Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2020, 04:17   #49
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Draugdin z ulgą przyjął śmierć stwora i fakt, że uścisk jego stalowych mięśni zelżał i zniknął. Mimo największych starań i ogromnej siły własne nie wytrzymał by już długo w starciu z tak zabójczym przeciwnikiem. Na szczęście towarzysze z drużyny zadziałali szybko i razem. W każdym razie potwór nie żył. On zaś czuł się jak wyżęta ścierka i obficie krwawił.
Astrid bez wahania i czekania na zgodę użyła swoich czarów. Rany pozasklepiały się i pół-ork poczuł wyraźną poprawę samopoczucie i przypływ nowych sił witalnych. Podziękował uprzejmie obiecując odpłacenie w naturze to znaczy dobrym czynem czy pomocą w walce. Wiedział, że tak właśnie rodzą i się, a potem zawiązują się często na całe życie wzajemne relacje między towarzyszami jednej drużyny. Często nawet przeradzające się w dozgonne przyjaźnie.

Ruszyli dalej jednak nie był to koniec przygód na ten dzień. Zaledwie po kilkunastu minutach natknęli się na kolejne ślady. Tym razem ślady nie walki czy masakry, a bardziej okrutnej zabawy, z której jedynie zwyrodniałe i złe do szpiku kości umysły czy też potwory mogły chyba czerpać przyjemność.
Długo nie musieli szukać, aby odnaleźć prawdopodobne źródło tych zachowań. Około sześciu metrów nad nimi unosiły się trzy lodowe fey.

Draugdin pomyślał sobie, że ten pomysł z wiezieniem całego ekwipunku na saniach był bardzo dobry. Nie dość, że wszystko było w jednym miejscu to jeszcze wystarczało, że po prostu puszczał powróz, za który ciągnął cały ich dobytek i był w pełni gotowości do walki. Nie musiał zdejmować plecaka, miał wolne ręce i mógł działać bez zbędnej zwłoki.
Obserwując działania zaklęć pięknej Astrid nie mógł wyjść z podziwu nad ich skutecznością i to kolejny już raz.

Dwie z fey zostały zmuszone do sfrunięcia na dół na wysokość gruntu. Co prawda trzecia cały czas lewitowała gdzieś tam nad ich głowami, jednak dopóki dwie z nich znajdowały się pod wpływem czaru posłuszeństwa tamta jedna straciła efekt przewagi. Tak przynajmniej kalkulował strategiczny umysł kapłana bitewnego. Draugdin nie czeka, aż czar pryśnie. Przy poruszaniu się w śniegu znacznie utrudniającym ruch ważniejsze od szybkości była długość wykonywanych kroków. Na ile pozwalały mu śnieżne rakiety parł równomiernie przez zaspy w kierunku dwóch stworzeń zmniejszając z każdym krokiem dzielący je dystans. Przez chwilę chciał użyć kuszy, ale cele były małe i groty bełtów były ze zwykłego żelaza. Tu zaś wiedział, że potrzebował przewagi, którą dawała im jedynie broń wykonana z kutego na zimno żelaza.

Jeżeli fey były odległości około 20 stóp czyli w zasięgu ruchu Draugdina to nawet jak pokonam odległość 3/4 to zasięg ramion połrka i długość dwuręcznego miecza powinny wystarczyć na wykonie dobrego cięcia. Przynajmniej taki jest plan.

 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline