Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2020, 09:11   #63
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Runda #1:
Gaatud ruch i atak w Mihaela. Pudło!
Fawfein strzał w Draugdina. Trafia, ale zadaje minusowe obrażenia.
Draugdin ruch i atak. Trafia (na styku) i zadaje Gaatudowi 12 obrażeń.
Akial strzela i trafia. 7 obrażeń.
Mihael rzuca hideous laughter, ale fey zaskakująco opiera się zaklęciu.
Traivyr rzuca color spray w Gaatuda. Jeleń pada nieprzytomny i bezbronny.
Astrid rzuca włócznią w Gaatuda i trafia za 4 obrażenia. Jeleń martwy.


Draugdin ruszył w stronę białego jelenia i będąc przy nim, zamachnął się swym mieczem, którego ostrze weszło gładko w bok zwierzęcia. Z rany buchnęła ciemnoczerwona krew, barwiąc śnieg i futro Gaatuda, a jeleń wydał z siebie jęk bólu. Stojący nieopodal Akial najpierw upewnił się, że w okolicy nie ma więcej wrogów, a potem wycelował w unoszącego się nieopodal Zimotkniętego. Strzała przecięła powietrze i trafiła fey w lewy bok, odrzucając w tył. Mihael w tym czasie próbował sprytnym zaklęciem sprowadzić latającą istotę na ziemię, jednak ta jakimś cudem oparła mu się. Traivyr swój czar skierował w stronę Gaatuda, uważając, by nie powalić przy okazji Draugdina. Stożek przeskakujących między sobą przeróżnych kolorów uderzył w jelenia, a jego umysł nie był w stanie poradzić sobie z taką feerią barw. Zwierzę zatoczyło się, po czym padło nieprzytomne w śnieg. Sytuację wykorzystała Astrid, która cisnęła swoją włócznią, trafiając jelenia w szyję i kończąc jego żywot.

Zdruzgotany fey widząc śmierć swego chowańca, krzyknął tylko:
- Nieeee!
A po chwili został pochwycony i przyszpilony do ziemi przez sowę Traivyra.
- Białe Wiedźmy was zabiją! Już jesteście zimnymi trupami! Zabiliście mojego przyjaciela, czeka was za to śmierć straszniejsza, niż możecie sobie wyobrazić! - Zimotknięty cedził przez zęby, nie próbując nawet wyrwać się spod pazurów Śnieżki. - Możecie mnie zabić, bo i tak nic ze mnie nie wyciągniecie!
- To się jeszcze okaże - powiedziała Astrid i podeszła do rannego Niebieskoskórego. Przywołała moce zimy, by wpłynąć na umysł przeciwnika, jednak tamtemu w jakiś sposób udało oprzeć się zaklęciu, co druidka skwitowała tylko ciężkim westchnięciem.
- Nic wam nie powiem, parszywe kreatury! Jesteście trupami, słyszycie! Tru-pami! - Wykrzykiwał ranny fey. - Gdy Białe Wiedźmy dostaną was w swoje ręce, będziecie je błagać o szybką śmierć!

Gdy zdawało się, że pomysły na wyciągnięcie czegokolwiek z niewielkiej istoty się wyczerpały, Akial wyszedł ze swoją propozycją. Zamierzał upić fey absyntem, a potem spróbować go przesłuchać. Nie było jednak łatwo wlać mu do ust wysokoprocentowy alkohol, dlatego Mihael i Draugdin musieli pomagać z przytrzymaniem głowy fey, a i tak część płynu wylewała się z jego ust. Absynt rozwiązał jednak nieco język Zimotkniętego, który opowiedział, że Białe Wiedźmy mają jakieś "drzwi" i przyjdą tutaj, a porwana Argentea jest dla nich ważna. Niestety, zanim fey wyjawił, dlaczego jest ważna, zeszło mu się, gdyż po wyjęciu przez Akiala strzały z rany małej istoty, nie pomyślał, by zatamować krwawienie, a alkohol krążący w żyłach fey tylko je przyspieszył. Mimo wszystko czegoś się dowiedzieliście - nie było tych informacji dużo, ale zawsze coś.

Niedługo później ruszyliście po ledwo widocznych śladach bandytów. Śnieg zdawał się ciąć jeszcze bardziej, na szczęście dzięki dobrym, zimowym ubraniom i wysiłkowi, który wkładaliście w przedzieranie się przez zaspy, utrzymywaliście odpowiednie ciepło organizmów, choć zaczynaliście już czuć się zmęczeni. Szarówka zabierała powoli dzienne światło, co w normalnych warunkach o tej porze roku było nie do pomyślenia. Kolejne dwadzieścia minut zajęło wam przedzieranie się przez zalegającą wszędzie biel i w końcu dotarliście do charakterystycznego punktu w tym miejscu lasu.


Przecinający las potok Wishbone skuty był grubym lodem, a ślady na śniegu - zarówno ludzi jak i zwierząt - wiodły na jego drugą stronę. Na drodze do pokonania rzeczki stanął wam jednak... ulepiony ze śniegu bałwan w kapeluszu na głowie, marchewką zamiast nosa i rękami z gałęzi. Przed nim ktoś wbił w śnieg palik z niewielką tabliczką. Jej przekaz był jasny: "Intruzom wstęp wzbroniony". Podejrzewając pułapkę, podeszliście nieco bliżej, z bronią w gotowości, a wtedy na głowie bałwana uformowały się usta, które szybko i z irytacją wypowiedziały kilka słów.
- Nie umieją czytać? Tabliczka wyraźnie mówi, że macie zawrócić! A teraz spadać!
Po tych słowach usta zniknęły tak samo szybko, jak się pojawiły.

 
Ayoze jest offline