28-06-2020, 08:05
|
#288 |
| Nie mogła w żaden sposób ulżyć cierpieniu Sharwyn, ponieważ żadne słowa nie były w stanie ukoić bólu, jaki jej teraz towarzyszył. Strata bliskiej osoby na dobre zmieniała życie tego, kto ją opłakiwał a Elora wiedziała to aż nazbyt dobrze. Pozostawiła więc czarodziejkę w ramionach Bradforda, który garnął się, by wesprzeć ją na duchu, a sama usiadła pod ścianą nieopodal, odpoczywając.
Nie brała udziału w przeczesywaniu okolicy i leża Belaka, które odnaleźli towarzysze, bo i nie przywiązywała zbytnio wagi do rzeczy materialnych. Najważniejsze było dla niej mieć za co zjeść i za co wynająć pokój w karczmie, ale skoro padła propozycja podziału znalezionych łupów, to przyjęła swoją część w złocie, resztę pozostawiając do rozdysponowania kompanom. Pieniądze na pewno przydadzą się, gdy wyruszą już z Oakhurst w dalszą drogę.
Po długim wypoczynku czuła się jak nowonarodzona i pełna energii do dalszych działań. Gdy wyruszyli, rozglądała się czujnie, z kuszą w gotowości, ale nic ich nie zaatakowało, co było przyjemną odmianą względem ostatnich wydarzeń. Elora jednak nie zamierzała się rozluźniać, bo przekonali się nie raz, że w mrokach tej fortecy kryją się dziwne potwory czekające tylko na swoją szansę.
Udało im się bez problemu dotrzeć na wyższy poziom twierdzy, ale nie byli w stanie opuścić jej niezauważeni, gdyż w jednej z komnat natrafili na wodza koboldów i jego świtę. Elora przeczuwała kłopoty, zwłaszcza, gdy Bradford zaczął się wymądrzać na temat tego, co powinni zrobić z małymi stworkami. - Bran ma rację, nie wtrącaj się, Bradfordzie - rzuciła poważnym tonem w stronę paladyna. Po chwili spojrzała na Yusdrayla. - Jest tak, jak mówi mój towarzysz: Meepo nie żyje, zginął próbując złapać Calcryxa. Smok nas też poturbował, a potem uciekł. Nie byliśmy w stanie ponownie go odnaleźć i schwytać. Udało nam się jednak rozprawić z goblinami a także zabić Belaka, więc możecie swobodnie ruszyć na drugi poziom Cytadeli. A teraz, skoro nie obowiązuje już nasza umowa, chcielibyśmy ruszyć na powierzchnię.
Kapłanka patrzyła pewnie na wodza i miała nadzieję, że ten łyknie tę historyjkę i nie będzie robił żadnych problemów. W przeciwnym razie bełt czekał już na łożu kuszy, by je opuścić, gdyby jednak próbował ich tu jakoś zatrzymać.
Ostatnio edytowane przez Umbree : 28-06-2020 o 08:12.
|
| |