Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2020, 09:27   #81
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
- Zebrał pan oddział. Jaki ma pan dalszy plan działania?- Da Silva skierowała pytanie do Hawkesa nie trudząc się nawet by do niego podejść.
- Już pani słyszała.Nie zamierzam się powtarzać.- odparł wymijająco Nate i zwrócił inżyniera.- JJ wyznacz trasę do reaktora i sprawdź na kamerach czy jest czysta.
Osobiście porucznik nie przykładał większej wagi do widoków z kamer, gdyż… w tej chwili mogło nie być kseno, a w następnej się zaroić. Ale może przynajmniej unikną w ten sposób niespodzianek takich, jak zagracone przejście.
- Agnes przyzna panu odpowiednie uprawnienia do takich zadań - powiedziała Veronica i kiwnęła na swoją asystentkę.- I nalegam na udanie się do labolatorium. Tam są ludzie, którzy czekają na ratunek.
- Proszę.- odpiął swój komunikator i wcisnął w dłoń da Silvy.- Niech pani przekaże Welliverowi by wsadził swój oddział do dropshipa i po nich poleciał. Bo chyba nie spodziewa się pani, że my będziemy do nich drałować na piechotkę 2 km przez lasy zainfekowane kseno i jeszcze bezpiecznie ich wydobędziemy z lokacji, która najwyraźniej jest bezpieczniejsza niż jakiekolwiek pomieszczenie w tej przeklętej dziurze, którą pani nazywa swoją własnością.
- Kto panu każe na piechotę tam iść? - Veronica zdziwiła się teatralnie unosząc jedną brew ku górze, dla podkreślenia efektu. Także ton jej głosu dobrze współgrał z mimiką twarzy. - Przecież dysponuje pan jednostkami latającymi. A jeżeli te, z jakichś względów, nie są dostępne, to zawsze można użyć pojazdów naziemnych, które są zaparkowane w garażu.
- Mamy też cały nietknięty pluton, który nie ma za wiele do roboty, za to bliżej do dropshipa.- warknął Hawkes zirytowany tym, że musi wyjaśniać oczywistą oczywistość.
- To proszę wydać taki rozkaz - pani dyrektor nie rozumiała dlaczego porucznik tego nie zrobi i nie zamierzała wcale ukrywać, że tego nie rozumie. - Przecież sam pan powiedział, że to pan dowodzi.
- Oto chodzi, że już wydałem… ale jeśli pani ma ochotę osobiście go popędzić, to proszę bardzo.- odparł Hawkes wzruszając ramionami.
- I? - Veronica spojrzała pytająco na dowódcę marines. - Jakie są tego efekty?
- Ja nie mogę go postraszyć prawnikami.- odparł ironicznie Nate. -Niech pani pogrozi mu procesem. Albo przycięciem wypłaty… zobaczymy co to da.
- W wojsku powinien wystarczyć autorytet dowódcy - powiedziała równie ironicznie da Silva.
- Jesteśmy porucznikami. Cała trójka. Pod względem rangi jesteśmy równi. Jakoś ten któremu pani płaciła za nasze usługi nie wpadł na pomysł, by dołączyć dowódcę do wyprawy. Może dopiero jakiś się pojawi z posiłkami.- wzruszył ramionami Nathan.
- Doskonały daje pan przykład podwładnym - Veronica powtórzyła ruch Hawkes. - Na niczym mi nie zależy. Mam wszystko gdzieś. Nie dali mi tego. Nie dali mi tamtego. Z takim zaangażowaniem, to niczego pan nie osiągnie.
- Nie jestem od dawania przykładu, tylko od wydawania rozkazów. I nie zależy mi na spełnianiu pani kaprysów, tylko na wykonawaniu misji. Bo spełnianie PANI kaprysów zakończyło się niewielkim zyskiem i dużym kosztem w postaci kilku trupów.- odparł Hawkes zakładając słuchawkę.- I dobrze że pani nie ma podwładnych, bo jedynie co pani potrafi robić to żądać i narzekać.
- Jak to źle dla tych biednych ludzi tutaj, że pan takich ma. - Veronica zakreśliła ręką koło by wskazać zebranych tu marines. - Nie wróżę im rozwoju z takim przełożonym.
Hawkes wzruszył jedynie ramionami ignorując ostentacyjnie da Silvę i zerkając na JJ, czy już zakończył wyznaczone mu zadanie.
- Naprawdę wielka szkoda, że nie zapoznał się pan dziełami takich wybitnych dowódców jak Napoleon, Saladyn czy Perykles. Potencjał i to wielki potencjał, który widzę u tych dzielnych marines zostanie zmarnowany ponieważ pan jest nie tylko niedouczonym smarkaczem, ale i zwyczajnym chujem!- Warknęła pani dyrektor.
- Jestem pewien że Napoleon i Saladyn i Perykles słuchali porad rozkapryszonej “księżniczki”, która operacje wojskowe widziała co najwyżej w filmach.- odparł z zimnym sarkazmem porucznik za nic mając jej wybuch gniewu.
-:Właśnie takie odniosłam wrażenie, że działania wojenne oglądał pan tylko na filmach-
słowa Veronici przyjął znów z obojętnością, skupiony już na JJ. Nie interesowało jakie wrażenie na niej robi.

Kapral Jones nie potrzebował dodatkowej zachęty aby zabrać się za wyznaczone zadanie. Jako uczony wiedział kim byli historyczni dowódcy, o których wspomniała Pani dyrektor. Napoleon mimo swojego geniuszu taktycznego przegrał pod Waterloo popełniając w tej bitwie więcej błędów niż Hawkes w dotychczasowym życiu. Saladynowi niewiele można było zarzucić, bo był świetnym taktykiem i potrafił korzystnie dla siebie zawierać rozejmy. Ostatni, Perykles, kojarzył się Jacobowi bardziej z polityką, w której poruszał się jak ryba w wodzie. No i przez zdeformowanie czaszki jego głowa przypominała cebulę. Hawkes natomiast był młody i przystojny, a napięcie emocjonalne jakie towarzyszyło dialogom jego i starszej, ale nadal zgrabnej i ponętnej dyrektorki mogło zakończyć się „ostrym grzybobraniem” – jakby to określił Salas. Chociaż JJ posiadał informację, że kobieta mogła rozglądać się za zaginionym w kolonii mężem…

Technik najpierw zajął się określeniem najbezpieczniejszej trasy do reaktora. Brał pod uwagę wszelkie ewentualne zagrożenia, których nie było wiele. Po wyznaczeniu najlepszej trasy JJ spojrzał na kamery. Wybrał odpowiednie sztuki i przejrzał je w 3 oddalonych o kilka godzin kotwach czasowych. Szukał Xeno i wszystkiego co mogło wydać mu się niebezpieczne. Proces był szybki, bo trasa należała do bardzo krótkich.
Agnes na cichy znak pani dyrektor przeniosła swoją uwagę na technika monitorując jego poczynania.

- Zrobione poruczniku. - potwierdził technik po wykonaniu zadania.- Póki co nie widzę niebezpieczeństw po drodze, ale sytuacja jest dość dynamiczna. Wysłałem Panu plan trasy do podglądu. - JJ spojrzał na przełożonego czekając na kolejne polecenia.
- Dobra… podejrzyj reaktor, sprawdź jakie informacje o nim są w systemie i jakie usterki zostały zostały zgłoszone centrum dowodzenia. Wolałbym żebyś już teraz wiedział co trzeba naprawić i jak. O ile to miejsce jest w stanie dostarczyć takich informacji. - nakazał porucznik.
- Z pełną premedytacją nie korzysta pan, poruczniku Hawkes, z moje pomocy. Nie wiem czy mam to zrzucić na karb młodego wieku i braku doświadczenia czy młodego wieku i upartości. Zapewne jedno i drugie. Dużo łatwiej żyłoby się wszystkim, gdyby wykrzesał pan z siebie choć odrobinę chęci współpracy. I zapewne poprawiłoby morale pańskich podkomendnych. Nie mówiąc już o osobach, które miał pan ratować - mówiąc to da Silva spojrzała na Denise.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline