01-07-2020, 12:33
|
#49 |
Administrator | Draugdin ze starannie ukrywanym rozbawieniem (ale i zaniepokojeniem) obserwował wymianę poglądów między członkami ich małej grupki.
Zachowanie kamiennej twarzy przyszło mu z łatwością, jako że ktoś nie będący smokowcem nie potrafiłby z niej nic wyczytać, chyba że Draugdin pokazałby mu język, a na takie zachowania nie było go stać.
Po raz kolejny doszedł do wniosku, iż nowo dołączona para za bardzo kieruje się własnymi interesami, których on z kolei nie zna, a to, znaczy interesy tamtej dwójki, nie musiały być zbieżne z ich (czyli Mileny i jego) interesami.
Chyba będzie musiał porozmawiać z Mileną na ten temat. Bez świadków.
- Chyba też powinniśmy iść - powiedział do Laveny i podniósł się z miejsca. - Jeszcze nam John gdzieś zabłądzi i zamiast szukać Tary Cane będziemy musieli szukać naszego maga - dodał żartobliwym tonem. |
| |