Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2020, 17:19   #20
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
8.

V jak vendetta - Adam Moore, David Lloyd
Gatunek: powieść graficzna

Recenzja może zawierać spoilery.

„V jak vendetta” zasłynęło u nas w formie głośnej adaptacji braci Wachowskich. Warto jednak wiedzieć, że to komiksowy oryginał przedstawia dojrzalszy obraz konfliktu na linii jednostka – system.
Tytułowy V to bohater-anarchista, który skrywa się pod uśmiechniętą maską Guya Fawkesa. Sama akcja dzieje się w alternatywnej wersji lat dziewięćdziesiątych XX wieku, które w momencie tworzenia dzieła, były dla twórców niedaleką przyszłością. Moore obawiał się kierunku, w jakim podążała wtedy brytyjska polityka i postanowił ubrać te niepokoje w graficzną szatę.
Wspomniany V postanawia otworzyć oczy obywatelom hodowanym wewnątrz kontrolującego wszystko systemu. Jego metody są jednak mocno kontrowersyjne. Podobnie jak to planował sam Fawkes, również ten bohater postanawia przywrócić sprawiedliwość przemocą. Czy jednak aby na pewno o wzniosłe ideały tu chodzi, lub też są one jedynie konstruktem w naszym głowach? A może jedyną prawdziwą wartością jest wolność, bez względu na wszystko inne? Powieść Moora zadaje podobne pytania i nie ucieka się przy tym do banałów, z czym film miał duży problem.
Poza główną osią fabuły, mamy jeszcze dość mglistą genezę V oraz historię drogi, jaką musi przebyć jego podopieczna, Evey. Te motywy śledzi się z dużym zaangażowaniem, trochę gorzej jest natomiast z wątkami funkcjonariuszy, którzy reprezentują władzę. Niby dostali konkretne historie i starano się je równolegle rozwijać, ale zabrakło powodów, dla których czytelnik miałby się nimi mocniej przejąć.
„V jak vendetta” to dla mnie czołówka komiksu jako takiego. Poprawna kreska, sprawny scenariusz i niejednoznaczny główny bohater tworzą siłę napędową dobrze naoliwionej machiny, która nic nie straciła na swojej mocy.

 Ocena: 8/10


9.

Profesor Andrews w Warszawie. Wyspa - Olga Tokarczuk
Gatunek: zbiór opowiadań

Recenzja może zawierać spoilery.

Krótka publikacja, którą można dostać już za kilkanaście złotych, to również dobra okazja do zapoznania się z literaturą naszej noblistki.
Pierwsze opowiadanie, „Profesor Andrews w Warszawie”, przedstawia historię angielskiego uczonego, który przyjeżdża do Polski w celu odbycia kilku zajęć i spotkań. W obliczu bliżej nieokreślonych zdarzeń, zostaje przeniesiony do PRLu. Zagubienie wewnątrz bezdusznego ustroju kontrastuje z obrazem zwykłych Polaków. Ci, nawet w obliczu wszechogarniającej szarości, nadal potrafią wykrzesać z siebie emocje.
„Wyspa” stanowi właściwe danie w tym zbiorze. Jest robinsonadą w klasycznym wydaniu: główny bohater to rozbitek, który trafia na bezludną wyspę. Tu również na pierwszy plan wychodzi motyw wyobcowania, tym razem względem natury. Tokarczuk nie skupia się na dosłownych próbach przetrwania, ale adaptacji duchowej oraz docieraniu do samego siebie. Eksploracja wyspy jest sensownie dawkowana, przez co całość trzyma w napięciu.
Tokarczuk ma lekkie pióro i jednocześnie szybko przechodzi do meritum. Literatura noblistów to niekoniecznie siermiężne tomiszcza, ale również rzeczy całkiem proste, nie uciekające się do złożonych środków stylistycznych. Obydwa opowiadania są napisane klarownym językiem, również ich przesłanie nie jest specjalnie zakamuflowane, choć potrafią zaskoczyć co bardziej błyskotliwą myślą.

 Ocena: 6/10
 
Caleb jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem