Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2020, 18:52   #341
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Akwedukt w Lucatore, wieczór 1 lipca 2595

Wraz z nadchodzącym zmierzchem pojawił się wiatr, początkowo ledwie wyczuwalny, coraz jednak silniejszy, ocierający się o skórę stojącego pod bramą rezerwuaru Bartheza. Helweta oparł się plecami o jeden z wsporników wieży stojącej ponad uświęconym basenem, z założonymi na piersi ramionami przyglądając się na przemian to krążącym wokół zbiornika polańskim tropicielom, to tłumkowi mieszkańców próbujących wepchnąć się w obręb ciasnych murów rezerwuaru. O ile w ciągu dnia ci Purgaryjczycy, którzy wyczerpali już zapas własnej wody w domu starali się przede wszystkim uzupełnić zawartość beczek, o tyle teraz większość przybyszów preferowała udział w zbiorowej modlitwie opodal miejsca zamordowania światłego męża.

Helweta odetchnął w duchu widząc karność wiernych, którzy mimo oczywistego wstrząsu i poruszenia wciąż traktowali z szacunkiem nakaz unikania bliższego kontaktu z trzecim basenem, a przez to nie utrudniali jego ludziom własnej pracy.

Co nie zmieniało faktu, że szkody poczynione na miejscu zabójstwa przez anabaptystów, najpierw zabierających ciało Neognostyka i szukających pozostałości po zabójcy, później zaś odprawiających jakieś religijne obrzędy, były nieodwracalne. Pięć dni po morderstwie nawet wyjątkowo uzdolnieni w sztuce tropienia płowowłosi bliźniacy stanęli w obliczu wyzwania dalece przewyższającego ich możliwości.

Żaden z nich nie wyraził na głos swej opinii, kiedy Barthez wydał rozkazy, Alpejczyk bez trudu pojął jednak znaczenie spojrzenia, które między sobą wymienili. Obaj mimo to przetrząsnęli bardzo uważnie grunt wokół trzeciego basenu i podpór wieży, podejrzliwie obserwowani przez dziesiątki nieprzyjaznych oczu.

Barthez wodził wzrokiem po gromadzie mamroczących słowa modlitw Purgaryjczyków, próbując raz jeszcze odtworzyć w wyobraźni potencjalny przebieg zamachu. Jeśli bramy rezerwuaru faktycznie otwarte były dzień i noc - a w to Helweta nie zamierzał już wątpić słysząc potwierdzenie owej prawdy z ust tak wielu świadków - morderca musiałby podjąć dodatkowy trud i wysiłek, by dostać się do basenu za pośrednictwem akweduktu. Odpowiednio zakamuflowany, bez trudu wszedłby na miejsce zbrodni od strony labiryntu miejskich uliczek, a potem przez nikogo nie niepokojony wróciłby tą samą drogą do miasteczka. Zewnętrzne bramy Lucatore - zachodnia wiodąca ku Alpom oraz wschodnia prowadząca w stronę Adriatyku - również pozostawały otwarte dzień i noc, świadcząc o przesadnie wysokiej wierze straży miejskiej w publiczne bezpieczeństwo.

Skończywszy oględziny gruntu tropiciele posłali dowódcy niezadowolone miny, potrząsnęli przecząco głowami, po czym obaj wspięli się zwinnie w górę wsporników. Barthez odprowadził ich wzrokiem, świadomy faktu, że wszyscy zgromadzeni przy basenach ludzie zrobili właśnie to samo. Podciągnąwszy się na nitkę akweduktu Polanie rozglądali się przez chwilę z wysokości konstrukcji, potem zaś ruszyli jej środkiem poza zewnętrzny mur miasteczka.

Straciwszy ich z oczu, Alpejczyk powrócił do kontemplacji modlącego się cicho tłumu. Zatopiony w myślach, nie zauważył, kiedy zwiadowcy wrócili, z rozmyślań wyrwał go dopiero pomruk obserwujących wieżę wiernych. Polanie zeskoczyli z wsporników z cichym odgłosem uderzających w ziemię podeszew, zbliżyli się do swego zwierzchnika. Chociaż Helweta uchodził za wysokiego mężczyznę, Dragan i Yuran przewyższali go o połowę głowy, będąc najwyższymi wzrostem osobami w świcie ambasadora.

- Ślady krwi na drugim w kolejności wsporniku za murem - oznajmił Yuran mówiąc na tyle cicho, by nie usłyszał go nikt oprócz szefa ochrony i brata - Prawdopodobnie odcisk dłoni, ale bardzo niekompletny. Gdyby w ostatnich dniach padał deszcz, w ogóle byśmy tego nie znaleźli. Morderca mógł wejść tutaj na różne sposoby, ale wyszedł górą, po akwedukcie. Zszedł na ziemię na polach i zniknął, najpewniej w lasach na pogórzu. Nie daliśmy rady podjąć tropu.
Mała niespodzianka - oględziny akweduktu nie przyniosły odpowiedzi na najważniejsze pytania, ale udowodniły, że morderca opuścił Lucatore po nitce akweduktu, a potem zniknął w głuszy. To może świadczyć o tym, że nie był miejscowy, inaczej ta droga ucieczki ze względu na poziom komplikacji byłaby bezsensowna. Ale obcy czy nie, wiele wskazuje na to, że był w zmowie z kimś wewnątrz miasteczka.


Niczego więcej na miejscu zbrodni nie znajdziecie, więc przyjmuję, że Nathan i bracia powrócą bez dalszej zwłoki do domu pielgrzyma.


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem