Coś tu się nie zgadzało ten starczy wyraz twarzy i ta dziwna gadka w jednej chwili Agnis domyślił się, co tu się dzieje - Gallio nie mówiłby o tej zakurzonej ruinie, jako o swojej sypialni skoro ma własny wygodny pokój w innym miejscu wieży! Nic dziwnego, że wygląda jak śmierć na chorągwi skoro nocami przejmujesz jego ciało i bazgrzesz po księgach próbując znaleźć sposób, aby powrócić do życia! Opuść jego ciało Thalivarze i stań do walki w pełni swojej ektoplazmicznej potęgi! - Krzyczał, aby rozzłościć ducha.
Chwycił buteleczkę wody święconej, którą wcześniej przezornie schował w kieszeni spodziewając się konfrontacji z duchem pomachał jej zawartość dając do zrozumienia że ma zamiar wylać ją na twarz opętanego krzycząc - ZGIŃ PRZEPADNIJ! - Miał nadzieje zmusić zjawę do ujawnienia swojej prawdziwej postaci ze strachu.
Gallio dostrzegłszy zamiary Agnisa cofnął się o kilka kroków.
- Co żesz czynisz? Tyś jest jeden z Nich? Muszę naprawić wszystko! Zatrzymać to szaleństwo! Powstał wyłom w Splocie! To nie ma przewina!
An'nara zupełnie nie obchodziły słowa ducha jego naprawy czy przewinienia lub ich brak - Dość już tego niewolenia innych istot! Teraz poślę cię do mojej Mistrzyni na służbę! Już ona ci pokażę rozkosze bycia niewolnikiem magu! - Odpowiedział okrzykiem.
Niestety nie znał żadnych rytów egzorcyzmów najprostszym wyjściem byłoby zaprowadzić go do kapłanki, ale wtedy wypędziłaby ducha w zaświaty a on straciłby okazje wysłania jego duszy do Mistrzyni, na co nie mógł sobie pozwolić. Jeżeli woda święcona nie podziała będzie musiał stłuc opętanego maga do nieprzytomności w nadziej, że duch opuści ciało, którego nie może manipulować.
Tak czy inaczej potrzebował zmusić zjawę do przyjęcia swojej własnej postaci, aby wykończyć ją swą magią i posłać w objęcia swej Pani.