Administrator | Zajęli miejsca przy stojącym na uboczu stole, gdzie mogli swobodnie porozmawiać, a Traivyr zamówił dla wszystkich coś do picia. - Fey - zaczął - to nie brzmi zbyt dobrze. Co o nich wiecie? - spytał. - Ja wiem tylko tyle, że to małe stworzenia żyjące w naturze lub innym podobnym otoczeniu i mają specjalne zdolności, ale to wie chyba każdy, kto słyszał jakiekolwiek opowieści dziadków czy rodziców. - odpowiedziała Astrid. - Sama nigdy żadnego nie widziałam, a takich zimotkniętych to już w ogóle. Odnoszę jednak dziwne wrażenie, że to się wkrótce zmieni. - Uśmiechnęła się lekko. - Ojciec za to kiedyś opowiadał mi krótko o tych Wiedźmach z Irrisen i podobno to bezwzględne kobiety, które rządzą całą tą mroźną krainą. Niestety nic więcej nie wiem, bo nie dopytywałam, a ojciec nie chciał wiele opowiadać na ten temat. Jakby to była jakaś zakazana wiedza.
- O niektórych rzeczach nie lubi się opowiadać - odparł Traivyr. - Nieprzyjemne wspomnienia lepiej zostawić daleko za sobą.
- Domyślam się, że tak właśnie zrobił. - odrzekła Traivyrowi. - Hmm, nie pasuje mi w tej całej historii Irrisen - odpowiedział po chwili milczenia Akial. Siedział w milczeniu ze zmrużonymi oczami jakby spał. W zasadzie to w pewnym momencie chyba odpłynął gdy weszli z chłodnego dworu do ciepłego wnętrza. Uzmysłowił sobie jak bardzo jest zmęczony po podróży. Był na nogach od wczesnych godzin porannych, w drodze tuż po wschodzie słońca, które tutaj wschodziło dość wcześnie. - Geografia to nie mój konik, ale Irrisen leży jakieś tysiące kilometrów stąd. Co takie zimnolubne istoty robiłyby tak daleko na południe w tak ciepłych klimatach? No, relatywnie ciepłych, bo jest tu całkiem chłodno w porównaniu do innych miejsc, gdzie bywałem. - uzupełnił swoje rozmyślania uśmiechem. - I jak by się tu dostały? - zastanawiał się na głos. - Nie mam pojęcia i to rzeczywiście brzmi nieprawdopodobnie, ale skoro Yuln jest przekonany o tym, co widział i z czym walczył, to musi tak być - powiedziała Astrid. - Kto wie, może jak wybierzemy się do lasu, to uda nam się czegoś więcej na ten temat dowiedzieć, w końcu jeśli w Lesie Granicznym zapanowała zima, to coś lub ktoś musiał ją wywołać, prawda?
- Dla potężnego maga kilka tysięcy kilometrów to nie problem - stwierdził Traivyr. - Nikt z nas nie wie, jaką mocą dysponują Wiedźmy i co potrafią. Szczególnie jeśli działają wspólnie.
- Jeśli masz racje, to obawiam się, że czeka nas krótka i bolesna przygoda. - uśmiechnął się kotowaty. - No, chyba, że twoja magia może się z tym równać.
-No dobrze, - powiedział Akial gdy już ustalili co wiedzieli o potencjalnych przeciwnościach - To czym dysponujemy? Na co możemy liczyć jeśli chodzi o nasze możliwości? - popatrzył po pozostałych.
- Nie jestem wojowniczką, ale ojciec trochę mnie uczył, jak walczyć sejmitarem i krótką włócznią, więc jak przyjdzie co do czego, mogę też się przydać w tym zakresie - powiedziała Astrid. - Oprócz tego będę magicznym wsparciem, znam też czary lecznicze - zakończyła.
- Wspominałaś, że jesteś druidką, prawda? Nie możesz podpytać natury z czym się będziemy mierzyć? Zwierząt, albo no wiesz, lasu? - Akial spytał z zainteresowaniem.
- Mogę i zamierzam to zrobić, gdy tylko dotrzemy na miejsce - odpowiedziała Akialowi.
- A ty, Akialu, czym się zajmujesz? - spytał Traivyr.
Kotowaty spojrzał nieco figlarnie na Astrid, zaraz jednak spoważniał.
- Wszystkim i niczym tak naprawdę. Potrafię być zarówno duszą towarzystwa, jak i niewidzialnym myśliwym. Legendy krążą po Absalonie o naszej szajce, nikt jak my nie był w stanie dostać się do ukrytych komnat zaginionych zigguratów, ani świętować w znanych na cały chyba świat…. lokalach - uśmiechnął się przyjaźnie do ostatniego z piątki awanturników. - A ty, piórowłosy? -
- Wracając do poprzedniego pytania… Można powiedzieć, że znam się trochę na walce. Podkraść też się podkradnę jak trzeba. - Mihael dołączył do rozmowy.
A potem Draugdin wspomniał o saniach. Astrid od razu przypomniała sobie o swoich starych sankach. Co prawda - jej zdaniem - mogły nieco ucierpieć przez ostatnich parę lat, ale najważniejsze było to, że były. No i żeby miały wszystkie części.
- Odprowadzę cię i sprawdzę, co się da zrobić - powiedział Traivyr. - A rankiem dowiemy się, jak zimno było w lesie i zdecydujemy, czy zabieramy, sanie, czy osiołka czy jedno i drugie.
Chwilę później opuścili "Gronostaja", pozostawiając resztę kompanii w cieple i pod dachem.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 15-06-2020 o 10:18.
|