Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2020, 20:46   #189
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 80 - 2037.V.10; nd; zmierzch

Czas: 2037.V.10; nd; zmierzch; g. 19:30
Miejsce: Old St.Louis, Sek VIII Rzeka; rejon Path; budynek centralny
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho, gwar głosów


Ostatnie piętro; grupka Lawa, Fausta i Franka


- Może jesteście X-COM a może i nie. Co mi po twoim słowie? Może znikniesz tak samo nagle jak się pojawiłeś? Jak ja jestem stąd to wszyscy wiedzą gdzie mam sklep i do kogo przyjść z pretensjami jak coś nawalę. Dlatego nie nawalam. A ty? Jak mamy szukać ciebie jak te cwaniaczki się zmyją z wszystkim fantami? - reakcja xcomowców uspokoiła co prawda sytuację na tyle, że obeszło się bez rękoczynów i skrajnie napastliwych oskarżeń. Ale brak zaufania pozostał. Jedni do drugich nie mieli za grosz zaufania i podejrzewali o szwindel. A xcomowcy byli nowym, nieznanym elementem co prawda bez złych konotacji dla każdej ze stron ale też i bez tych dobrych. Byli nowi czyli obcy czyli tacy którzy dopiero musieli sobie wyrobić markę i zaufanie na rewirze a na razie z zaufaniem “na krzywy ryj” to było ciężko.

- Harvey ma rację. Jak gwarantujesz, że ci tutaj zrobią co do nich należy to nie ma sprawy. Ale przydałby się jakiś zastaw. Oddamy wam go jak oni się wywiążą ze swojej umowy. - chudzielec z łomem widocznie chociaż trochę musiał znać brodacza bo tym razem go poparł. Law miał wrażenie, że sukces w tych negocjacjach jest w zasięgu jego ręki no ale właśnie łatwiej by było jakby tubylcom dał od ręki coś wymiernego co by mogli widzieć i wiedzieć, że nie są podstawieni czy nie prokurują innego szwindla. W końcu od dwóch dekad X-COM jak się pojawiał to jako zmora przeszłości w rządowych newsach, coś co było a obecnie pozostały jakieś zdegenerowane resztki psujące ład i porządek nowej ludzkości. Brak zaufania do gości w xcomowych wdziankach wydawał się nie tak całkiem bezpodstawny.

- Alvareza lepiej w to nie mieszajmy. I tak nie wiadomo czy się nie dowie. Pół dzielnicy się tu przecież zleciało. - starsza, pulchna kobieta uniosła swój pulchny palec by dać znać, że lokalnego ojca chrzestnego wolałaby w to na razie nie mieszać. - To porządny człowiek i uczciwy biznesmen ale jednak swój procent bierze. I mógłby się trochę "poczuć dotknięty" że załatwiamy coś za jego plecami. - przyznała bez ogródek.

- No lepiej go nie zawiadamiać. - szef laborantów tym razem był skłonny się zgodzić ze swoimi adwersarzami. A skoro dopchał się do głosu to zaczął mówić o to co pytał Law. - Z tym zagłuszaniem to nie wiemy o co chodzi. Już tak było jak tutaj przyszliśmy. Właśnie dlatego wybraliśmy ten budynek. Był pusty no i jakieś kamery czy telefony to tutaj prawie nie działają. Ale dlaczego to nie wiemy. - szybko dodał siedzący na podłodze rozczochraniec. Miał fryzurę a’la “Młody Einstein” ale czy to tak teraz przez to cało zamieszanie czy to tak na co dzień się nosił to teraz trudno było zgadnąć. Zaraz potem na górę wrócili George i Dave.

- Nic nie znaleźliśmy. Sprawdziliśmy ostatnie piętro dość dokładnie. Na tyle co się dało bez prucia ścian. Jak coś jest to albo w ścianach albo gdzieś na innym poziomie. Na tym albo niższych piętrach. - George streścił w największym skrócie to czego się dowiedzieli sprawdzając przedostatnie piętro.

- Frank przyjechał. Zaraz tu będzie. - oznajmiła Dunkierka która dojrzała znajomą osobówkę podjeżdżającą pod budynek. Polak i jego barwny zespół faktycznie parę chwil potem dotarli na ostatnie piętro.

- To co zepsuliście? - zapytał wąsacz rozglądając się ciekawie po byłej restauracji przerobionej na laboratorium farmaceutyczne.

- Niezłe zabawki. - gwizdnął z uznaniem Moshe potrafiąc docenić odpowiednią aparaturę.

- Tylko niczego nie ruszajcie! Jak coś zepsujecie to na pewno nie uda nam się na czas wyprodukować nowych porcji. - ostrzegł kierownik tutejszej produkcji.

Law gdzieś w międzyczasie zorientował się, że obecnie, zwłaszcza z przybyciem zespołu lekkich to xcomowcy mieli już nie tylko przewagę technologiczną ale i liczebną nad tymi paroma tubylcami. Ci mieli co najwyżej broń ręczną i krótką, jak to demonstranci i im podobni. Chyba też sobie z tego zdawali sprawę bo znacznie się uspokoili. Więc gdyby postawił na siłowe rozwiązanie, choćby groźbę to pewnie by się dostosowali. No ale jeśli chciał być rozjemcą i dbać o mniej siłowy wizerunek X-COM wśród tubylców to musiał im coś dać by mogli odejść z czystymi sumieniami, że nie dali się wyrolować. Jakąś wymierną gwarancję, że X-COM nie jest w zmowie z laborantami. Zwłaszcza, że ci faktycznie mogli się zmyć gdy tylko sytuacja by się uspokoiła. W końcu i jednym i drugim mógł ufać tak samo jak oni jemu. Czyli przy pierwszym spotkaniu i to w tak nerwowej sytuacji raczej nie bardzo.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline