Runda #1:
Gaatud ruch i atak w Mihaela. Pudło!
Fawfein strzał w Draugdina. Trafia, ale zadaje minusowe obrażenia.
Draugdin ruch i atak. Trafia (na styku) i zadaje Gaatudowi 12 obrażeń.
Akial strzela i trafia. 7 obrażeń.
Mihael rzuca hideous laughter, ale fey zaskakująco opiera się zaklęciu.
Traivyr rzuca color spray w Gaatuda. Jeleń pada nieprzytomny i bezbronny.
Astrid rzuca włócznią w Gaatuda i trafia za 4 obrażenia. Jeleń martwy.
Draugdin ruszył w stronę białego jelenia i będąc przy nim, zamachnął się swym mieczem, którego ostrze weszło gładko w bok zwierzęcia. Z rany buchnęła ciemnoczerwona krew, barwiąc śnieg i futro Gaatuda, a jeleń wydał z siebie jęk bólu. Stojący nieopodal Akial najpierw upewnił się, że w okolicy nie ma więcej wrogów, a potem wycelował w unoszącego się nieopodal Zimotkniętego. Strzała przecięła powietrze i trafiła fey w lewy bok, odrzucając w tył. Mihael w tym czasie próbował sprytnym zaklęciem sprowadzić latającą istotę na ziemię, jednak ta jakimś cudem oparła mu się. Traivyr swój czar skierował w stronę Gaatuda, uważając, by nie powalić przy okazji Draugdina. Stożek przeskakujących między sobą przeróżnych kolorów uderzył w jelenia, a jego umysł nie był w stanie poradzić sobie z taką feerią barw. Zwierzę zatoczyło się, po czym padło nieprzytomne w śnieg. Sytuację wykorzystała Astrid, która cisnęła swoją włócznią, trafiając jelenia w szyję i kończąc jego żywot.
Zdruzgotany fey widząc śmierć swego chowańca, krzyknął tylko:
- Nieeee!
A po chwili został pochwycony i przyszpilony do ziemi przez sowę Traivyra.
- Białe Wiedźmy was zabiją! Już jesteście zimnymi trupami! Zabiliście mojego przyjaciela, czeka was za to śmierć straszniejsza, niż możecie sobie wyobrazić! - Zimotknięty cedził przez zęby, nie próbując nawet wyrwać się spod pazurów Śnieżki. -
Możecie mnie zabić, bo i tak nic ze mnie nie wyciągniecie! - To się jeszcze okaże - powiedziała Astrid i podeszła do rannego Niebieskoskórego. Przywołała moce zimy, by wpłynąć na umysł przeciwnika, jednak tamtemu w jakiś sposób udało oprzeć się zaklęciu, co druidka skwitowała tylko ciężkim westchnięciem.
- Nic wam nie powiem, parszywe kreatury! Jesteście trupami, słyszycie! Tru-pami! - Wykrzykiwał ranny fey. -
Gdy Białe Wiedźmy dostaną was w swoje ręce, będziecie je błagać o szybką śmierć!
Gdy zdawało się, że pomysły na wyciągnięcie czegokolwiek z niewielkiej istoty się wyczerpały, Akial wyszedł ze swoją propozycją. Zamierzał upić fey absyntem, a potem spróbować go przesłuchać. Nie było jednak łatwo wlać mu do ust wysokoprocentowy alkohol, dlatego Mihael i Draugdin musieli pomagać z przytrzymaniem głowy fey, a i tak część płynu wylewała się z jego ust. Absynt rozwiązał jednak nieco język Zimotkniętego, który opowiedział, że Białe Wiedźmy mają jakieś "drzwi" i przyjdą tutaj, a porwana Argentea jest dla nich ważna. Niestety, zanim fey wyjawił, dlaczego jest ważna, zeszło mu się, gdyż po wyjęciu przez Akiala strzały z rany małej istoty, nie pomyślał, by zatamować krwawienie, a alkohol krążący w żyłach fey tylko je przyspieszył. Mimo wszystko czegoś się dowiedzieliście - nie było tych informacji dużo, ale zawsze coś.
Niedługo później ruszyliście po ledwo widocznych śladach bandytów. Śnieg zdawał się ciąć jeszcze bardziej, na szczęście dzięki dobrym, zimowym ubraniom i wysiłkowi, który wkładaliście w przedzieranie się przez zaspy, utrzymywaliście odpowiednie ciepło organizmów, choć zaczynaliście już czuć się zmęczeni. Szarówka zabierała powoli dzienne światło, co w normalnych warunkach o tej porze roku było nie do pomyślenia. Kolejne dwadzieścia minut zajęło wam przedzieranie się przez zalegającą wszędzie biel i w końcu dotarliście do charakterystycznego punktu w tym miejscu lasu.
Przecinający las potok Wishbone skuty był grubym lodem, a ślady na śniegu - zarówno ludzi jak i zwierząt - wiodły na jego drugą stronę. Na drodze do pokonania rzeczki stanął wam jednak... ulepiony ze śniegu bałwan w kapeluszu na głowie, marchewką zamiast nosa i rękami z gałęzi. Przed nim ktoś wbił w śnieg palik z niewielką tabliczką. Jej przekaz był jasny: "Intruzom wstęp wzbroniony". Podejrzewając pułapkę, podeszliście nieco bliżej, z bronią w gotowości, a wtedy na głowie bałwana uformowały się usta, które szybko i z irytacją wypowiedziały kilka słów.
-
Nie umieją czytać? Tabliczka wyraźnie mówi, że macie zawrócić! A teraz spadać!
Po tych słowach usta zniknęły tak samo szybko, jak się pojawiły.