Duke dopił piwo i pożegnał Roghwana i barmana. Od tego pierwszego wziął na miary. Trochę z ciekawości, a trochę z wyrachowania. Miał mieć w skrzydle koty, warto by poznać ich kulturę i zachowania. Jak na razie znał ich tylko od jednej strony celownika.
Miał w pamięci incydent ze Strzygą i symulatorem. Nie spędził całego urlopu na obijaniu się.
Uczył się od teoretyków, czyli zaliczył kurs i parę kursantek. oraz od praktyków, czyli pił z podoficerami. Bo od dawna było wiadome, iż to podoficerowie trzymali w kupie wszystko. Ci na dole nie robili tych wszystkich ryzykownych rzeczy dla mitycznego admirała na samej górze. Robili to dla współtowarzyszy, rodzin i… typa, który orał nimi na okrągło. I tego potrzebował się nauczyć Duke. Był czarujący i elokwentny, ale tej zwierzęcej charyzmy musiał się nauczyć. Dlatego też, chciał dowiedzieć się jak najwięcej o kotach i to z najlepszego źródła.
Teraz jednak wyszczerzył się: - Widzę, że wypoczęliście na wakacjach? Cliff słyszałem, że przerzuciłeś się na modelarstwo. Latasz gorzej ode mnie, ale nie na tyle źle żebyś musiał się modelami sterowanymi się bawić. |