Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2020, 19:12   #127
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Było ciepło, a okolica nawiedzana przez demony raczej nie była popularnym miejscem wśród zwierząt. Panna Mongle szybko natknęła się na zaciszne miejsce, dzięki pełni księżyca nie musiała nawet kluczyć po ciemku. Znacznie gorzej było z zaśnięciem. Ciało domagało się pieszczoty, której nie mogło dostać. Sen uparcie nie chciał przyjść. Księżycowa łuna, która była tak pomocna przy chodzeniu po wzgórzach, teraz strasznie irytowała. Dziewczyna kręciła się i wierciła, a umysł nachodziły najróżniejsze fantazje. Minęło dużo czasu nim wreszcie opuściłą ją adrenalina i zmęczenie pozwoliło w końcu osunąć się w sen.
Przynajmniej jej pani nie kazała jej czekać, szybko pojawiając się w jej fantazjach. Skąpo odziana, skrzydlata sylwetka Nessaliny leżała na wielkim łożu w jakiejś sypialni. Zdecydowanie nie był to typowy dla spotkań z Kolekcjonerką krajobraz piekła. Czarcica uniosła się na łokciach, wpatrując się w swoją służkę.
- Cieszę się, widząc cię całą. Czy to znaczy, że wszystko się udało?
Sfrustrowana Leilena obdarzyła ją wzrokiem pełnym przeróżnych emocji - od nadziei, poprzez podniecenie, aż do złości.
- I tak i nie - odpowiedziała. - Te stwory były wyjątkowo głupie. Wolały skakać sobie do gardła. Zdechły zanim mnie zaspokoiły.
- Od początku twierdziłam, że takie są. Ważne, że nie wyrządziły ci krzywdy, moja droga - sukkub chyba próbował ją udobruchać.
- Jak to nie wyrządziły?! - rudowłosa wzięła się pod boki. - Niedorżnięcie to wielka krzywda dla kogoś takiego jak ja! Zwłaszcza przy zatrutym ciele i odkąd sama nie mogę sobie dogodzić.
- To… - sukkub skrzywił się, nim podjął dalej. - To faktycznie problem. Ale czarty są dobre w nakładaniu klątw, nie ich usuwaniu. Przejdzie samo. Nie wytrzymasz do tego czasu?
- Nie - odpowiedziała zdecydowanym tonem Leilena. - Nie mogę nawet odnowić mocy, a zostało mi jej niewiele. Kto wie, czy nie spotkam po drodze kolejnych gnolli? Możesz przywołać jakiegoś demona, który nie będzie chciał zabić wszystkiego dookoła, aby mnie dokończył?
- Takich demonów chyba nie ma w całej Otchłani - Nessa przewróciła oczami. - Znalazłoby się parę diabłów, ale one również zostałyby unicestwione przez chorobę. Lubię cię Leileno, ale nie aż tak by poświęcać dla ciebie sprzymierzeńców.
- Słyszałam, że są zaklęcia neutralizujące trucizny - spróbowała od innej strony rudowłosa. - Może zamiast czekać powinnam odwiedzić jakąś kapłankę…
- Macie przecież tę sympatyczną, w waszej Akademii. Jak ona się nazywała?
- Tylko do Akademii tak daleko - westchnęła Lei. - Na dodatek podróżowanie na takie odległości jest drogie i skomplikowane. W przyszłości nauczę się zaklęcia, które ułatwi mi te wszystkie podróże - zadeklarowała niczym typowa nastolatka. Którą przecież była.
- Ale teraz tak źle się czuję z tym, jaką wyrządziłam ci krzywdę - skłamała czarcica - że mogłabym cię tam wysłać. Chyba, że znasz jakichś kapłanów, którzy są bliżej?
- Oloma to jedyna kapłanka, którą poznałam tak… blisko - przyznała Leilena po chwili zastanowienia. - Obracam się w mało kapłańskim towarzystwie. Większość z nich ma za dużo nakazów i zakazów, aby byli dla mnie interesujący.
- Zmartwiłabyś mnie, gdybyś powiedziała coś innego - Nessa zaśmiała się cicho. - To może druidzi? Macie ich w ogóle w tym waszym państwie?
- Nigdy żadnego nie spotkałam - przyznała. - Ale rzadko wyprawiałam się do dziczy, jestem miejską dziewczyną. Przygoda tu i tam jest ciekawa, ale żeby tak mieszkać wśród zwierzaków zamiast ludzi? To nie dla mnie.
- W takim wypadku zostaje ci Oloma - przyznała Nessalina. - Mogę cię do niej wysłać, gdy tylko się przebudzisz, jako część nagrody za dobrze wykonane zadanie. Czego oczekujesz jeszcze, moja droga?
- Teraz myślę tylko o mocnym orgazmie - przyznała cicho, rumieniąc się niespodziewanie.
- Prawdziwym? - sukkub zadał dziwne pytanie.
Lei lekko przekrzywiła głowę.
- Takim, dzięki któremu przestanę myśleć tylko o mocnym orgazmie, pani - odpowiedziała po chwili.
- Więc może skorzystamy z tego wielkiego łoża, Leileno? - czarcica przeciągnęła się, jakby chciała sięgnąć odległych krawędzi. - To tylko marzenie, ale może być pięknym marzeniem - kusiła.
- Każda forma, która pozwala mi na dotknięcie mojej pani, jest wspaniała - zamruczała Leilena, powoli zbliżając się do łoża, a potem wchodząc na nie. Nie odrywała spojrzenia od Nessaliny. - Marzę bez przerwy o swojej pani, o tym, że się oddaję, a ją podniecają moje usługi… moje upokorzenie… myślę o tym jak szczytuję od samego smaku mojej pani w jej pełnej, demonicznej formie…
- W demonicznej formie, powiadasz? - ciało sukkub od razu zaczęło się zmieniać. Skóra nabrała ognistej, czerwonej barwy, rogi wydłużyły się i pogrubiły, a paznokcie przekształciły się w pazury. Wyglądała tak, jak Lei zapamiętała ją z przygody w Calimporcie. - Masz na myśli tę? - pytaniu towarzyszyło bezwstydne rozłożenie nóg.
- O tak - jęknęła nastolatka, wpatrując się w tę piękną postać. Wdrapała się na łóżko, niczym zahipnotyzowana, na czworakach, zbliżając się do Nessaliny. - Powiedz jak mogę ci usłużyć, pani… moja piękna władczyni…
- Nie szukam dziś niczego wyszukanego - odpowiedziała po bardzo krótkim namyśle. - Chcę, żebyś mnie wylizała - palcami wulgarnie rozchyliła swoje wargi. - Pokaż mi, ile się nauczyłaś.
- Tak, pani… - nastolatka jęknęła na ten widok. Poczuła zapach swojej pani, od którego aż zakręciło jej się w głowie. Wilgoć wypłynęła na udo, ale Lei nie rzuciła się od razu na cipkę. Na czworakach zbliżyła się do stopy, nachyliła się i zaczęła ją lizać i całować. Powoli przesuwała się przy tym dalej, do kostki, wylizaną powierzchnię pieszcząc natomiast dłońmi.
- O, jak romantycznie - zaśmiał się sukkub. Nie poganiał jednak służki. Zamiast tego postanowił ją drażnić, pieszcząc na jej oczach własną dziurkę i sięgając ogonem do jej ciała, zwinną końcówką trącając jej piersi. - I całkiem przyjemnie.
- Moja władczyni musi być wielbiona - zamruczała Leilena, której język już sunął w górę, po łydce niezwykłego ciała. Od samego dotykania go dostawała dreszczy, było tak niesamowite i niezwykłe. Zezowała w stronę łona sukkuba, przełykając co chwilę ślinę. Lizała i pieściła, szybko docierając do wewnętrznej części uda, gdzie już czuła zapach swojej pani. Jęknęła.
- I jak się tu nie zgodzić z taką mądrą opinią? - Im wyżej Lei sięgała ustami, tym niżej zapuszczał się ogon jej pani, łaskocząc ją trochę w brzuch. - Aż sama robię się mokra - by jeszcze bardziej nakręcić rudowłosą, Nessa podsunęła jej pod nos swoje wilgotne palce.
Dziewczyna natychmiast złapała je w usta i oblizała dokładnie, przez chwilę nawet ruszając po nic wargami, jakby ssała małego penisa. Dłonie nastolatki już dotykały ud Nessaliny, jej oczy skupiały się na demonicznej szparce. Nie wytrzymała, zbliżając do niej swoją twarz i ocierając się policzkiem, nosem i wargami.
- Chcę cała pachnąć podnieceniem mojej władczyni…
Czarcica jęknęła z wyraźną przyjemnością.
- Możemy coś z tym zrobić... jeśli się postarasz - dodała, łapiąc dziewczynę za włosy i przyciskając do swojego łona. Czas pieszczot się skończył. Demon chciał więcej. Lei stęknęła, gdy w pełni poczuła gorąco sukkuba. Objęła wargami łechtaczkę i zaczęła ją intensywnie ssać i trącać językiem. Dłonie szybko zjechały z ud, pod pośladki, a potem pomiędzy nie, aby próbować dostać się do nasady ogona i anusa, w który natychmiast zanurzył się jeden z palców. Przy swojej pani Leilena miała wyłącznie bardzo kosmate i wyuzdane myśli. A to bardzo podobało się jej kochance. Ta nie miała zamiaru tak po prostu sobie leżeć i oddawać się nastolatce. Nieustannie kręciła biodrami, nadziewając się na place albo ocierając się o twarz rudowłosej. Głośno dawała przy tym dowód temu, że jej się podobało. Najlepsze było jednak to, co robiła swoim długim ogonem - owinęła go bowiem wysoko wokół nogi Lei i zaczęła pocierać jej wyposzczoną szparkę. To zmotywowało rudowłosą do jeszcze większego wysiłku. Uwielbiała wciskać palce w niegrzeczne miejsca, do tego w pupci dołączył zaraz paluszek w cipce Nessaliny. Ruszały się szybko, wraz z językiem, skupionym na twardym guziczku i tylko czasem zsuwający się na wargi sromowe, żeby zlizywać z nich wyciskaną przez palec wilgoć. Jej własne biodra ruszały się intensywnie, niemal błagalnie, starając się otrzeć o ogon jak najmocniej.
Po minucie czy dwóch takiej intensywnej zabawy, demon puścił głowę nastolatki.
- Może masz ochotę na zmianę pozycji? Czuję, że jesteś cała mokra - po prawdzie, to czarcica sama zostawiła już na twarzy kochanki wilgotne ślady.
- Włożysz mi ogon, pani? Błagam… kocham to… - głos dziewczyny był iście desperacki. Od samego zapachu i smaku Nessaliny kręciło się jej w głowie.
- Miałam na myśli coś innego, ale jeśli bardzo ładnie mnie poprosisz - zamruczał demon, odsuwając się odrobinę.
- Błagam pani, zrobię wszystko, aby zasłużyć… - Lei prawie chlipała, jednocześnie starając się nie oddalić od pani, aby jeszcze choć kilka razy móc ją liznąć.
- Wszystko? Ojej… a co by wchodziło w takie wszystko? - Nessa drażniła się ze służką, ale jednocześnie podnosiła się już by móc zajść ją od tyłu i posiąść.
- Co tylko moja władczyni sobie zażyczy, a ja będę w stanie spełnić… - wydyszała nastolatka, wciąż jeszcze nawet ubrana w sukienkę, za to tak mokra, że całe uda aż błyszczały od soku. Nie spuszczała ani na chwilę wzroku z pięknego ciała Nessaliny.
- A takie… hmm… patroszenie ryb? - zapytała z zaskoczenia, poklepując kochankę by się odpowiednio wypięła.
- To nudne i zwyczajne, ale jeśli dzięki temu pani mi to zrobi… - Lei już była na czworakach, podwijając sukienkę wysoko powyżej bioder i wypinając pupę najbardziej jak mogła. Jej otworki aż pulsowały.
- Dlatego lepiej jest zaproponować coś samej. Zasugerować. Może mi się spodoba i faktycznie kazałabym ci coś zrobić - nie kusiła jednak długo. Dziewczyna poczuła silną dłoń na swojej pupie, a zaraz po niej czubek ogona, który demon zaczął wpychać w jej anus.
Lei jęknęła, jak tylko poczuła rozwierające się przejście. W głowie poczuła rozbłysk rozkoszy i wyuzdania, znowu przyjmowała tu ogon!
- Mogę… - starała się myśleć, ale było to trudne. - Mogę spróbować… zwerbować ci wyznawczynię… służkę… o pani…
- O, znacznie ciekawsze. Ale lubię wyjątkowe osoby, nie kogoś pierwszego lepszego - wpychany coraz dalej ogon rozpychał pupę nastolatki coraz mocniej. Żeby ułatwić sobie penetrację, Nessa dodatkowo kręciła nim to w lewo to w prawo. - Masz taką osobę na widoku?
Uczucie posiadania ogona w anusie było we śnie tak samo dobre jak na naprawdę. Leilena wręcz ubóstwiała tę formę oddawania się, rozciągający ją ogon wywoływał głośne jęki i zawroty głowy, nie ułatwiał komunikacji.
- Nie… nikt z Akademii, nie chciałabym ryzykować… a nie znam wielu innych osób… mogłabym poszukać… chyba, że moja pani… kogoś zna… i chciałaby nią zawładnąć jak mną…
- Niestety. A przynajmniej nie w twoim świecie - czarcica stwierdziła, że jest już wystarczająco głęboko. Naprężyła ogon, który stał się sztywny i bardzo twardy. Z początku wolno, ale szybko nabierając tempa, zaczęła pieprzyć swoją służkę. - Ale jeśli chcesz sprawić mi przyjemność, zawsze możesz kogoś zdeprawować - zażartowała… albo i nie.
- Chcę… oh jak dobrze… - jęknęła przeciągle, gdy Nessalina zaczęła ją mocniej penetrować. Całe ciało drżało, ale brana w ten sposób nie mogła dojść szybko, orgazm analny budował się długo. Lei uwielbiała to rosnące w niej napięcie, ale mózg przy tym nie pracował. - Chcę przyjaciólkę… z którą będę mogła… dzielić twoje sekrety… pani… razem z nią przekraczając granice… i deprawując świat…
Opadła na łokcie, wypięta posłusznie ku swojej pani, przyjmując ten wspaniały ogon tak jak najbardziej lubiła. Nessa złapała ją mocno za włosy i szarpnęła boleśnie w górę, zmuszając by się wygięła.
- Ale teraz twoim zadaniem jest rosnąć w siłę, a nie mnie czcić - pchnięcia stały się mocniejsze, jakby agresywne. - Nie jestem boginką, tylko czartem. Zachowasz naszą relację w tajemnicy - przypomniała surowo, ale szybko przeszła na pojednawczy ton. - Ale przyjaciółek i przyjaciół, z którymi możesz łamać tabu, na pewno znajdziesz wielu. Nawet we własnej rodzinie, prawda?
- O tak… o tak… pani… och… - jęczała dziewczyna, gdy pchnięcia stały się bolesne. To jeszcze mocniej zakręciło w jej szalonej głowie. Pchnięcia ogona ruszały całym niewielkim ciałem dziewczyny, a z cipki ciekły strumyczek soku prosto na łóżko. - Nie powiem… o ile pani sama… nie wybierze tej… którą mam dla pani uwieść i podporządkować…
- Grzeczna, mała służka - zamruczał demon. Twardy, długi ogon poruszał się nieustannie i wydawało się, że Lei jeszcze nigdy nie była brana tak głęboko. - A ja lubię nagradzać kompetencje i posłuszeństwo. I to nie tylko pieprząc cię, jak lubisz - tym słowom towarzyszył mocny klaps. - Czego chcesz za zabicie moich wrogów? Czego potrzebujesz?
Krzyknęła. Wydawała się przyjmować więcej niż w burdelu, choć wtedy przecież miała w sobie cały ogon. Teraz jednak nie używała magii do powiększania się, z drugiej strony to był sen. Co było bardziej rzeczywiste? Głowa Lei nie pracowała dobrze, całą sobą skupiona na odczuwaniu.
- Więcej czasu… bym miała go zarówno na rozwój… jak i ogromne potrzeby… - wypowiedziała życzenie, którego jednak nawet nie wiedziała jak mogłaby spełnić. - Sen to… takie marnowanie go…
- Ale jeśli nie będziesz spać, to nie będę mogła cię odwiedzać - wytknął sukkub.
- Mogłabym… spać mniej… - głos Lei stawał się coraz bardziej zachrypnięty.
- W takim wypadku… Uznaj swoje życzenie za spełnione. Posiadam kolczyk, którego magia sprawia, że śmiertelnicy są rześcy dzień i noc - o ile Lei coraz trudniej było się skupić, głos Nessy pozostawał równy. Nie znaczyło to jednak, że nie podobał jej się seks z rudowłosą służką. - No, rusz trochę bioderkami - wymierzyła dziewczynie kolejnego klapsa. - Pokaż jak bardzo mnie chcesz.
Nie dało się skupiać na wszystkim. Kiedy zaczęła ruszać, kręcić i wypychać biodra, nie było już mowy o mówieniu. Jęcząc głośno przyjmowała pchnięcia swojej pani i niewiele już było jej trzeba, aby przyszło to na co czekała. Co prawda orgazm analny był inny, lecz w przypadku Leileny - co najmniej równie silny co klasyczny. Kiedy dawała go jej Nessalina, jeszcze potężniejszy. Ciało nastolatki spięło się, a z cipki prysnęły soki, wypychane gwałtownymi skurczami szczytującej z krzykiem dziewczyny.
- Grzeczna dziewczynka - sukkub pochwalił ją z zadowoleniem. - Wiesz jak sprawić, bym poczuła się doceniona - ogon zaczął wić się w ciasnym wnętrzu, bardzo powoli wysuwając się na zewnątrz. - Domyślam się, że nie masz jeszcze dosyć?
- Wiesz pani, że nigdy nie mam dosyć… - jęknęła przeciągle, uczucie wyjmowania ogona powodowało dreszcze nawet w ciele, które dosłownie przed momentem osiągnęło orgazm.
- Biedni twoi kochankowie i kochanki. Nigdy nie mogą zaspokoić mojego rudzielca - Nessa zaśmiała się głośno. Ogon wyszedł w całości, pozostawiając po sobie nieprzyjemne uczucie pustki. Czerwonoskóry demon ułożył się na boku, zwijając skrzydła i unosząc wysoko jedną nogę, w pełni prezentując swoją wilgotną, pulsująca żądzą szparkę. - Chodź do mnie. Wycałowalaś mnie już jednymi wargami, teraz pora na drugie.
- Chyba, że jest ich dużo i stracę przytomność od intensywności orgazmów - przyznała Leilena, od razu podążając do swojej pani. Usiadła najpierw na jej leżącym na łóżku udzie i zaczęła się o nie intensywnie ocierać mokrą i lepką cipką. Jęknęła, a dłońmi pieściła z upodobaniem wejście Nessaliny i nasadę jej ogona. - Jesteś taka piękna, moja władczyni… - westchnęła z oddaniem.
- Dziękuję - wymruczała rogata kobieta. - Ty jesteś bardzo kusząca. Masz w sobie coś, co sprawia, że rozpalasz wyobraźnię - komplementowała. - Ale jeśli zaraz nie zaczniesz ocierać się swoją cipką o moją, to się pogniewamy - zagroziła na niby.
- Soki mojej pani są takie gorące - stęknęła rudowłosa, której cipka była już tuż tuż. Uniosła się trochę i przesunęła z uda na łono sukkuba, różowiutkie wargi Lei otarły się o wyraźny srom Nessaliny i rudowłosa jęknęła głośno. - Takie miękkie… - otarła się mocno i wygięła, drgając w natychmiastowym orgazmie. Nie zamykała oczu, pożerając piękną formę swojej władczyni. Oczy sukkuba zaś dosłownie zapłonęły na niebiesko, gdy widział szczytującą dziewczynę.
- Lubię, gdy śmiertelnicy odczuwają rozkosz - wyznała, ale sposób w jaki to powiedziała coś w sobie skrywał. Sięgnęła dłonią do piersi Lei i ścisnęła ją mocno. - Macie wtedy tyle energii, którą można pożreć. Ale ty jesteś ze mną bezpieczna - Nessa nie zważając na rozkosz nastolatki, a może właśnie przez nią, sama zaczęła się ruszać, ocierać o chętne łono. - Dochodź, kiedy chcesz.
Rudowłosa widziała i słyszała jak przez mgłę. Ocierała się intensywnie i jak tylko poczuła palce i pazury na swojej piersi, doszła znowu, tym razem z głośnym krzykiem.
- Chciałabym… ci tak posłużyć… - bełkotała. - Oddać część energii… poczuć jak mnie wysysasz… - stękała, gdy srom i łechtaczka pocierały o mokre, lepiące się już łono Nessaliny. Była w innym świecie, w takim, który był w głębi niej. Pełnego oddania.
- Nie. Nie chciałabyś - krótko stwierdziła czarcica. - A żebyś nie wygadywała głupot, zajmij się moją stopą - nakazała, zginając zwinnie nogę i wpychając paluszki w usta dziewczyny. Tatuaże, owijające czerwoną łydkę zdawały się poruszać. Ostre pazury drapały w język.
Lei teraz chciała tylko okazać swoje oddanie. Ssała palce u stóp, pieściła językiem i lekko przygryzała, wszystko to w akompaniamencie stłumionych jęków i mlaskania ocierających się cipek. Kolejny dreszcz wstrząsnął rudowłosą, która pozbywała się nadmiaru napięcia powstałego na skutek niezaspokojenia przez demoniczne pieski.

Senne marzenia były domeną sukkubów. Potrafiły zsyłać na swe ofiary najwspanialsze, wyuzdane marzenia, by nagiąć je do swojej woli. Nessalina nie musiała jednak nakłaniać Leileny do niczego - ta sama była chętna. Sen stał się przez to nagrodą za wierną służbę. Piękny demon zaspokajał pannę Mongle na najróżniejsze sposoby w jej cudownym śnie. Niestety wszystko co dobre, kiedyś musi się kończyć. Dziewczynę przywróciły do świadomości krzyki. Znajomy głos Calipto wołał ją po imieniu. Najwyraźniej wojowniczka wyruszyła na jej poszukiwania. Panna Mongle stwierdziła, że już świtało. Była wypoczęta, ale niestety - prawie zupełnie pozbawiona magii. Pozbywając się ostatnich resztek snu, przekręciła się na plecy i poczuła, jak coś małego się w nie wbija. Macając dłonią ziemię odnalazła mały kolczyk. Bez wątpienia była to obiecana przez czarcicę nagroda.
- Leilena! Gdzie jesteś? - wołanie się zbliżało.
Ciekawie obejrzała prezent i uśmiechnęła się, zawieszając sobie go w uchu.
- Tu jestem! - krzyknęła, z trudem podnosząc się z ziemi. Zaspokojenie było świeże, ale wciąż go brakowało, co powodowało dziwne uczucie. Musiała z tym wytrzymać jeszcze całą dobę!
Wojowniczka ją usłyszała i wkrótce z ulgą wypisaną na twarzy pojawiła się w zasięgu wzroku.
- Szukam cię już od paru godzin. Jesteś cała? Udało się?
- Udało się - Lei uśmiechnęła się. - Wolałam nie próbować znaleźć koni w środku nocy, więc położyłam się i chyba usnęłam.
- Czyli, co? - uśmiechnięta już Calipto wzięła się pod boki. - Mam cię teraz tytułować pogromczynią demonów?
- Same się pozagryzały, nie wiem po co byłam potrzebna do czegoś tak głupiego jak one - wzruszyła ramionami i zaśmiała się. - Lepiej wracajmy, mam ochotę na odrobinę cywilizacji.

Konie grzecznie czekały tam, gdzie zostały poprzedniego dnia. Uratowana kobieta nie zdecydowała się żadnego ukraść i wracać do domu na własną rękę. Zamiast tego pod nieobecność Leileny i Calipto wyszczotkowała oba rumaki, może uznając, że w ten sposób odwdzięczy się za ocalenie? Ponieważ żadna ze służek Nessaliny nie miała ochoty przedzierać się przez wzgórza opanowane przez gnolle i zdziczałe niziołki, jedynym kierunkiem był powrót do Cathyru.
Droga powrotna nie upłynęła jednak na ciekawych rozmowach i flirtowaniu. Branka, która okazała się mieć na imię Ruli, kiedy już poczuła się bezpieczniej zaczęła lepiej analizować fakty. I wyszło jej, że jadą na południe, kiedy jej dom znajdował się na północy. Wojowniczka nie miała ochoty, albo talentu do cierpliwego tłumaczenia sytuacji, szybko dając kobiecie do zrozumienia, że albo pojedzie z nimi do najbliższego miasta i tam poszuka sobie transportu, albo zostawią ją w środku stepu, gdzie szybko umrze z pragnienia, albo upoluje ją jakieś zwierzę. Ruli od takich słów szybko przeszła wdzięczność wobec swych wybawicielek, ale przynajmniej nastał spokój.
Magiczki dotrzymały słowa i zostawiły brankę na obrzeżach Cathyru. Zrujnowane miasto wedle słów czarnoksiężnej wciąż pozostawało centrum handlu i jakieś karawany jeździły z niego setki mil na północ, omijając niebezpieczne regiony Gór Gnollich. Oczywiście to oznaczało, że powrót Ruli do domu mógł zająć całe dekadnie, lub miesiące, ale to już nie był ich kłopot.
Gdy Lei i Calipto były już same, czarnowłosa nie owijając w bawełnę rozpoczęła pożegnania.
- W tym zadupiu nie ma nawet jak świętować sukcesu, więc chyba pozostaje nam tylko krąg teleportacyjny. Całe to południe to jedna, wielka strata ziemi - kontrowersyjne słowa ubodły patriotyczną nutę Leileny, która przecież mieszkała w Halruaa, a już bardziej na południe w Faerunie się dotrzeć nie dało. Z drugiej strony nauczyła się, że nigdy nie ma sensu pozostawiać po sobie złego wrażenia.
- Masz jak się dostać w swoje strony? Bo raczej nie wybieramy się w to samo miejsce.
- A gdzie się wybierasz? - z miejsca odparła swoim pytaniem.
Okazywało się, że dobre wrażenie na koniec czasami bywało trudne.
- Sądząc po twojej niechęci do południa, raczej nie tam gdzie ty - mrugnęła.
Calipto uniosła ręce w geście poddania.
- Nie naciskam - z namysłem popatrzyła w niebo. - Ja jeszcze nie zdecydowałam, gdzie wyruszę teraz. Na pewno nie zostanę tutaj. Za gorąco i niekończące się stepy to nie dla mnie. Wszystko na zachód to proszenie się o śmierć. Słyszałaś, że podobno w dżunglach jest najwięcej smoków na świecie? - aż otrząsnęła się teatralnie. - Za to na wschodzie podobno jest państwo niziołków. Przydałyby mi się krótkie wakacje bez kłopotów.
- Wśród takich niziołków to raczej się będziesz wyróżniać - zauważyła Leilena. - Niestety nie pomogę ci, w moim kraju też jest ciepło. A niewiele poza nim póki co widziałam. Ja muszę wracać do nauki.
- Ha, no to chociaż tutaj moja umowa z Nessaliną jest korzystniejsza. Ja magię po prostu… no, znam. Pojawia się w mojej głowie, bez żadnej nauki - przechwalała się, ale chyba tylko po to by trochę podrażnić nową koleżankę. - A niziołkom nie życzę źle, więc co z tego, że się wyróżnię? To nie orki, nie zjedzą mnie za to.
Lei miała swoje powody, dla której niziołki były raczej nudne. Małe, nie tak szalone jak gnomy. Takie przynajmniej miała wyobrażenie. Jak taki niziołek mógłby odnowić jej magię?
- Lubię swoją naukę. Dzięki niej nie musze liczyć na to, że coś pojawi się w mojej głowie. Albo zniknie, gdy zawalę - odcięła się rudowłosa.
- Cięty masz ten język, wiesz? - mruknęła czarnowłosa, ale szybko się rozpogodziła. - Ja wolę podróżować, zamiast siedzieć i się uczyć. Poznaję dzięki temu mnóstwo ciekawych rzeczy. A od czasu do czasu też kogoś ciekawego, jak ty.
- Gdy nauczę się odpowiednio dużo, także zacznę zwiedzać świat - przyznała Lei, nie będąc co prawda pewna, że tak będzie. Ale póki co jej plany zmierzały właśnie w takim kierunku.
- W takim razie powodzenia - wojowniczka wyciągnęła dłoń do Leileny. - Może jeszcze kiedyś się spotkamy?
- Może, szczególnie kiedy posiadamy tę samą panią - rudowłosa uśmiechnęła się i uścisnęła dłoń Calipto.
 
Lady jest offline