wymianie uprzejmości ruszyli z przewodniczącą rady i Tessarią do jej apteki. Na miejscu zastanowiły Astrid słowa półelfki na temat ran ochroniarza - cóż to musiały być za obrażenia, które opierały się nawet magicznemu leczeniu? Gdy go zobaczyła na własne oczy, prawie otworzyła usta z wrażenia. Te odmrożenia były paskudne i aż jej się żal zrobiło Ulfena. Wyobraziła sobie ojca, który mógłby skończyć podobnie, gdyby wybrał się do lasu i aż ścisnęło ją w dołku.

Opowieść Yulna chłonęła całą sobą i była nawet odrobinę przytłoczona tymi wszystkimi informacjami. Fey z północy? Białe Wiedźmy? Bezwzględne bandziory pracujące dla nich? Tutaj, w Taldorze, nieopodal ich małej, nic nie znaczącej wioski? To zdawało się być nieprawdopodobne, jednak było prawdziwe. Z jednej strony nieco przerażające, ale i wzbudzające ciekawość młodej druidki. Przypomniała sobie, że ojciec kiedyś opowiadał jej krótko o Wiedźmach, które w przeszłości zaatakowały jego kraj, ale nie chciał się nad tym zbytnio rozwodzić. Szkoda, że wyjechał, bo z chęcią by go dzisiejszego wieczoru o to wypytała.

Obraz, który przedstawił im Ulfen był jednoznaczny - atakujący chcieli pozbyć się wszystkich oprócz Lady Argentei, którą uprowadzili, bo pewnie była im do czegoś potrzebna. Nawet jeśli szlachcianka wywołała jakieś oburzenie na dworze swego wybranka, to Astrid również nie wierzyła, że ten może mieć coś wspólnego z jej porwaniem. To była zorganizowana, brutalna akcja. I gdyby Yuln nie ostał się przy życiu, pewnie jeszcze długo by się nie dowiedzieli o masakrze w lesie. Biorąc pod uwagę wydarzenia, których świadkiem był ranny Ulfen, słowa Matki Teodory znajdowały potwierdzenie w rzeczywistości. Zbliżało się coś złego, Astrid to czuła.

- Nie bądź dla siebie taki ostry, Yulnie. Nie splamiłeś swego honoru, wybrałeś najlepsze rozwiązanie. Dzięki temu inni dowiedzieli się o sprawie i mogą pomóc. Twoja śmierć niczego by nie zmieniła, a przez to, że żyjesz, wciąż możemy spróbować uratować Lady Argenteę. Ona na pewno byłaby z ciebie zadowolona. - Astrid dodała mu otuchy na odchodne.

Ionnia wspomniała o nagrodzie pieniężnej i druidka już miała jej powiedzieć, że żadnych gratyfikacji nie bierze pod uwagę, ale skoro sołtyska się uparła, to nie zamierzała się z nią teraz licytować.
- Dobrze, przyjmę nagrodę, choć wiesz, co o tym sądzę - odparła, marszcząc delikatnie nosek.
Po wyjściu na zewnątrz Traivyr zaproponował omówienie planów w karczmie, co było dobrym pomysłem.
- Dobra myśl, omówimy sobie wszystko na spokojnie, opowiecie co nieco o sobie - powiedziała Astrid, zerkając w stronę Mihaela, Akiala i Draugdina. - I tak, wyruszenie dzisiaj, na szybko, nie jest rozsądnym pomysłem. Trzeba się porządnie spakować, zabrać ze sobą przede wszystkim ubrania na zimę, bo z pewnością nie chcemy skończyć z takimi odmrożeniami jak Yuln.
 
Umbree jest offline  
Stary 12-06-2020, 16:44   #16
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
~ Kasa? ~ przeszło przez myśl Akialowi. ~ Cholera, wiedziałem, że o czymś zapomniałem! Argh! ~
Głupio byłoby teraz o to pytać, jednak miał nadzieję, że będzie w stanie liczyć na jakiś zysk. Tak szybko wyrwał się rzucany pomiędzy Tessari, a Astrid, że zapomniał o podstawowych dla poszukiwacza wrażeń kwestii - jeśli jesteś w czymś dobry, nigdy nie rób tego za darmo!

Przedostał się do podium stając obok trójki wioskowej. Zmrużył lekko oczy przyglądając się tłumowi. Tak, tak, wy tchórzliwa i bogobojna grupo farmerów. Nie musicie ryzykować waszych żyć, ani rzyci nawet, bowiem ja z pomocą reszty śmiałków rozwiążę wasz problem i odnajdę szlachciankę. Spodziewał się większego entuzjazmu, ale tutejsi ludzie byli zdecydowanie mniej entuzjastyczni. Niemniej grunt, że w najbliższych dniach będzie mieć do kogo otworzyć pysk.

- Akial Mrrurkhpurr - przedstawił się ponownie niskim mruczącym głosem gdzieś z głębi gardła i kłaniając się lekko przed Astrid wziął podaną dłoń instynktownie wyczuwając czy dziewczyna życzy sobie szarmancki pocałunek, czy męski uścisk dłoni. Przywitał się następnie z każdym mężczyzną ściskając prawicę. Nie za mocno, ale energicznie. Nie lubił śniętych ryb.

Wyszli przez utworzony w ludzkim tłumie kordon ponurych twarzy. Akial łapał kontakt wzrokowy z ludźmi, uśmiechał się do nich starając się dodać otuchy.
Wyszli na zewnątrz i od razu wibrysy odczuły podmuch chłodniejszego powietrza. Wioska niemal wymarła, nie widział nikogo na zewnątrz, choć wzrok miał bardzo dobry. Wszędzie palące się światła zwiastowały późny wieczór, który w jego stronach zapowiadał ciepły, przyjemny czas jedzenia i picia. Tutaj natomiast, jak zauważył, życie zamierało. No, prawie zamierało. Nadal można było spotkać młodych kotłujących się po stodołach, jednakże było to zupełnie co innego niż to do czego przywykł. Może to przez ten chłód?

Rozważania przerwało wejście do domeny Tessari. Piękny stary dom z bali pachniał intensywnie ziołami, zupełnie tak jak jego właścicielka. Jakby ona i dom stanowili jedność, a półelfka była przedłużeniem domu, który wysyłał ją, gdy potrzebował czegoś ze świata zewnętrznego.
Wszędzie panował porządek, co znajdowało odzwierciedlenie w zachowaniu dziewczyny. Poruszał się cicho i zwinnie jak przystało na kota niemal nie wzbudzając starych desek podłogowych. Z zainteresowaniem przyglądał się niesamowitej kolekcji alchemicznych mikstur, olei, proszków i innych rzeczy zamkniętych w różnej wielkości, kształtach i wymiarach pudełeczkach równo ułożonych na pułkach. Ktoś tu był pedantką!

Akial wysłuchał wyjaśnień dziewczyny odnośnie tajemniczych obrażeń, z ciekawością i odrobiną niepokoju. Jak to odporny na leczenie magiczne? Jak to może nie wrócić do pełnej sprawności? W jego głowie zakiełkowało zwątpienie, jednak ustąpiło momentalnie gdy zobaczył mężczyznę. Wrodzona ciekawość wzięła górę i choć początkowo dał się podejść i jedyne dwa krzesła zostały zajęte przez miejscowych, Akial podszedł bliżej przyglądając się z zaciekawieniem człowiekowi. Jego rany zaiste sugerowały ciężkie odmrożenia jakie kiedyś widział, a reszta ran wyglądała jakby co najmniej przejechał po nim powóz ze szlachcianką, choć oczywiście atak bandytów również mógł pozostawić takie ślady.

Yulen przyglądał się przez chwilkę kotowatemu jakby cyrk przyjechał do miasta.
- Akial. - przedstawił się entuzjastycznie najemnikowi zanim przeszedł do zadawania swoich pytań. Niestety najważniejsze pytania musiały zostać w jego głowie, bowiem Tessaria nieznoszącym sprzeciwu głosem wyrzuciła ich z pokoju.

- Spokojnie Yulenie. Przyniesienie informacji o zagrożeniu i rodzaju zagrożenia jest większym męstwem niż bezsensowna śmierć. - pocieszył najemnika na odchodne. Nie lubił patosu, ani bezsensownej śmierci, ale najbardziej było mu przykro widząc jak beznadziejnie czuł się ten mężczyzna. Nadanie jego ucieczce sensu było najprostszym co mógł zrobić.

- Przynajmniej twoje zapasy ognia się przydadzą, nie? - uśmiechnął się do półelfki nie zrażając jej zachowaniem. - Masz coś rozgrzewającego na te trudne zimowe noce? - spytał jeszcze przed wyjściem. - Kamień wulkaniczny? -

Pytanie pani sołtys spowodowało, że Akial ponownie zawahał się. - Możecie opowiedzieć coś więcej o tych obrażeniach, których nie jesteście wstanie wyleczyć nawet magią? To bardzo ciekawe, co je spowodowało? Będziemy musieli na to bardzo uważać.
- I drugie pytanie, nie chciałem mówić przy Yulenie, ale o ile dobrze pamiętam z lekcji geografii, to Irrisen jest tysiące kilometrów stąd. Czy to aby nie jest zbyt naciągana historia? -
spytał bardziej nowych towarzyszy.

- Droga Ionnino, czy posiadacie tutaj jakąś broń z kutego na zimno żelaza? Jeśli te pogłoski są prawdziwe, warto byłoby jednak mieć taką broń na podorędziu. - spojrzał na półorka, który chyba jako jedyny z nich nosił broń.
Na stwierdzenie maga prychnął lekko. - Zgadzam się z Astrid, nie widzicie w nocy zbyt dobrze, więc podróż nocą nie będzie rozsądna. Przygotujmy się przed wyruszeniem - omówmy co kto umie i na co możemy liczyć i zróbmy odpowiednie zapasy, które uzupełniłyby nasze braki. Mam ze sobą osła, który będzie w stanie wziąć dodatkowy ekwipunek, gdybyśmy mieli coś ponadnormatywnego.
Chodźcie do gospody, napijemy się i pogadamy.

 

Ostatnio edytowane przez psionik : 12-06-2020 o 17:41.
psionik jest offline  
Stary 13-06-2020, 13:15   #17
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zajęli miejsca przy stojącym na uboczu stole, gdzie mogli swobodnie porozmawiać, a Traivyr zamówił dla wszystkich coś do picia.
- Fey - zaczął - to nie brzmi zbyt dobrze. Co o nich wiecie? - spytał.
- Ja wiem tylko tyle, że to małe stworzenia żyjące w naturze lub innym podobnym otoczeniu i mają specjalne zdolności, ale to wie chyba każdy, kto słyszał jakiekolwiek opowieści dziadków czy rodziców. - odpowiedziała Astrid. - Sama nigdy żadnego nie widziałam, a takich zimotkniętych to już w ogóle. Odnoszę jednak dziwne wrażenie, że to się wkrótce zmieni. - Uśmiechnęła się lekko. - Ojciec za to kiedyś opowiadał mi krótko o tych Wiedźmach z Irrisen i podobno to bezwzględne kobiety, które rządzą całą tą mroźną krainą. Niestety nic więcej nie wiem, bo nie dopytywałam, a ojciec nie chciał wiele opowiadać na ten temat. Jakby to była jakaś zakazana wiedza.
- O niektórych rzeczach nie lubi się opowiadać
- odparł Traivyr. - Nieprzyjemne wspomnienia lepiej zostawić daleko za sobą.
- Domyślam się, że tak właśnie zrobił. - odrzekła Traivyrowi.
- Hmm, nie pasuje mi w tej całej historii Irrisen - odpowiedział po chwili milczenia Akial. Siedział w milczeniu ze zmrużonymi oczami jakby spał. W zasadzie to w pewnym momencie chyba odpłynął gdy weszli z chłodnego dworu do ciepłego wnętrza. Uzmysłowił sobie jak bardzo jest zmęczony po podróży. Był na nogach od wczesnych godzin porannych, w drodze tuż po wschodzie słońca, które tutaj wschodziło dość wcześnie.
- Geografia to nie mój konik, ale Irrisen leży jakieś tysiące kilometrów stąd. Co takie zimnolubne istoty robiłyby tak daleko na południe w tak ciepłych klimatach? No, relatywnie ciepłych, bo jest tu całkiem chłodno w porównaniu do innych miejsc, gdzie bywałem. - uzupełnił swoje rozmyślania uśmiechem. - I jak by się tu dostały? - zastanawiał się na głos.
- Nie mam pojęcia i to rzeczywiście brzmi nieprawdopodobnie, ale skoro Yuln jest przekonany o tym, co widział i z czym walczył, to musi tak być - powiedziała Astrid. - Kto wie, może jak wybierzemy się do lasu, to uda nam się czegoś więcej na ten temat dowiedzieć, w końcu jeśli w Lesie Granicznym zapanowała zima, to coś lub ktoś musiał ją wywołać, prawda?
- Dla potężnego maga kilka tysięcy kilometrów to nie problem - stwierdził Traivyr. - Nikt z nas nie wie, jaką mocą dysponują Wiedźmy i co potrafią. Szczególnie jeśli działają wspólnie.
- Jeśli masz racje, to obawiam się, że czeka nas krótka i bolesna przygoda. - uśmiechnął się kotowaty. - No, chyba, że twoja magia może się z tym równać.
-No dobrze, - powiedział Akial gdy już ustalili co wiedzieli o potencjalnych przeciwnościach - To czym dysponujemy? Na co możemy liczyć jeśli chodzi o nasze możliwości? - popatrzył po pozostałych.
- Nie jestem wojowniczką, ale ojciec trochę mnie uczył, jak walczyć sejmitarem i krótką włócznią, więc jak przyjdzie co do czego, mogę też się przydać w tym zakresie - powiedziała Astrid. - Oprócz tego będę magicznym wsparciem, znam też czary lecznicze - zakończyła.
- Wspominałaś, że jesteś druidką, prawda? Nie możesz podpytać natury z czym się będziemy mierzyć? Zwierząt, albo no wiesz, lasu? - Akial spytał z zainteresowaniem.
- Mogę i zamierzam to zrobić, gdy tylko dotrzemy na miejsce - odpowiedziała Akialowi.
- A ty, Akialu, czym się zajmujesz? - spytał Traivyr.
Kotowaty spojrzał nieco figlarnie na Astrid, zaraz jednak spoważniał.
- Wszystkim i niczym tak naprawdę. Potrafię być zarówno duszą towarzystwa, jak i niewidzialnym myśliwym. Legendy krążą po Absalonie o naszej szajce, nikt jak my nie był w stanie dostać się do ukrytych komnat zaginionych zigguratów, ani świętować w znanych na cały chyba świat…. lokalach - uśmiechnął się przyjaźnie do ostatniego z piątki awanturników. - A ty, piórowłosy? -
- Wracając do poprzedniego pytania… Można powiedzieć, że znam się trochę na walce. Podkraść też się podkradnę jak trzeba. - Mihael dołączył do rozmowy.

A potem Draugdin wspomniał o saniach. Astrid od razu przypomniała sobie o swoich starych sankach. Co prawda - jej zdaniem - mogły nieco ucierpieć przez ostatnich parę lat, ale najważniejsze było to, że były. No i żeby miały wszystkie części.
- Odprowadzę cię i sprawdzę, co się da zrobić - powiedział Traivyr. - A rankiem dowiemy się, jak zimno było w lesie i zdecydujemy, czy zabieramy, sanie, czy osiołka czy jedno i drugie.
Chwilę później opuścili "Gronostaja", pozostawiając resztę kompanii w cieple i pod dachem.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 15-06-2020 o 10:18.
Kerm jest offline  
Stary 13-06-2020, 16:17   #18
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Docenił fakt, że rozmowy o wynagrodzeniu będą prowadzone tylko z nowo utworzoną drużyną. To dobrze świadczyło o będącej tu głównozarządzającą pani sołtys. Wiedziała jak postępować z ludźmi. W końcu przecież nie bez przyczyna piastowała takie, a nie inne stanowisko.

Ruszył w kierunku gdzie stała pani sołtys zaraz po kotowatym. Przełożył tylko przez głowę pas zawieszając w ten sposób na plecach swój długi dwuręczny miecz. Poprawił zapięcie paska tak, że rękojeść miecza wystawała mu nad prawym ramieniem. Resztę swoich rzeczy miał w plecaku w wynajętym pokoju. Zrobiwszy szybko w myślach inwenturę posiadanych przez siebie rzeczy stwierdził, że na tą chwilę wyglądało, że niczego więcej za bardzo nie potrzebuje.
Miał zarówno letnie - to na sobie - jak i zimowe ubranie, zimowe buty i gogle chroniące przed śnieżną ślepotą. Ktoś wścibski mógł by zapytać jakim cudem i po co tak wszystko przy sobie tachać, ale nawet jakby zdobył się na odwagę jednak zapytać to uzyskałby tą samą odpowiedź.
Draugdin wyruszając w drogę by osiągnąć cel swojej podróży i poszukiwań nie wiedział ani na jak długo opuszcza swój klan i rodzinne strony, ani nie wiedział gdzie i w jakie strony lub krainy zaprowadzą go nogi. Zaopatrzył się więc na każdą możliwą ewentualność, a że był wielki i silny jak tur, to nawet nie zauważał ciężaru plecaka, którego nie jeden mężczyzna nawet by nie podniósł.

Na spotkaniu z poranionym ochroniarzem Yulnem nie odzywał się. Nawet gdy by chciał jeszcze czegoś się dowiedzieć, to zadanych zostało już tyle pytań, że praktycznie wszystko było wiadomo. Intrygował go jedynie jeden fakt. W sumie to nawet dwa pomijając dziwne zjawiska pogodowe o tej porze roku i w tej krainie w sensie geograficznym. Przede wszystkim zadawał sobie pytanie dlaczego Lady Argentea była aż tak ważna, że oszczędzono jej życie i porwano. Mogło wchodzić w grę kilka scenariuszy z czego najbardziej prawdopodobne wydawały mu się w tej chwili porachunki między rodami szlacheckimi - co nie należało do rzadkości - oraz ewentualne porwanie dla okupu. Jednak w obu tych przypadkach było coś co tam nie pasowało, a były to lodowe fey z Północy, które jak nie od dziś wiadomo przysięgły lojalność Białym Wiedźmom z Irrisen. To bardziej mu śmierdziało jakimś rytuałem lub ofiarą, w końcu szlachetna krew i/lub ewentualnie być może jeszcze dziewica. Dziwne to wszystko było choć ta ostatnia ewentualność nie wróżyła dobrze porwanej, a im zostawiała co raz mniej czasu na działanie.

Czterdzieści sztuk złota na głowę. Pomyślał sobie, że nagroda jest niewspółmierna do skali wyzwania z jakim być może przyjdzie im się zmierzyć. Z drugiej zaś strony pomyślał sobie, że dwieście sztuk złota z kasy wspólnej tej małej wioski to prawdopodobnie była kwota naprawdę szczodra. Czterdzieści sztuk złota zawsze lepsze od pustej sakiewki.

Z zamyślenia wyrwała go wypowiedź Astrid skierowana między innymi do niego. Wyglądało na to, że było wiele rzeczy do ustalenia zanim ruszą. Czas ich naglił jednak nie wszyscy byli przygotowania jak on. On był w podróży już od kilku lat, a wszystko co potrzebował nosił przy sobie. Tego nauczył go szlak i życie najemnika.

- Opowiedzieć o sobie? Pewnie. Jestem jak widać na załączonym obrazku pół-orkiem, a tego czego nie widać na załączonym obrazku - jestem kapłanem bitewnym. Wyruszenie nocą mija się z sensem i jedynie zwiększa skalę trudności i tak już niebezpiecznej misji. Także, przychylam się do wersji, żeby poczynić przygotowania i wyruszyć wczesnym rankiem. Jeśli chodzi o ekwipunek to jeszcze sprawdzę, ale wydaje mi się, że osobiście niczego więcej nie potrzebuję. Lata przebywania na szlaku zrobiły swoje i jestem właściwie gotów na każdą ewentualność. Nie wiem czy branie ze sobą osła jest dobrym pomysłem jeżeli warunki pogodowe będą tak złe i nie wspominając o magicznych stworzeniach, które być może spotkamy. Jestem silny znacznie powyżej przeciętnej mojego gatunku, także jakby znalazły się jakieś średnie sanie to wierzę, że będę w stanie je pociągnąć z całym naszym ekwipunkiem bez większego wysiłku czy znacznej utraty sił.

Jak na dotąd małomównego orka taki potok słów jednym ciągiem delikatnie zaskoczył zgromadzonych towarzyszy.
Wzmianka Akiala przypomniała mu jeszcze jedną rzecz. Jego miecz. Dostał go od matki zanim wyruszył w drogę kilka lat temu. Nic więcej o nim nie wiedział, poza tym co mu powiedział jego rodzicielka. Wcześniej nie miał styczności z istotami magicznymi czy z demonami także po prostu o tym zapomniał, jednak tu i teraz w jednej chwili wszystko mu się przypomniało. Jedno co wiedział o swojej broni to właśnie to, że była zrobiona z kutego na zimno żelaza. Wcześnie słyszał pogłoski, że jakoby jest to idealny oręż na demony i inne magiczne stworzenia w szczególności fey, jednak myślał dotychczas, że to jedynie bajania ludowe czy opowiastki dla dzieci.

- Natomiast na imię mam Draugdin. Po prostu Draugdin. Myślę, że na tą chwilę tyle wystarczy o sobie, bo jak to mówią - nie wszystko na pierwszej randce. Jeszcze jedno. Ten wielki miecz dwuręczny, którego rękojeść wystaje nad moim ramieniem jest wykonany właśnie z kutego na zimno żelaza!
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 14-06-2020, 23:04   #19
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Nie zgłosił się nikt więcej. Ani to źle, ani dobrze. Na pewno ciężko było oczekiwać, że piątką, w większości dzieciaków, poradzi sobie tam, gdzie nie podołało dziesięciu chłopa, ale z drugiej strony mniejsza, ale lepiej przygotowana grupka nie była wcale skreślona. Dodatkowo Mihael nie lubił tłumów i wolał mniejszy skład.

-Witajcie. - młody mnich odpowiedział na powitanie Traivyra i Astrid. -Nie planowałem zostać na długo. Niewiele mnie tu trzyma. - Następnie zwrócił się do dwóch nieznajomych. - Mihael z Cichych Braci. - przedstawił się zwięźle.

***
Nie angażował się zbytnio w rozmowę z ocalałym najemnikiem. Reszta nowo sformowanej drużyny wyciągnęła z niego istotne informacje i bez wsparcia mnicha. Wiedzieli już mniej więcej, czego się mogą spowodować, a wnioski wypływały z tego dwa. Faktycznie było wysokie prawdopodobieństwo, że w sprawę są zamieszane wiedźmy, a tych Mihael nienawidził z całego serca. Radował się w duchu, że być może będzie miał okazję wymazać istnienie chociaż jednej z nich. Drugi wniosek był zupełnie odmiennej natury. Chłopak był całkowicie nieprzygotowany na wyprawę. Nie miał zimowych ubrań, rakiet śnieżnych ani tym bardziej broni z zimnego żelaza. Przed wyruszeniem w drogę i zebraniem drużyny, musiał zajrzeć jeszcze do sklepu, licząc na to, że uzupełni zaopatrzenie. Na szczęście jego sakiewka była przyjemnie pełna.

Propozycję powrotu do "Gronostaja" przyjął dość obojętnie. I tak miał tam pokój. Wiedział też, że Traivyr zapewne zdominuje dyskusję i on sam nie będzie musiał się za wiele odzywać. Kot też wyglądał na gadułę.
Półorczy pomysł z saniami przypadł mu do gustu. Sam myślał o czymś podobnym. Skinął z uśmiechem Draugdinowi i słuchał dalszego przebiegu rozmowy.
 
shewa92 jest offline  
Stary 15-06-2020, 11:05   #20
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Po opuszczeniu apteki Tessarii udaliście się z Ionnią najpierw do ratusza, gdzie przewodnicząca rady wypłaciła wam po dwadzieścia złotych monet na głowę w ramach zaliczki, a potem przeszliście do "Gronostaja", by się lepiej poznać i omówić plany na kolejny dzień. Rozmowa jednak średnio się układała, więc w końcu Traivyr odprowadził Astrid do domu i sam wrócił do posiadłości ojca, a pozostali udali się do wynajętych od Garrimosów pokoi na piętrze.




Kolejny dzień przywitał was pochmurną, ponurą pogodą. Po śniadaniu, które Mihael, Draugdin i Akial zjedli w karczmie, a Astrid i Traivyr w swoich domach, spakowaliście się porządnie i spotkaliście w "Gronostaju". Astrid zdążyła wypytać jeszcze Tessarię o Yulna i półelfka powiedziała jej, że Ulfen mówił o naprawdę porządnej zimie panującej w Lesie Granicznym. Zrobiliście jeszcze szybkie zakupy w sklepie Vivian i odpowiednio zaopatrzeni wyruszyliście w drogę. Żegnały was nieco zaniepokojone twarze kilkunastu mieszkańców oraz najważniejsze osoby w wiosce, życząc powodzenia w tym niełatwym zadaniu. Po drodze minęliście kilka farm rozsianych przy głównej drodze do Heldren, jednak po pół godzinie marszu znaleźliście się na otwartym, zielonym terenie. Polany poprzecinane były różnokolorowymi kwiatami, jednak pogoda daleka była od przyjemnej, by móc w pełni napawać się przyjemnymi widokami.


Im bliżej byliście Lasu Granicznego, temperatura spadała coraz bardziej, lecz nie było śniegu. Czuliście jednak coraz cięższy baldachim chłodu i zimna pokrywający każdą płaszczyznę. Zwłaszcza odczuwała to Astrid, która postanowiła skupić się na naturze i wyczuć, jaka pogoda może panować w lesie. To, co odczuła pokrywało się z opowieściami Yulna - wszędzie niskie, a nawet bardzo niskie temperatury o czym od razu poinformowała pozostałych.

W ciągu kolejnej godziny temperatura gwałtownie spadała; od południa zbliżało się coś, co już na pierwszy rzut oka przypominało ciężkie od śniegu chmury. Niebo przybrało barwę zabrudzonego płótna, nie zwiastując nic dobrego. Gdy w końcu dotarliście do ścieżki biegnącej w las, krajobraz szybko się zmienił. Najpierw dostrzegliście oszronione drzewa a gdy zapuściliście się głębiej, wyszliście na przykrytą śniegiem ścieżkę. Biały puch zalegał dosłownie wszędzie, jakby ktoś zamknął tę okolicę w mroźnej, niewidzialnej bańce.


Przebraliście się szybko w odpowiednią odzież, narzucając na buty rakiety śnieżne, bez których ciężko byłoby się poruszać po świeżym, całkiem głębokim śniegu i ruszyliście ścieżką w głąb lasu. Niedługo później dotarliście do pobojowiska, o którym mówił Yuln. Droga przed wami pełna była przykrytych kołdrą śniegu ciał zabitych ludzi oraz koni a ich zaschnięta krew odcinała się szkarłatem na białym puchu. Jeden z powozów z taldańskim herbem na drzwiczkach stał w poprzek drogi; widać było, że konie odcięto i najwyraźniej uprowadzono wraz ze szlachcianką. Drugi powóz leżał przewrócony na bok kilka metrów od głównego traktu, a wokół niego znajdowało się kilka porozrzucanych w nieładzie skrzyń.

Kawałek dalej od tego miejsca dostrzegliście coś, co przypominało lodową statuę i dopiero po bliższym przyjrzeniu się zauważyliście, że to mocno zbudowany, odziany w zdobiony kirys mężczyzna zamknięty w bryle lodu. W odciętej dłoni leżącej u jego stóp wciąż dzierżył miecz, a jego otwarte usta i wytrzeszczone oczy zastygły w wiecznym wyrazie zaskoczenia. Obok niego leżały ciała kilku innych mężczyzn, którzy najprawdopodobniej należeli do obstawy Lady Argentei. Wszystkie zwłoki wyglądały na ograbione z broni i pancerzy.

Zaśnieżony, wąski szlak wiódł głębiej w las na południe, gdzie za linią drzew dostrzegliście mocno sypiący śnieg. Było cicho i spokojnie. Nie wiał wiatr, nie słychać było śpiewu ptaków, nie widać było innych leśnych mieszkańców. Jakby miejsce tej masakry zatrzymało się na chwilę w czasie.

 
Ayoze jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172