Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2020, 18:36   #59
Reset1212
 
Reputacja: 1 Reset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputacjęReset1212 ma wspaniałą reputację
Cisza, jakże zwyczajna cisza, ale tak można tylko określić to co stało się gdy dźwięki wystrzałów ucichły. Mimo że dotarła do Akolitów znajdujących się w Kwaterach głównych dobrą chwile wcześniej, nikt się nie ruszył. Wszyscy oczekiwali w niecierpliwości, tak właściwie nie wiedząc na co.
-Bertan jak sytuacja?- Padło pytanie, a raczej rozkaz domagający się sprawozdania, na wspólnym kanale Vox.
-Wszystkie cele zneutralizowane, przystępujemy do przeszukania obszaru.
-Czekajcie idziemy do was, zabezpieczyć pozycje, przeładować broń.
– Dopiero echo stąpania z korytarza, który broniła Marchand uruchomiły na nowo postrzeganie, jakże nieistotnych i jakże zwyczajnych, dźwięków. Wbrew logice wpierw dotarły do nich te najcichsze, odgłos kapiącego oleju w jakimś nieokreślonym zakamarku, ciche buczenie cogitatorów, czy syk powstały po zetknięciu się nagrzanej lufy pistoletu plazmowego z wydzielinami byłego już Tech-Kapłana. Dopiero później zniknęły w huku wydawanym przez wszechobecne wiatraki wentylacyjne, czy też uderzenia i zgrzyty maszynerii.
-Opatrzeć rany, przeorganizować ekwipunek, sprawdzić czy wszyscy są martwi jeśli trzeba dobić. Perkele sprawdź Cogitatory ich poziom skażenia i zgraj na infoczytnik wszelkie informacje, później będzie czas je przejrzeć. Bertan, Varn i Carius zabezpieczyć Magazyn bioniki i korytarze doń prowadzące, jeśli znajdziecie coś przydatnego to zabrać. Reszta zebrać cały sprzęt który znajdziecie i który nadaje się do użytku.
Zarówno Manchard jak i Perkele podeszli do bezgłowego stworzenia będącego niegdyś Tech-kapłanem.
-Widziałeś kiedyś coś takiego?
-Mysiu widzisz ? Mysia rozpoznaje? Ja też nie rozpoznaje, te dwa z bronią wydają się, no cóż niezwykłe, nienormalne, niestandardowe. Nie powinny takie być
. – Mimo że większość ramion Kapłana stanowiły klasyczne dendryty dwa były wykonane dość nietypowo, nie rozchodziło się tu tylko o to że ewidentnie zostały zbudowane z części z odzysku, zresztą połączonych w niedbały sposób. Te dendryty w przeciwieństwie do reszty nie stanowiły spójnej części mechaciała kapłan, zostały wbite w żywą tkankę ramion, tak jakby ktoś nie przejmował się obrażeniami czy bólem który musiały wyzwalać przy najmniejszym choćby ruchu. Nasuwało się też pytanie w jaki sposób działały mimo widocznego braku połączenia z resztą bioniki. Perkale patrzył jak zahipnotyzowany w nienaturalne i dziwaczę ręce, z oszołomienia wyrwał go głos.- Nie miałeś czegoś zrobić?- Ruszył bez słowa do swojego zadania, jednocześnie Manchard zajęła się przeszukiwaniem dziwacznego ciała.

Fabio podszedł do jednego z dronów i z lekkim obrzydzeniem dźgnął go nogą tak by obrócił się w jego stronę. Spojrzał w zdeformowaną twarz, cienka stróżka krwi pomieszana z płynem mózgowo-rdzeniowym i kawałkami mózgu wypływała przez otwór w czole. Boticelli wzdrygnął się na myśl że to stworzenie było kiedyś człowiekiem, ba było kiedyś a może nawet całkiem niedawno dzieckiem. Co prawda dron był lepszej jakości niżeli tech-zombie których spotkali wcześniej. Jednak było widać rękę tego samego artysty. Mimo niechlujnie przymocowanej płytki w miejscu płata ciemieniowego, należało docenić fakt że przeprowadzenie kabli przez pusty oczodół i usta, nie uszkadzając reszty mózgu wymagało wręcz chirurgicznej precyzji. Psionik szturchnął jeszcze raz stwora, by ten się obrócił. W miejscu gdzie powinien być kikut po szyi znajdował się być może jeszcze sprawny silnik antygrawitacyjny całkiem zręcznie zamontowany, jednocześnie dosyć klasyczny dla tego typu tech-sług.

Bertan z Ploxem i Vranem ruszyli na rekonesans, korytarz oddzielający ich od Magazynu bioniki był pusty.
-Zbyt tu pusto- Padło krótkie stwierdzenie ze strony starego Gwardzisty, sprawdzającego czy przeciwnik przypadkiem nie wyskoczy z małego włazu wentylacyjnego
-Musimy uważać- rzucił w odpowiedzi strzelec, jednocześnie omiatając pomieszczenie światłem latarki.
-Pierdolicie farmazony- dodał od siebie Vran i nonszalancko ruszył przez pomieszczenie w stronę magazynu. Po chwili jednak wkroczyli do pomieszczenia z zwartym szyku bojowym.
-Meldować- padło z kanału Vox
-Brak kontaktu z wrogiem, pomieszczenie jest wypełnione wszelkiego rodzaju szmelcem, większą jego cześć zajmuje jakaś forma basenu. – W czasie gdy Mikenheim był zajęty raportem, a Vran oglądał znajdujący się przy ścianie szmelc Plox podszedł na bezpieczną odległość do basenu. Gdy tylko światło latarki padło na lekko fluorescencyjną wodę, padł tylko jeden krótki okrzyk przerażenia.
- Co się tam do cholery dzieje- zaszumiał Vox. Teraz zarówno żołnierz jak i zabijaka stali koło Cariusa i wpatrywali się w zielonkawą toń.
-Wyjaśniło się gdzie podział się ostatni patrol i cześć wioski. Znaleźliśmy stos ciał, zatopiony w dziwnej zielonej substancji.
-Cześć wygląda jakby spali
- rzucił zafascynowany Vran.
-Ta kurwa a cześć z nich nie ma połowy twarzy, a tamten, gdzie jest do diaska jego korpus? To są kurwa same nogi czy cos? – Podzielił się swoją opinią lekko roztrzęsiony Plox.
-Nic tu po nas, sprawdzamy kolejny korytarz i sortownie i wracamy.

Perkele stał w obszernej hali trzymając na rękach i głaskając stworzoną z kodu binarnego mysz.
-Co o tym myślisz Mysiu? – Zwierzę popatrzyło na swego właściciela, a ciche binarne pisknięcia pojawiły się w jego myślach. – Też tak sądzę, duch tych maszyn wydają się być chore zgadzasz się Mysiu?- w odpowiedzi padła seria cichych pisknięć. Obserwowali coś na kształt sylwetki ludzkiej stworzonej z kodu binarnego, podobnego do mysi. Jednak w przeciwieństwie do stworzenia głaskanego przez Tech-kapłana, kod sylwetki rozpadał się, to znowu wracał do całości, a sama sylwetka przemieszczała się nieskoordynowanie po wykreowanym pomieszczeniu. -Myślisz wysłać Piesia, Mysiu?- Przy nodze Perkelego stał widmowy pies, stanowiący uosobienie czytnika przez który Tech-kapłan połączył się z cogitatorem. -Też tak myślę mysiu- Pies ruszył w głąb korytarza ignorując całkowicie ducha cogitatora. Gdy Piesio robił niezbędny rekonesans, Merekkerth przyglądał się łączom komunikacyjnym systemu, te wydawały się wyglądać na nie skażone i dosyć sprawne. Wymagały może co najwyżej kilku mniejszych napraw. Cichy pomruk na skraju binarnego słuchu kazał się Kapłanowi odwrócić. Zobaczył wracającego biegiem Piesia, a za nim, twarz. Przerażającą twarz pędzącą w jego stronę. Narastający potworny krzyk wydobywający się z ust nadciągającej zgubny. Perkele parzył w osłupieniu jak to coś dogania Piesia, jak jego kod się zmienia w ostatniej chwili zerwał połączenia.
Przerażony kapłan odskoczył od Cogitatora wyrywając łączące go z infoczytnikiem kable.
-Perkele co się sta…..- Potężne dudnienie alarmu zagłuszyło słowa Marchand. Dziwęk ucichł parę sekund po tym jak się pojawił, w zamian seria większych i mniejszych kropek pojawiła się na wszystkich monitorach ciągnąć powoli i nieubłaganie stronę głównego poziomu.
-Perkele jesteśmy w stanie coś nadać? – Tech-kapłan wpatrywał się w infoczytnik którego duch przed chwilą jeszcze był Piesiem. – Kurwa otrząśnij się! Jesteśmy w stanie coś nadać?
-Tak, system Vox powinien działać.

Marchand dopada do komunikatora i nadając na szerokiej linii sygnał S.O.S, oraz komunikat do pałacu gubernatorskiego i Adeptus Arbitres. Bez mniejszych skrupułów używa kodów operacyjnych Inkwizycji, posyłając żądanie natychmiastowej pomocy.
-Zbieramy się do cholery! Brać wszystko co jesteście w stanie udźwignąć i biegiem do hangaru!
Grupa uciekająca z manufaktorium pierwsze strzały usłyszała już w korytarzu przed magazynem bioniki. Wpadając do środka zobaczyli jak pozostali akolici prują w ciecz odstrzeliwując kolejne wyłaniające się z wody stworzenia. Najwidoczniej przetrzymywano tam nie tylko ciała, ale już gotowy produkt. – Odwrót do Hangaru padła komenda. Wpadli do sortowni, było pusto. Marchand nie zdarzyła wydać żadnej komendy, wszyscy wzięli się za strącanie wszelkich mebli pod prowadzące do tego miejsca drzwi. Nie tracąc czasu ruszyli dalej. Wbiegli do Hangaru, kilka pierwszych zombiaków najwidoczniej patrolujących obszar padło nim zdążyło zareagować w jakikolwiek sposób.
- Plox, Flavio, Perkele, biegiem po resztę sprzętu. Reszta rozkładać się przy lądowisku!

Cisza i oczekiwanie ciągnęły się w nieskończoność. Mimo że minęło zaledwie kilka chwil od kiedy grupa połączyła się w całość a wszelki sprzęt obronny został rozstawiony. To dla grupa akolitów oczekiwanie było torturą. Echo przyniosło do nich dźwięki uderzeń kończyn o posadzkę kompleksu. Cicha horda nadciąga.

Przez dźwięk Heavy Stubbera przedarł się krzyk Ploxa.
-Zębatka po prawej.- Celny strzał Tech-Kapłana posłał kolejnego Malifecenta w niebyt. Sterta ciał tech-zombiaków rosła, mimo iż walka trwała nie więcej niżeli dwadzieścia minut, to wydawało się jakby u stup broniących się legło przeszło dwie setki pokracznych istot. Widmowa postać Fabio szalała na polu bitwy zmuszając kolejne stwory do destruktywnych ataków przeciw swoim braciom. Reszta pruła ile fabryka dała w kolejne maszkarony. Na pierwszą odpowiedź od sił planetarnych Marion odpowiedziała suchym potwierdzeniem, po czym zaklęła srogo wyzywając ich od najgorszych, za kilka godzin będzie po nich.
Komunikator ponownie zaszumiał- Tu oddział szturmowy Adeptus Arbitres, zbliżamy się do celu, powtarzam zbliżamy się do celu. – Manchand dopadła do komunikatora śląc odpowiedź. Lecz tej akolici nie usłyszeli, liczyła się tylko walka.
 
Reset1212 jest offline