Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2020, 11:33   #93
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Na obrócenie wioski w perzynę potrzeba było sporo czasu. Budynki olbrzymów były naprawdę mocne, choć budowane w dość prymitywny sposób. By dokonać dzieła zniszczenia saiyanie musieli zużyć więcej energii niż im się instynktownie wydawało. W końcu jednak zabudowania tybulców przestały istnieć.

Okrążając okolicę zobaczyli niewiele, a to przez bujną roślinność porastającą chyba cała planetę. Skanery jednak z łatwością pozwalały wykrywać osobników o raczej przeciętnym poziomie siły. Natrafili nawet na trzy grupy takich osobników, oddalone znacznie od siebie nawzajem. Z wysokości nie byli jednak w stanie stwierdzić czy byli to przegnani z wioski tubylcy czy też stada dzikich zwierząt.


Zere'ela czekała długa, żmudna praca. Nie miał najmniejszych problemów ze znalezieniem chętnych do opowiedzenia mu o niebieskoskórych obcych. Był to aktualnie jeden z najpopularniejszych tematów do rozmów przy kuflu. Miał również to szczęście, że przytomność jego rozmówców była na najwyższym poziomie, a to dlatego, że bary dopiero zaczynały się zapełniać i nikt nie zdążył wypić zbyt wiele. Choć to ostatnie z upływem czasu miało się szybko zmienić.

Niestety, jak to zwykle bywa z plotkami, opowieść bardzo się zmienia przechodząc z ust do ust. Skutkiem tego Ransan, choć postawił swoim rozmówcom niezliczoną liczbę napitków, w rzeczywistości nie dowiedział się niczego pewnego. Najczęściej trafiał na osoby, których znajomi lub znajomi znajomych widzieli przybyszów. Byli też tacy, którzy twierdzili, że widzieli ich osobiście, ale również ich opowieści mocno się od siebie różniły.

Niebieskich widziano w różnych miejscach, jednak największa ich grupa zdawała się przesiadywać w barze. Ciężko było nawet ustalić w którym konkretnie, bo padały różne nazwy, a co gorsza barmani z tych przybydków potwierdzali, że gościli przybyszów. Ale co się dziwić, taka plotka mogła im ściągnąć dodatkowych klientów. Niektórzy obcy przechadzali się po ulicach, z wielkim zainteresowaniem podziwiając obcą sobie kulturę. W podziw Zere'el szczerze wątpił, bo miasto było dość przeciętne i w galaktyce można było znaleźć takich miliony. Kulturę nobrazian można było podziwiać w stolicy, ale nie na peryferiach, gdzie nie różniła się ona od innych społeczności Imperium Colda. Tylko ktoś kto nigdy nie opuścił planety mógł twierdzić, że jest inaczej.

Trudno było oszacować liczbę niebieskoskórych. Gdyby uwierzyć wszystkim plotkom, pewnie byłoby ich z kilkuset, jeśli nie kilka tysięcy. Podchodząc do tematu racjonalnie, mogło ich być kilkunastu, a przynajmniej nikt nie widział ich naraz w większej liczbie. Co ciekawe dość spójne były opowieści dotyczące ich wyglądu. Przybysze nosili spodnie z szerokimi nogawkami, nawet kobiety. Skąpiej okrywali swoje torsy, w większości ograniczając się tylko do małej kamizelki lub szeroko rozpiętej kurtki. W ten sposób demonstrowali swoje umięśnione piersi, brzuchy i ramiona, a przynajmniej ta część z nich, która mogła się tym pochwalić. Nieliczni nosili na głowach coś w rodzaju turbanów. Do tego wszyscy, co do jednego, mieli ten sam kolor włosów i (jeśli posiadali) zarostu - pomarańczowy.

Nikt nie wiedział jak niebiescy przybyli do miasta. Nikt nie widział ich statku, który przecież musiał istnieć. Nikt też nie widział jak i kiedy wyjechali. Pojawili się jednego dnia, a potem zniknęli tak samo nagle. Ransan zastanawiał się czy ludzie ze służb porządkowych również wiedzieli na ten temat tak niewiele? Wedle jednej z dyrektyw księcia Zarbona, każdy obcy statek, naruszający atmosferę planety, miał być obserwowany. Oczywiście nie przez policjantów z niewielkiego miasta, ale ktoś to musiał zrobić. Ale czy rzeczywiście zrobił?

Zere'el już miał zrezygnować, gdy jeden z barmanów czymś go zainteresował. Barman ów, w przeciwieństwie do swoich konkurentów, twierdził nie tylko, że obcy pili właśnie w jego barze. Powiedział też, że spotkali się tu z kimś miejscowym. Nie potrafił powiedzieć kim był nobrazianin, jednak dość dokładnie potrafił opisać jego wygląd. Był to młodzieniec, zapewne trochę młodszy od Ransana, o krwistoczerwonych, postawionych na sztorc, włosach. Jego ubranie było bogate, od razu było widać, że to nie byle kto. Barman porównał je do odzieży Zere'ela, której dorównywało jakością, chociaż, zaznaczył, było to ubranie z pewnością cywilne. Mężczyzna nie powiedział o czym niebiescy rozmawiali z tajemniczym tubylcem, ale dyskusja trwała dość długo. Na koniec młodzieniec postawił im jeszcze dwie kolejki i wyszedł.


C-SGK1 wylądował i skrył się za ścianą, by nie można go było dojrzeć z dołu. Znalazł się w zaskakująco skromnie urządzonym pokoju. Była w nim mata do spania, jakaś szafka, zapewne na odzież, a poza tym niewiele więcej. Być może był to pokój jednego z uczniów, których Shen wykorzystywał w roli ochroniarza jego "pałacu", kto wie?

Android mógł tu zostać lub skorzystać z drzwi, które znajdowały się naprzeciwko, zniszczonej przez falę ki, ściany.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline