Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2020, 13:01   #55
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Hassan wolał się nie odzywać. Po pierwsze, Sheeva i Iton łgali o wiele sprawniej niż on, po drugie nie licowało to z jego poczuciem honoru, i choć dobry podstęp na wojnie przydawał się nie raz i nie dwa, to pospolite kłamstwa raczej nie leżały w jego naturze. Wolał również do paplać za wiele, bo król, jak najpewniej każdy dyplomata i szlachcic pytać umiał i wojownikowi coś mogłoby się niechcący wymsknąć, co kosztowałoby być może głowy jego towarzyszy, a i być może jego samego.
Hassan na dworach bywał, choć raczej nie jako gość, tylko jako strażnik i zdarzało mu się pilnować ogromnych hal i korytarzy w pałacach szejków, emirów lub podrzędnych nawet basz. Zamek, w którym siedział ów władyka, zdawał się wobec doświadczeń wojownika kurnikiem zaledwie, niegodnym, aby Emir Huzuz trzymał w nim kozy. Fatalne rozmieszczenie wież, których było stanowczo za dużo, jak i szeroki, kamienny most prowadzący aż pod ładną, ale niezbyt praktyczną bramę utwierdzał wojownika w przekonaniu, że wojny nijakiej w tych stronach nie ma. Oszacował nawet, patrząc na naiwność psiego strażnika, który sprawiał wrażenie, że chce potknąć się o swoją włócznię, lub zatykając ją drzewcem w piach dziedzińca, psim sposobem ulżyć pęcherzowi, że również jakość żołnierza pozostawiała do życzenia.
"Gdyby tak mieć dziesiątkę mameluków, zakharyjskich psów wojny spuszczonych ze smyczy,albo nawet Akindżów dzikich, niedomytych psich synów ale co mordować potrafią jak tylko na koń wsiądą, to można by było ich wszystkich pod nóż wziąć, tych dziwnych mieszkańców na arkan wziąć, zniewolić i na targu sprzedać" myślał wojownik kłaniając się jednak nisko, jak kazała grzeczność, i aby nie wyjść na zwykłego chama "Ale po co, skoro tu tylko dziki las, bajkowy zamek i zimno. Człek tylko sobie jajca odmrozi...mógłby tu chociaż ogrzać, drewna przecież w okolicy nie brakuje".

Kiwnął głową, kiedy przedstawiła go Sheeva, jakkolwiek buńczucznie, bo znał i takich, co jego własną glewią mogliby go ogolić wbrew jego woli i przy których byłby niezdarny niczym nowo narodzone kocie. Tacy jednak zgodnie z jego wiedzą bywali w Zakharze, bywali i w dalekim Kara-Tur, i innych wschodnich, znanych wojownikowi jedynie z opowieści krainach. Nie widział zaś takiego ani w Mulmaster, ani tym bardziej w tym bajkowym niby-świecie, więc uznał, że być może kobieta nie myli się tak bardzo.
Tymczasem stał prosto, dumnie, zatykając kciuki za pas i trzymając glewię spokojnie na ramieniu, zamierzając odezwać się jedynie, kiedy zostanie zapytany. Korzystając z faktu, że chwilowo nikt nic do niego nie miał, rozglądał się spokojnie, taksując wzrokiem wystrój wnętrza tronowej komnaty, zachowanie strażników i rozmieszczenie innych wyjść. Nawykły do walki, jak zwykle planował starcie zanim do niego dojdzie, wolał więc wiedzieć z wyprzedzeniem, skąd nadejdą ewentualne posiłki.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 17-06-2020 o 13:05.
Asmodian jest offline