Rogacz kucnął najpierw przy ciele kobiety, a potem chłopca. Zastanawiał się przez chwilę co kierowało młodzikiem, który postanowił stawić czoła czemuś co rozrywało stalowe obręcze i miażdżyło ludzkie czaszki. W końcu dołączył do zajmującej się rannym Gondoryjki. W sam raz by usłyszeć ostatnie słowa mężczyzny, których nie skomentował. Zresztą i tak nazwa wąwozu niczego mu nie mówiła. Więcej dowiedział się od trupów i czarnej krwi z miecza, które przemówiły do niego tym samym co wygięta obręcz językiem.
- Śnieżny troll - powiedział - Wygląda na to, że zabrał konie i ruszył z nimi w góry. Gdzieś musi mieć schronienie przed słońcem.
Obejrzał się na Eilianis.
- Nie możemy ich grzebać, jeśli chcemy go dogonić.
- To nieludzkie i tak się nie godzi, zostawiać ciała na żer dzikim stworzeniom - odpowiedziała mu Gondoryjka.
- Sam rzekł, że spotka przodków okryty hańbą - wzruszył ramionami czarnowłosy i obejrzał się w kierunku białych szczytów gdzie wiodły ślady napastnika obciążonego zdobyczą. - Zostawmy pochówek i pieśni żałobne Ulfurowi.
- Nie musimy, a nawet nie możemy temu nieszczęśnikowi pomagać w dopełnianiu słów wypowiedzianych gdy nie był w pełni władz umysłowych - powiedziała stanowczym tonem Eiliandis. - Ciała trzeba pochować!
Rogacz spojrzał na Eiliandis z mieszanką zaskoczenia i zniecierpliwienia tuż po tym jak ostatnie jej mocne słowa przecięły szum dącego z zachodu zimnego wiatru. Szturchnął butem ubitą ziemię oceniając twardość, skrzywił się i skierował wzrok w kierunku budynków gospodarskich gdzie coś przykuło jego spojrzenie.
- Zbudujemy stos - powiedział w końcu wskazując na zgromadzone drwa - I spalimy ciała. To też pochówek.
- Dobry dla orka lub jakiegoś dzikusa - Eiliandis nie była zadowolona z kolejnej propozycji Rogacza. - Dobrze, jeżeli nie możemy ich teraz pochować jak należy, to trzeba ciała zabezpieczyć przed zwierzętami - dodała po krótkim namyśle. Kobieta zdawała sobie sprawę, że ślad, który mają nie będzie trzymać się wiecznie, ale nie mogła zostawić trupów mieszkańców tego domostwa bez należytego zajęcia się nimi. - Trzeba je zanieść do środka, umyć i ubrać należycie - mówiąc to patrzyła to na jednego to na drugiego mężczyznę. - Z pomocą pani Yáraldiel i Sikorki zajmę się tym - na chwilę przeniosła wzrok na obie kobiety. - Ale ciała wy musicie przenieść.
- Byle prędko - odparł jej Rogacz.
Uznał, że nie stracą na to więcej czasu niż na budowę stosu. A nie chciał go tracić wcale. Już sama obecność śnieżnego trolla go intrygowała, a za dziwnym zachowaniem bestii też się musiało kryć znacznie więcej niż krwiożerczość.
Spojrzał na Rhunego i skinął, że czas przystać na warunki Gondoru. Ciała niósł bez specjalnych ceregieli jako worki z mąką raczej. Za wyjątkiem chłopca, któremu nawet drzewce włóczni zostawił przy ramieniu.
Potem czekał aż kobiety uwiną się ze swoją pracą.
Eiliandis poświęciła na czynności związane z przygotowaniem ciał tyle czasu ile uznała za słuszne. Obchodziła się przy tym z nimi z należytym szacunkiem.
- Możemy ruszać - powiedziała, gdy wszystko, według jej mniemania, było gotowe.