Imbriel pochyliła głowę i uśmiechnęła się złowieszczo.
- Ja, kochanie, jestem ladacznicą. Jestem złodziejką. I rabusiem.- Mówiąc to, powoli zbliżała się do maga. Biodra kołysały się w rytm kroków. Na policzki wpełzał rumieniec. Oddech stawał się płytszy. Stanęła przed nim tak blisko, że jeszcze parę centymetrów i jej piersi ściśnięte gorsetem dotknęłyby jego torsu okrytego luźną koszulą. Objęła dłonią trzon jego drewnianej laski i spojrzała mu prosto w oczy.
- W przeciwieństwie do znakomitej większości z was, indywidualistów,- gładziła powierzchnię drewna powoli, mechanicznie. Na jej twarzy zagościł lubieżny uśmiech. Nagle paznokciem drugiej dłoni drasnęła go w szyję.- ja już kiedyś pracowałam w zespole.- Odwróciła się lekko na jednej nodze a uśmiech zmienił się w radosny.- Ja wcale nie chcę rządzić. Wiem, że bez informacji ani wsparcia niewiele zdziałam.
Potoczyła dookoła wzrokiem pozbawionym wyrazu.
- A co ty, czarowniku, możesz wiedzieć o niespodziankach?- Strzepnęła niewidzialny pyłek z rękawa bordowej, krótkiej kurteczki.- Ja się wychowałam na niespodziankach.
Spojrzała na zaliczkę, którą trzymał elf. Oczy jej błysnęły, gdy chowała pieniądze do sakiewki.
- Czy się rozdzielimy, czy nie i tak musimy się dostać do Muaraji. Niepostrzeżenie.- Podniosła oczy.- A żeby to zrobić, trzeba współdziałać.- Założyła rękawiczki. Powoli, sennymi ruchami.
- Nazywam się Imbriel Terrel. Jestem otwarta na propozycje.
Delikatny uśmiech tylko lekko uniósł kąciki czerwonych ust.
__________________ Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu.
P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di. |