Podczas, gdy padł ostateczny strzał w tytastalowego kolosa, cała drużyna stała unieruchomiona i patrzyła czy jeszcze bydlak będzie walczyć. Po długiej pauzie maszyna padła na ziemię robiąc straszny huk na tym piętrze. Nie było to zbyt dyskretne, ale mieli cichą nadzieję, że jednak wszyscy zdechli i nikt nie wezwie wsparcia. CZR-9 wyszedł jako pierwszy przez wyrwę w pancernych drzwiach by sprawdzić swoimi sensorami czy są bezpieczni. Dał im znak, że mogli podążyć za nim.
Musieli się dostać do miejsca, gdzie przebywał i cel, czyli Erand. Mieli go pojmać i wrócić po nagrodę od Van Kore. Po kilku chwilach znaleźli wejście do auli konferencyjnej, gdzie znajdowały się liczne stoły i stanowiska komputerowe. Przy jednym z nich siedział tyłem do nich mężczyzna o długich ciemnych włosach wstukując linijki poleceń, które miały usunąć całą bazę danych. Ekran wskazywał na siedemdziesiąt procent postępu. Nagle odwrócił się do nich i rzekł, że się dokonało się nie można tego cofnąć.
-Przerwijmy przesył danych i zabierajmy go. Thur na nas czeka - rzekł rudy mężczyzna cicho do kapitana. Choć przez hełm brzmiał trochę sztucznie.