Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2020, 14:18   #32
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Wcześniejsza beztroska podróży minęła bezpowrotnie. Chwile zapomnienia o tym w jakim celu się tu znaleźli starał się im zapewnić Akial próbując ich namówić na dziecięcą zabawę w rzucanie śnieżkami mogły być też próbą zintegrowania drużyny lub rozluźnienia atmosfery. Draugdin nie był aż tak szybki jak Mihael więc pierwsza posłana w jego kierunku śnieżka uderzyła go prosto w napierśnik i rozprysnęła się na najdrobniejsze płatki śniegu. Był jeszcze młody i nie aż tak poważny jak większość starszych wojowników z jego plemienia. Schylił się, nabrał śniegu w swoje wielkie łapy i ulepił kulę. Zapomniał, że nie jest wśród swoich i mimo, tego, że Akial przy swojej zwinności nie miał największych problemów z uniknięciem śnieżnego pocisku niezamierzony efekt był lepszy niż mógł przypuszczać. Przerażenie na twarzy kotołaka, które zawitało tan na ułamek sekundy gdy zobaczył lecącą w jego stronę śnieżkę wielkości dojrzałego arbuza spowodowało, że uśmiech zagościł na twarzy półorka.

Było minęło. Być może będą to jeszcze wspominać przy dobrym krasnoludzkim piwie.

Uwagę wszystkich zwrócił zamknięty od zewnątrz powóz. To nie mógł być przypadek więc instynktownie zachowali ostrożność i okazało się, że była to słuszna decyzja. Po otwarciu drzwi zobaczyli koszmar. I to żywy, ruszający się koszmar. O ile można to było jeszcze określić przymiotnikiem żywy.
Ożywieńcy. Draugdin jak dotąd jedynie słyszał o chodzących trupach, a teraz miał okazję zobaczyć je na własne oczy i prawdopodobnie nie tylko zobaczyć. Jako, że stał praktycznie najdalej od miejsca zdarzenia wiedział, że ma jeszcze czas na reakcję. Tym bardziej, że bliżej ustawieni towarzysze już działali. Traivyr nie zastanawiał się długo. Usłyszeli tylko brzęknięcie cięciwy kuszy i bełt pomknął w kierunku celu. Chwilę potem poleciała włócznia ciśnięta przez Astrid. Kotołak zaś zaatakował wręcz zadając ciosy pazurami ostrymi jak brzytwa.

Draugdin mimo młodego wieku był doświadczonym wojownikiem. Wiedział, że pośpiech jest dobry jedynie przy łapaniu pcheł. Dobył zza pleców długi dwuręczny miecz, chwycił go oburącz i stanął na lekko ugiętych nogach. Wiedział, że jednym dobrze wymierzonym cięciem swojego miecza potrafił rozpłatać na pół młodą krowę, a co dopiero dorosłego mężczyznę czy kobietę zombie. Czekał na efekty ataków wyprowadzonych przez swoich nowo poznanych towarzyszy. Był gotów w każdej chwili dołączyć i dokończyć dzieła zniszczenia jeżeli po tym wszystkim chodzące trupy nadal wykazywały by ślady życia... Chyba stwierdzenie ślady śmierci byłoby bardziej na miejscu.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline