Do pogórza trafiły wieczorem. Stepy ustąpiły miejsca lasom i labiryntom wartkich strumieni, które spływały z gór. Trochę czasu zajęło znalezienie miejsca, przez które można było przedostać się w bród i w efekcie zmierzch zastał kobiety w rzadkim lesie.
- Miejscowi rzadko się tutaj zapuszczają. Twierdzą, że mają porozumienie z niziołkami ze wzgórz, więc możliwe, że nie ma tu żadnych patroli, które mogłyby nas przyłapać. Ale i tak wolę zachować ostrożność i nie palić ogniska. Masz jakiś namiot? Albo chociaż ciepły śpiwór? - zapytała czarnowłosa podczas zajmowania się końmi.
- Jest mi zawsze ciepło - pierścień ochrony przed pogodą był jednym z najcenniejszych zdobyczy dla roznegliżowanej dziewczyny. - Niestety ciebie mogłabym tylko rozgrzewać swoim ciałem. Mogę mieć nawet penisa jak chcesz.
- Co? - zdziwiła się w pierwszej chwili czarnowłosa, nim zrozumienie rozpogodziło jej twarz. - No tak, polimorfia - przygryzła na chwilę w zamyśleniu swoje pełne wargi. - Nie mogę powiedzieć, że mnie nie intrygujesz. Może nawet trochę pociągasz. Ale co, jak podczas igraszek napadną nas niziołki? Te tutejsze to nie są jowialne kurduple palące fajki - zastrzegła.
- Może zechcą się przyłączyć? - zasugerowała beztroska Leilena, która z problemami zwykle mierzyła się dopiero jak się rzeczywiście pojawiały. - Niestety nie znam zaklęć mogących zapewnić nam bezpieczne schronienie - przyznała ze smutkiem. Transmutacja była jednak jej ulubioną szkołą, więc miała nadzieję się takich nauczyć. Lub chociaż odpowiednio silnych iluzji, Selunarra musiała znać co najmniej kilka przydatnych w takich momentach zaklęć.
- Niepoprawna optymistka - rudowłosa bardziej usłyszała jej rozbawienie niż dostrzegła w coraz słabszym świetle. - Ja też nie mam takich zaklęć. A poza namiotem i śpiworem nic nie chroni mnie przed chłodem… więc może skorzystam z twojej propozycji - rzuciła jeszcze niezobowiązująco. Konie były już przywiązane, zabrała się więc za rozkładanie wspomnianego śpiwora.
- Nigdy nie potrzebowałam śpiworów i namiotów - Lei mogła się tylko przyglądać, nie miała własnego namiotu do rostawiania. - Jak mi wytłumaczysz to pomogę. W moim kraju prawie zawsze jest ciepło.
- Jeśli chcemy zachować choć trochę czujności, to lepiej będzie bez namiotu. W nocy chyba nie będzie padać - spojrzała w niebo, choć drzewa i tak zasłaniały jego większość. - Najbezpieczniej byłoby wartować, ale we dwie… skończy się tylko tym, że się nie wyśpimy.
- Zaryzykujemy - rudowłosa miała stanowczo bardzo optymistyczne podejście do życia. Kto by chciał zabijać dwie ładne kobiety? Może zgwałcić, ale ta myśl nie była dla niej zła. - Mam tylko nadzieję, że nie będziesz próbowała spać w tym całym stroju?
- Zakładam, że wolałabyś mnie nagą? - pochyliła się kusząco do przodu, eksponując dekolt.
- Więcej, chciałabym cię bardzo powoli rozbierać - zamruczała w odpowiedzi Leilena, wyciągając dłoń i odsuwając kilka czarnych kosmyków z twarzy Calipto.
- Ten tekst często u ciebie działa? - nie odsunęła się ani trochę. Zmrużyła jedynie swoje jasne, niebieskie oczy.
Lei zmrużyła też swoje, intensywnie się zastanawiając. Po czym po swojemu się uśmiechnęła.
- O ile dobrze pamiętam, to nigdy wcześniej tak do nikogo nie powiedziałam.
- Czyli jestem wyjątkowa? Bardzo romantycznie z twojej strony - mrugnęła figlarnie.
- Każdy jest wyjątkowy na swój sposób - rudowłosa nie należała do tych kłamiących i zwodzących, nie próbowała komuś wmawiać, że jest tą czy tym jedynym. Ona kochała wszystkich. Tych nielicznych bardziej. - Ciebie nie znam jeszcze dobrze, ale podoba mi się twój styl.
- Skórzany ubiór? Makijaż? Na pewno nie to, jak walczę, bo tego nie widziałaś - kobieta wodziła już zainteresowanym spojrzeniem po figurze nastolatki.
- Dość powiedzieć, że nie obracam się wśród takich osób jak ty - Lei nie odsunęła się, naruszając przestrzeń osobistą drugiej kobiety. - Czy walka i krew mogą być podniecające? - zapytała z erotycznym pomrukiem.
- Są. Bardzo. Kiedy walczysz, istnieje tylko tu i teraz. Nie ma przeszłości, przyszłości możesz nie dożyć. Serce bije jak oszalałe, w uszach szumi od krwi - Calipto wzięła głęboki oddech, co tylko uwydatniło jej biust. - To bardzo intensywne przeżycie. A ty? Co ciebie najbardziej podnieca?
- To trudne pytanie, bo podnieca mnie mnóstwo rzeczy - przyznała rudowłosa. - Perwersje. Pożądliwe spojrzenia na moim ciele. Brak kontroli. Uległość. W pewnych warunkach jej odwrotność. Niedawno zgwałcił mnie potwór, miałam wtedy potężny orgazm - wymieniała. - Ale chyba najbardziej podnieca mnie po prostu to, jak widzę jak działam na kogoś czy nawet coś, jak wzbudzam pożądanie tak trudne do wytrzymania, że po prostu musi mnie mieć.
- Czyli to jednak ja mam rozebrać ciebie? Bo wydaje mi się, że mówiłaś coś o rozbieraniu mnie - zachęciła.
- Lubię na początku być w ubraniu - zwierzyła się Lei, zbliżając swoją twarz do Calipto. - Podobała ci się kiedyś jakaś kobieta tak bardzo, że aż robiłaś się mokra, ale nigdy nie miałaś odwagi spróbować się do niej zbliżyć? - szepnęła i powoli przesunęła językiem po policzku czarnowłosej, dłońmi obejmując ją w talii.
- Chyba tylko Nessalina - przyznała. W pierwszym odruchu spięła się czując dotyk rudowłosej, ale szybko się zrelaksowała. Przechyliła nawet trochę głowę, by ułatwić Leilenie pieszczotę. - Ale to sukkub. One podniecają wszystkich.
- Nasza pani jest wyjątkowa. Podczas naszego pierwszego spotkania zamieniła się w moją mamę, abym mogła ją wylizać w takiej formie… - język rudowłosej przejechał aż do ucha i wsunął się w nie, wwiercił mocno. - Wolisz ostro czy delikatnie?
Szczupłe dłonie już rozpinały pas Calipto.
- Ostro - odpowiedziała po długiej pauzie, wciąż zadziwiana przez wyznania rudowłosej. - Wolę się pieprzyć zamiast kochać. Gdyby było na odwrót machałabym piórem zamiast mieczem - zapewniła. I jakby tymi słowami sama sobie przypomniała własne preferencje, bo nastolatka wreszcie poczuła na sobie jej ręce, mocno owijające się wokół jej pleców.
- Nie musisz się w niczym hamować. Mówiłaś, że krew cię podnieca? - Lei erotycznie zamruczała do jej ucha, w ten sposób komentując silne dłonie. - W innych okolicznościach oddałabym ci się na całą noc, ale musimy wypocząć przed jutrzejszym dniem. Będziesz musiała więc wybrać. Chcesz sprawdzić jak to jest naturalnie z kobietą? Mieć penisa? Może ja mam go mieć? A może obie, a ja będę słodkim chłopcem? - wymieniała. - Cokolwiek przyjdzie ci na myśl…
Wyjęła pasek ze spodni Calipto i zaczęła je rozwiązywać, już niecierpliwie.
- Phi - prychnęła. - Jesteś pierwszą parą cycków, które mam ochotę pomacać. Nie psuj mi nowych odkryć jakimiś kutasami - zaśmiała się, dłońmi wodząc coraz niżej i coraz szybciej, zmierzając do tyłeczka swojej nowej nowej towarzyszki. Sama zaczęła kręcić biodrami, co zdecydowanie ułatwiało zdjęcie z niej skórzanych portek.
- Mmmm, a jeszcze niedawno ktoś mówił, że to nudne - roześmiała się Lei, a potem nagle i niespodziewanie wgryzła się w szyję czarnowłosej. Calipto pod cieniutką sukienką czuła nagie nastoletnie pośladki, gdy jej własne spodnie, trochę niezdarnie ze względu na pozycję, były zsuwane z bioder.
- Auć! - syknęła czarnowłosa, bardziej ze zdziwienia niż z bólu. Trzeba jej jednak było przyznać, że nie odskoczyła, nie odsunęła się nawet. Tylko wbiła paznokcie w materiał dziewczęcej sukienki. - Teraz tobie przyszła ochota na krew?
- Nigdy nie próbowałam - zwierzyła się rudowłosa, odrywając od szyi. - Będziesz miała śliczny ślad.
Przerwała na chwilę tę namiętność na coś, co należało zrobić kiedy jedno z kochanków miało spodnie. I takie buty. Odsunęła się i zaczęła ściągać najpierw te drugie, nie odrywając przy tym spojrzenia od oczu czarnowłosej.
- Uwielbiam widok ludzi na kolanach - wyznała, opierając się o drzewo i ciągnąc nogę w przeciwnym kierunku. Nawet z taką pomocą nie było łatwo ich zzuć. Może i tak dopasowane podkreślały zgrabne nogi, ale kto to wymyślił, żeby trzeba się było męczyć, aby się rozebrać.
- Wyliżę cię w tej pozycji - obiecała Leilena, oblizując się. Zmieniła szybko zdanie o ręcznym rozbieraniu, przy takim stroju zabawa nie była odpowiednio dobra. Zamiast tego wymruczała kilka słów, owijając nitką swój mały palec. Z pomocą zaklęcia but prawie odfrunął po jednym pociągnięciu. Czarodziejka zamruczała z zadowoleniem. - Od razu lepiej.
- Jak ty to zrobiłaś? - od razu i szczerze zainteresowała się Calipto.
- Trochę magii, odpowiednie zaklęcie, unieś drugą nogę, i już - zachichotała dziewczyna, gdy drugi but leżał już na ziemi. - Tym samym zdjęłam tamtemu spodnie.
- No tak, prawda - pacnęła się dłonią w czoło. - No to jeszcze tylko spodnie, majteczki i możesz pokazać co to ciekawego ma kobieta do zaoferowania kobiecie.
Z pomocą czaru Leilena szybko odsłoniła długie, silne nogi wojowniczki. Nogi, które były nawykłe do marszu, biegów, skoków i trzymania się na końskim wierzchu. A tam, gdzie się zaczynały rudowłosa widziała tylko cienki, biały materiał skrywający skromnie łono.
- Jaki ciekawy kontrast - roześmiała się rudowłosa, przyjmując uległą pozycję na kolanach przed Calipto. Zbliżyła twarz do łona i powąchała. - Stań szerzej. Pozwól mi się zająć tym co kryje się pod taką niewinną bielizną…
- Ale jeśli rozłożę nogi, o tak - w akompaniamencie własnych słów stanęła w szerokim rozkroku. - To jak ją ze mnie zdejmiesz? Chyba nie chcesz mi jej porwać? - luźno rzucone słowa mogły być równie dobrze pytaniem jak i wyzwaniem.