Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-06-2020, 23:59   #91
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Szczęka Zere'ela zaciskała się coraz mocniej, kiedy raz po raz spoglądał to na połamane drzewo, to znów na wielki lej. Patrząc na skalę zniszczeń, chyba po raz pierwszy zaczęło docierać do niego, że Nertea mogła już nie żyć. Oddech stawał się coraz szybszy i płytszy, w miarę jak wściekłość ogarniała umysł mężczyzny. Gdyby chociaż mógł uderzyć w kogokolwiek zamieszanego w tę sprawę... Wystrzelić potężny pocisk energetyczny i zostawić w winowajcy wielką dziurę. Taką jak ta w ziemi.

Nie było jednak na kim się wyładować, a Zere'el nie zamierzał poddawać się ślepej furii.
- Emocje na wodzy... - mruknął cicho, starając się przywrócić przytomność myślenia. Zawsze w takich sytuacjach starał się brać przykład z Zarbona. Bezdusznie przekalkulować wszystko. Rozebrać problem na czynniki pierwsze. Na końcu podjąć najlepszą decyzję w oparciu o rachunek prawdopodobieństwa. Cholera, byłoby prościej gdyby nie chodziło o jego siostrę!

- Pocisk mógł wystrzelić tylko ktoś o dużej mocy... - mruczał pod nosem Zere'el, starając się ułożyć wszystko w głowie. - Niebiescy? Pojawili się wczoraj. Tak szybko zorientowaliby się w sytuacji, by precyzyjnie zaplanować porwanie? Być może to tylko najemnicy, a mózgiem operacji był ktoś miejscowy... Ktoś z policji? Dziwny lekarz o dużej mocy?
Gwardzista otrząsnął się. Ostatnie opcje wydały mu się niedorzeczne. Powoli uniósł się w powietrze. Nadszedł czas by odwiedzić miejscowe bary i wypytać o podejrzanych, niebieskoskórych przybyszy. Jeśli miał ich wykluczyć z grona podejrzanych, to z pewnością nie na słowo honoru...
 
Bardiel jest offline  
Stary 19-06-2020, 14:25   #92
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Jak tylko Żurawie polecieli za uczniem, C-SGK 1 złapał jeńca i błyskawicznie przeleciał do wybitej dziury na pierwszym piętrze. Planował oddalić się od miejsca zdarzenia. Tyle, że już ostrożniej by nie wpaść na kogoś przypadkiem.
 
Mike jest offline  
Stary 22-06-2020, 11:33   #93
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Na obrócenie wioski w perzynę potrzeba było sporo czasu. Budynki olbrzymów były naprawdę mocne, choć budowane w dość prymitywny sposób. By dokonać dzieła zniszczenia saiyanie musieli zużyć więcej energii niż im się instynktownie wydawało. W końcu jednak zabudowania tybulców przestały istnieć.

Okrążając okolicę zobaczyli niewiele, a to przez bujną roślinność porastającą chyba cała planetę. Skanery jednak z łatwością pozwalały wykrywać osobników o raczej przeciętnym poziomie siły. Natrafili nawet na trzy grupy takich osobników, oddalone znacznie od siebie nawzajem. Z wysokości nie byli jednak w stanie stwierdzić czy byli to przegnani z wioski tubylcy czy też stada dzikich zwierząt.


Zere'ela czekała długa, żmudna praca. Nie miał najmniejszych problemów ze znalezieniem chętnych do opowiedzenia mu o niebieskoskórych obcych. Był to aktualnie jeden z najpopularniejszych tematów do rozmów przy kuflu. Miał również to szczęście, że przytomność jego rozmówców była na najwyższym poziomie, a to dlatego, że bary dopiero zaczynały się zapełniać i nikt nie zdążył wypić zbyt wiele. Choć to ostatnie z upływem czasu miało się szybko zmienić.

Niestety, jak to zwykle bywa z plotkami, opowieść bardzo się zmienia przechodząc z ust do ust. Skutkiem tego Ransan, choć postawił swoim rozmówcom niezliczoną liczbę napitków, w rzeczywistości nie dowiedział się niczego pewnego. Najczęściej trafiał na osoby, których znajomi lub znajomi znajomych widzieli przybyszów. Byli też tacy, którzy twierdzili, że widzieli ich osobiście, ale również ich opowieści mocno się od siebie różniły.

Niebieskich widziano w różnych miejscach, jednak największa ich grupa zdawała się przesiadywać w barze. Ciężko było nawet ustalić w którym konkretnie, bo padały różne nazwy, a co gorsza barmani z tych przybydków potwierdzali, że gościli przybyszów. Ale co się dziwić, taka plotka mogła im ściągnąć dodatkowych klientów. Niektórzy obcy przechadzali się po ulicach, z wielkim zainteresowaniem podziwiając obcą sobie kulturę. W podziw Zere'el szczerze wątpił, bo miasto było dość przeciętne i w galaktyce można było znaleźć takich miliony. Kulturę nobrazian można było podziwiać w stolicy, ale nie na peryferiach, gdzie nie różniła się ona od innych społeczności Imperium Colda. Tylko ktoś kto nigdy nie opuścił planety mógł twierdzić, że jest inaczej.

Trudno było oszacować liczbę niebieskoskórych. Gdyby uwierzyć wszystkim plotkom, pewnie byłoby ich z kilkuset, jeśli nie kilka tysięcy. Podchodząc do tematu racjonalnie, mogło ich być kilkunastu, a przynajmniej nikt nie widział ich naraz w większej liczbie. Co ciekawe dość spójne były opowieści dotyczące ich wyglądu. Przybysze nosili spodnie z szerokimi nogawkami, nawet kobiety. Skąpiej okrywali swoje torsy, w większości ograniczając się tylko do małej kamizelki lub szeroko rozpiętej kurtki. W ten sposób demonstrowali swoje umięśnione piersi, brzuchy i ramiona, a przynajmniej ta część z nich, która mogła się tym pochwalić. Nieliczni nosili na głowach coś w rodzaju turbanów. Do tego wszyscy, co do jednego, mieli ten sam kolor włosów i (jeśli posiadali) zarostu - pomarańczowy.

Nikt nie wiedział jak niebiescy przybyli do miasta. Nikt nie widział ich statku, który przecież musiał istnieć. Nikt też nie widział jak i kiedy wyjechali. Pojawili się jednego dnia, a potem zniknęli tak samo nagle. Ransan zastanawiał się czy ludzie ze służb porządkowych również wiedzieli na ten temat tak niewiele? Wedle jednej z dyrektyw księcia Zarbona, każdy obcy statek, naruszający atmosferę planety, miał być obserwowany. Oczywiście nie przez policjantów z niewielkiego miasta, ale ktoś to musiał zrobić. Ale czy rzeczywiście zrobił?

Zere'el już miał zrezygnować, gdy jeden z barmanów czymś go zainteresował. Barman ów, w przeciwieństwie do swoich konkurentów, twierdził nie tylko, że obcy pili właśnie w jego barze. Powiedział też, że spotkali się tu z kimś miejscowym. Nie potrafił powiedzieć kim był nobrazianin, jednak dość dokładnie potrafił opisać jego wygląd. Był to młodzieniec, zapewne trochę młodszy od Ransana, o krwistoczerwonych, postawionych na sztorc, włosach. Jego ubranie było bogate, od razu było widać, że to nie byle kto. Barman porównał je do odzieży Zere'ela, której dorównywało jakością, chociaż, zaznaczył, było to ubranie z pewnością cywilne. Mężczyzna nie powiedział o czym niebiescy rozmawiali z tajemniczym tubylcem, ale dyskusja trwała dość długo. Na koniec młodzieniec postawił im jeszcze dwie kolejki i wyszedł.


C-SGK1 wylądował i skrył się za ścianą, by nie można go było dojrzeć z dołu. Znalazł się w zaskakująco skromnie urządzonym pokoju. Była w nim mata do spania, jakaś szafka, zapewne na odzież, a poza tym niewiele więcej. Być może był to pokój jednego z uczniów, których Shen wykorzystywał w roli ochroniarza jego "pałacu", kto wie?

Android mógł tu zostać lub skorzystać z drzwi, które znajdowały się naprzeciwko, zniszczonej przez falę ki, ściany.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 25-06-2020, 09:18   #94
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Pokoik był za blisko dziury by stanowić dobra kryjówkę, po za tym przesłuchanie jeńca, ze strażnikami pod bokiem także było problematyczne. Wyjrzał na korytarz i ruszył korytarzami dalej. Szukał jakiegoś pomieszczenia gospodarczego, gdzie by mógł ocucić i przesłuchać strażnika.
No chyba, że dziwnym trafem odnajdzie więźnia... ale to było by zbyt łatwe. Z cała pewnością przyjdzie mu zwiedzić jeszcze sporą część budynku... o ile ta nie zawali się w tym czasie.
 
Mike jest offline  
Stary 25-06-2020, 11:31   #95
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Po zakończeniu dzieła zniszczenia Saiyanie przysiedli na chwilę, aby odpocząć po zużyciu tak dużej ilości energii.

-Świetnie, teraz nie mają do czego wracać. Sprawdźmy okolicę. - odezwał się Marduk, a następnie wznieśli się by okrążyć wyznaczony do patrolowania obszar.

- Roch zejdziesz trochę niżej i spojrzysz czy to te olbrzymy czy tylko zwierzęta? Potem sprawdzimy pozostałe grupy- stwierdził, gdy zobaczyli wyniki odczytów ze skanera, znajdując się nad jedną z wykrytych grup, którą zasłaniały gigantyczne drzewa.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 08-07-2020 o 16:20.
Lord Melkor jest offline  
Stary 30-06-2020, 18:27   #96
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Zere'el przysiadał się do coraz to nowszych stolików. Z każdym kolejnym stawianym napitkiem coraz trudniej było utrzymywać beztroską, uśmiechniętą gębę. Nikt przecież nie miałby ochoty na rozmowę z zasępionym mrukiem. Nikt nie chciałby gwarzyć z niepijącym smutasem. Godziny mijały, a on dowiadywał się głównie samych bzdur. To powodowało frustrację. Siedząc przy ladzie rozmyślał nad sensem tego, co zasłyszał od bywalców pubów.

Niebieska skóra, pomarańczowe włosy, szerokie portki, czasem turbany... Czyżby Herianie zapędzieli się w jego rodzinne strony? Nie miał najlepszego zdania o tej rasie. Pośród mnogich wojaży zdążył skojarzyć ich głównie z piratami, bandziorami, a w najlepszym wypadku: najemnikami, którzy za odpowiednią ilość kruszcu będą gotowi na wszystko. Z dużym prawdopodobieństwem mogli zostać użyci jako zbiry najęte do porwania Nertei. Byliby jednak tylko narzędziem. Kto zaś posłużył się tym heriańskim narzędziem?

Barman dołożył kolejny, bardzo ważny element układanki. Zere'el niemalże czuł jak wyparowuje z niego cały alkohol, gdy tylko usłyszał relację mężczyzny. Młody, strojnie odziany nobrazianin o czerwonych włosach na sztorc...
- Jest i nasz zleceniodawca... - mruknął Zere'el, zsuwając się z wysokiego stołka. Rzucił barmanowi wartościową monetę na odchodne. Musiał dbać o reputację mężczyzny, któremu warto przekazywać informacje. W innym wypadku przestaną docierać do jego uszu.

Ściemniło się, toteż przed nastaniem dnia nie miał jak rozglądać się za śladami lądowania statku. Postanowił olać konwenanse i złożyć Forschom dość późną wizytę. Chciał uniknąć angażowania ich w to, ale czuł że sam nie rozwiąże sprawy. Forschowie mieli o wiele lepsze rozeznanie w lokalnej śmietance niż on sam. Większość czasu spędzał w garnizonach i na wojnach, nie na balach. Być może przyszli powinowaci będą w stanie wskazać mu kogoś pasującego do rysopisu...
 
Bardiel jest offline  
Stary 30-06-2020, 21:21   #97
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Pięć dni temu...

Ciemną salę oświetlał jedynie ogromny ekran komputera. Na nim widniała niewielka, wręcz chuderlawa postać, o dość groteskowym wyglądzie. W oczy rzucała się zwłaszcza wielka, w porównaniu do reszty ciała, głowa, zwieńczona parą czarnych rogów. Postać spoglądała na swojego rozmówcę z rozbawieniem.

Owy rozmówca stał wyprostowany pośrodku sali. Jego postawa nie była jednak oznaką hołdu czy choćby szacunku, nie stał na baczność. On po prostu zawsze się tak prezentował - władczo, z godnością. Z wyglądu bardzo przypominał postać na ekranie, chociaż był od niej wyższy i lepiej zbudowany. Za swoimi plecami kręcił nerwowo długim ogonem.

- A zatem jesteś gotów zagwarantować, że na Zalt nie ma żadnych przejawów buntu? - spytała nieco znudzonym tonem osoba na ekranie.

- Nic się tam nie dzieje - odpowiedź była opryskliwa, ale wyprostowany mężczyzna nie mówił tego po raz pierwszy. Ile razy mógł to powtarzać?

- Mój wywiad twierdzi coś innego. Podobno...

- Twój wywiad się myli! - mężczyzna przerwał rozmówcy. - Nie próbuj się mieszać w sprawy mojej planety, Frieza.

- Twojej? - piskliwy śmiech opanował przez chwilę salę. - Mój drogi braciszku, zapominasz, że Cooler Force jest tylko częścią Frieza Force. A zatem twoja planeta jest w rzeczywistości moją planetą. Mogę z nią zrobić co mi się podoba.

- Ojciec ci na to nie pozwoli.

- Chyba że mu udowodnię, że nie radzisz sobie z jej zarządzaniem. Imperium nie potrzebuje w swym koszyku zgniłych jaj. A ja przywrócę porządek na Zalt.

- Udowodnisz mu? Jak? Sfałszowanymi raportami wywiadu?

- Nie zarzucaj mi kłamstwa. Wszak chodzi mi wyłącznie o dobro Imperium.

Ekran wyłączył się. W sali rozbłysły światła, co ujawniło obecność w niej dwóch kolejnych osób. Pierwszą z nich był potężnie zbudowanym beppaninem o ciemnozielonym kolorze skóry, drugą zaś brązowoskóry zalt. Żaden z nich nie odważył się odezwać nim nie zrobi tego ich pan. Ten jednak milczał przez długi czas. Widać było, że tłumi w sobie potężny gniew na swojego młodszego brata, z którym przed chwilą dyskutował. Wreszcie Cooler odwrócił się w ich stronę.

- Neiz - spojrzał na Zalta. - Wrócisz na swoją ojczystą planetę. Musisz działać szybko. Zaaranżujesz działania policyjne na szeroką skalę. Przedstawisz to jako od dawna planowaną akcję, poprzedzoną długim i dokładnym śledztwem. Potrzeba nam setek, a nawet tysięcy aresztowań. Wszystko jedno kogo. Głośne procesy i wyroki śmierci. Zrozumiałeś?

W tym samym czasie drzwi otworzyły się i wszedł przez nie błękitnoskóry brenchianin o blond włosach. Skłonił się natychmiast, niemal odruchowo, na widok swego pana.

- Salza, jesteś wreszcie - Cooler uśmiechnął się paskudnie. - Zacząłem się martwić o ciebie. Raport.

- Misja zakończona sukcesem, Cooler-sama. Napotkaliśmy pewne trudności, ale poradziliśmy sobie z nimi. Straciłem część swojej obsady w wyniku ataku nieznanych mi osobników...

- Jakich znowu osobników? Szpiedzy Friezy?

- Nie, mój panie. Też tak najpierw pomyślałem, ale to byli jacyś obcy. Dysponowali co prawda podobną technologią co Imperium, na przykład skanerami, ale nie były to modele przez nas używane. Nie udało mi się dowiedzieć kim byli ci osobnicy, ale upewniłem się przynajmniej, że żaden z nich nie przeżył. Przywiozłem ze sobą próbki ich sprzętu do analizy.

- Dobre i tyle. A zadanie?

- Przekazałem materiały i próbki technologiczne wysłannikom Paragusa, powinni zrobić z nich właściwy użytek. Przekazałem im jednak jeszcze coś. Pewną interesującą informację dotyczącą jednego z przydupasów Vegety. Coś co odkryłem dopiero na tym spotkaniu...


Z pewnym rozczarowaniem, o ile android może czuć coś takiego, C-SGK1 odkrył, że na piętrze niewiele było pomieszczeń innych niż pokoje mieszkalne. Konkretnie było tylko jedno takie pomieszczenie i nazywało się korytarzem. Same pokoje różniły się jednak od siebie. Były takie podobne do tego, w którym znalazł się na początku. Skromnie urządzone, z niewielką liczbą mebli, stworzone raczej tylko po to by ktoś miał gdzie spędzić noc.

Były jednak i takie, w których zamiast prostej, słomianej maty, można było znaleźć iście królewskie łoże, a zamiast prostej komody na ubrania, wielką trzydrzwiową szafę. A do tego pełno było w takich pomieszczeniach wszelakich ozdób typu obrazy, dywany z bogatym ornamentem czy rośliny o imponujących rozmiarach. W jednym z takich pomieszczeń znalazł jednak przyrząd zupełnie do niego nie pasujący. Metalowe dyby o solidnej konstrukcji. Dyby, które miały rozmiar dziecięcy. Były jednak puste.


- Jak sobie chcesz - odparł niezbyt przyjemnie Roch, po czym skierował się na dół i zniknął w bujnej roślinności.

Nie było go dłuższą chwilę. Marduk zaczął się zastanawiać czy aby na pewno dobrze zrobił posyłając tylko jednego wojownika, jednakże na dole nie rozgorzała żadna walka. Skaner pokazywał, że Roch jest cały i zdrowy, i że otacza go grupa źródeł energii. Wreszcie saiyanin wyłonił się spomiędzy drzew i błyskawicznie znalazł przy swoich towarzyszach.

- Jakieś miejscowe zwierzaki, nic wartego uwagi.

- Czego cię nie było tak długo? - spytał Pior.

- To drapieżniki. Upolowały jednego z olbrzymów, chyba wcześniej był ranny. Chciałem się upewnić, że gość nie żyje, a nie chciałem przepędzać zwierząt. Nie lubię odbierać łowcy należnej mu ofiary - na twarz Rocha wypełzł paskudny uśmieszek.

Grupa Marduka następnie sprawdziła dwie pozostałe grupy. Jedną zbadała Xela, drugą osobiście Marduk. To również były jedynie okazy miejscowej fauny.


W posiadłości Forschów Zere'el nie spotkał się z miłym przyjęciem. Najpierw lokaj nie chciał go wpuścić, tłumacząc że jest już zbyt późno na wizytę. W końcu jednak uległ namowom, by chociaż spytać pana domu o zdanie. W ten sposób udało mu się stanąć przed głową rodziny.

- Zere'el Ransan? - spytał tamten, prezentując tą, typową dla bogaczy, postawę sztucznego gniewu. Niby był oburzony, a jednak zachowywał całkowity spokój. - Cóż znaczyć ma to najście? O tej porze? I... - zawahał się. - Czy mi się zdaje, czy ty śmierdzisz alkoholem?
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 06-07-2020, 21:37   #98
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Zaczynało brakować czasu, android przystąpił do cucenia jeńca, potrzebował informacji i to natychmiast. Wziął karafkę z jakimś płynem ze stolika i trzymając jeńca za szyję chlusnął mu w twarz. W razie jakiejkolwiek chęci krzyczenia mógł odciąć dopływ powietrza. Oczywiście z umiarem, by nie uszkodzić źródła informacji.
 
Mike jest offline  
Stary 06-07-2020, 22:01   #99
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację


Kiedy skończyli zwiad, unoszący się w powietrzu ze skrzyżowanymi na piersi rękoma Marduk z zadowoleniem spojrzał na kompanów. Teren oczyszczony bez strat i większych problemów.... póki co ta misja szła lepiej niż poprzednia, choć tam też przecież nie ponieśli klęski. Ciekawe czy dane z bazy z opuszczonej saiyańskiej bazy przyniosły coś wartościowego? Wtedy pewnie Vegecie przeszłaby złość...

-Dobra robota, tamte olbrzymy dostały taką nauczkę że prędko tutaj nie wrócą.... nie ma co ścigać ich poza strefę, co to za przyjemność wykańczać przeciwnika, który stracił wolę walki. Możemy teraz wrócić zdać raport Nappie... chyba że chcecie zapolować na te drapieżniki, ich mięso może być smaczne?
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 07-07-2020, 23:16   #100
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Hangar był bardzo przestronny. Był jednym z kilku zaledwie, w których mieściła się cała flota myśliwców Hery. Ten konkretny hangar pełnił jednak teraz również rolę areny, na której zgromadziła się większość załogi. Kilkaset, może nawet i tysiąc twarzy otaczało wydzielony na środku plac. Byli wśród nich przedstawiciele różnych ras, ale zdecydowana większość miała błękitny kolor skóry i pomarańczowe włosy. Wszyscy zgromadzili się tutaj w oczekiwaniu na widowisko.

Pośrodku placu stał potężnie zbudowany herianin z czarną bandamą na głowie, spod której wyłaniała się fala pomarańczowych włosów, opadających mu na plecy. Stał ze skrzyżowanymi na piersi rękoma i z zainteresowaniem wpatrywał się na przywleczonych przed niego jeńców. Było ich piętnastu, każdy mocno pobity, a niektórzy nawet krwawili. Wszystkich zmuszono do klęknięcia przed majestatem kapitana, a za każdym z nich stał pirat z mieczem lub nożem w ręku.

- Czwarta kategoria - przemówił mężczyzna w bandamie.

Na ten znak trójka piratów wbiła ostrza swych broni w ciała jeńców, którzy padli zaraz bez ducha na podłogę. Wokół rozległ się radosny okrzyk gapiów.

- Tylko wy przetrwaliście abordaż - mężczyzna w bandamie, kapitan Hery, zwrócił się do jeńców. - Niektórzy z was dzielnie sobie poczynali - wzniósł do góry palec wskazujący prawej dłoni. - Tym oferuję dołączenie do mojej załogi. Kolejni - do wskazującego palca dołączył teraz środkowy - radzili sobie gorzej, ale dostrzegamy w nich pewien potencjał. Mogą do nas dołączyć jako nasi słudzy, a po odbyciu szkolenia, jeśli wykażą odpowiedni charakter, być może również staną się częścią załogi. Ci, którzy radzili sobie jeszcze gorzej - teraz również serdeczny palec stanął na baczność - nie mogą liczyć na nic więcej niż bycie sługami. Może nawet sprzedamy niektórych z was w niewolę, gdy nadarzy się okazja. Ale niektórzy z was uznają pewnie, że to lepsza alternatywa niż śmierć. Wreszcie ostatni - dłoń mężczyzny wskazywała teraz liczbę cztery - nie przedstawiają żadnej wartości i zostaną zabici. A właściwie już zostali. Co do reszty, możecie przeżyć, możecie zginąć. Wybór należy do was. Jest tylko jeden haczyk. Żaden z was nie wie, do której kategorii należy. Macie minutę na podjęcie decyzji. Ci, którzy nie chcą umierać muszą tylko paść na podłogę.

Po minucie połowa żywych jeńców leżała na ziemi. Tych też kapitan gestem kazał zabrać. Następnie powiedział:

- Trzecia kategoria - stojący za jeńcami piraci pokręcili tylko głowami. - Druga kategoria - pięć ostrzy zanurzyło się w ciała, ku ogromnej uciesze tłumu, a kolejne ciała wylądowały na posadzce.

Został już tylko jeden klęczący jeniec. Kapitan podszedł do niego powoli, przyklęknął, tak by spojrzeć mu prosto w oczy i zapytał:

- A ty co? Bałeś się, że zostaniesz sługą? Nie spodziewałeś się, że znajdziesz się w pierwszej kategorii?

Tamten prychnął.

- Byłem pewien, że się w niej znajdę.

Kapitan spojrzał w górę na pirata, stojącego za więźniem.

- Zabił dwóch naszych i jednego ranił - zameldował pirat.

- Herian?

- Nie.

Kapitan pokiwał głową.

- Podobasz mi się - zwrócił się znów do klęczącego. - Szkoda, że nie chcesz mi zadośćuczynić stracie choć jednego z moich ludzi. W takim razie nie mam z ciebie żadnego pożytku. Pierwsza kategoria.

Gdy ciało jeńca uderzyło o podłogę, tłum zaczął się przerzedzać, a wytypowani słudzy zaczęli wynosić ciała do śluzy, kapitan podszedł do trójki herian, stojących w pobliżu. Pierwszy z nich był tak samo dobrze zbudowany jak on, na głowie nosił pomarańczowego irokeza, a na twarzy krótko przystrzyżoną bródkę. Drugi był mikrego wzrostu, sięgał swojemu towarzyszowi ledwie do pasa. Nosił fioletowy turban i miał stale poważny wyraz twarzy. Trzecią osobą była piękna kobieta z burzą kręconych włosów, sięgającymi prawie do ziemi.

- Gdzie Kogu? - spytał kapitan.

- Nie wrócił jeszcze z wypadu - oznajmił niski mężczyzna. - Nie mamy z nim kontaktu odkąd przysłał informację o tej robótce na Nobraz. Wygląda na to, że wyłączył swój komunikator.

- Nie mów, że zaczynasz się o niego martwić? - spytała kobieta.

- Nie bądź śmieszna - wtrącił brodaty. - Na tym zadupiu nawet Kogu sobie poradzi i Bojack dobrze o tym wie, prawda? - zwrócił się do kapitana.

- Zangya, będziesz dowodzić pod moją nieobecność - oznajmił kapitan, ignorując wypowiedzi podkomendnych. - Macie kontynuować kurs, a gdy dotrzecie do celu, przyczaić się gdzieś z boku. Bujin jest twoim zastępcą, a Bido trzecim w hierarchii.

- Chcesz po niego lecieć? - Zangya wyglądała na zaskoczoną.

- Do tej roboty potrzebuję wszystkich swoich poruczników. Poza tym zawsze byłem ciekaw ile jest wart ten przydupas Friezy, księciuno Zarbon...


Jeniec charknął raz i drugi, chciał kaszlnąć, ale ręka androida mu to uniemożliwiła. Splunął tylko, skutkiem czego niechcący oślinił twarz C-SGK1. Dopiero wtedy otworzył oczy i ze zdumieniem, lub może strachem, ujrzał przed sobą oblicze wroga.


Roch prychnął, słysząc wypowiedź Marduka o niewielkiej przyjemności z dożynania przeciwników. Gdy jego nominalny dowódca skończył, powiedział tylko:

- Mamy rozkaz wracać zaraz po wypełnieniu misji.

Wrócili więc do bazy, która zdążyła urosnąć od momentu, gdy ją opuścili. Roch, Pior i Xela udali się natychmiast na poszukiwanie czegoś mocniejszego do picia, z kolei Marduk musiał złożyć raport Nappie. Ten nie dał po sobie poznać żeby słuchał młodego saiyanina, jednak musiał to robić, bo na koniec pokiwał ze zrozumieniem głową, wyrzucając z siebie jakiś niewyraźny bełkot, który brzmiał trochę jak "w porządku". Łysy mięśniak w zamyśleniu wpatrywał się w holomapę, która przedstawiała najbliższą okolicę.

- Na razie macie wolne - powiedział w końcu. - Jutro zameldujesz się u mnie z samego rana.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172