Trzynaście razy... piłomiecz w ciągu godziny idzie wyczyścić trzynaście razy. Taka średnia z trzech godzin oznacza, iż pobił rekord kompani. Jakoś ta świadomości nie była zbyt krzepiąca, jako że poprzedni i tak należał do Sigmunta. Zgodnie z oczekiwaniem był pierwszym na lądowisku i pierwszym, który wsiadł do promu. Podróż była dla niego przede wszystkim śpiewem, na którym się skupił starając się zapanować nad mdłościami i zawrotem głowy... Wyjście i rozkazy Kapłana Stali przyjął z ulgą, której jedynym widocznym objawem były nad spodziewana szybkości ich wykonywania godna uwagi nawet jak na Marines. Lecz najprawdziwszą ulgę przyniósł mu widok komór Hibernacyjnych.
„W końcu... zasnąć i się budzimy na miejscu. Jak będziemy mieli szczęście od razu po przebudzeniu każą nam się szykować do desantu w samym środku bitwy!”
Wilczy uśmiech odsłaniający kły nie tyle wypełzł, co wskoczył na jego twarz w mgnieniu oka. Poukładał swój ekwipunek z zwykła dla siebie szybkością i wygodnie usadowił się w komorze. Zimno jakie ogarnęło jego ciało nie przeraziło urodzonego na lodowatych pustkowiach Fenrisa Krwawego Szpona przywitał je jak zapowiedzi... obietnice...
__________________ Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho |