Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2020, 13:32   #42
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Gdy smokokrwisty z przychylnością zaaprobował Lavenę ta skinęła głową niczym księżniczka łaskawie przyjmująca któryś już z kolei z należnych jej zwyczajowo podarków. Gdy zaś zakończył swą wypowiedź uniosła taktownie jeden z palców obejmujących kielich z winem, jakby chciała coś zakomunikować bez zbytniego wywalczania sobie uwagi. Tak naprawdę było wręcz odwrotnie.
Ależ samych tarapatów się nie lękam, jednakże ciało me i umysł, wyrokiem boskim, nie zostały stworzone gwoli bitewnych zmagań. Tudzież wyrażam szczerą nadzieję, mocarny druhu, iż w wypadku zaistnienia incydentu takowego pokroju poratujesz mnie swoim mocarnym ramieniem — ostatnie zdanie wyraziła w formie ujmującej i sugestywnej prośby, odwołującej się wprost do instynktu opiekuńczego samca, poprzez podświadome zainsynuowanie mu, że rozmówczyni jest jedynie lękliwą, niewinną i bezbronną istotką — W zamian ja postaram się ułatwić nasze zadanie od innej strony. Jestem kobietą wielu talentów. Wkrótce się o tym przekonacie się... — zakończyła z zuchwałym wyrazem twarzy.
Wellingtona zaś obdarzyła uroczym uśmiechem, gdy tak nagle postanowił się zreflektować i zamówił to samo drogie wino. Choć tak naprawdę nieco ją to rozbawiło i w pewien sposób pomogło wyrobić opinię o mężczyźnie. Przypomniała sobie pewną maksymę, popularną wśród wyższych sfer Wrót Baldura i Athkatli: „Jedynie ludzie płytcy nie sądzą wedle powierzchowności”. Mimowolnie i przy okazji, jej oko wychwyciło i oceniło z nabytą wprawą pierścień czarnoksiężnika. Choć wyryta na nim symbolika była jej obca, to częściowo domyślała się jej znaczenia. Poza tym, jakość i wartość przedmiotu nie pozostawiały dla niej złudzeń. Po tej krótkiej analizie i drobnych konstatacjach wiśniowowłosa dziewczyna pozwoliła sobie ponownie napełnić kielich, ukazujący osuszone dno, kolejny raz rozrzutnie błyskając złotem.
Posiadasz rację mój drogi Johnie — przytaknęła z przesadną słodyczą — Tedy i ja pozwolę sobie zdegustować kolejną porcję tegoż słodkiego nektaru. Zresztą, któż byłby w stanie poskąpić sobie takich delicji? Zapewne ktoś Twojego rodzaju i obycia doskonale wie, że to niezwykle popularny trunek na samym królewskim dworze Cormyru. Ach, ten wyszukany bukiet pieści me nozdrza — powiedziała nieco teatralnie, jednocześnie z taktem przysuwając kielich do małego nosa, zawczasu zakręciwszy nim lekko za nóżkę, następnie wzięła mały, starannie wymierzony łyk, uprzednio na moment zatrzymując płyn w ustach — A klarowna konsystencja sprawia, że łagodnie, wręcz pieszczotliwie, spływa po języku, pozostawiając słodkawy posmak na długi czas. I ten kolor przyjacielu! Idealny odcień! Nad wyraz pięknie prezentuje się nawet w tak poślednim kielichu. Chyba sami bogowie musieli wiedzieć, że tak zacne persony zawitają do tego zaścianka i gwoli ich przyjemności przemyślnie umieścili jedną butelkę tegoż smakołyku pośród plebejskich sikaczy, tanich nalewek i mdłych piw.
Po tej snobistycznej deklamacji ponownie uśmiechnęła się w kierunku Wellingtona, odnosząc się do jego kolejnych słów.
Są różne rodzaje magii przyjacielu, moja wydaje mi się bezpieczniejsza — skwitowała buńczucznie — A miecz może być i obosieczny, jeśli trzyma się go w odpowiednio daleko wyciągniętej ręce. Przez co łatwiej nim sięgnąć wroga, niżli dzierżącego. Nie wspominając o tym, że jestem biegła w sztuce uniku — zakończyła z zuchwałym mrugnięciem oka.
Gdy John skończył pisać przyjrzała się zgrabnie naniesionym przez niego zdaniom.
Kto zacz ten Edorim i co nas ku niemu sposobi? — zapytała beztrosko — Poza tym, chyba o niczym bardzo istotnym nie zapomniałeś mój drogi. Chociaż mym zdaniem wypadałoby również sprawdzić co sprokurowało nieudolny napad bandycki sprzed tygodnia. Pomijając oczywisty wątek grabieży, to nawet jeśli to mało prawdopodobne ciężko jest wykluczyć, że mogła to być swego rodzaju prowokacja dla odwrócenia uwagi od czegoś, albo dywersja. Choć nie wiem co w tej dziurze mogłoby być ciekawego... Poza fenomenem pogodowym? Hmm… inna zgoła możliwość to domniemanie, że być może jakaś grupa wrażych istot opanowała tutejsze tereny i wyparła łachudry z ich kryjówek. Mogłaby ona odpowiadać za zaginięcie łowców skór i osobliwie przedłużającą się absencję Tary Cane. Co o tym myślicie?

Gdy Milena podniosła kwestię dostarczenia wiadomości zleconej jej, Delamrosowi i Draugdinowi a potem wyjęła ów pismo, oczy śmiałej półelfki na moment zabłysnęły. Lavena dobrze wiedziała o fakcie istnienia listu. To dzięki Roegnerowi domyśliła się, gdzie dokładnie udał się poszukiwany przez nią Chorster. Nie miała jednak pojęcia co w nim zapisano. Na pewno te informacje zainteresowałyby jej tajemniczego zleceniodawcę. I pomogły rzucić nieco światła na domniemane losy Tary Cane.
Jak już skończysz oględziny przyjacielu, to mógłbyś mi go pokazać? — zapytała przesadnie miłym głosem, jednocześnie nie mogąc ukryć zniecierpliwienia.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 29-06-2020 o 13:55.
Alex Tyler jest offline