Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2020, 23:41   #278
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Virtualna Podróż

Mieszkanie Paczki Northside, 4 listopada 2021, 18:40

Choć czarny, to oderwany od otaczających go bodźców Dick stał się jakby szary. Kompletnie wyślepiony, zanurzony w virtualnej rzeczywistości jak podwodny atomowy okręt Kov-Zon-Kuna ukrywający się pod powierzchnią, przed U.S Navi, Abraham przemierzał zupełnie inne uniwersum niż to, w którym trwał pracujący nieopodal Lee. Mówiono o nim podświat, ale prawdziwsze byłoby określenie postświat, nowa odsłona prawdy. Preludium do rzeczywistości, która miała dopiero nastąpić, nadchodziła nieunikniona, wbrew zapewnieniom polityków, wbrew trwaniu tradycjonalistów. Świat krótkiego wpięcia, wiele, wiele rozleglejszy od starej zmęczonej eksploatacją Terry. Wciąż sam się nadbudowywał, bez kosztownych i mało skutecznych kosmicznych lotów, lub choćby nieco mniej kosztownej eksploracji Antarktydy. Świat Virtualny zdawał się nie zmierzony, przyjazny, prawdziwie bajeczny.

Lądując na płatku kwiatu Orbital Air, który okazał sie w prawdzie lądowiskiem, Dick wykupił avatara. Wersja testowa, niby minimum, a zawsze coś dodatkowo. Małe wytrychy, skryte dla zachęty w darmowym sofcie. Pozostawił sobie minimum, by przedostać się na pręcik informacji, resztę zamienił na niewielkie pole virtu. Własne kilka mega, na arsenale Orbital. Skoczył, faktycznie niewiele brakowało i nie dotarł by pręcika, choć niby matematyka i wszystko obliczone. Uczepiony szczytu, gładził końcówkę wybierając opcje czytania danych: Orbitali Air, fuzje, akcje, status prawny, zarząd. Zjechał po pręciku jak strażak po rurze w remizie, jednocześnie czytając zadane informacje. Kiedy wylądował w kielichu, wartość nabytych pól już poszybowała kilkadziesiąt krotnie. Firma zyskiwała. Ripperdock nie posiadał ni softu, ni wiedzy, by ogarnąć to ekonomiczne zjawisko, fakt pozostawał niezmienny, że zalogowawszy się na ich zewnętrzne serwery prędko zyskał własny virtualny portfel. Akcje Orbital Air szybowały w górę.

Nic w syntetyzowanych informacjach nie wskazywało, by niedawne wydarzenia miały na ów trend jakikolwiek wpływ, ale Abraham miał wrażenie, że coś mu umyka. Chciał wykupić rozszerzoną wersję behavioru virtu, ale zabrakło mu kredytów.

Napił się nektaru, co od razu przeniosło go na oczekiwane portale społecznościowe, przez chwilę jeszcze w aureoli siły korporacji, virtualnego księstwa, spłynął kefirowymi inspiracjami, skąpany w splendorze pochlebstw i polubień, zapominał się i puchł. Kiedy spuchł, uderzył o mur hejtu. Nawykły do rugania pyskował brawurowo.


Dick wyglądał nędznie, leciało mu z nosa i z ust, tam i tam strużka flegmy. Ręce drgały konwulsyjnie, puls niebezpiecznie przyspieszał.

Negr używając kombinacji znaków, słów, postprogramów, posiadanych na Simbie kodów, holo-memów, odpierał zmasowane ataki stworzonego frontu anty-kefirowców. Nagle zyskał sojuszników, frakcja anty-antykefirowców. Wkrótce żyło już własnym życiem, a twórca opuścił arenę.

Przeskoczył na doniesienia informacyjne, chwilę załapał i poszukał oszołomów Gearheada. Wpadł na mur, zbyt wprost, by go atakować. Odszukał Arthiego, wciąż wyślepiony zadzwonił do niego.


No myślę, że Dick zrobił własną domenę, której wartość rośnie.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 24-06-2020 o 23:47.
Nanatar jest offline