Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2020, 18:20   #126
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Dziewczynie nie pozostało nic innego, jak czekać w magicznym kręgu. Demony, zgodnie z tym co przekazała jej Nessalina, miały pojawić się w nocy, a to oznaczało nudne oczekiwanie. Żeby zabić trochę czasu można było poprzyglądać się menhirom. Z bliska można było dostrzec, że coś na nich wyskrobano. Symbole były bardzo koślawe i sprawiały wrażenie raczej wydrapanych niż wykutych. Lei nie znała wszystkich, ale lekcje u Blesseda nie szły jednak na marne - w znakach kryła się magia przywołań. To, czego na pewno brakowało, to jakakolwiek magia ochronna. Przywołane demony w żaden sposób nie były pętane. Sukkub zdecydowanie lubił rzucać swoją uczennicę na głęboką wodę.
Oczekiwanie dobiegło końca dopiero wtedy, gdy wysoko na gwiaździstym niebie świecił już księżyc w pełni. Głazy zajarzyły się szkarłatem i niezdrową zielenią. Nawet wiatr zawiał jakoś tak nieprzyjemnie. Nad ziemią zaczęła unosić się nienaturalna mgła, która bardzo szybko zgęstniała, przybierając kształty dwóch... trudno było to krótko opisać. Demony były przynajmniej dwa razy większe od Leileny. Przypominały z grubsza humanoidalne wilki, może wilkołaki ale zamiast ogonów miały długie żądła. Białe futro odsłaniało u nich plamami rozżarzoną od środka skórę, jakby w środku płonęły. Z grzbietów wystawły im grube, ostre kości. Jeden opadł na cztery łapy, węsząc dookoła, a drugi wyprostował się i wlepił czerwone ślepia w Leilenę.
Dziewczyna leżała na środku tego “kręgu”, w wysokiej trawie. Krótka sukienka podwijała się, odsłaniając zgrabne nogi. Nie miała jak sama przywiązać się do czegoś, ale Nessalina powtarzała, że demony są głupie. I rzeczywiście, na inteligentne nie wyglądały, choć dziewczynę zaskoczył ich kształt. Zgięła nogę w kolanie, przez co materiał odsłonił fragment nagiej cipki. Mina jednak wyrażała strach i zaskoczenie.
- Och.. coo….?! - wydała z siebie przestraszony pisk.
Jeden z demonów zastrzygł uszami i wyszczerzył ostre kły.
- Ofiara - dźwięk, który wydobył się z jego gardła był czymś między mową a warkotem. Zaczął powoli zbliżać się do nastolatki. Jednocześnie drugi, idąc bokiem, otaczał ją jak drapieżnik. Leilena zaczęła się powoli cofać. Odrobina strachu zagościła już w jej sercu, co ułatwiało to zadanie.
- Zostawcie mnie! - pisnęła. W obecnej pozycji jej sukienka nie zakrwała ani odrobiny intymnych części nastolatki, gdy ta poruszała się do tyłu. Zwróciło to uwagę jednego z potworów. Przekrzywił łeb i sapnął.
- Samica.
Ta konkluzja sprawiła, że się zatrzymał. Za to drugi skoczył, lądując tuż za cofającą się Lei.
- Jesteś nasza - nawet tak proste słowa trudno było zrozumieć przez nieustające powarkiwanie.
- Nie… zostaw mnie! - zmieniła kierunek i teraz celowo cofała się w stronę drugiego z nich. Rakiem, z rostawionymi nogami, pokazując w ten sposób szparkę przynajmniej jednemu z nich. Słyszała, jak wielkie monstrum podchodzi do niej z tyłu. Prawie czuła na karku jego dyszenie.
- Nie uciekniesz - demon oblizał się wyjątkowo długim językiem, szybko skracając dzielący ich dystans. Pisnęła raz jeszcze i spróbowała tym razem uciec w bok. To całe uciekanie rzecz jasna nie było zbyt szybkie i nawet kulawy by ją dogonił. Miało na celu tylko zachowanie pozorów, bo oczy Lei już wypatrywały przyrodzenia najbliższego demona. Pomimo strachu, czuła też ciekawość i podniecenie tym co miało nadejść. Zabawa w kotka i myszkę w końcu znudziła jednego z oprawców. Przyskoczył do dziewczyny, łapiąc ją za nogę. Przyciągnął do siebie z łatwością, jakby była szmacianą laleczką. Wepchnął wilczy łeb między jej uda a zaraz potem Lei poczuła gorący język przesuwający się po jej szparce. Demon zadarł głowę w górę i coś wyszczekał. Jego kompan odpowiedział podobnie, stając tuż za rudowłosą. Krzyknęła, potraktowana w ten sposób. Stworzenia były naprawdę straszne i każa inna dziewczyna mogłaby nie przestać krzyczeć. Lei jednakże normalną nie była. Szorstki jęzor dotknął jej tak jak lubiła, zbierając gęstą wilgoć gotowej cipki.
- Zostaw… - ni to płaczliwie, ni to błagalnie jęknęła rudowłosa, próbując niezdanie się od niego odsunąć, równie dobrze mogła jednak być przygnieciona przez jakiś głaz. Uścisk pazurzastej ręki był bowiem silny jak imadło. Teatralne błagania, którymi nastolatka raczyła potwory też padały na niepodatny grunt. Teraz bowiem oba stwory mierzyły się wzrokiem i warczały. Chyba chodziło o pokazanie dominacji. Kto pierwszy będzie miał ofiarę. Lei tak nieporadnie się wiła, że jej sukienka podwijała się coraz wyżej. Szczupłe nogi rozjechały się na boki, a młode, podniecone ciało kusiło zapachem i widokiem lekko rozchylonej, różowej dziurki. Woń najwyraźniej rozdrażniła oba demony, bo warkot przemienił się w szczekanie i dźwięki, które Lei trudno było nawet opisać. Ponieważ dialog nie był silną cechą istot z Otchłani, po chwili dziewczyna została puszczona a potwory rzuciły się sobie wzajemnie do gardeł. Nessalina ani trochę nie przesadzała, mówiąc, że to idioci.
Problem w tym, że obaj musieli jej użyć. Nie tylko jeden, a drugi sobie wyjść z tego ledwo ranny. Korzystając z ich nieuwagi splotła więc zaklęcie, najszybsze z tych posiadanych w repertuarze. Słowo mocy. Wycelowała nim w jednego z nich. Z drugim też mogła spróbować, ale nie wiedziała czy zdąży. Trudno było powiedzieć, czy to właśnie czar czy walka podnieciły potwora, ale jego krocze wyraźnie nabrzmiało. Demoniczne przyrodzenie sztywniało, utrudniając mu ruchy. Dodatkowo dekoncentracja nie pomagała w odpieraniu ataków i wkrótce zamiast stać jak własny penis, monstrum leżało na ziemi przygniecione przez kompana.
- Moja - warknął, wpatrując się w pannę Mongle. Sam też już zdradzał podniecenie. Oberwał drugim słowem mocy, a ich ofiara, zamiast uciekać, przekręciła się na brzuch i po chwili podniosła na czworaka. Skoro są jak zwierzęta, zwierzęca pozycja wydawała się najlepsza.
- Nie… nie możecie… - załkała, co zupełnie nie pasowało do tego co robiła. Sprawdzała czy to je nakręca, czy nie wywołuje efektu. Raczej to drugie, zważywszy na reakcję potwora. Zlazł bowiem z oponenta i podbiegł na czworaka do nastolatki. Rudowłosa poczuła jak w talii obejmują ją szpony, wbijają się w ciało… ale nie poczuła bólu.Chyba nawet nie krwawiła, jakby jej skóra nie dała się przebić.
Wilczy demon stanął nad nią w rozkroku, a masywne, ciepłe przyrodzenie opadło na jej plecy. Szybko mogła stwierdzić, że bliżej mu było do centaura niż Connora i bez magii zbliżenie mogłoby się źle skończyć. Na szczęście za radą swojej pani, wcześniej przygotowała się magicznie do przyjęcia każdej wielkości. Cipka i pupa stały dla niego otworem, ciaśniutkie, ale rozciągliwe ponad normalne możliwości. Pisnęła, czując jego ciężar. Sama masa tego co mialo w nią wejść przyprawiała ją o ciarki. Te z tych przyjemnych, bo zboczona Lei moczyła się na myśl oddania swojego ciała tym bestiom z piekła rodem.
- Twoja… - jęknęła zachęcająco, ciekawe czy odwrotne podejście jeszcze bardziej go zachęci.
Czuła, jak od podnieconego monstrum bucha żar. Jego ciało dosłownie żarzyło się światłem. Zaczął niezbornie poruszać biodrami, próbując wbić swoim penisem między rozłożone nogi dziewczyny, ale w efekcie jedynie ślizgał się między jej pośladkami albo ocierał się o wilgotną szparkę. Jęknęła, ten gorąc, twardość i wielkość odbierały jej zdrowe zmysły. Chwyciła za siebie i dotknęła tego kutasa dłonią. Objęła palcami i skierowała w dół, na wcale nie mniej gorące wejście w cieknącą cipkę.
- No już, już się tobą zajmuję… - dyszała. Przy takich doświadczeniach zwykły seks już nigdy nie miał być tym samym.
Kiedy demoniczny gnoll poczuł, że jest we właściwej pozycji pchnął mocno w przód, wchodząc głęboko. Dzięki czarom, znacznie głębiej niż byłoby to normalnie możliwe. I z taką siłą, że nastolatka od razu by się przewróciła, gdyby jej nie trzymał. Zaspokajał się nią szybko i brutalnie, wchodząc i wychodząc w akompaniamencie mlaszczących odgłosów i gardłowego warkotu. Jęknęła, czując jak piekielny oręż rozpycha na boki ścianki pochwy, jak wnika w nią tak głęboko jak centaury. A gdy zaczął się zaspokajać, jęk od razu przeszdł w krzyk. Pomimo magii, nastolatka wciąż pozostawała wąska w środku, zmuszając demona do przeciskania się przez gorący tunel. Sama długość każdego pchnięcia wywoływała dreszcze rozkoszy. Oparła się na rękach, potem na łokciach, z głową przy samej trawie. Zaczęła szczytować po kilku takich pchnięciach, ze świadomością w głowie, że jest rżnięta przez bestię, potwora z demonicznej otchłani. Ale choć stosunek był gwałtowny, to niestety okazał się też przerywany. Coś z wielką siłą szarpnęło pieprzącego dziewczynę potwora, tak że i ona sama potoczyła się po ziemi. To po pozostawiony sobie, a jednocześnie rozochocony słowem mocy drugi demon domagał się swojej nagrody. I oczywiście postanowił o to zawalczyć. A w obecnej sytuacji czas nie działał na korzyść rudowłosej. Dzięki temu, że znowu była pusta - i trochę obolała - wróciły jej myśli o zadaniu. Już tylko jeden musiał z niej skorzystać, więc teraz trzymała kciuki za niego. I zamierzała pomóc, przez krótką chwilę zastanawiając się nad sposobem na to. Postanowiła użyć najłatwiejszego sposobu, który działał na ludzi - zalać umysł demona fantazjami seksualnymi ponad wyobrażenie jego prostego umysłu. Kto wie, może najprostrzy sposób pozwoli temu drugiemu przez chwilę zakosztować ciała rudowłosej? Ostatecznie zadziałało to na samym początku. Te demony mogły być wielkie, silne i straszne, ale wyprowadzenie ich w pole było całkiem możliwe. Porażony zaklęciem potwór momentalnie pomylił krok, przez co nie zdążył uniknąć ugryzienia. Ostre zębiska wbiły się w ramię, rozbryzgując… cóż, coś co pewnie uchodziło w demonie za krew, ale co sprawiło że wysuszona trawa na którą spadła posoka, stanęła w płomieniach.
- Teraz moja! - zwycięzca zawył tryumfalnie. - Pieprzyć. Pieprzyć - sapał, idąc ku rudowłosej. Czerwony, wilgotny z podniecenia penis kołysał się między jego umięśnionymi nogami.
- Twoja… - Lei jęknęła, bo jej ciało było też niczym pod wpływem słowa mocy. Odwróciła się szybko na brzuch, po czym wypięła tak samo jak dla jego pobratymca. - Pieprzyć - powtórzyła za nim, łapiąc się za pośladek i odchylając go na bok. Nowy kochanek okazał się bardziej skoordynowany i zdecydowanie lepiej wycelował w dziurkę swojej ofiary. Niekoniecznie jednak w tę, o którą mu chodziło, bo tym razem tantrystka poczuła jak rozpierana jest jej pupa. Potwór niemal położył się na rudowłosej, przyduszając ją do ziemi. Choć był równie niedelikatny jak poprzednik, zaspokajał się inaczej. Długimi, mocnymi pchnięciami wpychał się cały i wychodził powoli, najwyraźniej czerpiąc przyjemność z ciasnego wnętrza. Jego ciało niemal parzyło, co byłoby bardzo nieprzyjemne gdyby nie ochronny pierścień dziewczyny. Zamiast tego te ruchy doprowadzały ją do prawdziwej ekstazy. Nie myślała już o zadaniu, liczył się tylko nierówny kutas penetrujący wrażliwe wnętrze. Krzyczała z każdym jego wbiciem się, z każdym dociśnięciem małego ciała dziewczyny do ziemi.
- Pieprzyć… ! - wrzasnęła wulgarnie, gdy po raz kolejny wszedł cały. Od tych powolnych cofnięć widziała przed oczami mroczki. Wypychała biodra na ile mogła, aby tylko ten ruch trwał jak najdłużej. Miał ją demon, wyglądał niczym ogar, a ona czerpała z tego rozkosz. Nie świadczyło to dobrze o stanie jej umysłu. Chyba. Jednak jak na złość, znowu nie dane jej było w pełni rozkoszować się tą perwersyjną kopulacją. Słyszała już jak osamotniony demon wyje i rusza do ponownego ataku. Słowo mocy, którym posłużyła się tantrystka wspaniale przyczyniło się do wypełnienia zadania, ale fatalnie wpływało na jej możliwość odczuwania rozkoszy. Byłaby nawet spróbowała go powstrzymać, nie potrafiła jednak spleść żadnego zaklęcia, gdy była tak pokrywana. Ciało odmawiało posłuszeństwa, drżąc mocno i krzyki dziewczyny przechodziły już w niezrozumiałe, zachrypnięte jęki. Była tak blisko kolejnego spełnienia, że szum w uszach zagłuszał częściowo wszystkie te warknięcia. Wielki trzon znowu z niej wypadł, a furzaste potwory zakotłowały się na ziemi, pazury i kły błyskały w poświecie buchającego w demonach ognia. To zdecydowanie przypominało ostrzeżenia mistrza Blesseda o istotach z otchłani - chaotycznych, brutalnych i nawykłych do niszczenia. W ten sposób żadne z trójki nie mogło się zaspokoić, choć po prawdzie w pierwotnych założeniach ofiara, w którą wcieliła się Leilena, w ogóle nie była tu brana pod uwagę. Ale jeśli dalej tak miało pójść, to wcale nie było wykluczone, że demony pozabijają się i bez plagi, którą Nessalina przeklęła swoją służkę. Ta zaczynała się zastanawiać, po co jej usługi potrzebne były jej pani. Przecież to było tak głupie, że wystarczyło zostawić ich samych sobie. Sfrustrowana kolejnym odebranym orgazmem, Lei sięgnęła znowu po magię bicza, wkładając dłoń do leżącej nieopodal sakwy. Drugie i ostatnie tego dnia zaklęcie dominacji było ostatnią szansą na dotarcie na szczyt zanim te potwory padną. A rudowłosa zdecydowanie tego potrzebowała, przecież jeszcze tyle czasu była trująca! Gdyby chociaż mieli człekokształtne kształty, wtedy mogłaby ich mieć obu na raz. Tak pozostawały tylko usta, gdyby tylko udało się skierować ich uwagę na jej ciało. Niestety. Choć wydawało jej się, że poprawnie skoncentrowała się na magii, nie była w stanie zapanować nad tak obcym dla niej umysłem, pełnym jedynie gniewu i agresji. Wszystko się rozwiało, jeszcze bardziej wzmagając frustrację dziewczyny. Bójka znowu osiągnęła tymczasowe rozstrzygnięcie i zwycięzca (rudowłosa nie umiała już rozróżnić, który był który) ponownie do niej dopadł. Pchnął ją mocno na plecy i ze skowytem zanurzył swojego fiuta w jej wnętrzu. Pulsujący, czerwony organ znikał jej w ciasnym, drobnym wnętrzu, ale i tym razem pewnie nie miało to potrwać długo. A mimo to przyjęła go z wdzięcznością w swoje spragnione wnętrze. Jeszcze. I jeszcze. Pchnięcia wywoływały zachrypnięte jęki. Teraz na plecach widziała go znacznie lepiej, całą jego potworność. I wcale jej nie przeszkadzała, zwłaszcza kiedy skupiała się na tym organie, który w nią wnikał. Poddała się. Stała się już tylko bezwolną branką, rżniętą brutalnie przez bestie. Demon przyspieszył, a po kolejnych kilku sztychach zamarł. Lei poczuła jak tryska w jej wnętrzu. Zadowolony ze swojego spełnienia zadarł w górę łeb, rozwarł szczęki, ale zamiast tryumfalnego wycia jedynie zaczął rzęzić. Zdziwiony zatoczył się na czterech łapach, wysuwając się z rozciągniętego, zalanego wnętrza. Spojrzał na swojego towarzysza, który od razu groźnie obnażył kły. Fortel najwyraźniej się wydał. Nie zaznała satysfakcji. Jej ciało rozpaczliwie pragnęło więcej. Błagałaby, gdyby byli kimś lub czymś innym. Umysł nie nadążał, otumaniony kopulacją. Czy poczuli już truciznę? Czy dalej chcieli walczyć? Próbowała myśleć, ale rezultaty były opłakane. Sięgnęła więc po coś, co miała wyryte w umyśle: zaklęcia. Zaczynając od niewidzialności. To chyba zadziałało, bo zdezorientowany demon zaczął się rozglądać. Ten drugi osunął się całkiem na ziemię, kaszląc i skamląc, ale najwyraźniej nie mógł liczyć na żadną pomoc. Ten, który wciąż był w pełni sił zaczął miotać się po kręgu, wymachując swym długim żądłem na oślep, próbując dorwać swoją ofiarę. Dziewczyna cofała się, starając się być cicho. W razie czego miała jeszcze kilka prezentów od Nessaliny do wykorzystania, ale na razie zastanawiała się, czy trucizna zadziała i na tego, który był w niej krócej i nie skończył. Lepiej, żeby tak, bo w zwyczajnym pojedynku nie miała z nim szans. Może po minucie takiej śmiertelnej ciuciubabki demon zaczął zwalniać. Żądło, zamiast świszczeć w powietrzu, zamiatało już jedynie ziemię. W końcu i ta bestia padła, zwinęła się w konwulsjach. Plan sukkuba zadziałał bez zarzutu, ale Leilena mogła czuć się wykorzystana i to wcale nie w przyjemny sposób. A co gorsza miała być trująca przez całe dwa dni!

To było dopiero przerażające. Nie jakieś tam demony, czy inne strachy. Od swojego pierwszego razu nie wyobrażała sobie już dwóch dni ciągiem bez spełnienia. Orgazmy, które mogła dać sobie dłonią nie miały dla niej obecnie znaczenia. To ją tylko by rozbudziło jeszcze mocniej i wcale nie przywróciło magii. Wstała, rozproszyła niewidzialność i wróciła na polanę, zbierając swoje rzeczy i zbierając myśli - co samo w sobie okazało się praktycznie niewykonalne. Cóż, zostać tu nie mogła. A jedyny znany jej kierunek to powrót do Calipto. Może jednak spacer pozwoli się jej uspokoić? O ile w ogóle trafi na miejsce w nocy. Pewnie nie. Zmienila więc decyzję i zaczęła się rozglądać za miejscem, gdzie mogłaby spróbować się przespać.
 
Zapatashura jest offline