Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-06-2020, 07:24   #281
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Z satysfakcją patrzyła, jak Drzewo Gulthiasa pochłaniają płomienie i z każdą chwilą zbliżają przeklęty twór do nieuchronnego. Jeśli to naprawę było wampiryczne drzewo, ogień był najlepszym wyborem, by pozbyć się go raz na zawsze. Cieszyła się jednocześnie, że już po wszystkim i że największe zagrożenie zostało wyeliminowane. Nie będzie już więcej dziwnych owoców sprzedawanych przez gobliny mieszkańcom Oakhurst, a one same pewnie zostaną stłamszone przez koboldy zamieszkujące wyższy poziom Cytadeli.

Usiadła sobie pod jedną ze ścian, odpoczywając i patrząc, jak ponure drzewo pięknie płonęło. Wciąż odczuwała ból w plecach, gdy Belak rzucił ją podmuchem na mur i wiedziała, że będzie potrzebować odetchnąć nieco dłużej, zanim wyruszą w drogę powrotną na powierzchnię. Złapała się na tym, że tęskni za promieniami słońca i wiatrem muskającym twarz. Już niedługo znów poczuje oba na swojej skórze.

Oszczędzenie Sharwyn i Bradforda było dobrym pomysłem, bo gdy tylko wampiryczne drzewo przestało istnieć, czar, którym oboje byli spętani prysł. Gdy się przebudzili, wyglądali na zdezorientowanych, ale Elora wcale im się nie dziwiła.
- Elora, kapłanka Helma. - Przedstawiła się, gdy Bran skończył wyjaśniać. - Zostaliśmy tu przysłani przez twoją ciotkę, Kerowyn. Bardzo się o was martwiła, gdyż od dłuższego czasu nie dawaliście znaku życia. Jak widać dobrze zrobiła, wysyłając nas z misją ratunkową. Przykro mi z powodu twojego brata, nie byliśmy w stanie mu pomóc. Musicie odpocząć, tak jak i my, a potem zabierzemy was do Oakhurst.
 
Umbree jest offline  
Stary 25-06-2020, 08:13   #282
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Willie z zadowoleniem obserwował, jak wampiryczne drzewo płonie, palone czarami i alchemicznym ogniem. Nawet nie było sensu strzelać z kuszy, kiedy do płonącego drzewa podeszli wojownicy i zaczęli swoją mieczową robotę.

- To żyje! - zdziwił się Willie, nieco teatralnie podnosząc głos kiedy usłyszał przedśmiertne jęki wynaturzenia. Przez chwilę chciał powstrzymać towarzyszy, aby jednak wstrzymali się ze swoją morderczą pracą, ale widząc, jak ogień dochodzi już do korony wampirycznej rośliny, i widząc zmiany, które zaczęły zachodzić w jej otoczeniu przystał w końcu mentalnie na zniszczenie rośliny.
- O, już nie... - skwitował ostanie być może jęki drzewa Gulthias i niemal natychmiast stracił nim jakiekolwiek zainteresowanie, a przynajmniej tak można było wnioskować fakcie, iż podszedł szybko do bezgłowego ciała Belaka, i zaczął szukać w połach jego szaty notatek, ksiąg i innych utensyliów na których być może była informacja o stanie badań nad tą rośliną.


Willie nie omieszkał też przywitać się z wyjętymi z pod wpływu złego zaklęcia awanturnikami poprzedniej ekipy, która tak marnie skończyła swoją wyprawę do cytadeli.
- Willie Rockwell, do usług twoich i twego klanu - ukłonił się grzecznie i przytaknął smutno, słysząc jak Bran i Elora przedstawili już pokrótce informacje, które nie były wcale krzepiące dla Sharwyn i Bradforda.
- Byliście pod wpływem złego uroku, najpewniej klątwy. Powinienem was zbadać, jak tylko skończę badać szczątki drzewa. Klątwa może wciąż być aktywna - zastrzegł czarodziej wiedząc, że istniały zaklęcia nie kończące się wcale wraz ze śmiercią czarodzieja, który takie zaklęcia rzucił.
Wpierw zamierzał sprawdzić, czy drzewo wciąż żyje. Wszak wielkie drzewa z powierzchni nawet uderzone piorunem i płonące niczym pochodnia potrafiły wypuszczać kolejne zielone liście w następnym okresie wegetacji.
Willie wiedział, że aby całkowicie zabić drzewo, trzeba było albo wyrwać je i porąbać całkowicie, albo zatruć jego korzenie jakąś toksyną. Lub spalić na proch. Willie przypuszczał, że fakt, że Sharwyn i Bradford nie wyglądają już jak niewolnicy drzewa nie oznacza, że drzewo całkowicie obumarło. Podejrzliwy jak zwykle, kiedy chodziło o magiczne stworzenia, uzbrojony w swój sztylet rzucił się w wir pracy, badając kopcący się i tlący pień drzewa, rozkopując korzenie i próbując sięgnąć do korzeni, i zbierając w kilku miejscach nie spaloną korę drzewa.
Na wieść o planowanym odpoczynku musiał jednak wtrącić swoje zdanie
- Powinniśmy ruszać jak najszybciej. Ich stan jest wielką niewiadomą. Klątwa może wciąż być aktywna, a kapłani mają większą wiedzę, aby takowe odczyniać. Tu na dole mam ograniczone możliwości, w Oakhurst byłyby większe. Ich rodziny też na nich czekają. Jednak jeśli potrzebują odpoczynku, lub ktokolwiek z nas potrzebuje, nie będę dyskutował z tą koniecznością. Spróbuję jednak wykorzystać ten czas aby jeszcze nieco popracować - Willie poprawił okulary i wziął się do roboty.

Nie był zmęczony, a przynajmniej nie tak bardzo, aby potrzebować drzemki czy innych luksusów. Zdecydował się na krótką medytację, potem zaplanował ponowne badanie drzewa i obu ocalałych, po którym to badaniu ponownie zamierzał nieco pomedytować.

Czarodziej poprzestanie na short reście, arcane recovery i 3 kości HP aby odzyskać, potem nieco popracuje i zbada drzewo rytualnie detect magic, przejrzy cokolwiek znajdzie przy Belaku(zapiski?), ewentualnie zerknie)zidentyfikuje) znaleziska w pomieszczeniu/drzewie itd. Potem znów zrobi short rest i kolejne arcane recovery i pewnie będzie mógł ruszać dalej.


 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 25-06-2020 o 10:23.
Asmodian jest offline  
Stary 25-06-2020, 09:05   #283
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Niziołek siedział spokojnie i przyglądał się jak drzewo Gultiasa powoli zamienia się w chaotyczną mieszankę sterty gałęzi, zwęglonego pnia i kupek popiołu. Pomimo tego że dym go dusił a żar sprawiał, że oczy go piekły, Archie starał się nie odwracać wzroku, byle tylko upewnić się, że ten rozdział historii świata został zakończony.

Powrót dwójki ludzi do normalności był kolejnym dowodem, że panosząca się w okolicy zła siła została unicestwiona. Uspokojenie paladyna i czarodziejki pozostawił Branowi i Elorze. Sam zaś zaczął przechadzać się ostrożnie po okolicy sprawdzając, czy nie udałoby się tu znaleźć czegoś ciekawego, co mogli przypadkiem przeoczyć, kiedy tu dotarli.

- Jeśli o mnie chodzi, to nie miałbym nic przeciwko chwili odpoczynku, ale zgadzam się z Williem, że to nie jest najlepsze miejsce na rozbicie obozu - odpowiedział na słowa czarodzieja, gdy powoli przechadzał się między obumarłymi roślinami.

- Może weźmiemy ze sobą resztki jednego z tych drewnianych stworzeń, aby mieszkańcy Oakhurst uwierzyli nam, gdy opowiemy co miało tu miejsce? - zaproponował towarzyszom.

 
Koime jest offline  
Stary 26-06-2020, 10:31   #284
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Korzystając z boskiej mocy krążącej w ciele Amos z łatwością wyłupał wszystkie pary oczu jakimi drzewo łypało złowieszczo. Był w połowie wybijania zębów gdy poleciały pierwsze ogniste pociski i wkrótce całe drzewo zajęło się ogniem. Półgigant odsunął się przyglądając ze spokojem jak plugastwo wydaje agonalne dźwięki. Gdy Willie zajął się przeszukiwaniem ciała Belaka, a reszta cuciła dwójkę awanturników, Amos sprawdził, czy żaden element drzewa nie pozostał przy "życiu". Potrzebował siekiery, by móc rozwalić korzenie i najlepiej łopaty, by mieć pewność, że wypleni skazę całkowicie. Nie rozumiał rozprężenia drużyny, miziania się i bierności. To samo zachowanie, wedle legend, sprowadziło to drzewo do życia.
- Ruszcie się, musimy się upewnić, że to drzewo się nie odrodzi. - powiedział do pozostałych. - potem możemy odpocząć i zaplanować najlepszą drogę na górę..
Spojrzał na czarodzieja, zastanawiając się nad jego słowami. Wreszcie odpowiedział.
- Odpocznijmy tu. Może i jest nas więcej, ale nie wiemy jak zareagują koboldy, ani jaką dysponują liczebnością. Nie chcę skończyć jako stojak na strzały koboldów, czy inna poduszka na igły.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 26-06-2020 o 10:33.
psionik jest offline  
Stary 27-06-2020, 16:58   #285
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Po słowach Brana, Sharwyn najpierw posmutniała, a potem rozpłakała się, ukrywając twarz w dłoniach. Bradford objął ją i próbował pocieszyć, ale nie przyniosło to żadnego efektu.
- Nie powinniśmy tutaj przychodzić... - Łkała czarodziejka. - Mówiłam Talgenowi, że to zły pomysł, ale on się uparł jak osioł...
- Nic już na to nie poradzimy, Sharwyn
- odparł spokojnie Bradford i spojrzał na was. - Dziękujemy, że za nami wyruszyliście i uwolniliście od klątwy tego drzewa. Potrzebujemy tylko odpocząć i będziemy mogli ruszyć z wami na powierzchnię.

Willie w tym czasie zabrał się za sprawdzanie pozostałości drzewa. Pomimo podejrzeń, że wciąż może być żywe, szybko zorientował się, że tak nie jest. Ogień strawił całe wampiryczne życie tchnięte w drzewo i czarodziej mógł być pewny, że już nigdy się nie odrodzi. Sprawdził też stan Sharwyn i Bradforda, który był zadowalający. Żadnych pozostałości po klątwie, oboje wyglądali tylko na dość zmęczonych, więc gnom nie męczył ich dłużej, niż było to konieczne.

W torbie przy ciele martwego Belaka znaleźliście dwie mikstury lecznicze, flakon z jakąś cieczą, którą Willie zidentyfikował jako antytoksynę oraz cztery żółte szafiry. Jama znajdująca się w ścianie za drzewem musiała być sypialnią szalonego druida, a oprócz łóżka i stolika znaleźliście tam dwie opasłe księgi zapisane w języku druidów, z rycinami traktującymi o przeróżnych roślinach. Oprócz tego udało wam się trafić na kolejnych pięć żółtych szafirów, trzy rubiny, dwa flakony ognia alchemicznego oraz sakiewkę zawierającą na oko trzysta sztuk złota. I to było na tyle, jeśli chodziło o ciekawe znaleziska, gdyż jama druida nie kryła już nic ciekawego.

Cześć z was potrzebowała dłuższego odpoczynku, więc zadecydowaliście, że odpoczniecie wszyscy i dopiero pełni sił wyruszycie w drogę powrotną na powierzchnię.


Osiem godzin w Zagajniku minęło jak z bata strzelił i zabierając ze sobą pozostałości Drzewnych Skaz, by pokazać je mieszkańcom miasteczka, zebraliście się do drogi. Wszyscy byliście w dobrej formie, nie doskwierały już żadne rany a i Sharwyn z Bradfordem wyglądali na wypoczętych. Shinra prowadziła was tą samą drogą, którą tutaj przyszliście i dość szybko, bez żadnych niespodzianek udało wam się dotrzeć do komnaty z pokrytym winoroślami słupem.

Po kolei wdrapywaliście się na górę korzystając ze zwisającej wciąż liny Elory i niedługo potem wszyscy znaleźliście się na pierwszym poziomie fortecy. Przeszliście przez komnatę ze smoczymi kolumnami, dalej przez prowizoryczną salę ćwiczebną aż do pokoju z fontanną ognia. Ruszyliście wąskim korytarzem i wyszliście w sporej komnacie, w której pierwszy raz spotkaliście Meepo. Mieliście jednak towarzystwo. Przy rozpalonym ognisku siedziało dziesięciu koboldzich wojowników i jeden najbardziej wyróżniający się spośród nich w białej szacie - Yusdrayl. Widząc was, zaskoczony wódz zerwał się na równe nogi, Bradford od razu uniósł miecz, przez co koboldy przy ognisku również się podniosły, łapiąc za krótkie miecze i włócznie.

Yusdrayl zatrzymał je jednak gestem dłoni.
- Wróciliście - powiedział we wspólnym. - Już myślałem, że nie sprostaliście przeszkodom Cytadeli, lub Belak was schwytał. Jak tam nasza umowa? Gdzie Calcryx? Gdzie ten nieudacznik Meepo? - Rozejrzał się między wami, próbując zlokalizować obu wzrokiem.
- Mieliście umowę z tymi kreaturami? - Zapytał nagle Bradford, wskazując koboldów końcówką swego ostrza. - Z nimi trzeba postępować tylko stalą i magią, a nie układać się, na Lathandera!
- Zamilcz, długonogi!
- Warknął w jego stronę Yusdrayl. - Nie pytałem cię o zdanie. I grzeczniej, chyba, że nie chcesz już nigdy więcej zobaczyć świata na powierzchni!
Wiedzieliście, że jeszcze chwila i sytuacja wymknie się spod kontroli.
 
Ayoze jest offline  
Stary 27-06-2020, 20:07   #286
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sprawianie przykrości kobiecie nie sprawiało Branowi nigdy przyjemności, ale nie bardzo wiedział, jak przekazać tego typu wieści. Miał wrażenie, że żaden sposób nie byłby dobry ani łagodny.
Na szczęście nie on musiał pocieszać Sharwyn.

Przeszukanie okolicy przyniosło bardzo ciekawe rezultaty - ciekawsze nawet, niż się tego Bran spodziewał, bowiem okazało się, iż Belak był bogatym człowiekiem. Zaklinacz na świecidełkach się nie znał, ale był pewien, iż znalezione kamyki są więcej warte, niż sakiewka ze złotem. Problemem było to, iż kamieni było za mało, by je podzielić między wszystkich zainteresowanych. Wliczając w to Shinrę.

- Weźmy po jednym kamyku, podzielmy mikstury i złoto - zaproponował Bran, wprowadzając w czyn propozycję i zabierając miksturę leczącą i jeden żółty kamień, oraz 15 sztuk złota - a resztę sprzedajmy, jak już znajdziemy się na powierzchni. Wtedy się podzielimy.

* * *


Noc minęła spokojnie, a i podróż powrotna nie sprawiła nikomu najmniejszych nawet problemów. Żaden potwór nie wyskoczył z bocznego przejścia, lina wytrzymała. A jedyną niespodzianką było to, że koboldy nie raczyły czekać na uwolnienie.
Uciekły, czy też coś ich zżarło - trudno było ocenić. W każdym razie Bran nie uznał tego za dobry omen.
Ale poza tym Tymora im sprzyjała.
Do czasu...

Właściwie trudno było się spodziewać, że zdołają nie zaczepieni przejść niezauważeni przez tereny koboldów, ale pomarzyć warto było.

Zadane przez Yusdrayla pytanie było, delikatnie mówiąc, dość niewygodne. Na dodatek wtrącił się pełen morderczego zapału Bradford, a Bran był przekonany, że za chwilę i Willie dorzuci swoje trzy grosze.
Jako że zaklinacz nie był przekonany do zabijania wszystkiego, co im stanie na drodze, spróbował rozwiązać sprawę polubownie.
- Uspokój się, Bradfordzie - powiedział. - Dosyć już mieliśmy kłopotów. A Meepo nie żyje - poinformował wodza koboldów. - Calcryx go zabił. Wybrał wolność, więc mimo kuszącej nagrody nie mogliśmy go przyprowadzić.
 
Kerm jest offline  
Stary 28-06-2020, 06:59   #287
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Na szczęście nie musiał pocieszać Sharwyn. Nie był w tym najlepszy, a sama aparycja potomka smoków też nie pomagała w tych sprawach. Także z ulgą stwierdził, że już ktoś się tym zajął.
Tak jak Willie zajął się badaniem i sprawdzaniem martwego drzewa. Ważne było upewnienie się, że nie powróci już do swojej poprzedniej formy czy też nie odrodzi się i nie zacznie ponownie zatruwać całej okolicy swoim wampirycznym wpływem.
Nie mając nic innego do roboty pomagał Branowi w przeszukiwaniu pomieszczeń. Druid Belak zgromadził w sumie całkiem przyzwoity majątek. Ponieważ nie licząc złotych monet znalezione klejnoty były niepodzielne, jednomyślnie ustalono ich sprzedaż i równy podział gdy już uda im się wrócić na powierzchnię.

Co prawda czekało ich jeszcze spotkanie z Yusdraylem i jego bandą koboldów... Draugdin wolałby już uniknąć ostatniej walki, chociaż Willie prawdopodobnie miałby całkiem odmienne zdanie w tym temacie. Z drugiej zaś strony patrząc wstecz na wszystkie ich poprzednie dokonania tu w cytadeli smokowiec mógł być raczej z góry spokojnym o wynik kolejnej potyczki. Oczywiście o ile do takiej dojdzie.

Przeszukawszy dobrze wszystkie zakamarki i upewniwszy się, że okolica była już w miarę bezpieczna pozwolili sobie na dłuższy odpoczynek. Potrzebowali tego wszyscy.
Wypoczęci i zregenerowani ruszyli w drogę powrotną, którą pomimo dwóch dodatkowych i nadal osłabionych nieco po działaniach czarów Belaka osób odbyli bez problemów i nieniepokojeni dotarli do siedziby koboldów skąd wyruszyli wcześniej głębiej.

Gwałtowna reakcja i zapał Bradford niemalże z góry wszystkiego nie popsuły. Na szczęście Bran rozpoczął mediacje pewnym i spokojnym głosem.
Draugdin ustawiał się tak żeby po prawej stronie miał Williego i mógł obserwować jego reakcje na negocjacje ze znienawidzonymi przez niego koboldami. Z lewej zaś strony miał Bradforda, któremu położył opancerzoną dłoń na ramieniu w uspokajającym geście.
Pomimo, że wyglądał i zachowywał się swobodnie czy też prawie nonszalancko wszystkie jego zmysły i mięśnie napięte były do granic możliwości. Wystarczył jeden sygnał czy niewłaściwy ruch i w ułamku sekundy mógł być w pełnej gotowości bojowej z oboma mieczami w dłoniach.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 28-06-2020, 08:05   #288
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Nie mogła w żaden sposób ulżyć cierpieniu Sharwyn, ponieważ żadne słowa nie były w stanie ukoić bólu, jaki jej teraz towarzyszył. Strata bliskiej osoby na dobre zmieniała życie tego, kto ją opłakiwał a Elora wiedziała to aż nazbyt dobrze. Pozostawiła więc czarodziejkę w ramionach Bradforda, który garnął się, by wesprzeć ją na duchu, a sama usiadła pod ścianą nieopodal, odpoczywając.

Nie brała udziału w przeczesywaniu okolicy i leża Belaka, które odnaleźli towarzysze, bo i nie przywiązywała zbytnio wagi do rzeczy materialnych. Najważniejsze było dla niej mieć za co zjeść i za co wynająć pokój w karczmie, ale skoro padła propozycja podziału znalezionych łupów, to przyjęła swoją część w złocie, resztę pozostawiając do rozdysponowania kompanom. Pieniądze na pewno przydadzą się, gdy wyruszą już z Oakhurst w dalszą drogę.


Po długim wypoczynku czuła się jak nowonarodzona i pełna energii do dalszych działań. Gdy wyruszyli, rozglądała się czujnie, z kuszą w gotowości, ale nic ich nie zaatakowało, co było przyjemną odmianą względem ostatnich wydarzeń. Elora jednak nie zamierzała się rozluźniać, bo przekonali się nie raz, że w mrokach tej fortecy kryją się dziwne potwory czekające tylko na swoją szansę.

Udało im się bez problemu dotrzeć na wyższy poziom twierdzy, ale nie byli w stanie opuścić jej niezauważeni, gdyż w jednej z komnat natrafili na wodza koboldów i jego świtę. Elora przeczuwała kłopoty, zwłaszcza, gdy Bradford zaczął się wymądrzać na temat tego, co powinni zrobić z małymi stworkami.

- Bran ma rację, nie wtrącaj się, Bradfordzie - rzuciła poważnym tonem w stronę paladyna. Po chwili spojrzała na Yusdrayla. - Jest tak, jak mówi mój towarzysz: Meepo nie żyje, zginął próbując złapać Calcryxa. Smok nas też poturbował, a potem uciekł. Nie byliśmy w stanie ponownie go odnaleźć i schwytać. Udało nam się jednak rozprawić z goblinami a także zabić Belaka, więc możecie swobodnie ruszyć na drugi poziom Cytadeli. A teraz, skoro nie obowiązuje już nasza umowa, chcielibyśmy ruszyć na powierzchnię.

Kapłanka patrzyła pewnie na wodza i miała nadzieję, że ten łyknie tę historyjkę i nie będzie robił żadnych problemów. W przeciwnym razie bełt czekał już na łożu kuszy, by je opuścić, gdyby jednak próbował ich tu jakoś zatrzymać.
 

Ostatnio edytowane przez Umbree : 28-06-2020 o 08:12.
Umbree jest offline  
Stary 28-06-2020, 20:30   #289
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Znaleziony skarb drużyna przyjęła z otwartymi ramionami. I chociaż jego część trudno byłoby w danym momencie podzielić, to Archie był pewien, że już niedługo uda się wycenić i wymienić drogie kamienie na odpowiednią ilość złotych monet.

Kompania zdecydowała się również na odpoczynek, aby upewnić się że ocalała para ludzi w pełni powróciła do zdrowia. Niziołek najpierw optował za tym by przynajmniej przenieść rozłożenie obozu do jednej z innych mijanych wcześniej komnat, lecz głośne burczenie w brzuchu prędko zmieniło jego zdanie. Po napełnieniu żołądka i zasłużonej drzemce, był gotowy stawić czoła nawet armii obłąkanych demonów. Niedługo później okazało się jednak, że zanim przyjdzie im stanąć twarzą w twarz z zastępami Otchłani, najpierw będą musieli rozwiązać problem z łuskowatymi, byłymi sprzymierzeńcami.

- Zapewne mądry wodzu nie wysyłałbyś nas na tak ważną dla twego plemienia misję, gdybyśmy nie byli godni zaufania. Coś takiego mogłoby świadczyć o nieroztropności - bard dodał trzy grosze od siebie do próby uspokojenia Yusdrayla przez Elorę.

 
Koime jest offline  
Stary 29-06-2020, 08:03   #290
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Drzewo padło zniszczone wspólnym wysiłkiem, a Willie potwierdził, że jakakolwiek plugawa magia drzemiąca w nim odeszła nie pozwalając na odrodzenie się. Amos nie znał się na tym, musiał zaufać mądrzejszym od siebie. Podszedł do wybudzonej i lekko roztrzęsionej czarodziejki. Przez chwilę przyglądał się jej reakcji na przekazane wieści, nie potrafił jej jednak współczuć. Brakowało mu tej części duszy odpowiadającej za emocje, które targały w tej chwili dziewczyną. Ich nierozumiejące się spojrzenia spotkały się. Jej czerwone od łez i jego błękitne, zimne. Amos wyciągnął dłoń do dziewczyny, co zaskoczyło ją, jednak tylko na chwilę. Zobaczyła sygnet brata i znów zawyła w bezsilności. Półgigant westchnął jedynie w myślach.

Uprzątnął nieco dziedziniec zanim zalegli odpocząć. Czekała ich jeszcze przeprawa w górę, oraz spotkanie z małymi "pracodawcami". Gdy zdecydowali się ruszyć, trudno powiedzieć czy był to ranek, czy wieczór. Słońce nie dochodziło na ten mroczny dziedziniec. Amos pakując się przykrył łeb białego smoka luźną szmatą, by w razie czego nie niepokoić zbytnio koboldów i ruszył za resztą, tym razem zamykając pochód.

Droga na górę była dość prosta. Szli przetartym szlakiem, w zasadzie nie spodziewając się większych problemów. Co prawda pozostawili sporo goblinów, ale nie spodziewał się większych problemów. Być może jakaś pułapka, czy coś, ale raczej na pewno nie otwarta walka.

Udało im się na szczęście przejść bez większych problemów. Wij gdzieś uciekł, Podmrok pozostawał zagadkowy, a gobliny również odpuściły. Problemy zaczęły się dopiero gdy byli niedaleko koboldów. Amos czuł, że nie będzie dane im ot tak wyjść z cytadeli, ale nie spodziewał się również by koboldy wdały się w otwartą walkę. Na pewno nie w sytuacji, gdy ich wódz był na wyciągnięcie ręki. Odruchowo Amos rozejrzał się gdzie mógłby uciec prowodyr tego zamieszania, gdyby sytuacja zrobiła się gorąca, a także gdzie znajdzie pozostałych koboldów. Te istoty nie czuły się pewnie gdy nie miały co najmniej dwukrotnej przewagi liczebnej. A jeśli Yusdrayl miał choć odrobinę oleju w głowie, zwiększyłby te proporcje dwukrotnie. Spiął i poluzował ramiona sprawdzając, czy miecze dobrze leżą, po czym przygotował się na najgorsze.

Test percepcji (gdzie są inne koboldy) i przygotowanie akcji do zaatakowania koboldów, gdyby któryś z nich zaczął nas atakować (lub Yusdrayl wyda polecenie ataku)

 

Ostatnio edytowane przez psionik : 29-06-2020 o 08:09.
psionik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172