Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2020, 13:38   #41
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Cholerna zima. Pierdolę Cię z tym twoim białym gównem Ulryku - zaklął pod nosem Strupas stawiając krok za krokiem w głębokim śniegu. Zaraz potem trwożnie się rozejrzał, bo wiedział doskonale że Bogowie słyszą jak ktoś wzywa ich imię. A Pan Zimy miał dość wilków by pokarać Strupasa za jawne bluźnierstwo. Nic się jednak nie stało. Co było oczywiście jawnym dowodem na to, że nad Strupasem czuwa inna potęga.
- Dalej będziesz to sobie powtarzał jak Ci wilki będą dupę rżnęły - powiedział Świerzb.
- Nie lekceważ mocy Wielkiego Zgniłego Szefa - napomknęła go Zielona - Strupas wie.

Strupas wiedział.
Co więcej, skrycie marzył o tym by zostać kapłanem. Mieć mir podobny do tego który ma Starszy. Zamierzał go wypytać czy mógłby zostać akolitą i był gotów do największych poświęcęń by to osiągnąć. Chodzenie po śniegu to pryszcz.
Garbus wyszedł na polanę i zobaczył rozłożysty buk na jej środku, obecnie goły i przypominający poskręcaną, czarną rękę. Był na dobrej drodze, nie zgubił się. Dalej iść w tę stronę gdzie wskazuje dziupla, między dwoma polnymi głazami. Głazy oczywiście przykryło cholerne białe łajno. Bo w końcu nie mogło być za łatwo.
Została połowa drogi, więc pozwolił sobie na krótki odpoczynek i posiłek, po czym raźnie ruszył w dalszą drogę.
Śladów wilków nie dostrzegł ani razu.


Pochodnia upadła pod nieopodal Strupasa. Ten z kolei nie miał powodu ani się ukrywać, ani też podejrzewać podstępu, to też zawołał.
- Heeej! To ja! Nie strzelajcie - zawołał prewencyjnie bo wśród Odmieńców było kilku łuczników.
Na reakcję garbus nie czekał zbyt długo. Właściwie wcale. Jak się odezwał tamci dwaj spojrzeli w stronę dochodzącego z ciemności głosu czyli już tak bardziej w jego stronę. Chyba. Dalej nie widział zbyt wiele przez ten padający puch i nocne ciemności.
- Co za ja?! Pokaż się! - doszedł go rozkazujący ale też chyba i trochę zaniepojony męski głos.
- No ja! Strupasa nie poznajecie? Tylko się w sidła zaplątałem, nie podniosę się szybko. Dobrze że kleszczy na niedźwiedzie tu nie zakopaliście bo bym był już i garbaty i kulawy - wystękał z wyrzutem Strupas próbując się wyplątać.
- Strupas? Garbus? - po chwili zwłoki dał się słyszeć ten sam głos. Ale tym razem brzmiał jakby jego właściciel był dość mocno zaskoczony kto i jak się odzywa. Obie sylwetki nie ruszyły się z miejsca ale chyba ze sobą mówili coś ale to już nie docierało do leżącej w śniegu sylwetki obdartusa.
- We własnej fiołkami woniącej osobie. Pomóżcie z tym draństwem - Strupas jeszcze nie wyplątał się z sideł, a irytacja sprawiła że nie dostrzegł zaskoczenia tamtego.
- Nie ma głupich Strupas. Sam się wplątałeś to i sam się wyplącz. Odetnij drut a resztę tutaj się zdejmie. - odparł ten co z nim do tej pory gadał. Nie wyglądało na to by mieli ochotę się ruszyć ze swojego miejsca. Ale też zrobiło się ciut mniej nerwowo. Chociaż tamci dalej okazywali brak zaufania jakby podejrzewali jakiś podstęp.
Strupas tymczasem wyswobodził się z wnyków i wstał otrzepując się ze śniegu. Podniósł pochodnię pomachał nią strażnikom i powoli zaczął iść w ich kierunku.
- Jeszcze na coś uważać czy to były ostatnie? - okrzyknął ich wypatrując bezzskutecznie w śniegu wskazówek że gdzieś założono pułapkę.
- Tędy idź! - odkrzyknął mu ten co z nim krzyczał ten wstępny dialog. Machnął pochodnią w jedną ze stron jakby kazał iść tą stroną. Garbusowi zostało uwierzyć na to nieme słowo bo śnieg wszędzie leżał i padał tak samo. Jak coś tu było więcej z wnyków czy czegoś podobnego to i tak pod tym białym puchem nie było widać. No a zahaczyć, spętać i przewrócić mogły. No ale z pochodnią w ręku to szło się jakoś i raźniej i łatwiej. W końcu jednak przebrnął przez ten ostatni odcinek i zbliżył się do tych dwóch sylwetek. Jak już był bliżej to widział więcej detali. Chociaż głównie zimowe okrycia.

- Strupas. No rzeczywiście to ty. - przywitał się Grot. Teraz, z bliska i garbus go poznał. Grot mówił i patrzył na gościa jakby się właśnie kompletnie nie spodziewał takiej prawie nocnej wizyty. Tylko Strupas nie był pewny czy jego wizyty czy w ogóle. - Dawno cię nie było. - mruknął w ramach powitania.
- Ano dawno. Wieści mam, Grot. Do Szefa przyszedłem.
- Chodź do środka. - Grot pod tymi ubraniami to wyglądał jak człowiek. Tylko pewnie w którejś nogawce miał ukryty ogon a przezwisko miał stąd, że nieźle władał włócznią. Stąd też często robił u odmieńców za strażnika czy wojownika jeśli była taka potrzeba. Drugiego ze strażników też poznał jak obaj weszli w zasięg świateł pochodni.

Obaj zaprowadzili go do znajomej dziury jaka była przykryta prześcieradłami i zamaskowana gałęziami. A jak na to wszystko napadał śnieg to faktycznie było pewnie trudne do zauważenia. Chociaż teraz zostawili ślady prowadzące wprost do wejścia no ale padał śnieg to wkrótce znów powinien wszystko przykryć.

Wewnątrz ten drugi strażnik został przy wejściu a Grot poprowadził gościa do środka. Z początku jaskinia była ciemna chociaż echo niosło jakieś tajemnicze odgłosy. Za kolejnym zakrętem wyłoniła się pieczara która stanowiła główny dom odmieńców. Tu były posklecane grajdoły, ogniska, posłania i cały ten kram podziemnej wioski.
- No to dalej chyba trafisz. Ja wracam do wejścia. - Grot zatrzymał się i dalej machnął ręką by dać Strupasowi drogę wolną. Garbus już widział ze dwie czy trzy sylwetki mniej lub bardziej zniekształcone które spojrzały w ich stronę. Większość jednak nadal była zajęta swoimi sprawami.

Społeczność liczebnie była zmienna ale mniej więcej oscylowała na poziomie kilku tuzinów. Więc panowała atmosfera małej wioski gdzie każdy znał każdego. No chyba, że doszedł ktoś nowy albo ubył ze starych. Niektóre na pierwszy i drugi rzut oka wyglądały jak ludzie których można było spotkać w każdej imperialnej wiosce czy ulicy. Ale jednak mieli jakieś skazy. Nawet zdarzali się ludzie bez skaz, zwykle małżonkowie i rodzeństwa które po odkryciu błogosławieństwa Mrocznych Potęg zdecydowały się opuścić świat w jakim nie było dla nich miejsca innego niż stos. Ale tych było niewielu, ledwo parę osób. Przynajmniej jak garbus był tutaj ostatnio. No a inni rzucali się w oczu od razu ze swoimi rogami, mackami i kopytami. Trochę jakby mieszkał tu jakichś cyrk z gabinetem osobliwości.

Na drugim krańcu jaskini, gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości kto tu mieszka to widać było serce tej podziemnej osady. Czyli totem z gwiazdą Chaosu zbitą z desek i kości. Obwieszoną czaszkami ludzkimi i zwierzęcymi. Zaraz obok znajdowało się jedna z niewielu konstrukcji zasługujących na miano pomieszczenia czy domu. Tam mieszkał wódz i odbywały się rady całego miasta. Uczty i zarzynanie ofiar ku chwale Mrocznych Potęg. Inni mieszkali w jamach, namiotach, szałasach czy w najlepszym razie byle jak skleconych budach. Wszystko to oświetlały powsadzane tu i tam pochodnie albo ogniska. Ale i tak poza tymi okręgami światła to w pieczarze było raczej mroczno niż jasno. Co nadawało jej tajemniczego i nieco groźnego wrażenia.
Strupas przede wszystkim zamierzał rozmawiać z wodzem - choćby po to, by uwiarygodnić swoją wizytę. Po drodze już ułożył odpowiednią historyjkę - zasłyszał tu i ówdzie że w mieście mają w Kazamatach dziewczynę z Wioski Odmieńców i zamierzają wziąść ją na spytki. Przybył więc ostrzec wioskę - a że strzelał na ślepo, spodziewał się usłyszeć że nikogo nie brakuje. Odetchnie więc z ulgą, ostrzeże jeszcze przed Norsami kręcącymi się po lesie, odwiedzi znajomków i zbierze plotki.
Tyle planu, ale wszyscy znają porzekadło "Chcesz rozbawić Bogów, opowiedz im o swych planach". Cóż do Bogów Chaosu odnosiło się to po trzykroć.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 10-07-2020 o 13:40.
TomaszJ jest offline