Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-06-2020, 15:08   #41
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

- Norbus, czekaj! To może być pułapka. Najpierw sprawdźmy co tu się stało - wskazał na odłamki pozostałe z drugiego posągu
- tam coś wybuchło. Nie chcesz chyba, żeby i ten posąg wybuchł nam w twarz. Nasz przyjaciel - wskazał na Asha
- zna arkana magiczne. Może coś nam powie o tej eksplozji? - krasnolud spojrzał na zaklinacza pytająco.
Norbus, choć nie oderwał wzroku od migoczącego klejnotu, przystanął. Wydawać by się mogło, że wziął słowa Gurgliermo na poważnie, choć widać było po nim, że najchętniej zabrałby ów klejnot już teraz. Stał najbliżej posągu, lecz wciąż dzieliło go od upatrzonej zdobyczy kilka metrów.
Ash: śledztwo - zdany!
Ash: wiedza - tajny!

- Zajmuję się raczej powodowaniem eksplozji, nie ich badaniem, ale nie zaszkodzi rzucić okiem… - Pół-elf przyjrzał się uważnie posągowi z bezpiecznej odległości.
- Z odłamków wnioskuję, że i ten posąg coś trzymał, ale nie wiem czy też miałby to być klejnot, nie widzę tu nic takiego. Może posąg został wysadzony żeby dobrać się do jego skarbu, albo Abbathor strzeże swoich bogactw na tyle zazdrośnie, że zamiast pozwolić by wpadły w niepowołane ręce, woli wysadzić je w powietrze. Razem ze złodziejem. - Czarownik zbliżył się do posągu który ciągle był cały, szukając oznak zapułapkowania - lontów, wgnieceń, paneli, przycisków czy innych mechanizmów.
- Moi drodzy towarzysze, czy któryś z was mógłby łaskawie przetłumaczyć napis który widnieje na cokole klęczącego posągu? Może powinniśmy się rozejrzeć za kolejnym klejnotem i zaoferować go Abbathorowi tak, jak zrobił to posąg przed eksplozją? Wydaje mi się to wystarczająco dramatyczne jak na starożytną świątynię, w której ukryte przejście otwierała miska ofiarnej krwi. Może eksplozja posłała drugi klejnot w jakiś kąt... - Czarownik zaczął ostrożnie przechadzać się po pomieszczeniu, starając się nie tracić z oczu Norbusa. Krasnoludzki badacz zachowywał się naprawdę dziwnie.
- Chyba nie ma tu nic takiego. Może jakieś lusterko albo inne świecidełko? - Chłopak nadstawił wypolerowany kryształ wieńczący jego długi czarodziejski drąg pod wiązkę światła.
Ash: percepcja - zdany!

Kryształ zamigotał, wiązka światła przezeń przechodząca lekko się zakrzywiła, lecz nie dało to żadnego efektu. Być może to i lepiej. Oczekując, aż któryś z krasnoludów zechce podzielić się z pół-elfem znaczeniem zapisanych słów raz jeszcze spojrzał na posąg, zniechęcony. Przypadkiem musiał spojrzeć pod odpowiednim kątem. Zauważył jakby skazę w klejnocie dzierżonym przez kamiennego sługę Abbathora. Zainteresowany, raz jeszcze obejrzał go z każdej ze stron. Dłoń pod klejnotem nie była wykonana z litego materiału. Kryształ to zasłaniał, ale gdy spojrzało się odpowiednio… widać było, że jest tam coś w rodzaju przycisku. Ash podzielił się spostrzeżeniami z Jedynką i Tomenem.
-Przycisk, tak? Jakby usunięcie klejnotu uruchamiało pułapkę? No to mamy problem. Ktoś odważny mógłby spróbować usunąć klejnot podkładając coś w zamian - spojrzał pytająco na archeologów. Sam nie chciał ryzykować ani też dopuścić aby ryzykował Tomen.
- Ale! Zanim spróbujecie rozejrzyjmy się po komnacie, bo w przypadku nieudanej próby, tfu tfu, niewiele może z niej zostać - uśmiechnął się patrząc na Norbusa.
Po chwili mierzenia się spojrzeniami ruszył w głąb komnaty rozglądając się uważnie *
Dazlyn odczytał w tym czasie słowa na tabliczce, przekładając najlepiej jak potrafił staro-krasnoludzki na język Dolin.
- “W podarku Abbathorowi w intencji Darta Poszukującego Kamieni…? By współżyli w harmonii. By współżył w harmonii ze swym bratem, kiedy em… ojciec ich króla…? Umrze.” To ino szłoby tak jakoś. - ostatnimi słowy zwrócił się do półelfa.
- zapewne chodzi o króla Kozuda i jego synów, który niegdyś władał na ziemiach niedaleko na południe stąd. Powinniśmy to zostawić na swoim miejscu i poszukać kolejnych ukrytych przejść. Jeśli jest jak myślę, ta świątynia faktycznie może skrywać jeszcze informacje, których potrzebuje Gundren. - Dazlyn podszedł do Norbusa i wziąwszy go pod ramię, chciał odprowadzić go nieco dalej od posągu, lecz ten nerwowym ruchem odtrącił towarzysza.
- Jeśli żaden z was nie ma wystarczająco sprawnych palców, ni odwagi sam go wezmę. - mówiąc to ruszył ku posągowi.
Dazlyn: pochwycenie - krytycznie oblany!

Gurgliermo: pochwycenie - zdany!

Gurgliermo: powalenie - oblany!

Gugliermo zaczaił się i podszedł Norbusa od tyłu. Rzucił się na niego i chwycił starając się przewalić na ziemię, jednak Norbus pewnie stał na nogach i choć Jedynka powstrzymał go w ostatniej chwili przed podniesieniem kryształu, wciąż szarpali się niebezpiecznie blisko posągu. Dazlyn próbował mu pomóc, ale szarpiący się Norbus rozkwasił mu nos, na co ten cofnął się próbując powstrzymać ulatującą krew.
-Oszalał! Pomóżcie mi go obezwładnić zanim wszyscy zginiemy.
Pół elf przewrócił oczami, widząc tarzających się po ziemi krasnoludów. Żlebowi chciwcy.
- Panowie, spokojnie. Jestem pewien, że… - Przerwał mu widok zalanego krwią Dazlyna, który dostał właśnie kuksańca od jednego z dwójki zapaśników. Ash podniósł dłoń w górę i splótł zaklęcie. W komnacie błysnęło, a huk eksplozji odbił się od ścian i zadzwonił zebranym w uszach.
- Panowie. - Powiedział śmiertelnie poważnym, spokojnym głosem albinos.
- Proszę o zachowanie powagi. - Z jego palca wciąż unosił się kosmyk niebieskiego dymu.
Ash: zastraszanie - zdany!

Norbus przestał się szarpać kiedy usłyszał niespodziewany huk. Przestraszony spojrzał na półelfa. Bełkotał coś niezrozumiale. Dazlyn korzystając z chwili słabości swojego towarzysza ruszył mu na spotkanie, by raz na zawsze unieruchomić go z pomocą Jedynki.
- Wyprowadzić go na zewnątrz. Dazlyn, zostań z nim i Tomenem, dopóki nie ochłonie. Masz. - Chłopak podał archeologowi chusteczkę.
- Doprowadź się do porządku. - Albinos spojrzał na Jedynkę.
- Musimy porozmawiać.
Dazlyn i Norbus opuścili komnatę. Kiedy zostali sami, czarownik patrzył przez chwilę w milczeniu na kryształ w dłoniach posągu, zanim się odezwał.
[color="DimGray"]- Nie ufam tym dwóm. Zwłaszcza Norbusowi. Po tym, co właśnie zrobił, nie mam ochoty ciągle uważać na sztylet wymierzony w moje plecy. Osobiście rozejrzałbym się jeszcze po ruinach, zabrał co się da, i zostawił tych dwóch żeby pozabijali się w ciemności o garść błyskotek. A jeśli któryś z nich wpadnie na jakiś głupi pomysł… chciałbym wiedzieć, że mogę na ciebie liczyć. - Twarde spojrzenie pół elfa jasno dawało do zrozumienia, co miał na myśli.
- To niebezpieczna okolica. - Dodał cicho, wzruszając ramionami.
-Oczywiście, że możesz, ja i Tom jesteśmy godni zaufania - krasnolud był wyjątkowo poważny.
-Obecna sytuacja nie podoba mi się, ale nie chciałbym żeby krew krasnoludów polała się bezsensownie. Głupców trzeba chronić przed nimi samymi. Przeszukaj komnatę, może wpadniemy na pomysł jak zdjąć ten kamień, bo jeśli nie to trzeba go będzie zniszczyć. Mam przeczucie, że nie powinniśmy go zabierać.
Krasnolud uśmiechnął się i zaczął przechadzać się po sali w poszukiwaniu… natchnienia.
Gugliermo: percepcja - oblany!
Gugliermo: śledztwo - zdany!

Gugliermo nie odnalazł niczego nowego. Na całą komnatę składały się tylko owe dwa posągi, klejnot oraz pozostałości po, prawdopodobnie, wybuchu, czy trzęsieniu ziemi (albo obu). Do głowy wpadła mu jednak pewna myśl. Przy tamtym skruszonym pomniku nie było niczyjego ciała. Albo więc ktoś je stamtąd usunął, albo ktoś przed nimi zdołał ujść cało, mimo że analogicznej pułapki nie rozbroił. Był więc wystarczająco daleko od eksplozji, gdy ta nastąpiła. Nasuwało się jednak pewne pytanie. Dlaczego drugi klejnot został?

-Dobra, Ash, nie ma sensu tu dłużej siedzieć. Jeśli masz odwagę możemy spróbować wyciągnąć ten klejnot i uciec stąd. Mogę Cię wspomóc magicznie. Jeśli nie Ty to zrobisz to ja, bo oni na pewno się pozabijają, a nie chciałbym mieć tej krwii na swoich rękach. Proponuję spróbować podmiany na odpowiednio wyważony kamień.
Gugliermo uważnie przyjrzał się klejnotowi i zaczął szukać kamienia pasującego na podmianę. Znalazłszy spojrzał na pół-elfa pytająco.
Ash zważył znaleziony przez krasnoluda kamień w dłoni i spojrzał na artystę krytycznym wzrokiem.
- Dzięki za wsparcie, Gugliermo. - W jego głosie było słychać było odrobinę sarkazmu.
- Z drugiej strony, robota nie powinna być zbyt trudna. Raz kozie śmierć.
- Dasz radę
- poklepał odchodzącego po plecach i schował się za załomem.
Gurgliermo: rzuca wzmocnienie umiejętności!
Gugliermo: używa bardowskiej inspiracji na Ash!
Ash: zwinne dłonie - zdany!!

Albinos podszedł nonszalanckim krokiem do posągu i oblizał wargi, krytycznie porównując wielkość klejnotu do trzymanego w dłoni kamienia. Gugliermo widział jak Ash zastygł na kilka pełnych napięcia momentów, i nagle… młodzieniec odwrócił się i uśmiechnął do swojego krasnoludzkiego towrzysza.
- Łatwizna. - Powiedział, podnosząc do góry przepiękny akwamaryn.
Podczas gdy Ash ryzykował życiem niezrażony krasnolud odprawiał swój rytuał. Po dłuższej chwili pojawiła się niewidzialna postać. Czekali.Widząc klejnot bezpieczny w dłoniach pół-elfa, przystąpił do realizacji drugiej części planu. Wyszeptał polecenie i sługa ruszył w kierunku posągu a krasnolud w drugą stronę. W pewnym oddaleniu oczekiwał na wybuch.
Gdy kurz eksplozji opadł, Ash strzepnął pył z szaty i zwrócił się do Gugliermo.
- Mam już serdecznie dość tej świątyni. Ostrzegliśmy krasnoludy i nawet im pomogliśmy, klejnot będzie naszym zadośćuczynieniem za stracony czas. Wracajmy do miasta, przegrupujemy się i rozejrzyjmy się za kolejnym zajęciem, co ty na to? Może nawet odnajdziemy czarodziejkę, której szuka…
Głośny łomot zagłuszył jego słowa, zaś silny wstrząs targnął nimi dwoma i przerodził się w wielokrotne uderzenia, stopniowo wpadające w rezonans. Jakby odurzony pracą krasnolud bił zawzięcie młotem gdzieś nad nimi. Kurz nie opadał jeszcze po wybuchu, gdy na posadzkę, niczym deszcz zaczęły sypać się drobne kamienie. Skały trzeszczały agonalnie, kiedy “deszcz” zaczął przeradzać się w “grad” odłamków. Posąg Abbathora wcale się nie zmienił, a jednak jawił się, jakby obserwował ich z chciwą nienawiścią, ale także mściwym zadowoleniem.
Na domiar złego słyszeli czyjeś wołania spoza świątyni. To był Tomen. Nawoływał bez przerwy te same słowa, przerywane przez łomot opadających głazów.
- Oo...ko..ie! A...a...ku...ą! Do BROoNIiii! Or..wie! Jedyn...aa!*
 
Graygoo jest offline  
Stary 20-06-2020, 16:47   #42
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Wcześniej w ciągu dnia

- Kradzież? Ja? Skądże znowu?! Po prostu chcę pomóc i zarobić na podróż! Rozglądam się, bo jeżeli duch się pojawi to warto wiedzieć gdzie może uciec lub przeniknąć! Proszę pamiętać Panie, Gallio że obiecaliście mi list polecający za pomoc ze strażnikami. - Przypomniał z fałszywym uśmiechem, bo krajan wykrył jego zamiary, choć akurat na notatki nie ostrzył sobie zębów ani Mistrzyni nie byłaby tym zainteresowana ani nie da się nikomu łatwo sprzedać.

Zresztą nie interesowało go ślęczenie nad książkami moc magiczna czy artefakty owszem, ale całe to ślęczenie nad tajemniczymi notatkami byłoby zupełnie nie w jego stylu... Ostrzeżenie jednak sprawiło, że nie połasił się na nic z kuchni, choć nie miał nawet rondla kusiło go coś podebrać, ale wolał nie ryzykować konfliktu z magiem.

Zabrał jednak wysuszone truchło diablika "Mistrz" Bartolemus miał coś takiego w swoim laboratorium Agnis czyścił ów eksponat z kurzu miał, więc nadzieje, że uda mu się wypchać a potem sprzedać w jakimś większym mieście? Może starczy mu na jakieś śpiwór albo lepsze ubranie?

Swoją drogą ciekawa taka suszka wychodzi na to, że faktycznie część tych opowieści musi być prawdziwa wygląda na to, że więził to jakieś stwory i wysysał z nich magię, co zdawało się dość znajome...

Miał nadzieje, że każdy, kto tego spróbuje skończy podobnie do Thalivara nie miał nic przeciwko wykorzystywaniu cudzej słabości, ale więzienie czy upokarzanie sług było głupstwem oraz proszeniem się o zemstę niezależnie od tego jak bardzo się było potężnym.

W nocy

Zwykle bywał czujny i uważny na każde szurnięcie czy stukot drzwi nie docenił jednak jak bardzo zmęczyło go wczorajsze wiosłowanie, dzisiejsza bieganina oraz szalone emocje. Po raz pierwszy w życiu czuł się w miarę bezpiecznie, co w obcej krainie i magicznej wieży gdzie podobno straszy wydawało się szczególnie nie na miejscu byłoby może śmieszne gdyby nie było tak tragiczne.

Nerwy, które do tej pory trzymały go w jednym kawałku i pozwoliły przetrwać zaczynały puszczać jeden po drugim zaskoczyło go, że tak łatwo odpływał w sen miał ochotę zignorować hałasy czy wiatr obrócić się na drugi bok, aby smacznie zasnąć, lecz powstrzymał się!

Ugryzł wewnętrzną stronę policzka i klepnął się kilka razy po twarzy Leilon nie obchodziło go zupełnie! Niech wszystkie stwory sfer rozerwą tą mieścinie na strzępy a rzekomy duch Thalivara hula w jego ruinach Agnisa by to nie obeszło!

Lecz Mistrzyni! Wydała mu rozkaz i jeżeli nie zrobi czegoś, aby udowodnić swoją przydatność odbierze mu jego dary albo coś jeszcze gorszego!

Wstał postanowił zerknąć na ten kołowrót smagany wiatrem i hałas na dole sprawdzi, kto też może rozwierać drzwi i szurać o mur o tej porze? Może komuś nie podoba się pomysł postawienia tu Strażnicy? Jakiś zbój korzysta z prostej magii iluzyjne żeby udawać ducha i odstraszyć robotników?

Nie ujdzie mu to na sucho, bo wścibski An'nar już jest na jego tropie!

Zerknie też przy okazji na zniszczony glif na podwale, który pokazywał mu mag może to on przyciąga ducha? Może gdyby spróbował go naprawić coś by zmieniło się na lepsze?

Jeżeli nic nie znajdzie to chyba spróbuje popływać w nocy szukając potwora albo przejdzie się na bagna w podobnym celu potrzebował jakieś pośledniejszej duszy którą mógłby ofiarować Mistrzyni nim odnajdzie tą właściwą!
 
Brilchan jest offline  
Stary 20-06-2020, 23:36   #43
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 26 Eleint
Gugliermo, Ash



Runda 1
Ash: zręczność - zdany!
Gugliermo: zręczność - zdany!

- Niech to szlag! Popełniliśmy błąd! Chodu! - Czarownik wsadził klejnot w poły swojej szaty i skoczył ku wąskiemu gardłu przejścia które dzieliło go od ucieczki i ocalenia skóry. Rzucił jeszcze tylko ostatnie, przelotne spojrzenie na posąg Abbathora. Wyobraźnia podpowiadała mu, że kamienne oblicze krasnoludzkiego boga bogactw z nich drwiło.

Rzucili się do ucieczki jak jeden mąż, lecz to pół-elf był bliżej wyjścia, przez które musieli się przecisnąć. Drobne kamienie, które spadały nań, gdy przedostał się do korytarza nie wyrządziły mu znacznej krzywdy głównie dzięki temu, że błyskawicznie zasłonił głowę rękoma. Również Gugliermo uchylał się przed kolejnymi odłamkami na czas, lecz pozostał w tyle, a trzęsienie ziemi wzmagało się!

Krasnolud widząc jak pół-elf chowa klejnot chciał zacząć swoją przemowę, ale sytuacja nie była sprzyjająca. Ruszył w ślady zaklinacza przeciskając się ciasnym tunelem.
-Błąd nie błąd, będziemy rozmyślać później. Teraz ruszaj dupę bo mrówki lezą szybciej niż ty! - wystękał czołgając się.

Runda 2
Ash: zręczność - zdany!
Gugliermo: zręczność - tajny!

Blady czarownik niezwykle szybko i ze zwinnością godną krwi elfów pokonał kolejne korytarze, unikając coraz większych bloków skalnych. Wciąż był pod wpływem zaklęcia, które rzucił jego towarzysz, kiedy podmieniał klejnot z kamieniem. Towarzysz, który pozostał w tyle i nie wiadomo było co się z nim stało...


Runda 2
Tomen: szał + atak (ork2) - pudło!
Dazlyn: pomoc (Tomen) - przewaga na następny atak
Ork1: atak (Tomen) - trafiony! (3 obrażenia)
Ork2: atak (Tomen) - pudło!
Orczyca 1: atak (Norbus) - trafiony! (5 obrażeń)
Orczyca 2: rzut oszczepem (Dazlyn) - trafiony! (5 obrażeń)
Orczyca 3: rzut oszczepem (Dazlyn) - trafiony! (4 obrażenie)
Norbus: uniki - zawada na kolejne ataki przeciw niemu

Ash wybiegł z walącej się na głowę świątyni na przedpole, z którego nawoływał Tomen. Szybki rzut okiem pozwolił rozeznać się Ashowi w sytuacji. Trzech zielonoskórych napierało na Tomena i dwóch krasnoludzkich archeologów. Lecz były też dwa orki na górze wąwozu. Przed oczyma pół-elfa jawił się rozpaczliwy widok nierównej walki. Na jego oczach próbujący pomóc Tomenowi starszy z krasnoludów - Dazlyn został przeszyty dwiema włóczniami. Wiekowy krasnolud nie rozumiejąc co się stało opadł na kolana i ze strachem sięgnął za plecy, próbując uwolnić się od niespodziewanego bólu, lecz po chwili padł bez ruchu twarzą ku ziemi. Tomen, dzierżąc topór oburęcznie odpierał ataki jeden po drugim, lecz jeden z nich drasnął go w przedramię. Ash zdążył jednak poznać tego człowieka już na tyle, że wiedział iż tylko go to rozsierdziło. Drugi z krasnoludów desperacko bronił się przed atakującą go rosłą orczycą.

Runda 3
Tomen: atak + bonus atak (ork1) - trafionyx2! (22 obrażeń)
Ash: ?

Nadzieję na zwycięstwo przywróciła seria niezwykle silnych ciosów wymierzona przez Tomena przeciw najbardziej doświadczonemu z orczych wojowników. Choć wydawało się to niemożliwe, olbrzymi ork zachwiał się pod ciosem, który strzaskał nawet tarczę. Zaraz potem został ugodzony w tors, na którym szybko pojawiła się olbrzymia plama krwi.

Szybko działo się niezwykle szybko, lecz należało coś uczynić.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 21-06-2020 o 19:38.
Rewik jest offline  
Stary 21-06-2020, 19:37   #44
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 27 Eleint
Agnis


Chłopak pośpiesznie udał się po schodach na niższe piętro, gdzie jak mu się zdawało słyszał skrzypnięcie otwieranych drzwi. Faktycznie jedne z nich pozostały otwarte - te od pokoju Gallio Elibro. Maga nie było w środku. Agnis nie zamierzał zaglądać do pokoju Maga gdyż za bardzo bał się jego zemsty

Agnis opuścił wieżę, by spojrzeć na jej mury. Nasłuchiwał i wpatrywał się w ciemność. Kiedy ją częściowo okrążył dostrzegł nikłe światło w jednym z pokoi. Na trzecim piętrze, od strony ścieżki na wzniesienie. Na tyle, na ile rozeznawał się w układzie pomieszczeń był to pokój, do którego na dziś dzień nie było żadnego wejścia. Pośpiesznie wbiegł z powrotem na górę, by upewnić się w tym przekonaniu.

An'nar podrapał się po głowie były dwa rozwiązania albo miał do czynienia z duchem który przeniknął albo jakiś sprytny iluzjonista zakrył przejście spróbował przesunąć trochę gruzu szukając tajnego przejścia żałował że nie posiadł umiejętności zamiany w dym jaką miała jego Mistrzyni.

An'nar: percepcja - oblany!

Agnis czuł się sfrustrowany widział że ktoś tam jest. Paliły się światła! Mimo starań nie znalazł jednak żadnego sekretnego przejścia. Nie da rady odsypać gruzu. Skupił się na odgrzebaniu chociaż drobnego prześwitu aby przyłożyć oko i zobaczyć co tam jest.
- Mistrzyni jestem tak blisko zdobycia dla ciebie potężnej duszy proszę cię pomóż mi brakuje mi jeszcze umiejętności błagam pomóż mi o najpiękniejsza. - Posłał prośbę do swojej patronki, ta jednak pozostała na nie głucha.

Nie wiedząc szansy, by przedostać się do pokoju od tej strony, chłopak wszedł na czwarte piętro z zamairem zaczepienia swojej domowej roboty kotwiczki o linę i zamiarem spuszczenia się na wysokość tajemniczo świecącego okna aby dojrzeć co jest w środku.

An'nar: atletyka - zdany!

Agnis ostrożnie, acz pewnie opuścił się niżej i wejrzał przez lekko uchylone okno. W środku, przy stole siedziała skulona nad czymś postać. Był to Gallio we własnej osobie, pogrążony w całości w pracy i nieświadom niczyjej obecności za oknem. Przez chwilę w umyśle chłopaka zaświtała myśl, że być może ów czarodziej jest opętany przez ducha, zaraz jednak zbył ja jako niedorzeczną. Magowie zawsze byli jacyś dziwni więc podobne zachowanie zupełnie go nie zdziwiło, ale skoro już tu był to równie dobrze mógł wejść, bo ręce go zaczynały boleć uchylił okno i spróbował wejść do pomieszczenia.

Była to zakurzona sypialnia, pogrążona w wieloletnim nieładzie. Łoże z baldachimem oraz biurko przy którym siedział Gallio były najważniejszymi meblami w tym pokoju. Kiedy przestąpił przez próg, postać pisząca coś gęsim piórem w starym dzienniku znieruchomiała. Zaraz jednak zaczął pospiesznie zbierać księgę.

Gallio wstał, lecz nie wyglądał jak ów czarodziej, którego pamiętał. Z każdym krokiem, który poczynił w stronę Agnisa jego lico przeobrażało się w przerażający obraz. Znikąd w pokoju zaczął szaleć wiatr. Palące się światło zgasło. Tylko blady blask księżyca oświetlał okropną, monstrualną postać.

An'nar: mądrość - zdany!

Nie jednego człowieka złamałby ten widok, lecz wieloletnia niewolnicza służba u Tayskiego maga Bratlemusa, uodporniły Agnisa na podobne widoki. W jednej chwili twarz Gallio powróciła do normalnej formy, a może to wszystko mu się przewidziało?
- Nosij się z mej izby! - jego głos był inny niż pamiętał, jakby starszy. - Kto udzielił przyzwolenia, aby wnijść do mej alkowy?
 
Rewik jest offline  
Stary 21-06-2020, 20:16   #45
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Coś tu się nie zgadzało ten starczy wyraz twarzy i ta dziwna gadka w jednej chwili Agnis domyślił się, co tu się dzieje - Gallio nie mówiłby o tej zakurzonej ruinie, jako o swojej sypialni skoro ma własny wygodny pokój w innym miejscu wieży! Nic dziwnego, że wygląda jak śmierć na chorągwi skoro nocami przejmujesz jego ciało i bazgrzesz po księgach próbując znaleźć sposób, aby powrócić do życia! Opuść jego ciało Thalivarze i stań do walki w pełni swojej ektoplazmicznej potęgi! - Krzyczał, aby rozzłościć ducha.

Chwycił buteleczkę wody święconej, którą wcześniej przezornie schował w kieszeni spodziewając się konfrontacji z duchem pomachał jej zawartość dając do zrozumienia że ma zamiar wylać ją na twarz opętanego krzycząc - ZGIŃ PRZEPADNIJ! - Miał nadzieje zmusić zjawę do ujawnienia swojej prawdziwej postaci ze strachu.

Gallio dostrzegłszy zamiary Agnisa cofnął się o kilka kroków.
- Co żesz czynisz? Tyś jest jeden z Nich? Muszę naprawić wszystko! Zatrzymać to szaleństwo! Powstał wyłom w Splocie! To nie ma przewina!

An'nara zupełnie nie obchodziły słowa ducha jego naprawy czy przewinienia lub ich brak - Dość już tego niewolenia innych istot! Teraz poślę cię do mojej Mistrzyni na służbę! Już ona ci pokażę rozkosze bycia niewolnikiem magu! - Odpowiedział okrzykiem.

Niestety nie znał żadnych rytów egzorcyzmów najprostszym wyjściem byłoby zaprowadzić go do kapłanki, ale wtedy wypędziłaby ducha w zaświaty a on straciłby okazje wysłania jego duszy do Mistrzyni, na co nie mógł sobie pozwolić. Jeżeli woda święcona nie podziała będzie musiał stłuc opętanego maga do nieprzytomności w nadziej, że duch opuści ciało, którego nie może manipulować.

Tak czy inaczej potrzebował zmusić zjawę do przyjęcia swojej własnej postaci, aby wykończyć ją swą magią i posłać w objęcia swej Pani.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 22-06-2020 o 00:28.
Brilchan jest offline  
Stary 28-06-2020, 20:44   #46
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 27 Eleint
Agnis




Runda zaskoczenia:
Agnis: oblewa Gallio wodą święconą - 5 obrażeń!
Duch opuszcza ciało!

Runda 1:
Duch: rzuca life drain - rozproszone!
Agnis: rzuca Eldritch Blast - pudło!
Agnis: ucieczka
Duch: atak okazyjny - pudło!

Rozproszone krople wody uświęconej opadły na twarz zaskoczonego Gallio, który zaniósł się przeraźliwym, nieludzkim krzykiem. Ciecz zachowywała się, jak kwas. Wrzała w kontakcie ze skórą i dymiła, przywodząc szarpiącego się przed chłopakiem mężczyznę do istnego szaleństwa.

Czarownik wrzeszczał nieludzko. Cofał się, chowając twarz w obszernych połach szaty w gwieździste wzory i w pełnym bólu skowycie opadł na posadzkę. Cisza.

Wydawało się, że to już wszystko. Wydawało się, że duch Thalivara opuścił ciało maga i wrócił do planów eterycznych, kiedy nagle z mrożącym krew w żyłach skowytem w kierunku Agnisa rzuciła się półprzeźroczysta mara!


Napięty w oczekiwaniu jak cięciwa, Agnis spróbował rzucić przygotowane zaklęcie, lecz duch prędzej naparł nań, zmuszając go do uchylenia się. Chłopak zachwiał się, natrafiając na drodze zakurzone łóżko. Kiedy przetoczył się na drugą stronę w powietrze wzbiły się zbierane długie lata drobinki kurzu. Duch znów szykował się do ataku, a chłopak zdał sobie sprawę, że w tym miejscu nie pokona ducha. Jeśli w ogóle jest do tego zdolny, to na otwartej przestrzeni. Postanowił zmienić taktykę i uchylając się od kolejnego śmiertelnego "pocałunku" skoczył do okna, gdzie wciąż tkwiła jego kotwiczka. Wyskoczył i...


Nieznane źródło: Agnis częściowo traci pamięć!

... Agnis nie pamiętał dlaczego tutaj się zjawił. Wisiał za oknem wieży, którą zamieszkiwał mag imieniem Gallio, ale dlaczego akurat tutaj? Dlaczego nie pamiętał niczego sprzed ostatniego wybudzenia, kiedy coś zaklekotało kołowrotkiem na rusztowaniu? Coś było tutaj bardzo nie w porządku. Zauważył, że za oknem migocze źródło światła. Zdawało się, że wcześniej nie widział tego pomieszczenia. Była to sypialnia z kilkoma, tylko najpotrzebniejszymi meblami. Agnis ostrożnie wszedł do środka. Dostrzegł, że na posadzce leży Gallio Elibro. Żył, lecz albo był nieprzytomny, albo spał.


Agnis: zręczne dłonie - zdany!

Mag, nieruchomo trzymający się za twarz, częściowo leżał na oprawionym w skórę skoroszycie, który zaintrygował An'nara. Chłopak ostrożnie wysunął go spod bezwładnego ciała i siedząc na podłodze, otworzył go na losowo wybranej stronie.


Dziennik zawierał uszeregowany według dni spis działań i ich efektów. Agnis czasem miewał problemy z dokładnym zrozumieniem słów, gdyż był to język nieco zniekształcony upływem lat i w wyniku różnic kulturowych. Szybko doszedł jednak do wniosku, iż jest to dziennik maga Thalivara, który relacjonuje przebieg jego badań nad czymś, co zwał latarnią planarną.

Dziennik zawierał również szeroki wachlarz opisów stworzeń, które udało mu się uwięzić w wieży dzięki tajemniczemu światłu, które emitowała owa latarnia. Posiadał też wzmianki o czerwonym kamieniu stworzonym przez czarodziei ze starożytnego Netherilu. Thalivar poświęcał mu wiele uwag, lecz nie mógł go odnaleźć, a przynajmniej nie wspomniał o tym odkryciu w swoim dzienniku. Było tez wiele innych relacji z przeróżnych jego działań, lecz nie sposób było je teraz wszystkie przeczytać.

Co ciekawe od pewnego miejsca dziennik najwyraźniej zmienił właściciela. Charakter pisma zmienił się, podobnie jak sam kolor tuszu (wcześniej granatowy, teraz fioletowy), użytego do spisywania kolejnych słów. Słowa te zaś opowiadały o czyimś śnie. O tym, jak ta osoba każdej nocy, budzi się w swojej zrujnowanej sypialni.

Niemożliwym jest stąd wynijść. O! W jakimże wielkim strasze przebytuję. Wielki strach ogarnia mnie! Jak wielki, kiedy zbliżam do zasypiska. Jest tam coś przerażającego! Przebudzam się co noc w tejże okropnej scenerii. Ma wieża zniszczona, nie potrafię z niej wynijść. Gdybyż tylko mój ognisty Paree był tu ze mną i mógł utwierdzić mnie w tym, że to tylko sen! Ale nie nawiedza mnie! Niechby te mary nocne prędko się skończyły, abym mógł kontynuować me badania.

 
Rewik jest offline  
Stary 02-07-2020, 08:52   #47
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Ash wycelował płonącą dłoń w ostatnią pozostałą przy życiu orczycę, ale wstrzymał się przed rzuceniem zaklęcia. - Dobrze walczyłaś, ale to już koniec. Rzuć broń i poddaj się, a przeżyjesz by stanąć do innej walki jutro. Stawiaj opór albo rzuć się do ucieczki, a niechybnie zginiesz. Wybór należy do ciebie. - Powiedział zaklinacz głosem donośniejszym niż mogło by się wydawać po jego posturze. Jeśli orczyca nie rozumiała wspólnego, być może zrozumie kontekst jego słów.
Orczyca wbiła w ziemię oszczep, który miał przeszyć powietrze w stronę Asha.
- O co walczyć jutro nie mam już ja. - wyprostowała się dumnie.
- Jestem Neega. Z dumą zginę z twych rąk. - mówiąc to wyrwała sterczące przed nią drzewce i zważyła je w dłoni, lecz nie rzuciła jeszcze.
- Imię mojego kresu poznać chcę ja.
- Jestem Ash. I zanim wyślę cię tam dokąd posłałem twoich pobratymców, chcę wiedzieć - czego szukacie na nizinach? Znaleźliście tutaj tylko śmierć. Byliście częścią plemienia, które zagnieździło się się w Kniei Neverwinter?
- Nie!
- warknęła
- Cryovain z siedliszcza wygnał nas! I sługi jego, Czarowniku Ash. Moje plemię zeszło z gór.
- Cryovain? Wielki biały smok?
- Ash zerknął na Jedynkę.
- Mi też dał się we znaki. Pracujemy, by zakończyć jej wpływ na nasze ziemie, a kiedyś przepędzić ją samą. Jestem pewien, że chcielibyście swoje góry z powrotem, Neega. Niedługo zostanę wielkim wodzem wojennym - dołącz do mnie, wojowniczko. Stawić czoła smoku to śmierć równie pewna, co przeciwstawić się mi, więc czemu nie wybrać tego pierwszego i chociaż spróbować odzyskać swoje ziemie?
Ash: przekonywanie - oblany!

- O smoku mowa moja. Słowa wypowiedziane przez Czarownika proste, acz mądre. Nie można to jednak spełnić. Ludzie to nasi wrogowie, a orkowie to wrogowie ludzi. Od zawsze tak w tych krainach. - Neega wyczekująco spojrzała na drużynę zebraną w dole.
- Orkowie to wrogowie ludzi, elfy krasnoludów, i tak dalej, i tak dalej… - Ash machnął ręką. Wychował się w Rodzinie - jadł śniadanie z gnollem po prawicy i jaszczuroczłekiem po lewicy. Zerknął na Gurgliermo, jakby miał nadzieję na jakieś wsparcie z jego strony.
- Wolę skupić się na robieniu roboty. Wszyscy mamy wspólnego wroga, któremu nasza krew smakuje bez względu na kolor skóry. I jeśli jest coś co mu pomaga, to to, że skaczemy do gardeł sobie nawzajem, a nie jemu. Dosyć tego, kobieto, muszę zająć się rannymi. Jeśli nie zostajesz z nami, idź precz, i powiedz swoim pobratymcom, że Ash Czarownik idzie zabić smoka, a potem przyjdzie po nich. Albo podnieś na mnie rękę i dołącz do reszty swojej bandy. - Albinos odwrócił się do orczycy plecami i odszedł w stronę Dalzyna, prując rękaw swojej szaty na prowizoryczny bandaż.
- U nas wrogów nie masz, możesz zostać z nami. Jeśliś ranna chodź do nas, pomogę - krasnolud podniósł puste dłonie w geście przyjaźni.
- Tomen, spokojnie, walka skończona - szepnął do przyjaciela widząc, rządzę mordu w jego oczach.
- Dlaczego nas zaatakowaliście? - zadał najbardziej nurtujące go pytanie
Gugliermo: przekonywanie - oblany!

Orczyca bez odpowiedzi zaczęła się wycofywać. Dzieliła ją od swoich niedoszłych ofiar wysoka na kilkanaście metrów przepaść.
- Powiedz nam kim są jego sługi i idź w spokoju!
Przedstawicielka orczej rasy, odwróciła się od nich, nie dbając o swoje bezpieczeństwo.
- Na zło czające się wśród drzew uważajcie. - na chwilę przystanęła i odparła Gugliermo, po czym zniknęła za krawędzią wąwozu.
 
Graygoo jest offline  
Stary 03-07-2020, 00:04   #48
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Agnis zaczął myśleć logicznie o tym zagadkowym zdarzeniu:

1. Jest w dziwnym miejscu.

2. Nic nie pamięta z tego jak się tu dostał, więc ktoś rzucił jakąś magię. Jedyną osobą w okolicy, która mogłaby mieć podobne zdolności był mag, który dzielił z nim kolor skóry. Dlaczego jednak miałby to zrobić? Czyżby Agnis zobaczył coś, czego nie powinien? A nawet jakby zobaczył, kto uwierzy słowu przybłędy znikąd przeciwko komuś, kto zarządza wielką magią i tutejszym wojskiem? Po co miałby bawić w wymazywanie pamięci, jeżeli mógłby go po prostu zabić albo przepędzić?

3. Czuje, że zużył zaklęcie przyspieszające jego ruchy, którego działania właśnie mijało użyłby go tylko w dwóch przypadkach, aby uciec lub żeby zwiększyć odległość między nim a wrogiem taktyka walki, jaką opracował na korzystanie z darów Mistrzyni polegała na zwiększeniu odległości między nim samym a wrogiem, po czym, raził przeciwnika z bezpiecznej odległości. Jeżeli przyszło mu z kimś walczyć w ciasnych komnatach z pewnością rzuciłby zaklęcie i wycofał się może to wtedy właśnie przeciwnik obawiając się, że ucieknie namieszał mu w pamięci?

4. Wie, że użył wody święconej, bo wciąż ściskał w lewej ręce pustą po niej butelkę planował jej użyć na duchu, więc skoro jest pusta znaczy się, że spotkał ducha. Czy duchy mają możliwość odbierania pamięci? Nie był pewien.

Wszedł do pomieszczenia wszędzie był kurz, dopiero teraz zauważył, że jego plecy również są nim pokryte, więc musiał tu być i z jakiegoś powodu tarzać się po ziemi. Na podwale widział ślad po swoim magicznym promieniu, czyli z kimś walczył i nie trafił, następnie uciekł turlając się po kurzu a wróg zamiast go gonić zdecydował się wymazać mu pamięć. Spojrzał się na maga, który... Spał? TAK on spał! Co było dziwne szczególnie, że jego twarz była mokra?

Pewnie na nim użył wody święconej zrobiłby to jedynie gdyby Gallio został opętany przez ducha lub okazał się demonem, który chciał go zabić za odkrycie tej tajemnicy bardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem było to o duchu, bo szukał tutaj ducha miał walczyć z duchem a ze złym przybyszem to by się dogadał a zresztą jak już wcześniej stwierdził Elibro nie miałby powodów żeby zwalczać Agnisa w tak dziwaczny sposób śpiący nie wydawał się w żaden sposób ranny, co również potwierdzało przypuszczenia młodzieńca, któremu ciężko sobie wyobrazić scenariusz, w którym walczy z najważniejszą osobą w mieście jakimś cudem traci pamięć jednocześnie doprowadzając o Wiele silniejszego od siebie magika do stanu nieprzytomności.

Korzystając z okazji przeszukał kieszenie nieprzytomnego, który zaczął się przebudzać był jednak wyraźnie osłabiony coś tam mamrotał An'nar poklepał go po ramieniu i powiedział - Idźcie spać, upadliście zaraz was zaprowadzę do kapłanki - Osłabiony mag posłuchał go a Agnis mógł zajrzeć do książki, którą znalazł przy śpiącym.

Po raz pierwszy w życiu trzymał w rękach książkę czytać uczył się z płonących liter stawianych przez Mistrzynie pisać uczył się kawałkiem węgla lub palcem po kurzu zmęczony dniami ciężkiej pracy kradł cenne godziny kształcąc umysł nic, więc dziwnego, że ciężko mu było zrozumieć zawartość tego dziennika. Wyrozumiał jednak, że duch jest tu uwięziony i chyba nie bardzo jest szansa się z nim dogadać, bo zdaje się, że nie ma świadomości swego stanu.

Chłopak postanowił, że musi zaprowadzić maga do kapłanki, o której wcześniej wspominali strażnicy.

Spróbował znaleźć drogę wyjścia jednak podobnie jak piszący w dzienniku nie znalazł niczego opuszczenie Galieo na linie groziło, że upuści go i połamie, czego nie mógł zaryzykować nagle przypomniał sobie o skrzypiących bloczkach! Postanowił użyć, aby wydostać stąd nieprzytomnego.

Tuszem napisał sobie na przedramionach "Duch opętał maga/ duch wymazuje pamięć / nie da się go zdobyć / mag uwięziony w pokoju zaprowadź do / kapłanki / sprawdź książkę"

Zapisał też wszystkie wnioski, do których doszedł a które nie zmieściłby się na jego ciele w dzienniku wysuszając mokry tusz za pomocą kuglarstwa.

Gdy wyszedł przez okno ponownie poczuł zagubienie, ale jego własne słowa wypisane na przedramionach uwolniły go od zagrożenia zapętlenia. Udało mu się zorganizować wydostanie Galeo z pokoju a notatki w dzienniku pomogły mu trzymać się planu działania wbrew dziwnemu zaklęciu tej wieży.

Z przewieszonym przez ramie magiem mimo późnej pory zapukał do drzwi świątyni.

Zamierzał wyjaśnić tą dziwaczną sytuacje kapłance i prosić ją o przeprowadzenie egzorcyzmów nad Gallio Elibro.
 
Brilchan jest offline  
Stary 04-07-2020, 13:53   #49
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Walka chociaż zwycięska nie obyła się bez ofiar. Krasnolud rozmyślał o martwym pobratymcu. Czy śmierć Dazlyna miała jakiś sens? Powątpiewał. Tak samo jak zabite orki.Przez chwilę refleksji nawet było mu ich żal. Usiadł na kamieniu i zamyślił się na minutę. Czas wystarczający aby wspomnieć beztroskie chwile młodości. Wstał jakby odmieniony. Przez mgnienie oka zasmucony i zamyślony, a później rozpromieniony i uśmiechnięty, jakby wydarzenia go nie dotyczyły.
-Nic tu po nas. Świątynia zasypana, wrogowie w okolicy. Wracajmy do miasta. - rzekł spokojnym, pewnym siebie tonem.
-Tomen, pomóż mi. - rzekł podprowadzając Jacka bliżej i przygotowując ciało Dazlyna do transportu.
-Należy mu się godny pochówek. - zamyślił się spoglądając na ciała orków.
-Im też.- rzekł twardo i zaczął w milczeniu przygotowywać miejsce ostatniego spoczynku dla orków.

[...]

Skończywszy pochówek odprawił krótką modlitwę powoli ruszył w drogę.
-No kamraci… ekhm, towarzysze. Dziś my jesteśmy górą a jutro nas będą robaki gryźć.
Odszedłszy za zakręt zaczął gwizdać znaną pieśń.
-Życie, życie. Jest nowelą...
 
Graygoo jest offline  
Stary 11-07-2020, 21:36   #50
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 26/27 Eleint
Ash, Gugliermo

Pochówek zajął im dużą część pozostałego wieczoru, jednak zgodnie uznali, że należy opuścić to miejsce jeszcze przed zmierzchem. Nie uszli jednak daleko tego wieczoru, a o dotarciu do Phandalin, czy choćby Wzgórza Waśni nie było mowy. Zresztą Tomen i raczej też Gugliermo nie był chętny by wracać do tej kobiety z pewnych względów...

Drużyna: sztuka przetrwania - oblany!
Drużyna: wyczerpanie - utrudnienie w testach cech
Ash: wyczerpanie 2 - szybkość zmniejszona o połowę

Przed snem zjedli ostatnie już swoje zapasy, choć nie nasycili się wcale. Nie znaleźli też schronienia, które dawałoby poczucie bezpieczeństwa. Nad ranem wszyscy czuli się zmęczeni, zwłaszcza Ash, który najwyraźniej nawet nie zmrużył oka i wyglądało na to, że się w nocy przeziębił.

Podróż przedłużała się w wyniku potrzeby wykonywania częstych postojów. Po drodze posilili się tylko znalezionymi jagodami i wywarem z igliwia świerku.

Już w pobliżu Phandalin dołączyło do nich dwoje podróżników z miasteczka Leilon. Był nim pół-ork, który jednakże cechował się nienaganną etykietą i uprzejmością oraz chłopak o południowych rysach twarzy i spojrzeniu zdradzającym smutną przeszłość.



Rok 1481 Rachuby Dolin, 27 Eleint
Agnis

Wbrew temu, czego się spodziewał, kapłanka nie spała już. Wewnątrz niewielkiej świątyni były dwie osoby. Ona - niziołek, Marrygold Brightshine oraz grający na strunowym instrumencie pół-ork. Kapłanka wznosiła rytualne poranne modły do Lathandera. Zbliżał się bowiem świt.

Zatracony w swej muzyce i śpiewie o zaskakującej barwie pół-ork nie przerwał swojego występu, kiedy Agnis wtargnął do świątyni z czarodziejem Gallio przewieszonym przez ramiona. Jednak kapłanka wyraźnie zaniepokojona i poddenerwowana podbiegła do nich.


Wypytawszy co się stało, Marrygold Brightstone postanowiła pomóc młodzieńcowi na tyle na ile potrafiła, a okazało się, że posiada wiedzę w materii duchów, której mógłby jej pozazdrościć nie jeden kapłan. Wspólnie ułożyli Galio w jednym z pokoi i spacerem wrócili do głównej komnaty. Z przekonaniem, nie dopuszczającym cienia wątpliwości oznajmiła, że najlepiej będzie, jeśli Agnis odnajdzie ciało Thalivara, które najpewniej znajduje się gdzieś w wieży, blisko miejsca gdzie przebywa duch. Ciało należy uświęcić i należycie pochować. Jeśli zaś ciała nie uda się odnaleźć, była jeszcze szansa by w ten czy inny sposób uświadomić zbłąkanej duszy, że to nie nocny koszmar, a śmierć go spotkała.

- Nie jestem w stanie wskazać konkretnie, co mogłoby owego Thalivara przebudzić ze stanu w jakim tkwi, ale zawsze jest to coś co było danej osobie bliskie za życia... a co do tego czy jestem w stanie odnaleźć ciało czarem, to niestety, ale jak mówiłam, najpewniej jest gdzieś tam w wieży. - oznajmiła zapytana.

- Nie można po prostu wykąpać Galieo w wodzie święconej i przepędzić ducha bo wylanie na twarz pomogło? - zapytał chłopak.

Kapłanka uśmiechnęła się ciepło na te słowa i cierpliwie, jak dziecku odpowiedziała.
- Gallio musiałby stale przebywać zanurzony w uświęconej wodzie. Poza tym... duch mógłby wstąpić wtedy w kogoś innego. Z twoich słów wynika, że to dzieje się tylko w nocy, a więc co noc następuje opętanie.

- Ech... będą mi winni co najmniej zapasy na drogę i butelkę wody święconej - powiedział i już chciał ruszyć z powrotem, gdy zorientował się, że pół-ork przestał grać i stoi teraz obok przysłuchując się jego opowieści.


- Poznaj Agnisie Ronta Werys. Być może już o nim słyszałeś. - Marrygold przedstawiła barda z rosnącym rumieńcem - Jest dość popularny na południu. Tutaj nieco mniej, ale ja na przykład zdążyłam usłyszeć jego pieśń o zgubionej duszy. Są przepiękne.

- Panno Przynosząca Świt ...- pół-ork ukłonił się lekko, kładąc dłoń na klatce piersiowej w dziękczynnym geście - ...to dla mnie prawdziwa radość móc zaśpiewać tak wesołej kobiecie i ku czci samego Lathandera. Agnisie... - tutaj pół ork spojrzał życzliwie na młodzieńca. Chwilę badał go spojrzeniem, które posmutniało nieco w wyniku tych oględzin. - ... rad będę móc Ci potowarzyszyć i pomóc w uporaniu się z owym duchem. Zdążyłem poznać historię Thalivara i chciałbym poznać kres tej opowieści. A później... jeśli zechcesz, możesz udać się ze mną do Phandalin na uroczystość Obfitych Plonów. Być może będziesz jednym z bohaterów mojej nowej pieśni o miasteczku Leilon, którą tam przedstawię. Choć mam przeczucie, że ta nie została jeszcze ukończona.

Agnis postanowił odnaleźć ciało Thalivara. Choć wszystko to trwało dłużej, niż pierwotnie zakładał, potrzebował owego zaświadczenia od maga. Mógł na tym dużo zyskać. Zasypisko na trzecim piętrze, które wskazał chłopak jako miejsce do poszukiwań, pomogli odkopać strażnicy. Choć nie byli pozbawieni obaw, w towarzystwie Agnisa czuli się nieco spokojniej. Zresztą kapłanka twierdziła, że za dnia nic im nie grozi.

Kamienie wkładali do kosza zawieszonego na rusztowaniu, gdzie Erlum opuszczał je w dół, a tam opróżniał go jąkający Gori. Po upływie około trzech godzin odnaleźli szczątki Thalivara. Dalej postąpili zgodnie z instrukcjami Marrygold Brightshine. Galio napisał list polecający, gdy tylko wydobrzał, a stało się to zaraz po pogrzebie, co dobrze wróżyło całej sprawie. Polecił też, by zachował pewien tajemniczy przedmiot znaleziony przy ciele Thalivara znaleziony przez sierżanta Hazz'a Yorrum.

Rok 1481 Rachuby Dolin, 27 Eleint
Cała drużyna

Miasteczko Phandalin nie zmieniło się przez te kilka dni, ale Ash, który był już w tym miasteczku wyczuwał pewna subtelną zmianę. Wyglądało na to, że wszyscy byli pogrążeni w przygotowywaniach do Obfitych Plonów. Było to święto, obchodzone pod koniec trzeciego dekadnia Eleint. Choć wciąż słuchać było na ulicach pełne niepokoju, a czasem ekscytacji głosy wspominające o smoku, zdawało się, że ludzie nieco przywykli do tej sytuacji. Ciasta, dekoracje, wyczekiwanie przyjezdnych artystów oraz przygotowania do polowań i zabaw były głównymi tematami rozmów. Jednak obok nich, jak cień wisiały nowe doniesienia o smoku, a także inne, czasem nie mniej niepokojące plotki.

Podobno już trzeci statek rozbił się na wschód od Phandalin, w rejonie starej latarni. W Kniei Neverwinter zaś odnaleziono ciało martwego myśliwego. Ponoć jedyne rany, jakie miał, nie licząc tych od padlinożernych zwierząt pochodziły od otarć i ukłuć od przerośniętych cierni. Z drugiej zaś strony, u podnóży Gór Mieczy wybuchł pożar, w efekcie którego zginął pewien podróżnik i jego koń. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby pożarł wybuchł podczas suszy, a nie podczas deszczu. Mawiano także o tym, że ktoś okradł kapłankę Adabrę, która miała zjawić się tutaj w dniu Obfitych Plonów i teraz nie wiadomo, czy zechce przyjechać. Ktoś widział też oddział orków w pobliżu Conyberry, dlatego Daran Edermath poprosił Liniene Graywind, by wysłała karawanę do Neverwinter po broń.

Na tablicy ogłoszeń sołtysa wciąż wisiały jednak te same ogłoszenia, a zajazd u Stonehilla kusił smakowitymi zapachami i obietnicą odpoczynku.

 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 11-07-2020 o 21:43.
Rewik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172