Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2020, 16:05   #265
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Walka była szybka i, ku zadowoleniu Brana, skończyła się bez strat własnych i bez nadmiernego zużycia czarów, którymi żaden mag nie mógł szafować bez końca.
Co prawda tym razem zaklinacz nie mógł sobie przypisać zbyt wielu zasług, ale najważniejsze było to, że wygrali.

* * *


Wędrówka przez porośnięte paskudnymi roślinkami podziemia w najmniejszym nawet stopniu nie przypominała romantycznego spaceru przez rozkwitający w promieniach wiosenno-letniego słońca park. Sytuacji nie poprawiała nawet obecność dwóch ładnych i zgrabnych kobiet.
Bran nie ukrywał (przed samym sobą), że zdecydowanie wolałby się znaleźć gdzie indziej. Chociaż towarzystwo mogłoby zostać to samo. Nawet z zrzędzącym staruszkiem Willie'em.

* * *


Oszczędzanie zaklęć, jak się wnet się okazało, mogło się opłacić, bowiem marsz niespodzianie doprowadził ich do miejsca zapewne najgorszego w całej podziemnej cytadeli. I, zapewne, najbardziej niebezpiecznego.
Rosnące na środku byłego dziedzińca drzewo nie wyglądało ani mile, ani przyjemnie. Wprost przeciwnie - Bran odniósł wrażenie, że drzewo z przyjemnością przerobiłoby go na nawóz, użyźniający jego korzenie.
"Opiekun" drzewa, sam Belak, raczej nie zwróciłby niczyjej uwagi na wiejskiej drodze, ale jego przydomek nie napawał optymizmem, a wypowiedziane przezeń słowa bynajmniej nie były przyjacielskie i nie oznaczały witania przybyszów chlebem i solą.

Życie lub śmierć?
Na pozór wybór był oczywisty, ale czy takie życie byłoby wiele warte? Kto chciałby zamieszkać do końca życie tu, pod ziemią, jako niewolnik drzewa, na dodatek - sądząc z wyglądu Sherwyn i Bradforda - powoli zamieniając się w drzewo?
Może napotkane wcześniej chodzące drzewa też były ludźmi czy innymi humanoidami?
Nie, taki los zdecydowanie Branowi nie odpowiadał. Zdecydowanie miał zamiar pochodzić sobie jeszcze pod słonecznym niebem, pofiglować z dziewczynami i skorzystać z innych przyjemności, jakie oferowało życie.
Wyglądało jednak na to, że wybór miał niewielki - albo życie w niewoli, albo walka o życie i wolność. Zaklinacz miał tylko nadzieję, że jego towarzysze wyznają takie same poglądy i nie dadzą się omamić ni ulec groźbom.
Owszem, był ciekaw, kto, skąd i dlaczego wygnał Belaka, ale nie chciał dawać tamtemu czasu na mobilizację innych sojuszników.
Najlepiej byłoby zabić Belaka, spalić upiorne drzewo, a czarodziejkę i paladyna wziąć żywcem, jednak nadmierne ryzykowanie czy oszczędzanie przeciwników mogło się źle skończyć.
Drzewo rodem z koszmaru chodzić nie potrafiło (taką przynajmniej zaklinacz miał nadzieję), więc najgroźniejszym przeciwnikiem zdał się Branowi Belak. Jednak celem pierwszego zaklęcia stał się nie on, a paladyn, na którego Bran rzucił zaklęcie snu.
Kolejne zaklęcia miały zostać skierowane przeciwko samemu Belakowi. Jeśli, oczywiście, zbrojni kompani staną na wysokości zadania i nie zmuszą Brana do obrony przed iglakami i drzewnymi skazami.
 
Kerm jest offline