Zobaczywszy krew Arvid wyszarpnął miecz z pochwy, który z cichym brzękiem ja opuścił, a jego klinga zalśniła w promieniach słońca. Gdy jednak bezpośrednie zagrożenie na nadeszło, żołnierz opuścił broń i rozejrzał się dookoła.
Elf przyglądał się śladom, a mag miał swój plan. ~Teraz to grube ubrania mu pasują, a jak proponowałem to w karczmie to miał dużo do powiedzenia ~ w myślach psioczył na Wolfganga. - Idę z tobą - powiedział i rozpoczął przygotowania zgodnie z pomysłem maga. - Postaram się przygotować dymiąca pochodnię. Wezmę coś suchego, co będzie się dobrze palić i owinę to świeżymi liśćmi, powinno dać gęsty dym. Zobaczę tez co mam w plecaku, co może nam pomóc osłonić się przed użądleniami. - to powiedziawszy przystąpił do działania, ciągle dzierżąc swój miecz. Tak na wszelki wypadek.
__________________ Może jeszcze kiedyś tu wrócę :) |