Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2020, 21:24   #307
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 44 - Szemranie i szperanie

Instytut



Sigrun



- Franca nie jest zajebiste. Jest obraźliwe. - Cleo skwitowała dość krótko wywód żywej rozmówczyni na temat ksyw i imion. I nie wyglądało na taką co by miała zamiar zmienić opinię na temat “Francy”. Jakikolwiek zespół siedział nad mimiką i behawiorem tego hologramu to odwalił świetną robotę bo półprzezroczysta osoba reagowała tak samo naturalnie i przekonywująco jak żywy odpowiednik.

- Na podstawie czego wnioskujesz, że po drodze będzie “w ciul kolesi którzy wam odgryzą głowę”? - zapytała jakby miała trudność ze zrozumieniem skąd Sigrun wzięła taką argumentację skoro nie ruszyła się z miejsca poza gabinet informatyków i nawet nie zbliżyła się do schodów i reszty drogi jaka miała prowadzić do wspomnianego i wskazanego na wyświetlaczu schronu.

- I naprawdę nie wiem jak jeszcze bym mogła wam pomóc. Wskazałam wam miejsce gdzie powinniście być bezpieczni i znaleźć potrzebne wam zapasu. Wskazałam wam drogę do tego miejsca. Nie jest daleko, można dojść w parę chwil. - na odwód tego Cleo jeszcze raz wyświetliła szkic budynku i z wyraźnie zaznaczoną trasą jaką powinno się pokonać z biura informatyków do tego schronu w piwnicy. Wyglądało na to, że wystarczy zejść poziom niżej a wejście do schronu jest tuż pod schodami jakie widać było na końcu korytarza. Ledwo kilkadziesiąt kroków.

W pewnym momencie Szwedka dojrzała małe stworzenie jakie pojawiło się w oknie. Trochę jakby szczur. Skrzyżowany z jakąś mrówą. Stworzenie przystanęło na parapecie rozwalonego okna i chyba węszyło w szczurzy sposób. Albo nasłuchiwało. Tak to się mogło kojarzyć przynajmniej.



David i Koichi



Ze znalezienia klucza do sejfu nic nie wyszło. Jedyny jaki znaleźli gdzieś na podłodze nawet na rozmiar nie pasował do tego otworu w sejfie. Podobnie nic nie wyszło z natchnieniem na szyfr tego zamku. Chociaż jak sugerowały rysy i ślady uderzeń na drzwiczkach sejfu chyba nie tylko oni natrafili na ten problem.

Wśród porozrzucanych na podłodze papierów jakie pewnie ktoś wyrzucił przeszukując szafę w oko wpadł im jakiś szkic. Częściowo porwany, poplamiony i rozmoknięty przez wodę. Ale i tak wyglądał jak szkic tego uniwerku gdzie teraz przebywali. Z rozbiciem na piętro, parter i piwnicę. Prawe skrzydło gdzie obecnie przebywali było właściwe nieczytelne bo chyba leżało w wodzie czy coś takiego. Coś widać było dopiero od centrum i lewym skrzydle. Tam ktoś chyba na oryginalny szkic naniósł odpowiednie symbole i skróty. A te były wyjaśnione w legendzie pod szkicem. Z ciekawszych lub jak kto woli bardziej niepokojących oznaczeń było jedno z pomieszczeń w lewym skrzydle piwnicy oznaczone jako laboratorium chemiczne. Co jeszcze nie brzmiało zbyt groźnie jak na placówkę naukową o randze uniwersytetu. Ale ten rozpoznawalny znaczek skażenia chemicznego i biologicznego już mógł jednak budzić niepokój. Tak samo jak te oznaczenia śluz powietrznych, oczyszczalni i tak dalej kojarzącymi się z jakimiś skażeniami też mógł budzić niepokój. Wyglądało jakby ktoś w trzewiach uniwerku zorganizował sobie laboratorium do niebezpiecznych badań. Wątpliwe by same władze uniwerku mieszczącego się w samym centrum dawnej metropolii.

W międzyczasie gdy Koichi wyjrzał przez okno dostrzegł jakieś poruszenie między zdziczałymi drzewami. Coś tam było. Coś dużego. Może ten stwór co pluł kwasem a może coś podobnej wielkości. No ale było właśnie dość głęboko w tym zdziczałym i odstraszającym parku więc nie bardzo mógł dojrzeć co to było. Jak to był ten stwór to mogło go coś odciągnąć od uniwerku jak to coś innego to jeszcze nie ściągnęło go bliżej.



Strefa



Mervin i Marian



Kula niespodziewanie dostarczyła dwóm strefowym turystom niecodziennego widowiska. Ten pył co się zebrał wokół kuli i unosił się nieco nad nią i wokół niej jakby ciut zgęstniał jakby coś tam te drobinki miały się zamiar pogrupować w większe grudki albo zacząć opadać na ziemię. Tego akurat nie byli pewni bo właściwie już zajęli się rozmową i zerkaniem na mijane wraki. Dopiero krótki syk i błysk ponownie zwrócił ich uwagę na trochę już zapomnianą kulę. Wyglądało jakby nie wiadomo dlaczego ten pył co się uniósł z kuli uległ samozapłonowi i wyparowął w jednym, krótkim błysku. A potem nagle znów zrobiło się cicho i nieruchomo. Zniknął wszelki ślad, że jakikolwiek pył kiedykolwiek uniósł się z tej dziwnej kuli.

---


Obaj mogli wrócić do zaglądania przez drzwi i okna do mijanych samochodów. Zachowały się w różnym stanie. Różnym stanie zdezelowania. Jedne wyglądały jakby po prostu ktoś z nich wyszedł i zostawił na kilka dekad. Stare, zakurzone, pokryte pyłem, błotem i zaciekami. Od tapicerek, walizek i porzuconych ubrań bił zapach jaki kojarzył się z piwnicą. A inne wyglądały jakby jakaś siła uderzenia pospychała je na siebie, nawet wygięła blachy i drzwi w jakimś dawnym podmuchu. No i szkielety. Trafiały się regularnie. W samochodach, przy nich, między nimi, na poboczu… Różne. Czasem prawie gołe kości czasem jednak wciąż zostały na nich zmumifikowane resztki materii i włosów. W ubraniach, zegarkach, butach, z torbami na plecach czy w zasięgu ręki. Wszystko to przypominało, że ta droga, dokądkolwiek i skądkolwiek prowadziła zmieniła się teraz w jeden cmentarz dawnych ludzi, świata i cywilizacji. To byli ci którzy nie zdążyli uciec z miasta czy skryć się w bezpiecznych schronach i hibernatorach.

Ale nawet na tym cmentarzysku trafiło się wreszcie coś użytecznego. Marian znalazł coś co chyba powinno nadawać się do jedzenia a Mervin coś co mogło im się przydać w inny sposób.

Z orientacją w terenie sprawa była dość abstrakcyjna. Poza tym co docierało do ich zmysłów z bezpośredniego otoczenia nie mogli się przebić przez tą czerwoną mgłę. A bez tego nie bardzo było wiadomo jak się obrany kierunek ma do kierunków świata czy map znanych z przeszłości. Czyli także którędy iść w stronę centrum a którędy od niego się oddalać.

Rozważając te różne opcje doszli do tego wraku który wcześniej ledwo im majaczył jako ciemniejszy cień w tej mgle. Tego dużego. Okazało się, że to ciężarówka z naczepą - cysterną. Cały pociąg drogowy leżał na boku gdy się stoczył z drogi i wpadł na barierki oddzielające dwa przeciwne pasy. Leżał trochę po skosie nieco zdeformowany od tego uderzenia. Bez jakiegoś porządnego dźwigu pewnie nie było szans go podnieść z powrotem na koła.

Oznaczenia na cysternie wskazywały, że dawniej przewoził paliwo. Ślady na sąsiednich wrakach, drodze i poboczu wskazywały jednak, że musiała tu być kiedyś duża plama która dawno temu wyschła. Stukanie w zakurzoną cysternę zdradziło, że pierwsze trzy włazy są puste. Albo coś dawno temu wyciekło albo odparowało wieki temu. Ale jednak ostatni z kolei właz zadzwięczał głucho. Był pełny! Cokolwiek tam było to było nadal.

Tylko pozostawało pytanie jak się do tego dobrać. No niby był właz ale nie było wiadomo czy da się go otworzyć. Zresztą nawet jakby się dało to to co tam było lunęło by na zewnątrz szerokim strumieniem bo obecnie włazy może nie były na samym dnie cysterny no ale dalej dość nisko. Te parę tysięcy litrów runęłoby na zewnątrz przez otwarty właz.


---



Mecha 44:

znaleziska we wrakach: Rzut: Kostnica

paliwo: 7 > nic (1 na 1k10)
żywność: 3 > jest coś (1-3 na 1k10)
fanty: 3 > jest coś (1-3 na 1k10)
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline