Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-06-2020, 18:52   #341
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Akwedukt w Lucatore, wieczór 1 lipca 2595

Wraz z nadchodzącym zmierzchem pojawił się wiatr, początkowo ledwie wyczuwalny, coraz jednak silniejszy, ocierający się o skórę stojącego pod bramą rezerwuaru Bartheza. Helweta oparł się plecami o jeden z wsporników wieży stojącej ponad uświęconym basenem, z założonymi na piersi ramionami przyglądając się na przemian to krążącym wokół zbiornika polańskim tropicielom, to tłumkowi mieszkańców próbujących wepchnąć się w obręb ciasnych murów rezerwuaru. O ile w ciągu dnia ci Purgaryjczycy, którzy wyczerpali już zapas własnej wody w domu starali się przede wszystkim uzupełnić zawartość beczek, o tyle teraz większość przybyszów preferowała udział w zbiorowej modlitwie opodal miejsca zamordowania światłego męża.

Helweta odetchnął w duchu widząc karność wiernych, którzy mimo oczywistego wstrząsu i poruszenia wciąż traktowali z szacunkiem nakaz unikania bliższego kontaktu z trzecim basenem, a przez to nie utrudniali jego ludziom własnej pracy.

Co nie zmieniało faktu, że szkody poczynione na miejscu zabójstwa przez anabaptystów, najpierw zabierających ciało Neognostyka i szukających pozostałości po zabójcy, później zaś odprawiających jakieś religijne obrzędy, były nieodwracalne. Pięć dni po morderstwie nawet wyjątkowo uzdolnieni w sztuce tropienia płowowłosi bliźniacy stanęli w obliczu wyzwania dalece przewyższającego ich możliwości.

Żaden z nich nie wyraził na głos swej opinii, kiedy Barthez wydał rozkazy, Alpejczyk bez trudu pojął jednak znaczenie spojrzenia, które między sobą wymienili. Obaj mimo to przetrząsnęli bardzo uważnie grunt wokół trzeciego basenu i podpór wieży, podejrzliwie obserwowani przez dziesiątki nieprzyjaznych oczu.

Barthez wodził wzrokiem po gromadzie mamroczących słowa modlitw Purgaryjczyków, próbując raz jeszcze odtworzyć w wyobraźni potencjalny przebieg zamachu. Jeśli bramy rezerwuaru faktycznie otwarte były dzień i noc - a w to Helweta nie zamierzał już wątpić słysząc potwierdzenie owej prawdy z ust tak wielu świadków - morderca musiałby podjąć dodatkowy trud i wysiłek, by dostać się do basenu za pośrednictwem akweduktu. Odpowiednio zakamuflowany, bez trudu wszedłby na miejsce zbrodni od strony labiryntu miejskich uliczek, a potem przez nikogo nie niepokojony wróciłby tą samą drogą do miasteczka. Zewnętrzne bramy Lucatore - zachodnia wiodąca ku Alpom oraz wschodnia prowadząca w stronę Adriatyku - również pozostawały otwarte dzień i noc, świadcząc o przesadnie wysokiej wierze straży miejskiej w publiczne bezpieczeństwo.

Skończywszy oględziny gruntu tropiciele posłali dowódcy niezadowolone miny, potrząsnęli przecząco głowami, po czym obaj wspięli się zwinnie w górę wsporników. Barthez odprowadził ich wzrokiem, świadomy faktu, że wszyscy zgromadzeni przy basenach ludzie zrobili właśnie to samo. Podciągnąwszy się na nitkę akweduktu Polanie rozglądali się przez chwilę z wysokości konstrukcji, potem zaś ruszyli jej środkiem poza zewnętrzny mur miasteczka.

Straciwszy ich z oczu, Alpejczyk powrócił do kontemplacji modlącego się cicho tłumu. Zatopiony w myślach, nie zauważył, kiedy zwiadowcy wrócili, z rozmyślań wyrwał go dopiero pomruk obserwujących wieżę wiernych. Polanie zeskoczyli z wsporników z cichym odgłosem uderzających w ziemię podeszew, zbliżyli się do swego zwierzchnika. Chociaż Helweta uchodził za wysokiego mężczyznę, Dragan i Yuran przewyższali go o połowę głowy, będąc najwyższymi wzrostem osobami w świcie ambasadora.

- Ślady krwi na drugim w kolejności wsporniku za murem - oznajmił Yuran mówiąc na tyle cicho, by nie usłyszał go nikt oprócz szefa ochrony i brata - Prawdopodobnie odcisk dłoni, ale bardzo niekompletny. Gdyby w ostatnich dniach padał deszcz, w ogóle byśmy tego nie znaleźli. Morderca mógł wejść tutaj na różne sposoby, ale wyszedł górą, po akwedukcie. Zszedł na ziemię na polach i zniknął, najpewniej w lasach na pogórzu. Nie daliśmy rady podjąć tropu.
Mała niespodzianka - oględziny akweduktu nie przyniosły odpowiedzi na najważniejsze pytania, ale udowodniły, że morderca opuścił Lucatore po nitce akweduktu, a potem zniknął w głuszy. To może świadczyć o tym, że nie był miejscowy, inaczej ta droga ucieczki ze względu na poziom komplikacji byłaby bezsensowna. Ale obcy czy nie, wiele wskazuje na to, że był w zmowie z kimś wewnątrz miasteczka.


Niczego więcej na miejscu zbrodni nie znajdziecie, więc przyjmuję, że Nathan i bracia powrócą bez dalszej zwłoki do domu pielgrzyma.


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-06-2020, 21:10   #342
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Dom Pielgrzyma, 1 lipca 2595

Nauka etykiety to nie tylko ślepe naśladownictwo wzorca, a umiejętność podejmowania właściwych decyzji, realizowanie ich, a co najważniejsze zajmowanie stanowiska w towarzystwie niezależnego od narzuconych zachowań. Świat polityki, nowe dla młodego szlachcica Franków środowisko podniecało wynalazcę i czyniło z niego nieprzewidywalnego i odważnego gracza. Już kiełkował w sercu Leona bunt przeciw autokracji kuzyna, nie oznaczało to, że przestał owego cenic i pragnął samemu grać pierwsze skrzypce, ale rozumiał, że winien zając niezależne stanowisko, ku powodzeniu powierzonej przez Ventriculle misji.

Kreśląc listy krótko i stanowczo oznajmił Abdelowi, że nie będzie obecny na wieczerzy, bo dzień jego pracy nie zakończył się z przesłuchaniem młodej dziewczyny. Kuzyn skwitował to uniesieniem lewej brwi i tyle zdawałoby się, choć Thibaut wyczytał znacznie więcej. Wcale się owej akceptacji nie spodziewał, przyznać musiał jednako, że dodała mu ona odwagi i animuszu jak młodzieńcowi chwalonemu przez wuja za skradziony pannie pocałunek.

Zadowolił się mocno czosnkową kiełbasą i chrupiącym chlebem z masłem i solą, puszczając w niepamięć przygotowane na kolację przepiórki i brokuły. Osuszył zapisane karty, przeczytał obie trzy razy, dumny z siebie, że nie zachodziła potrzeba żadnej korekty. Osobiście odnalazł Lodovica, uprzejmie, acz stanowczo domagając się towarzystwa w wyprawie do klasztoru. Odniósł nawet wrażenie, że najemnik przyjął rozkaz z entuzjazmem nie koniecznie przez sytuację wymaganą. Wielce sobie Leon Thibaut cenił frankińskiego żołnierza i z zadowoleniem postrzegał wzajemne przywiązanie. Zaczął nawet snuć plany, by przyjąć go w poczet Sangów, jako osobistego gwardzisty.

Gdy tylko opuścili Dom Pielgrzyma i ruszyli ścieżką ku górze czarownicy, któż wie dlaczego tak pomyślał, targać zaczął ich ubraniami zimny i mocny wiatr.
 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 29-06-2020 o 21:15.
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-07-2020, 21:42   #343
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Klasztor w Lucatore, wieczór 1 lipca 2595

Wspinaczka po skalistym zboczu góry wywarła na Leonie Thibaucie niezwykłe wrażenie. Spocony i sapiący z wysiłku, wynalazca w pewnej chwili zapomniał o wszystkich niedogodnościach podróży sycąc swe oczy panoramą oglądanego z góry Lucatore. Zmierzch nadchodził coraz szybciej, coraz większe połacie kotliny znikały w spełzającym z górskich zboczy mroku, ale mimo to Sanglier wciąż widział szczegóły miasteczka, plątaninę jego niknących pod morzem dachów ulic, place, okalające Lucatore jasne kamienne mury, przylegający do góry cmentarz i położoną na północy wielką farmę bydła, z której kierunku wiatr donosił głuche muczenie nawet na klasztorny szlak.

Dyplomatycznie upomniany przez widać już głodnego Ludovicia, Frank ruszył z miejsca, pokonał ociężałym krokiem ostatnie kilkaset metrów i dotarł do wykutej wprost w skale bramy klasztoru, zatrzaśniętej na cztery spusty i ziejącej niewidzialną aurą wrogości. Zadzierając w górę głowę, szlachcic obrzucił spojrzeniem wyrastające ze skał mury i dachy budowli.

Oglądany spod bramy, klasztor sprawiał wrażenie całkowicie wymarłego, chociaż Leon Thibaut wiedział, że było to całkowicie złudne wrażenie. W zimnych murach twierdzy żyło kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset osób, wśród nich najbliższa rodzina oraz współpracownicy tragicznie zmarłego Altaira.

Frank obejrzał się ponad ramieniem na rozjaśnione coraz większą ilością światełek Lucatore, przełknął ślinę, a potem przystąpił do okutej żelazem bramy i zabębnił w nią pięścią. Uderzył raz i drugi, złoszcząc się na nikły hałas, uderzył ponownie wkładając w ten cios znacznie więcej siły. Przez cały ten czas czuł się obserwowany przez niewidzialne oczy, co tylko pogłębiało narastającą w nim irytację.

Po ciągnącej się w nieskończoność chwili do uszu posła dobiegł zgrzytliwy dźwięk przesuwanych po drugiej stronie zasuw bądź rygli. Niewielka klapka w dolnej części wrót odskoczyła w tył okazując się ściśle dopasowaną do ramy okiennicą. Zaglądając w jej wąską czerń Leon Thibaut ujrzał czyjeś zwężone nieprzyjaźnie oczy.

- Brama pozostaje zamknięta do jutra - oznajmił czyjś szorstki męski głos, nawet nie zaprzątający sobie głowy zapytaniem o tożsamość przybysza bądź powód jego wizyty - Trwa żałoba. Odejdź stąd i wróć jutro.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-07-2020, 21:59   #344
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Klasztor w Lucatore, wieczór 1 lipca 2595

Wynalazca zdawał sobie sprawę, że osoby żyjące w podniebnym zamczysku muszą czuć się jak orły nad doliną. Niewidzialne, a widzące wszystko, władcy z góry. Nie spodziewał się tez ciepłego przywitania, wdzięcznym był, że się jakikolwiek głos odezwał, a i szczelina ukazała się pozwalając misję wypełnić. Toteż pośpiesznie wcisną w ów otwór lakowane pismo wykorzystując swą zręczność i spryt.

- Przekażesz zatem pismo jak tylko żałoba dobiegnie końca! Bacz byś wybrał właściwy moment! To pieczęć Montpellier, ufam że spełnisz dobrze zadanie! Zamykaj już otwór!

Wygłosił zdecydowanie Leon Thibaut, walcząc z wyciem wiatru. Skinął na Lodovica i ruszył w dół zbocza, na rozmowę z kuzynem. W głowie rozbrzmiewała mu treść listów choć wydawało się jakby śpiewał ją wiatr.


Duszko moja!

Wciąż przebywamy w Lucator i piszę to byś się nie martwiła, bo nie jestem pewien czy dostajecie w Montpellier jakieś o nas wieści. Wraz z kuzynostwem pełnimy dyplomatyczną posługę na chwałę "Wielkiej Franki", w której mogą żyć nasze dzieci.
Kraina w której przebywamy jest wietrzna i inna zupełnie od naszej delty. Dleta jest jak rodząca matka, wybacz ukochana tę dygresję, a okolice Lucator jak surowy ojciec. Choć właśnie ojciec tego ludu odszedł, dlatego tak cenna jest w tym miejscu błogosławiona krew dziedziców naszego Ventricule. Ale kiedy wspomożemy tych ludzi słowem i czynem, kiedy Abdel wysłucha i powie, uściśnie przyjazne dłonie, wrócę do Ciebie ukochana i tej chwili najbardziej wyczekuję, by wziąć Cię w ramiona.

Napalony Leon.


Rozpamiętywał list do żony, po tym przyszła kolej na pismo do surowej wdowy.

Kondolencje, a za nimi zaś wyrazy szacunku dla Nevy Benesato śle ambasador Montpellier Abdel Sanglier, za pośrednictwem Leona Thibauta Sanglier, który kreślił na tym papierze.

Pierworodny Ventriculle Montpellier, wraz z siostrą Angeline Lei Sanglier pragnie złożyć jutro po śniadaniu około godziny dziesiątej wizytę w klasztorze na wzgórzu celem wspólnego spotkania i omówienia wzajemnych relacji. Pragnieniem wszystkich byłoby, aby odbyło się to w innych okolicznościach, ale winniśmy brać co daje nam Pan. A On obliczył dla nas taki czas i miejsce, temu się pokornie poddajemy.

Ukłony Leon Thibaut Sanglier.


Kiedy już wrócił Leon z wycieczki zarządził podwójną kolację dla Lodovica i udał się prosto do pokoju mając nadzieje zastać tam kuzyna i przekazać mu jeszcze skrywane tajemnice.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-07-2020, 22:11   #345
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Akwedukt w Lucatore, wieczór 1 lipca 2595

Czemu morderca,zadał sobie tyle niepotrzebnego trudu i odszedł akweduktem skoro mógł wyjść w zasadzie niepostrzeżenie bramą? Pewnie chciał mieć pewność, że nikt go nie dostrzeże - Tylko jedno wytłumaczenie potrafił wymyśleć najemnik. A skoro bał się tego, że może zostać rozpoznany, to mogło świadczyc o tym, że zabójca był w mieście znany i chciał uniknąć sytuacji, gdyby jakiś świadek zobaczył znaną skąd inąd osobę w pobliżu miejsca zbrodni w dodatku w czasie, którym jej dokonano.

Gdyby był to wynajęty najemnik, zapewne osoba anonimowa w Lucatore, mógłby sobie pozwolić na taką niedyskrecję. Zanim ruszonoby w pościg byłby już hen daleko z zamiarem nie wracania do miejsca zbrodni już nigdy w życiu.

Helweta obstawiał, że odnalezione przez Polan ślady krwi, niemal z całkowitą pewnością musiały należeć do Altaira, nie sądził, żeby morderca został ranny dokonując egzekucji. Skinął na braci przyjacielsko dodając w borkańskim:

- Dobra robota.

Te dwa dzikusy to naprawde fachowcy w tym co robią... i właśnie dlatego robią dla mnie... - pomyślał z uznaniem o obu podwładnych, choć nieokrzesanych, to w swojej dziedzinach niezastąpionych.

Pozostawało już tylko jedna dla Bartheza oczywista rzecz do zrobienia. choć dla znakomitej większości ludzi mieszkających w krainach od miast Afryki po Danzig nie miałoby to żadnego sensu, co najwyżej znaczenie rytualne, to Nathan chciał zabezpieczyć ślady krwi i zabrać próbki krwi. W alpejskich fortecach badania krwi nie były czymś wyjątkowym i najemnik liczył, że Szpitalnik nawet jeśli nie będzie w stanie czegokolwiek zrobić na miejscu, to może będzie mógł poddać próbki badaniu w późniejszym terminie.

- Chodźcie, musicie mi pokazać co znależliście. - zakomenderował, po czym ruszył za Draganem i Yuranem.
Najemnik zabezpieczy próbki krwi. Póki co, nakaże Polanom nie pisnąć ani słowa komukolwiek o tym co znaleźli. Bathez obawia się, że jeśli informacja, o tym że mają potencjalnie krew Neognostyka, to klasztor i miejscowi mogliby uznać to za poważne zbeszczeszczenie zmarego.

 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-07-2020, 22:20   #346
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, późny wieczór 1 lipca 2595

Nieszczęsny Jambon niewątpliwie dał z siebie wszystko, aby tego wieczoru dziedzic wejrzał na niego życzliwym spojrzeniem. Sięgnąwszy głęboko do kieski jego miłości pana Dumasa, frankański kucharz poczynił spore zakupy na targowisku w Lucatore, na stole w pokoju Abdela pojawiło się zatem w obfitości czerwone mięso w wykwintnym sosie, smażone na maśle ryby, świeże ziemniaki upieczone w wyszorowanych starannie skórkach, a także duszone grzyby i całkiem niezłe jak na gust pierworodnego piwo.

Na zewnątrz rozległej budowli wiatr świszczał i gwizdał wygrywając tajemnicze melodie na gontach domu pielgrzyma, w środku jednak rozstawione na meblach świeczniki zapewniały atmosferę przytulności i względnego bezpieczeństwa.

- Wieczerza wieczerzą, ale nie zapominajmy, po co się tutaj zebraliśmy - powiedział Abdel mierząc widelcem w swoich kompanów - To był pełen wyzwań dzień i niezmiernie mnie wymęczył, chociaż zarazem przyniósł wiele niespodzianek. Nim jednak podsumuję własne spostrzeżenia, chętnie wysłucham waszych wniosków i hipotez.


Kameralna kolacja na piętrze domu pielgrzyma. Za stołem Abdel, Angeline Lea, Leon Thibaut, Nathan i pan Dumas. Proponuję powymieniać się spostrzeżeniami i hipotezami, a kiedy skończycie burzę mózgów, przeskoczymy do następnego dnia i wytęsknionej już przez wszystkich audiencji u Nevy!


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-07-2020, 22:27   #347
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, późny wieczór 1 lipca 2595

Helweta wiedział, że zostanie przywołany do wypowiedzi, dopiero, gdy wypowie się szlachta, więc spokojnie skupił się na pochłanianiu tego co przygotował z pietyzmem Jambon. Trzeba było przyznać, że kucharz Abdela potrafił (przynajmniej w mniemaniu Bartheza) wyczarować kulinarne cuda I najemnik wykorzystywał jak mógł korzystanie z pańskiego stołu. Poza tym był głodny jak gendos na przednówku, więc nie brakowało mu apetytu, także niemal odstawił w kąt pielęgnowane przez dziedzica zasady savoir vivre, ograniczając się w zasadzie tylko do tego aby głośno nie bekać I nie siorbać. Zapewne Abdel nie omieszka skomentować apetytu najemnika, ale nie dbał o to póki co. Oczywiście cały czas słuchał tego co mieli do powiedzenia przedmówcy.

W końcu gdy nadeszła jego kolej wytarł usta I brodę płótnem I zaczął raportować w typowy dla siebie wojskowy sposób:

- Morderca oddalił się z miejsca zbrodni akweduktem. Moi tropiciele znaleźli ślady na to wskazujące. Niestety ze względu na upływ czasu nie byli w staie podjąc dalszego tropu. Niemniej jednak ślady prowadzą do mnie osobiście do jednej konkluzji.

- Skoro, morderca zadał sobie trud opuszczenia miejsca zbrodni akweduktem, zamiast wyjść przez niestrzeżoną bramę najprawdopodobniej był to ktoś miejscowy, kto nie chciał zostać rozpoznany przypadkiem wewnątrz miejskich murów. Ktoś anonimowy jak wynajęty poza Lucatore zabójca nie musiałby się przejmować tym, że ktoś go zobaczył. Zanim podjętoby pościg, byłby już zbyt daleko, a zabójca mógłby już dawno zmienić wygląd.

Najemnik zrobił krótką pauzę, upewnił się, że w pokoju nie ma nikogo ze służby, a potem sprawdził, czy nikt nie podsłuchuje pod drzwiami. Nie sądził, żeby ktokolwiek ze służby mógł szpiegować dla miejscowych, ale lepiej było, aby nikt nie miał świadomości tego co miał wyjawić Alpejczyk:

- Mam jeszcze jedną kwestię do omówienia, ale musi ona pozostać wewnątrz tego pokoju ze względów bezpieczeństwa. - Barthez wyciągnał z kieszeni taktycznej koszulki niewielką fiolkę z rdzawymi kawałkami przypominającymi krwiste strupy: - Udało mi się zabezpieczyć próbki krwi. Ufam, że muszą należeć do samego Altaira, lub co mniej prawdopodobne do mordercy. W Lucatore pewnie nie ma żadnego laboratorium, które mogłoby zbadać próbki, ale istnieje pewna szansa, że nasz sojusznik ze Szpitala, będzie w stanie coś z tym zrobić. Albo pozwoili to nam na dowiedzenie się więcej o Neognostyku, albo pozwoli ziidentyfikować mordercę. Ze swojej strony powiem tylko, że sprawa próbki jest bardzo delikatna. Anababtyści mogą uznać posiadanie próbki za poważne naruszenie ich dogmatów wiary, co może obrócić się przeciw ekspedycji w sposób bardzo niebezpieczny. Decyzję o tym co zrobić z próbką pozostawiam wam, ale stanowcz sugeruję przeciw rozpowszechnianiu informacji o krwi.
Helweta raczej będzie mówił pod koniec, jak już pewnie zdązy pochłonąc większość z wiktuałów na stole Jak coś to proszę o przeniesienie posta niżej, albo wkjlejenie do czyjegoś posta.

 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-07-2020, 22:50   #348
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, późny wieczór 1 lipca 2595

Zgromadzeni wokół stołu biesiadnicy wykazali spore ożywienie na widok zaprezentowanej przez Alpejczyka fiolki, wypełnionej zeskrobanymi nożem rdzawymi drobinkami będącymi zaschłą krwią Altaira. Abdel przestał się na chwilę raczyć wybornym piwem, zapomniał nawet oblizać z piwnej piany wargi wbijając wzrok w miniaturowy pojemniczek.

- Słuszna ostrożność, panie Barthez - powiedział po długim namyśle pierworodny - Dla tutejszego pospólstwa to może być prawdziwa relikwia, zresztą nie tylko dla tutejszych tubylców. Za taki artefakt nielichą cenę zapłaciliby pewnie nawet hierarchowie Katedralnego Miasta. Krew Neognostyka.

To może być warte fortunę! Byle tylko utrzymać owe znalezisko w tajemnicy do odpowiedniego momentu. I zachować odpowiedni dystans. Gdyby prawda wyszła na jaw w niepożądany sposób, zawsze można zwalić winę na Bartheza. Cudzoziemiec w zaciężnej służbie. Od kogoś takiego poselstwo łatwo może się odciąć, zrobić z niego kozła ofiarnego. Może nawet uwikłać w intrygę sugerującą udział Helwetów w mordzie? Trzeba to bardzo starannie rozważyć...

- Czujmy się zobligowani do bezwzględnego zachowania tajemnicy w tej wrażliwej kwestii - dodała stanowczym tonem Angeline Léa, najwidoczniej czytająca w myślach swego przyrodniego brata - Panie Barthez?

Alpejczyk skinął z aprobatą głową, ale na jego obliczu pojawił się cień jakiegoś grymasu, ledwie czytelny dowód tego, że mężczyzna znienacka zaczął dzielić swą uwagę pomiędzy konwersację ze szlachetnie urodzonymi oraz coś innego, co zaprzątnęło mu myśli.


Na zewnątrz zrobiło się już ciemno. Jest też wietrzno, podmuchy wiatru świszczą i zawodzą za okiennicami. Mimo tego naturalnego hałasu czujny słuch Bartheza wychwycił jednak coś jeszcze, coś zaskakującego nawet dla Helwety. Dźwięk ten sprawia wrażenie miarowego buczenia, raz nieco głośniejszego, raz cichszego. I chyba dobiega zza okna! A Wy biesiadujecie na piętrze budowli!


Fiolka wypełniona drobinkami zaschniętej krwi może być niezwykle cenna nie tylko dla Szpitalników, ale również - a może przede wszystkim - kultystów. Proponuję strzec jej jak oka w głowie, przekazana we właściwym czasie we właściwe ręce może być warta fortunę!


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-07-2020, 22:00   #349
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Dom Pielgrzyma późny wieczór 1 lipca 2595

Leon czuł się okrutnie strudzony. Nie dopisywał mu ani apetyt, ani humor, właściwie nic mu nie dopisywało, miał wrażenie jakby w ciągu ostatniego tygodnia przepracował ponad sto godzin, sam zaorawszy całą Frankę starym lemieszem. Mimo braku apetytu musiał przyznać, że kucharz wyjątkowo się owego dnia postarał, nie odmówił sobie wobec tego wędzonej ryby, której rzeczny smak przywodził na myśl rodzimą deltę Rohne, na domiar nie dbał przy tym zupełnie o etykietę i rwał kawałki miękkiego mięsa palcami. Najchętniej trwałby tak w zadumie nie odzywając się wcale, ale cisza przedłużała się nieznośnie i niemalże kuła w uszy. Skończywszy więc prawy bok zwierza, otarł dłonie w lniany ręcznik, wychylił niewielką miarkę wody, bo alkoholu, w którym normalnie lubował się, nie ruszał tego wieczoru wcale, na koniec szurnął krzesłem wstając.

- Zdążyłem dostarczyć jeszcze pismo do klasztoru zapowiadające wizytę Angeliny Lei i Abdela na jutro na godzinę dziesiątą, jestem niemal pewny, że Bastardo przekazałby wiadomość Newie tak, by przedstawić nas w niekorzystnym świetle. Widocznie nie w smak było mu nasze spotkanie z doktorem, ani to gdzie się później udaliśmy, o czym z pewnością się dowiedział.
Co do konstrukcji akweduktów możemy mieć pewność ich pochodzenia i kontaktów tutejszych z góralami, sami z pewnością nie są nawet ich w stanie konserwować.

- Właściwie podzielić się muszę jedną tajemnicą, którą skrywam od poranka prawie - zawiesił na chwilę głos, gdyż poczuł niemiłe pulsowanie w szczęce, co mogło być preludium do okropnego bólu zęba, a tego wynalazca lękał się wielce. - Czy widział tu ktoś kowala od zębów - i zaraz zdał sobie sprawę, że powiedział głośno coś, co miał pozostać tylko myślą . Schmurzył tylko oblicze, które i tak przypominało niosące grad niebo. - Pod żwirem, którym wysypana była skromna mogiła Altaira zdawała się skrywać ciężka kamienna płyta, jakoby broniąca dostępu do ciała zmarłego i nic w tym dziwnego by nie było, gdyby tę płytę położono w dzień i przyozdobiono w laury należące się zmarłemu.

- Druga rzecz, mniej może ważna, to fakt że dziecię zobaczyło krew przy zwłokach, co oznacza, że zjawiło się tam niedługo po mordzie, bo posoka powinna wsiąkać w naturalne klepisko. Może to właśnie Maria wystraszyła zabójcę, powinna usłyszeć krzyk zabijanego, a że go nie było, potwierdzać może tylko teorię, że mordu dokonał ktoś znany ofierze. - powiódł raz jeszcze rozgorączkowanym wzrokiem po zebranych, niepewny, czy powinien wypowiedzieć to co myślał - Naszła mnie nawet może szalona myśl, że Neognostyk będąc chorym i wiedząc, że umiera, wolał sam zaaranżować własny mord, woląc umrzeć jako męczennik, niż jako doświadczony przez boga, czy los, słaby człowiek. - pozostawił ideę zawisłą w powietrzu.

Wciąż stojąc, szlachcic obrócił rybę i oderwawszy spory kawał mięciutkiego mięska pachnącego niczym niemyta frankońska dziewka, wepchnął go sobie do ust.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-07-2020, 22:10   #350
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, późny wieczór 1 lipca 2595

Barthez niespodziewanie przyłożył palec do ust nakazując ciszę, a dłoń mimowolnie wyciągnęła z kabury ciężki pistolet. Jeszcze nie wiedział, czy się mu do czegokolwiek przyda, ale wiedziony instynktownym odruchem posłuchał go. Na zewnątrz było już ciemno, podmuchy wiatru trzeszczały okiennicami. Mimo tego Barthez dosłyszał niepokojący dźwięk, który choć mógł być jedynie kaprysem wiatru, to równie dobrze mógł być czymś innym, niebezpieczniejszym I Helweta nie miał zamiaru ryzykować.

Wolną dłonią nakazał wszystkim się pochylić I samemu niespodziewanie cicho skoczył się do ściany I zaczął zbliżać się do okna aby sprawdzić, czy na zewnątrz rzeczywiście działo się coś niepokojącego, czy to tylko wyobraźnia płatała mu figle.

- Jeśli dam rozkaz wyjdziecie szybko z pokoju, zamkniecie za sobą drzwi I skierujecie się biegiem ku najbliższemu z najemników lub Sangów. - wycedził tonem, który nie znosił sprzeciwu I nawet dziedzic byłby w stanie przysiąc, że sam jego ojciec posłuchałby Alpejczyka bez mrugnięcia okiem.
Helweta zbliży się wzdłuż sciany do okna i dyskretnie wyjrzy na zewnątrz sprawdzić co się dzieje. Dalsze reakcje uzależniam od tego co zobaczy.

 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172