Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2020, 21:36   #304
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Mervin ze sporą dozą fascynacji oglądał obiekt, a później delikatnie gładził porowatą powierzchnię. Skłonności badawcze biologa odezwały się silnym echem w tej nietypowej sytuacji. W miarę jak do jego zmysłów dochodziło więcej informacji poddawał je analizie. Lekko gumowa powierzchnia, przypominała mu trochę kauczuk. Zaczął zastanawiać się nad rolą podziurkowanej skóropodobnej faktury i zaświtała mu myśl, że może mieć do czynienia z żywym organizmem. Dopiero po dłuższej chwili zwrócił uwagę na intensywny zapach i swoje dłonie pokryte warstewką jakiejś substancji, przypominającej puder. Płaty i segmenty sugerowały jakąś życiową formę, być może strefowego kokonu? Wydawało się bardziej niż pewne, że kula nie była przedmiotem. Istniała spora szansa, iż mogła być właśnie jakimś strefowym organizmem. W tym momencie usłyszał okrzyk Mariana:

- Mervin, wyciągam cię!

Doktor poczuł szarpnięcie linki, było ono tak zaskakujące, że z klęczącej, pochylonej pozycji w okamgnieniu wylądował na ziemi. Wnet jednak się otrząsnął i zaczął wycofywać z bezpośredniej bliskości tego nieznanego, lecz bardzo prawdopodobnego zagrożenia.

Marian przesadził z siłą, ale wyciągnął biologa poza zasięg anomalii.
- Spójrz - wskazał na kulę. - To nie powinno tak działać, prawda?. -

Istotnie, z tej perspektywy kłębiący się ponad ziemią pył, wydał się biologowi nieco nienaturalny. Będąc obok kuli, nie miał takiego pola obserwacji. - Dzięki, kolego! - rzucił szybko, nadal przyglądając się niecodziennemu obiektowi. - Chyba wystarczy mi już eksploracji, najwyższy czas stąd spadać…

Gdy obaj znaleźli się z tuzin kroków od dziwnej kuli i przyglądali się dłużej niż jeden czy drugi rzut oka mieli do zaobserwownia ciekawe zjawisko. Ciemny pył powoli podniósł się gdzieś do wysokości dorosłego człowieka otaczając kulę chmurą. Chociaż dość rzadką bo dalej nie przesłaniał widoku na samą kulę i to co było za nią. A jedynie nieco zniekształcał widok. I ta powietrzna zawiesina zamarła na chwilę ale ruch tych cząstek przypominał iście ślimacze tempo więc nawet jak miał w końcu opaść to też pewnie zajęłoby to więcej niż chwilę.

Mervin jeszcze raz, tym razem w duszy pochwalił kompana za wykazaną roztropność. Kto wie, co by się wydarzyło, gdyby nie zainterweniował? Ta chmura nie wyglądała na przyjazną. A doktor miał nieodparte wrażenie, że kula to jakiś gatunek strefowca ukryty w kokonie...

Następnie skierował się do pozostawionego vana, by przygotować do pieszej wyprawy. Wpierw zmył pył z rąk, twarzy i włosów. Do torby sportowej zapakował kilka butelek wody, konserwy. Jakieś ciuchy na zmianę. Ruszył w stronę cysterny.

- Wiesz.. możesz mieć nawet rację - zagaił towarzysza. - Z tą strefą nic nie wiadomo. Faktycznie nastąpiło nielogiczne przesunięcie, jakaś tutejsza poroniona roszada. Nic nie jest takie jak być powinno, dawny Londyn się posypał, dosłownie i w przenośni. - wskazał na skorodowany bajzel wokół nich.
- O ile dobrze pamiętam przedwojenne mapy, to rzeczywiście, moglibyśmy próbować maksymalnie oddalić się od centrum działania zony. Ale tutaj też może być haczyk... - sapnął z rezygnacją. - Możliwe, że niby będziemy oddalać się, a tak naprawdę paradoksalnie ponownie podążać do epicentrum tego bagna... Pomnij też, co zdarzyło się na stacji? Tajemnicza dziewczyna? Twoje oznaki przedwczesnego starzenia. Możemy nagle wpaść w jakąś pętlę czasową, kolejną zbzikowaną anomalię. Doradzałbym więc jednak te tory kolejowe, jako nasz punkt odniesienia i trasę do okolic lotniska...



 
Deszatie jest offline