20-06-2020, 16:00
|
#35 |
| Poszło im szybko i sprawnie, za co Astrid podziękowała w myślach bogom. Chociaż paskudne z wyglądu, żywe trupy nie były aż tak bardzo wytrzymałe i cieszyła się, że nie musieli się z nimi użerać dłużej, niż było trzeba. No i rzut wyszedł jej całkiem nieźle. - Dobra robota - powiedziała do wszystkich, gdy było już po walce. Z uśmiechem na ustach odebrała włócznię, którą wydobył dla niej Traivyr. - Dziękuję, sama pewnie czułabym obrzydzenie próbując ją wydobyć z tej nieszczęsnej truposzki.
Rozejrzeli się po powozie należącym do szlachcianki i całkiem szybko odkryli szkatułkę z klejnotami, które... nie zrobiły na Astrid większego wrażenia. Oczywiście uważała, że były ładne, ale sama jakoś nie wyobrażała się sobie w biżuterii. - Może i masz rację, ja jakoś nie jestem przekonana - odparła Traivyrowi, gdy ten pokazał jej naszyjnik. - Jakoś nigdy nie byłam zwolenniczką błyskotek. Trzeba będzie oddać to Argentei. Jeśli żyje, rzecz jasna.
Drugiego z powozów nie sprawdzała, wystarczyło jej spojrzenie na ponurą twarz Mihaela, który pewnie odkrył tam kolejne trupy, więc ona sama nie musiała się przekonywać o znalezisku. Zdecydowanie za dużo miała widoków zwłok jak na jeden dzień. Tych ruszających się i tych nieruchomych. Z ulgą przyjęła wiadomość, że ruszają dalej.
A im dalej w las... tym pogoda stawała się gorsza. Astrid przedzierała się dzielnie z rakietami śnieżnymi na stopach przez zaspy, co chwilę poprawiając czapę i gogle śnieżne, które i tak niczego nie ułatwiały. Kiedyś cieszyłaby się z takiej pogody, wariując w śniegu z Traivyrem, lepiąc bałwany czy obrzucając się śnieżkami, ale teraz musieli skupić się na odnalezieniu szlachcianki i zbadaniu powodu tej dziwnej pogody. Druidka coraz mocniej przekonana była o ingerencji Białych Wiedźm, o których mówił Yuln. Pewnie znalazły jakiś sposób, by przenieść pogodę z Irrisen do słonecznego Taldoru.
Rozmyślania aasimarki przerwał głos Traivyra, który wskazywał na sporą, porzuconą pomiędzy drzewami skrzynię zakopaną w śniegu. Astrid miała złe przeczucia - skoro bandziory rabowali to, co było cenne, na pewno nie porzuciliby skrzyni a nawet jeśli, przecież mieli czas, by po nią wrócić. - Ja się nie znam na pułapkach ale intuicja mi mówi, że ta skrzynia właśnie taką pułapką jest - odpowiedziała, wycierając rękawiczką śnieg z gogli. - Powinniśmy ją zostawić tam, gdzie sobie leży i ruszyć dalej. Zwłaszcza, że jesteśmy na dobrym tropie. |
| |