|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-06-2020, 21:30 | #301 |
Reputacja: 1 | Kiedy upewnił się, ze Sigrun jest bezpieczna, Koichi postanowił zbadać jeszcze jedno miejsce a przy okazji sprawdzić, czy jacyś nieproszeni goście nie wychodzą z piwnicy. Zerwał ze ściany jakiś plakat prezentujący biurowe zasady BHP i zwinął go w ciasny rulon. Przeszukując biurka znalazł kilka rolek taśmy klejącej, z czego jedna nawet nadawała się do użytku. Tak wyekwipowany ruszył korytarzem na klatkę schodową, aby zerknąć czy nie czają się tam nieproszeni goście, czy nic nie naderwało plastikowej zasłony od czasu, kiedy ostatni raz tu był, czy na pokrytych kurzem i pyłem schodach nie pojawiły się jakieś ślady, słowem – czy strefa nie urządza na nich polowania. Następnie poszedł do toalet, gdzie za pomocą tanto podważył a następnie oderwał spory kawałek rozbitego lustra. Przykleił go taśmą do papierowego rulonu i tak wyekwipowany wyszedł z toalet drzwiami vis a vi pokoju informatyków, skręcił w prawo i ponownie w prawo, kierując się do okna, przy którym widzieli martwego żołnierza i gdzie spotkali ameboidalnego stwora plującego kwasem. Japończyk nie zamierzał ryzykować spotkania ze żrącą substancją, wiec zatrzymał się za rogiem korytarza i wysunął skonstruowane narzędzie, aby w kawałku lustra zobaczyć, czy potwór dalej nie czai się niebezpiecznie blisko. Ta wiedza była mu potrzebna w jednym celu – zamierzał dostać się do gabinetu dyrektora. Ale żeby tego dokonać, należało wyjść na korytarz, który był doskonale widoczny z zewnątrz. A potworna abominacja pluła kwasem zadziwiająco celnie i daleko. |
14-06-2020, 19:32 | #302 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 43 - Dialogi i badania Instytut Sigrun Gdy Szwedka zwróciła się do towarzyszy zorientowała się, że ich nie ma. Wydawało jej się, że widziała kątem oka albo słyszała jak co jakiś czas ktoś przechodził korytarzem ale w tej chwili żadnego z nich nie widziała ani nie słyszała. Zajęta swoimi hakerskimi sztuczkami niezbyt miała pojęcie gdzie teraz mogą być ani od jak dawna jest sama. Nie licząc fantomowej partnerki oczywiście. Ta zaś miała równie zadowolony grymas twarzy jak Sigrun. Czyli niezbyt. - Jesteś dla mnie bardzo niemiła. Prosiłam abyś zwracała się do mnie po imieniu. Jestem Cleo. - półprzezroczysta dziewczyna wyświetlana przez podsufitową aparaturę holo zaczęła od wyrażenia swojego niezadowolenia. A behawior ludzkiego zachowania i mimiki miała na tyle dobry, że gdyby nie wiedzieć, że rozmawia się z awaterem systemu można by bez trudu uwierzyć, że to holo rozmowa z żywym człowiekiem. - To skąd jesteście nie ma znaczenia. Nie macie uprawnień, żeby łazić poza częścią publiczną tego kompleksu. Nikt z was nie jest pracownikiem uniwersytetu więc tutaj też nie powinno was być. Ani w piwnicach. Nie macie uprawnień aby tutaj przebywać. Dlatego proszę was byście opuścili to miejsce i wrócili do części publicznej. Tam też możemy porozmawiać. - ciemnowłosa cierpliwie tłumaczyła dlaczego nie jest zadowolona ze współpracy z gośćmi tej placówki. Właśnie z powodu braku poszanowania zasad tej placówki i niechęci we współpracy. - Moim zadaniem jest opieka nad tą placówką i wspomaganie jej pracy. Dlatego staram się zachować je w jak najlepszym stanie. Niestety moje możliwości nie są już takie jak dawniej. A takie zachowanie jakie reprezentujecie wcale mi nie pomaga. - nad tą swoją słabością Cleo zrobiła zmartwioną minę jakby naprawdę było jej przykro z tego powodu, że placówka naukowa, mimo jej wysiłków, nie jest w stanie funkcjonować jak dawniej. - Wykrywam na uniwesytecie sygnatury waszej trójki. Wszystkie w tym skrzydle. Twoi koledzy też nie powinni grzebać w biurze dyrektora. To mocno niestosowne z ich strony. - fantom pokręciła głową i spojrzała gdzieś w dal jakby mogła widzieć przez ściany i dostrzec co porabiają owe dwie niesforne sygnatury. - A obecność wojska była tylko epizodem w funkcjonowaniu tej placówki. Armia przejęła naszą placówkę przez co straciła ona swój typowo, naukowy charakter. - Cleo tak to powiedziała jakby czasy gdy uniwerek działał, gościł profesorów i studentów, prowadził badania to wspominała jak za złotą erą. A bytność armii objawiała jej się jako zło konieczne. - Wszyscy studenci i większość ciała naukowego została ewakuowana. Wojsko obsadziło tą placówkę. Zostali nieliczni profesorowie aby wspomóc wysiłek wojenny. Potem rozegrała się tu straszna bitwa. Został tu po niej ogromny bałagan. Niestety nie mam możliwości aby go posprzątać. Ani pochować ciał. - Cleo znów zrobiła się smutna jak wspomniała ten wojenny epizod placówki. Popatrzyła gdzieś w dół na podłogę i zamilkła na chwilę. - To było dwa lata temu. Od tamtej pory wykonuję dyrektywę ochrony kompleksu i czekania na powrót do wznowienia naszej naukowej działalności. - fantomowa dziewczyna wreszcie się lekko uśmiechnęła jakby myśl, że lata świetności uczelni, z jej studentami i profesorami, badaniami i eksperymentami powrócą dodawała jej nadziei i radości. - I zdarzały się odwiedziny różnych osób. Niestety żadna z nich nie miała odpowiednich uprawnień. A ich zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Tak samo jak wasze. - fantomowa gospodyni znów okazała swoje niezadowolenie z tych wizyt krnąbrnych gości. - Nieliczni mieli status gości. Ale ci też zwykle zachowywali się niestosownie. Jedna taka osoba jest w tej chwili na terenie obiektu. Mam nadzieję, że okaże się rozsądna. Biometria drugiej osoby jest bardzo interesująca. Niestety odczyty są nieprecyzyjne. Większość osób które były tu przed wami nie zadała sobie trudu by ze mną porozmawiać czy posłuchać moich ostrzeżeń. Ale przyznam, że zaciekawiliście mnie. Niewielu się udało zalogować do systemu. No niestety musiałam interweniować skoro nie macie uprawnień się logować. - Cleo pozwoliła sobie na dłuższą odpowiedź mówiąc dość szybko i płynnie. Po kolei okazywała rozczarowanie zachowaniem osób podobnych statusem i zachowaniem do rozmówczyni, zainteresowanie kimś kto gdzieś tu miał być i zaciekawienie gdy pewnie była świadkiem wszystkich przygotowań całej trójki do włamania się do komputera. - A za bezpieczne miejsce myślę, że można uznać schron. Jest na dole w piwnicy. Powinno być tam jeszcze trochę zapasów chociaż wasi poprzednicy zrobili tam swoją robotę. - ciemnowłosa kobieta wyświetliła schemat uniwersytetu i zaznaczyła na nim strzałkami jak trzeba dojść do tego schronu. Tak na planie nie wydawało się to zbyt trudne. Trzeba było pójść do tej sąsiedniej klatki schodowej, potem na dół a potem jeszcze na dół gdzie było pod schodami zejście do schronu o jakim mówiła Cleo. Ton jakim udzielała tych wskazówek ociekał niechęcią jakby spodziewała się, że rozszabrują to miejsce tak samo jak każdy kto tam dotarł przed nimi. David i Koichi Australijczyk zostawił za sobą ciemne pomieszczenie sprzątaczy i wrócił przez toalety do gabinetu informatyków. Tam zastał Szwedkę dalej pochłoniętą pracą albo rozmową z fantomową gospodynią i chyba obie nie zwróciły na niego uwagi. Ale Japończyka tam nie było. Nie było go też na korytarzu. Zastał go za rogiem jak właśnie wchodził do jednego z gabinetów na końcu korytarza. Właściwie to musieli się minąć bo jakby Japończyk zamiast prosto do pomieszczenia skręcił w prawo to dotarłby do schowka jaki właśnie z progu badał David. Koichi zaś na schodach przy gumiastej, dawniej pewnie półprzezroczystej zasłonie nie dostrzegł nic podejrzanego. Schody. Kurz. Pył. Śmieci. Kawałku gruzu. Rozdeptane, zabrudzone łuski. Zdeptane pety. Ale wszystko dość stare. Nie wyglądało na to by ktoś czy coś tędy przechodziło ostatnio. Ale nawet z bliska nie widział co jest po drugiej stronie kotary. Plastik zmatowiał a pewnie i od nowości nie był całkiem przezroczysty. No i po drugiej stronie było ciemno więc wyglądało jakby za plastikowymi pasami rozpościerała się złowróżbna, tajemnicza ciemność w jakiej kryło się nie wiadomo co. Zmajstrowane lusterko na improwizowanym kiju pozwoliło mu dość bezpiecznie wyglądać za róg i podobne przeszkody. Za oknem pod jakim leżało ciało żołnierza nie dostrzegł tego wielkiego stwora. Na słuch też go nie słyszał. Ani na własne oczy gdy w końcu wyjrzał za róg na własne oczy. Widać było te zdeformowane, uschnięte i częściowo spalone drzewa kiladziesiąt kroków za oknami. Ale stwora ani widu ani słychu. Nie wiedział co się dzieje u informatyków i Sigrun ani małymi stworkami za oknami ale akurat jak wszedł do gabinetu dyrektora to korytarzem doszedł go David. Obaj spotkali się w gabinecie. A gabinet musiał być niegdyś odpowiednio dostojny. Akurat jak na biuro dyrektora zarządzającego szacowną placówką naukową. Ale było dość puste. Na zakurzonym dywanie ostał się ślad po biurku jakie stało dawniej prawie na środku gabinetu. Ale teraz nie było po nim śladu. Jeśli nie liczyć jakichś półeczek na papiery, ekranu, klawiatury i innych bibelotów jakie dawniej pewnie stały na owym biurku Bernarda Haala jak głosiła tabliczka przy drzwiach. Zachowały się jednak pozostałe szafy. Jedna była otwarta i wyglądało jakby ktoś ją rozbebeszył szukając nie wiadomo czego. Część aktówek, papierów, dyskietek leżała na podłodze. Tam i tu szuflady były pootwierane, pozamykane, częściowo zamknięte albo leżały na podłodze. Wyglądało jakby ktoś pośpiesznie chciał coś stąd zabrać podczas ewakuacji albo po prostu szabrował sobie w najlepsze. Strefa Mervin i Marian Brytyjczyk i Polak musieli jak na razie przerwać te dywagacje na temat lokalnej topografii. Linka holownicza jaką Marian obwiązał wokół talii Mervina nie była na tyle długa by Polak mógł zostać skitrany za najbliższym wrakiem. Musiał iść za Mervinem chociaż dzieliło ich kilkanaście kroków. Brytyjczyk klęknął przy tej dziwnej kuli. Z bliska wyczuł, że jej powierzchnia ma raczej temperaturę otoczenia. Bo nie wyczuł ani zimna ani ciepła. Była trochę chropawa. Jak kora drzewa. Tylko mocno rozmyta czy wyszlifowana bo te różne wzorki były dość płaskie i rozmyte. Trochę porowata. Jak guma. Ale taka twarda. Dopiero gdy nacisnął mocniej nieco chyba się ugniatała ale jeśli tak to tak słabo, że nie był pewny czy mu się nie wydaje. Powierzchnia była też lekko perforowana. Jakby to były jakieś pory skóry czy czegoś podobnego. Te trzy części, na górze, jakie wyglądały na zamknięcie. Jak zamknięty na noc kwiat. Tam wyczuł nieco miększą warstwę. Zupełnie jak przy ludzkich drzwiach czy podobnych zamknięciach montowano gumiaste uszczelki. Tak te zgrubienie na obu stronach też wydawało się miększe, tu już na pewno dał radę uciskać to palcami. Ale nadal było zamknięte. Może jakby spróbować siłowo, jakimś nożem czy czymś takim to by się dało otworzyć. A może i nie. Z bliska poczuł też dziwny zapach jakiego nie czuł wcześniej. Trochę kręciło w nosie. Mervin sam nie był kiedy ale odkrył, że dłonie ma pokryte czerwonym czy nawet brunatnym pyłem. Widocznie ta kula musiała być tym czymś pokryta. Wyglądało jak ciemny puder czy coś podobnego. Marian który wciąż stał kilkanaście kroków od kuli i klęczącego przy niej kolegi zorientował się w pewnym momencie, że coś chyba zaczyna się dziać. Chociaż zjawisko było tak subtelne, że w pierwszej chwili nie widział na czym to ma polegać. Ale gdy tak się przyglądał dostrzegł, że Mervin dotykając kuli strząchnął jakiś pył. Widocznie kula była tym pokryta. I sam Brytyjczyk też chyba się właśnie zorientował bo oglądał swoje dłonie. Z kilkunastu kroków Polak dostrzegał na nich brunatne plamy. Ale Anglik chyba się nie zorientował, że pyłek jaki strząchnął nie spadł jak należy na ziemię. Tylko spadł ale zawisł z centymetr czy dwa nad ziemią. Albo może to od strony ziemi czy spodu kuli zaczął unosić się ten pył. Ciemny na tle ciemnej kuli i ziemi to Marian nie był tego do końca pewny. Właściwie zorientował się dopiero jak ten wzburzony pył zaczął się podnosić z ziemi nieco bardziej niż chyba powinien. Sięgał już za kostki klęczącego przy kuli biologa. --- Mecha: Mervin: Kostnica > 9; PER 6-9=-3 suk > m.por Marian: Kostnica > 3; PER 8(9)-3=6 suk > d.suk
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
22-06-2020, 17:26 | #303 |
Reputacja: 1 |
__________________ Evil never sleeps, it power naps! |
24-06-2020, 21:36 | #304 |
Markiz de Szatie Reputacja: 1 | Mervin ze sporą dozą fascynacji oglądał obiekt, a później delikatnie gładził porowatą powierzchnię. Skłonności badawcze biologa odezwały się silnym echem w tej nietypowej sytuacji. W miarę jak do jego zmysłów dochodziło więcej informacji poddawał je analizie. Lekko gumowa powierzchnia, przypominała mu trochę kauczuk. Zaczął zastanawiać się nad rolą podziurkowanej skóropodobnej faktury i zaświtała mu myśl, że może mieć do czynienia z żywym organizmem. Dopiero po dłuższej chwili zwrócił uwagę na intensywny zapach i swoje dłonie pokryte warstewką jakiejś substancji, przypominającej puder. Płaty i segmenty sugerowały jakąś życiową formę, być może strefowego kokonu? Wydawało się bardziej niż pewne, że kula nie była przedmiotem. Istniała spora szansa, iż mogła być właśnie jakimś strefowym organizmem. W tym momencie usłyszał okrzyk Mariana: |
26-06-2020, 21:55 | #305 |
Reputacja: 1 | Post wspólny. Pisane z Pipboyem i Kermem David i Koichi - Trafiłeś na coś ciekawego? - spytał David, gdy spotkali się w gabinecie dyrektora. -Pamiętasz ten samochód, z którego wziąłeś kurtkę? Widziałem tam jakieś małe gryzonie. Wielkości przerośniętego szczura, może małego kota. Nie do końca wyglądające jak regularne ssaki, coś jakby krzyżówka ssaka i insekta - zamiast spodziewanego pyska miały owadzi otwór gębowy. Wyglądało jakby węszyły i czegoś szukały. Założyłem, że nas. Zabrałem krzesło z góry naszej drabiny z mebli, żeby nie dostały się za łatwo do środka. Ale jeżeli te istoty mają coś wspólnego ze szczurami, to mogą znaleźć inną drogę. I zapewne tak zrobią. Sprawdzałem korytarz i klatkę schodową, ale nie było tam żadnych podejrzanych ruchów - Koichi zrobił pauzę, czekając czy David będzie chciał o coś dopytać. - Gdzie jeden szczur, nawet zmutowany, tam ich może być więcej - stwierdził David. - Lepiej ich unikać. - Skinął głową. - Mi się trafiła kanciapa dozorcy, taki schowek na miotły, wiadra i takie tam. No ale są też tam takie dziwne wstążeczki, mieszkające na suficie. Zdawało mi się, że się ruszają, więc wolałem je zostawić w spokoju. -Wcale się nie dziwie. W tym miejscu świetliki i cienie potrafią zabijać, więc co dopiero wstążeczki - skomentował Japończyk a następnie kontynuował: -Sigrun hakuje system. Nie znam się na komputerach, więc na nic się jej nie przydałem. Obszedłem i sprawdziłem okolicę, a potem wybrałem się tu. - Ja też się na tym nie znam, tylko korzystam z komputerów - przyznał David. - Mam tylko nadzieję, że nie uruchomi jakiejś procedury destrukcji Instytutu - dodał. -Póki co spokój. Jej działania nie sprowadziły nam na głowę żadnych mechanicznych strażników, a że to cywilna część instytutu, to obyło się bez pułapek. A co do gabinetu, przeszukajmy to miejsce. Sprawdźmy ściany i ostukajmy podłogę. Może był tu kiedyś jakiś schowek, którego nikt nie znalazł i którego zawartość nie posłużyła za wzmocnienie barykady - zaproponował Koichi, wrzucając do środka kilka kamieni, aby sprawdzić czy nie ma w pomieszczeniu anomalii. - W każdym porządnym gabinecie powinien być sejf - zgodził się David, ostrożnie zaglądając do środka. Rzucanie kamieni ani zaglądanie do środka nie przyniosło jakichś przełomowych wydarzeń. Nic się nie zapaliło, nie wybuchło ani nie rzuciło się na te kamienie albo dwóch gości. Gdy weszli do środka też nic się właściwie nie stało. Ot częściowo spustoszone pomieszczenie biurowe jakie można się spodziewać po administracji chyba każdego urzędu czy instytucji. Tylko tak właśnie pozostawionej na kilka miesięcy, lat czy dekad na pastwę pogody, czasu i szabrowników. Biurka brakowało, niektóre szafy były częściowo zamknięte albo całkiem lub wcale. Podobnie jak regał z szufladami. Sejf rzeczywiście był, wmurowany w ścianę za jakimś obrazem. Zupełnie jak na filmach. Ale sejf był zamknięty, potrzeba było znać kod do jego otwarcia co wskazywała klawiatura. Ale taka mechaniczna, bez elektroniki. No i pewnie trzeba było mieć jeszcze klucz bo była na niego dziurka. - Trzeba mi było zostać kasiarzem - powiedział David, przyglądając się klawiaturze i sprawdzając, czy niektóre cyferki są bardziej wytarte. Co i tak niewiele by im powiedziało. - Złośliwość losu i tyle... - Uśmiechnął się. - Nie sądzę, by dyrektor chował gdzieś tu klucz i zapisany kod... Ale może tego ktoś szukał. - Może znajdziemy cyferki w tle na jakimś obrazie, który tu wisi - numery na dziobie statku na malowidle Tamizy albo cos takiego. Albo gdzieś poszczęści nam się i znajdziemy zdjęcie rodziny dyrektora i jakąś datę. Coś tak oczywistego, że nie można tego zapomnieć. Instytut miał swoje zabezpieczenia, zanim ktoś dostałby się do tego gabinetu zostałby kilka razy wylegitymowany. Więc może szyfr do sejfu nie jest tak trudny. Ale przeszukajmy te rupiecie - podsumował Koichi, wyglądając przez okno i rozglądając się za ameboidalnym stworem. David spojrzał na obraz i pokręcił głową. - To by było zbyt proste, niestety. No i tak nie mamy klucza, a nie sądzę, by, jak na filmach, Sigrun potrafiła otworzyć to spinką do włosów. Poszukajmy, najlepiej tam, gdzie jest najmniejszy bałagan - zaproponował. |
30-06-2020, 13:47 | #306 |
Reputacja: 1 | - Nie ma sprawy - Marian ściągnął linkę holowniczą i zarzucił ją na plecy. Obserwował jeszcze przez chwilę kulę zastanawiając się nad tym co powiedział doktor. |
05-07-2020, 21:24 | #307 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 44 - Szemranie i szperanie Instytut Sigrun - Franca nie jest zajebiste. Jest obraźliwe. - Cleo skwitowała dość krótko wywód żywej rozmówczyni na temat ksyw i imion. I nie wyglądało na taką co by miała zamiar zmienić opinię na temat “Francy”. Jakikolwiek zespół siedział nad mimiką i behawiorem tego hologramu to odwalił świetną robotę bo półprzezroczysta osoba reagowała tak samo naturalnie i przekonywująco jak żywy odpowiednik. - Na podstawie czego wnioskujesz, że po drodze będzie “w ciul kolesi którzy wam odgryzą głowę”? - zapytała jakby miała trudność ze zrozumieniem skąd Sigrun wzięła taką argumentację skoro nie ruszyła się z miejsca poza gabinet informatyków i nawet nie zbliżyła się do schodów i reszty drogi jaka miała prowadzić do wspomnianego i wskazanego na wyświetlaczu schronu. - I naprawdę nie wiem jak jeszcze bym mogła wam pomóc. Wskazałam wam miejsce gdzie powinniście być bezpieczni i znaleźć potrzebne wam zapasu. Wskazałam wam drogę do tego miejsca. Nie jest daleko, można dojść w parę chwil. - na odwód tego Cleo jeszcze raz wyświetliła szkic budynku i z wyraźnie zaznaczoną trasą jaką powinno się pokonać z biura informatyków do tego schronu w piwnicy. Wyglądało na to, że wystarczy zejść poziom niżej a wejście do schronu jest tuż pod schodami jakie widać było na końcu korytarza. Ledwo kilkadziesiąt kroków. W pewnym momencie Szwedka dojrzała małe stworzenie jakie pojawiło się w oknie. Trochę jakby szczur. Skrzyżowany z jakąś mrówą. Stworzenie przystanęło na parapecie rozwalonego okna i chyba węszyło w szczurzy sposób. Albo nasłuchiwało. Tak to się mogło kojarzyć przynajmniej. David i Koichi Ze znalezienia klucza do sejfu nic nie wyszło. Jedyny jaki znaleźli gdzieś na podłodze nawet na rozmiar nie pasował do tego otworu w sejfie. Podobnie nic nie wyszło z natchnieniem na szyfr tego zamku. Chociaż jak sugerowały rysy i ślady uderzeń na drzwiczkach sejfu chyba nie tylko oni natrafili na ten problem. Wśród porozrzucanych na podłodze papierów jakie pewnie ktoś wyrzucił przeszukując szafę w oko wpadł im jakiś szkic. Częściowo porwany, poplamiony i rozmoknięty przez wodę. Ale i tak wyglądał jak szkic tego uniwerku gdzie teraz przebywali. Z rozbiciem na piętro, parter i piwnicę. Prawe skrzydło gdzie obecnie przebywali było właściwe nieczytelne bo chyba leżało w wodzie czy coś takiego. Coś widać było dopiero od centrum i lewym skrzydle. Tam ktoś chyba na oryginalny szkic naniósł odpowiednie symbole i skróty. A te były wyjaśnione w legendzie pod szkicem. Z ciekawszych lub jak kto woli bardziej niepokojących oznaczeń było jedno z pomieszczeń w lewym skrzydle piwnicy oznaczone jako laboratorium chemiczne. Co jeszcze nie brzmiało zbyt groźnie jak na placówkę naukową o randze uniwersytetu. Ale ten rozpoznawalny znaczek skażenia chemicznego i biologicznego już mógł jednak budzić niepokój. Tak samo jak te oznaczenia śluz powietrznych, oczyszczalni i tak dalej kojarzącymi się z jakimiś skażeniami też mógł budzić niepokój. Wyglądało jakby ktoś w trzewiach uniwerku zorganizował sobie laboratorium do niebezpiecznych badań. Wątpliwe by same władze uniwerku mieszczącego się w samym centrum dawnej metropolii. W międzyczasie gdy Koichi wyjrzał przez okno dostrzegł jakieś poruszenie między zdziczałymi drzewami. Coś tam było. Coś dużego. Może ten stwór co pluł kwasem a może coś podobnej wielkości. No ale było właśnie dość głęboko w tym zdziczałym i odstraszającym parku więc nie bardzo mógł dojrzeć co to było. Jak to był ten stwór to mogło go coś odciągnąć od uniwerku jak to coś innego to jeszcze nie ściągnęło go bliżej. Strefa Mervin i Marian Kula niespodziewanie dostarczyła dwóm strefowym turystom niecodziennego widowiska. Ten pył co się zebrał wokół kuli i unosił się nieco nad nią i wokół niej jakby ciut zgęstniał jakby coś tam te drobinki miały się zamiar pogrupować w większe grudki albo zacząć opadać na ziemię. Tego akurat nie byli pewni bo właściwie już zajęli się rozmową i zerkaniem na mijane wraki. Dopiero krótki syk i błysk ponownie zwrócił ich uwagę na trochę już zapomnianą kulę. Wyglądało jakby nie wiadomo dlaczego ten pył co się uniósł z kuli uległ samozapłonowi i wyparowął w jednym, krótkim błysku. A potem nagle znów zrobiło się cicho i nieruchomo. Zniknął wszelki ślad, że jakikolwiek pył kiedykolwiek uniósł się z tej dziwnej kuli. --- Obaj mogli wrócić do zaglądania przez drzwi i okna do mijanych samochodów. Zachowały się w różnym stanie. Różnym stanie zdezelowania. Jedne wyglądały jakby po prostu ktoś z nich wyszedł i zostawił na kilka dekad. Stare, zakurzone, pokryte pyłem, błotem i zaciekami. Od tapicerek, walizek i porzuconych ubrań bił zapach jaki kojarzył się z piwnicą. A inne wyglądały jakby jakaś siła uderzenia pospychała je na siebie, nawet wygięła blachy i drzwi w jakimś dawnym podmuchu. No i szkielety. Trafiały się regularnie. W samochodach, przy nich, między nimi, na poboczu… Różne. Czasem prawie gołe kości czasem jednak wciąż zostały na nich zmumifikowane resztki materii i włosów. W ubraniach, zegarkach, butach, z torbami na plecach czy w zasięgu ręki. Wszystko to przypominało, że ta droga, dokądkolwiek i skądkolwiek prowadziła zmieniła się teraz w jeden cmentarz dawnych ludzi, świata i cywilizacji. To byli ci którzy nie zdążyli uciec z miasta czy skryć się w bezpiecznych schronach i hibernatorach. Ale nawet na tym cmentarzysku trafiło się wreszcie coś użytecznego. Marian znalazł coś co chyba powinno nadawać się do jedzenia a Mervin coś co mogło im się przydać w inny sposób. Z orientacją w terenie sprawa była dość abstrakcyjna. Poza tym co docierało do ich zmysłów z bezpośredniego otoczenia nie mogli się przebić przez tą czerwoną mgłę. A bez tego nie bardzo było wiadomo jak się obrany kierunek ma do kierunków świata czy map znanych z przeszłości. Czyli także którędy iść w stronę centrum a którędy od niego się oddalać. Rozważając te różne opcje doszli do tego wraku który wcześniej ledwo im majaczył jako ciemniejszy cień w tej mgle. Tego dużego. Okazało się, że to ciężarówka z naczepą - cysterną. Cały pociąg drogowy leżał na boku gdy się stoczył z drogi i wpadł na barierki oddzielające dwa przeciwne pasy. Leżał trochę po skosie nieco zdeformowany od tego uderzenia. Bez jakiegoś porządnego dźwigu pewnie nie było szans go podnieść z powrotem na koła. Oznaczenia na cysternie wskazywały, że dawniej przewoził paliwo. Ślady na sąsiednich wrakach, drodze i poboczu wskazywały jednak, że musiała tu być kiedyś duża plama która dawno temu wyschła. Stukanie w zakurzoną cysternę zdradziło, że pierwsze trzy włazy są puste. Albo coś dawno temu wyciekło albo odparowało wieki temu. Ale jednak ostatni z kolei właz zadzwięczał głucho. Był pełny! Cokolwiek tam było to było nadal. Tylko pozostawało pytanie jak się do tego dobrać. No niby był właz ale nie było wiadomo czy da się go otworzyć. Zresztą nawet jakby się dało to to co tam było lunęło by na zewnątrz szerokim strumieniem bo obecnie włazy może nie były na samym dnie cysterny no ale dalej dość nisko. Te parę tysięcy litrów runęłoby na zewnątrz przez otwarty właz. --- Mecha 44: znaleziska we wrakach: Rzut: Kostnica paliwo: 7 > nic (1 na 1k10) żywność: 3 > jest coś (1-3 na 1k10) fanty: 3 > jest coś (1-3 na 1k10)
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
13-07-2020, 15:57 | #308 |
Administrator Reputacja: 1 | Poszukiwacze skarbów w osobie Davida i Koichi'ego nie mieli z czego się cieszyć - splądrowany gabinet dyrektora zawierał skarby, z których - być może - cieszyłby się czterolatek, ale z pewnością nie osoby, które miały ładnych parę latek więcej, tudzież ambicję, by rozszyfrować tajemnice Instytutu. Do sejfu nie udało się włamać, odnaleziony klucz (który trafił do kieszeni Davida) nie nosił informacji, do której dziurki przynależy, zaś 'mapa skarbów' zawierała informacje o licznych niebezpieczeństwach, kryjących się piętro niżej. Raczej nie wyglądało na to, że opuszczą Strefę w nimbie wielkich odkrywców. - Jeśli są tam jakieś skafandry - powiedział David, spoglądając na plan - to można by spróbować odwiedzić te podziemia. Ale nie mam zamiaru się tam pchać bez zabezpieczeń. - Chodźmy do Sigrun - dodał, składając plan i podając go Koichi'emu. - Lepiej znajdźmy się piętro niżej, zanim przylezą tu jacyś łowcy, spragnieni naszych głów lub krwi. Ostatnie słowa wypowiedział żartobliwym tonem, ale nie miał najmniejszego zamiaru spotkać się z żadnym wytworem Strefy, ani dużym, ani małym. |
13-07-2020, 23:30 | #309 |
Markiz de Szatie Reputacja: 1 | Mervin z ulgą obserwował tajemnicze zjawisko i samozapłon przy kuli. Cieszył się, że jest z dala od tego strefowego pokazu. Miał wyobraźnię i poczuł ciarki na możliwe skutki swojej wcześniejszej, nieco lekkomyślnej, badawczej ciekawości. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Mógł z towarzyszem dalej eksplorować wrakowisko w poszukiwaniu przydatnych rzeczy, w szczególności paliwa. Postanowił też odpowiedzieć na jego sugestie, co do kierunku wędrówki. Ostatnio edytowane przez Deszatie : 13-07-2020 o 23:46. |
15-07-2020, 17:07 | #310 |
Reputacja: 1 |
__________________ Evil never sleeps, it power naps! |