26-06-2020, 10:23
|
#46 |
| Kolejna walka za nimi. Ostre jak brzytwa pazury Akiala niema rozerwały tętnice szyjną przeciwnika. Kotoczłek odskoczył instynktownie unikając rozbryzgu krwi, a chwilę potem martwe ciało padło na ziemię. Gorąca krew opuszczała zimne ciało tworząc szkarłatną plamę na szybko topniejącym śniegu. - Dobra robota, nie wiedziałem, że tak proste komunikaty coś takiego zrozumie. - odezwał się do Astrid. Szczerze, nie spodziewał się, żeby bestia zrozumiała co mówi dziewczyna, ale widocznie przemawiała przez nią magia natury, która wpłynęła na śnieżnego potwora.
Akial rozejrzał się w poszukiwaniu kolejnych przeciwników, jednak zaspy wyglądały zwykle. Pomógł wstać Draugdinowi, gdy druidka skończyła "zszywać" magią jego rany. Ogarnęli się i ruszyli dalej. Droga robiła się jeszcze bardziej paskudna i kotoczłek przechodził już trzeci raz pomiędzy fascynacją, a nienawiścią do natury.
Kwadrans później otoczenie nie zmieniło się za bardzo, ale zobaczył coś nietypowego na drzewach. Chwila obserwacji pozwoliła ustalić, że były to martwe ptaki. - Co za zwyrodnialec zrobiłby coś takiego? - spytał i niestety nie musiał czekać długo na odpowiedź. Wibrysy zareagowały, instynktownie odchylił się nieco unikając lodowej strzałki. Chwilę później Mihael i Astrid poczuli lodowate ukłucia. - Kryć się! - zawołał. Niby małe istotki, ale coś zabiło i zamieniło w lód ochroniarzy.
Widząc, że Astrid przejęła kontrolę nad jedną z istot i ściągnęła drugą na ziemię, ruszył do przodu sadząc duże susy w miękkim puchu w którym się zapadał po kolana.
Doskoczył do małych gówniaków szykując się do zadania ciosu.
Ostatnio edytowane przez psionik : 26-06-2020 o 14:35.
|
| |