04-07-2020, 13:53
|
#49 |
|
Walka chociaż zwycięska nie obyła się bez ofiar. Krasnolud rozmyślał o martwym pobratymcu. Czy śmierć Dazlyna miała jakiś sens? Powątpiewał. Tak samo jak zabite orki.Przez chwilę refleksji nawet było mu ich żal. Usiadł na kamieniu i zamyślił się na minutę. Czas wystarczający aby wspomnieć beztroskie chwile młodości. Wstał jakby odmieniony. Przez mgnienie oka zasmucony i zamyślony, a później rozpromieniony i uśmiechnięty, jakby wydarzenia go nie dotyczyły. -Nic tu po nas. Świątynia zasypana, wrogowie w okolicy. Wracajmy do miasta. - rzekł spokojnym, pewnym siebie tonem. -Tomen, pomóż mi. - rzekł podprowadzając Jacka bliżej i przygotowując ciało Dazlyna do transportu. -Należy mu się godny pochówek. - zamyślił się spoglądając na ciała orków. -Im też.- rzekł twardo i zaczął w milczeniu przygotowywać miejsce ostatniego spoczynku dla orków.
[...]
Skończywszy pochówek odprawił krótką modlitwę powoli ruszył w drogę. -No kamraci… ekhm, towarzysze. Dziś my jesteśmy górą a jutro nas będą robaki gryźć.
Odszedłszy za zakręt zaczął gwizdać znaną pieśń. -Życie, życie. Jest nowelą...
|
| |