Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2020, 16:59   #88
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Smile Scenki przy współpracy z resztą zespołu

Wyprawa do źródła problemów z dostawami energii nie należała do łatwych i przyjemnych. Żołnierze nie mogli nic zostawić przypadkowi dlatego poruszali się w ustalonym szyku sprawdzając każdy skrawek trasy przy użyciu wykrywaczy ruchu. JJ starał się być czujny, ale w jego głowie malował się już plan naprawy uszkodzonej maszynerii. Technik nie wiedział na ile pomocna okaże się Agnes. W zasadzie sam jeden mógłby naprawić przetwornicę o ile części zamienne będą dostępne. Gdyby tak nie było Marine mógłby spróbować naprawić uszkodzoną elektronikę co nie było takie proste. Gdyby problemem były niezwykle małe elementy na płytce drukowanej to do ich namierzenia wystarczyłby zwykły miernik jednak wymiana była już znacznie bardziej skomplikowana. Tutaj w grę wchodziła stajca lutownicza z mikroskopem, której dowództwo nie było w stanie zapewnić na podstawowym wyposażeniu misji...

Kiedy krajobraz zaczął się zmieniać Kapral Jones z zaciekawieniem przyglądał się architekturze pozostawionej przez Xenomorfy. To w jaki sposób Obcy przekształcili korytarze było całkiem fascynujące. Do charakterystycznej ciekawości technika dołączył dreszczyk emocji związany z ewentualnym pożarciem Salasa przez cokolwiek co byłoby na tyle miłe aby to zrobić. Gość grzebał nożem w gównie, które nie było sklasyfikowane w jego malutkim jak orzech pistacji mózgu.


Kiedy oddział dotarł na miejsce Jacob z uśmiechem spojrzał na iskrzącą przetwornicę. Czekał tylko aby Robert Salas błyskotliwie niczym Sherlok Holmes oznajmił, że namierzył problem. W umyśle technika klaryfikowała się już inteligentna wiązanka, której Salas za nic na świecie by nie ogarnął. Niestety całą zabawę zepsuł Hawkes wydając kolejne rozkazy.

JJ nie miał czasu do stracenia dlatego szybko przemieścił się w stronę panela głównego. Agnes przypatrywała się niczym dziecko starające się nauczyć czegokolwiek ponad trzymanie latarki i podawanie narzędzi. Mężczyzna cieszył się, że nie był sam i mógł z kimkolwiek porozmawiać. Trzeba było przyznać, że był zbyt serdeczny i dobry jak na niedocenianego geniusza jakim rzecz jasna był...


Kapral Arc Evanson & Szeregowy John Kovalski


- Rozchodzisz to Kovalski - odparł smartgunner - A teraz pilnuj swojej konsolki. Chcę posłuchać bezruchu okolicy.

- Cisza i pustki, jak na twojej Prom Night... - Zarechotał cicho John.

- Twoja matka jakoś nie narzekała - mruknął Arc uśmiechając się pod nosem- A teraz siedźże cicho… I tak jest nas tu więcej niż trzeba...

Przez chwilę rzeczywiście panowała przy nich cisza i można było słyszeć urywki rozmowy dowódcy z JJ’em i Panią dyrektor a także pełne napięcia pulsowanie trackerów pukających jak niewzruszone niczym serducha. Aż w komunikatorach dał się słyszeć postęp prac naprawczych. Evanson spojrzał na Kovalskiego z niedowierzaniem i zaklął cicho pod nosem. Spojrzeniem spróbował odszukać Reynoldsa, ale z jego pozycji nie było widać sierżanta. W końcu włączył swój komunikator.

- Panie poruczniku. Evanson. Jesteśmy w gnieździe. Rozwalanie jaj zbudzi wszystkie skurwiele z okolicy. Czyli po prost wszystkie.


- To co? Zaczynamy od wstępnej diagnostyki aby namierzyć źródło awarii, a później przejdziemy do szczegółów… - powiedział do Agnes technik Marines i zaczął szybko wystukiwać kolejne komendy na klawiaturze panelu sterowania. - Normalnie musielibyśmy skorzystać z multimetru i kilku innych narzędzi, ale sieć reaktora to niebywale drogie i mądre diabelstwo. Można namierzyć uszkodzony układ bez odchodzenia od konsoli. Ciekawe tylko czy po tym etapie spędzimy z narzędziami kwadrans czy trzy godziny… - westchnął żołnierz. - Ja sobie poklikam, poszukam, a ty opowiedz co tam fajnego w wielkim świecie.

Androidka spojrzała na mężczyznę z… obojętną miną. Zero jakichkolwiek emocji, mimiki twarzy, nic. Nawet najmniejszego drgnięcia powieką.
- Nie jestem tu, by pana zabawiać - Odparła wyjątkowo zimnym tonem, jak na Synta było to możliwe.

- Po co od razu się denerwować… - podjął kolejną próbę komunikacji JJ. – Skoro już pracujemy nad tym razem to pomyślałem, że można umilić sobie czas rozmową. Jeżeli obawiasz się, że przez nasze małe „gadu gadu” nie będę wystarczająco skupiony na zadaniu to się mylisz. No to może ja zacznę… - westchnął technik. – Jacob Jones, lat 28. Moje główne zainteresowania to komputery, wszelka elektronika, ale też mechanika i materiały wybuchowe. W czasie wolnym lubię łazić na koncerty, wystawy sztuki, ale też czytać o nowinkach technologicznych i psychologii. Teraz ty… - uśmiechnął się żołnierz poszukując w architekturze przetwornicy usterki. Jego zadanie polegało głównie na odpytywaniu kolejnych modułów, które albo odpowiadały albo nie. Gdyby któraś odpowiedź wzbudziła jego podejrzenia albo wcale jej nie było JJ mógłby zawęzić pole poszukiwań. Od ogółu do szczegółu.

-Nie jest pan na żadnym portalu randkowym, więc proszę sobie darować przedstawianie swojego profilu. Nie jestem zainteresowana tymi informacjami, ani żadnymi bliższymi znajomościami z kimkolwiek z Marines. Proszę się zająć swoją pracą, lub odstąpić miejsce, a wtedy ja przejmę - Powiedziała Agnes, po czym wymownie spojrzała na dyrektor da Silvę, która tylko wzruszyła ramionami.

- Dobrze, dobrze. – uśmiechnął się JJ. – My tu przyjemnie rozmawiamy, a ja już znalazłem źródła usterki naszego przekształtnika napięcia. – westchnął technik. – Zauważ, że po wstępnej analizie napięcia na wyjściu otrzymujemy wynik o około 60% niższy niż powinniśmy. Idąc dalej widzimy, że nie domaga rezystor o oznaczeniu R137. Będzie to zatem nasz pierwszy przystanek. Drugim problemem w konwerterze mocy jest scalak w dokładnie tym miejscu na schemacie… - pokazał obwolutą na wyświetlonym obrazie żołnierz. – Mam nadzieję, że uda się znaleźć taki sam albo podobny model w częściach zamiennych, bo od tego głównie zależy czy spędzimy tu pół godziny czy nie naprawimy tego wcale. – JJ spojrzał na dowódcę. – Namierzyłem źródło usterki, poruczniku. Rezystor i scalak dały ciała. Musimy przekierować źródło energii na inne przetwornice, uszkodzoną wyłączyć i wymienić wadliwe elementy. Mam nadzieję, że znajdziemy zamienniki. Jak są dostępne bez przesadnych eskapad to naprawa powinna zająć z pół godzinki. – JJ spojrzał na dowódcę jakby ten chciał coś dodać.

- W pobliżu znajduje się magazyn R12, tam mogą znajdować się potrzebne do naprawy części. 39 metrów w tamtym kierunku - Agnes wskazała wyprostowaną dłonią na jedne z wrót w hali.

- Sprawdźcie czy da się je otworzyć.- nakazał krótko Hawkes zwracając się do Agnes i stojącego w pobliżu niej żołnierza… Roberta Salasa. Nie było sensu planować dalej, jeśli te drzwi i tak nie dały się rozewrzeć.

JJ chciałby pomóc w otwieraniu wrót jednak rozkaz nie był przeznaczony dla niego. Spojrzał porozumiewawczo na Salasa po czym sięgnął po swoje narzędzia. Musiał sprawdzić czy posiadał wszystko potrzebne do wymiany uszkodzonych układów. Hawkes zapewne miał swój cel aby wysyłać do przejścia Roberta, a nie jedynego w grupie technika.

Salas nie poszedł jednak sam. Jako operator MT potrzebował osłony/partnera, zabrał więc ze sobą Naomi Richards. Agnes z kolei podążyła parę kroków za nimi. Wszystkiemu zaś przyglądał się uważnie "Shini Hira", w końcu to byli ludzie z jego drużyny… wrota dało się otworzyć bez problemu. Nic nikogo również nie zaatakowało, a Motion Tracker milczał. Było więc dobrze. Teraz więc krótkim korytarzem do małego magazynu, tak jakby okrężną drogą do samego reaktora. 39 metrów, jak niby stwierdziła Agnes.

- Weźcie JJ’a ze sobą i ruszajcie po ten sprzęt potrzebny do naprawy. My tu poczekamy. I bądźcie w stałym kontakcie.- zadecydował Hawkes widząc grupkę, która sama się uformowała. Po czym zwrócił się do Hirikawy.- Rusz z nimi, bo ktoś musi nimi dowodzić. I żadnego podziwiania otoczenia. Bierzecie co macie wziąć i zabieracie się stamtąd jak najszybciej.

- Tak jest - Powiedział Azjata, po czym Bravo 2, wraz z Agnes, ruszyło ku swojemu zadaniu… powoli i ostrożnie, wśród tych całych dziwacznych “pnączy”, przy rozbitych lampach na suficie, krok po kroku, uważnie lustrując wzrokiem każdy kąt na swojej drodze, oraz non-stop posługując się Motion Trackerem. Dwie minuty później znaleźli się przed małym magazynem, w którym według MT również ruchu nie było…

- Kurwa mać - Szepnął Salas, gdy otwarto kolejne drzwi, a Marines mieli wgląd w nowe pomieszczenie.

- Ależ piękny kurnik… - zaśmiał się technik. – Ciężko będzie wydobyć te części nie budząc nikogo. – westchnął JJ.


- Do tyłu i zamykać drzwi! - Syknął “Shini Hira”, co też natychmiast uczynili. Następnie zaś starszy kapral skontaktował się z porucznikiem.

- Sir, tu Bravo 2. W magazynie są jaja. Około 15, niektóre już otwarte z tego co widzieliśmy… szybko się wycofaliśmy, po czym zamknęliśmy drzwi. Co robimy?

- Ja bym rozjebała - Wtrąciła się Naomi, którą usłyszał Hawkes przez komunikator Azjaty.

- I tyle warte te gówniane wycieczki po tym zawszonym kompleksie. Najlepiej by go zbombardować z orbity, zrównać całość z ziemią i ogłosić planetę niezdatną do zamieszkania.- warknął pod nosem Hawkes. I wydał polecenie. - Ostrzał z okolic drzwi. Nie zostawić tam nic żywego i nie wchodzić do środka. A w przypadku napaści, zamknąć drzwi i wycofać się natychmiast. Poinformujcie mnie po rzezi, jaki dała efekt.

- Panie poruczniku. Evanson. Jesteśmy w gnieździe. Rozwalanie jaj zbudzi wszystkie skurwiele z okolicy. Czyli po prostu wszystkie.

[i]Będą miały okazję nas dopaść[i] - rzucił w eter, niby przez przypadek, Billy.

- Możliwe. Ale równie dobrze cały ten cholerny spacerek, był znowu marnowaniem czasu, jeśli znów nic nie zrobimy.- warknął w odpowiedzi Hawkes.

- Mamy androida panie poruczniku. Nie wydziela feromonów. Jaja go… nie zobaczą. - zasugerował Evanson.

- Jeśli da się go użyć.... Użyjcie Veronici do wyciągnięcia brakujących części z magazynu, a potem… wycofajcie się. Jeśli jednak nie będzie innej możliwości, użyjcie siły.- przekazał więc Hawkes Hirikawie.

- Oczekuje pan, że dam zniszczyć drugiego androida? I to androida, który zapewnia mi bezpieczeństwo?- Odezwała się Veronica.

Hawkes nie spodziewał się innej reakcji, więc jedynie wzruszył ramionami. Dotąd bowiem da Silva wykazywała wysokim brakiem zrozumienia sytuacji, a jej zdolność do współpracy opierała się na rzucaniu na zmianę obelgami i żądaniami. Dlatego nie brał androidki pod uwagę jako zasobu który mógłby użyć. Bo była tu de Silva… i miała nad nią kontrolę.

- Cholera… - Evanson sapnął głośno w komunikator. Wkurzyła go uwaga o “drugim” androidzie - Pani android to jedyny sposób, by załatwić to po cichu. A twarzołapy jeśli w ogóle jakieś tam są, to nie są dla niego groźne.

- Pozwolę sobie nie zgodzić się z tą opinią. Kwas ksenomorfów uszkadza także i syntetyczne ciała. Widział pan to. Ale nie w tym rzecz. Mam się na własne życzenie pozbawić ochrony? Czy tak?- Odparła całkiem spokojnie. Wręcz beznamiętnie.

- Nie pozbawić ochrony. Od tego… jesteśmy my. Zaryzykować utratę androida. I tak. Ma pani to zrobić psze pani.- Jego nie było stać na taką beznamiętność. Ton miał napięty.

- W momencie gdy wasz dowódca mi grozi? - da Silva prychnęła lekko rozbawiona. - To będzie ekstremalna jazda. Da pan Agnes.

- JJ, daj jej komunikator. - Evanson upewnił się, że zadanie nie będzie bezosobowe.

Kapral Jones bez chwili zastanowienia wykonał polecenie. Technik z uśmiechem wyciągnął do Agnes rękę z komunikatorem.
- Pani dyrektor chce z tobą mówić. – rzucił uczony. – To bardzo pilne.

- Jest aż tak źle? - Zapytała retorycznie da Silva gdy już Agnes połączyła się. - Zobacz czy dasz radę przynieść im to czego potrzebują.

- Zrozumiałam
- Odparła krótko i zwięźle Agnes przez komunikator. Następnie zaś zwróciła się już do tego ich tam całego Technika-Marine.

- Panie Jacob Jones. Z reguły, w porządnie zorganizowanym magazynie, każda część spoczywa na przeznaczonym dla niej miejscu w regale. Proszę to wyszukać w systemie, żebym jak najefektywniej wykorzystała czas spędzony wśród obcych organizmów, a co za tym idzie, aby ryzyko przebywania w owym magazynie zostało skrócone do minimum.

JJ doskonale pamiętał jego ostatnią wizytę w jakimkolwiek magazynie. Razem z sierżantem Reynoldsem szukali wtedy głowic atomowych na wypadek gdyby ich spacer po kolonii był za mało "rozrywkowy" i trzeba byłoby go zakończyć "bombowym" przytupem. Tamten magazyn nie miał znaczników w sieci, nie miał własnej bazy danych ani lokowania składowanych przedmiotów choćby na mapie analogowej. Razem z sierżantem musieli zatem szukać niczym jaskiniowcy, którzy nie pamiętali gdzie rzucili swoje ubrudzone łajnem maczugi...

Teraz jednak sytuacja miała się zgoła inaczej. Byli na terenie korporacji, na którym wszystko było lepiej zorganizowane i poukładane niż w kochanym Korpusie. Co zabawne Jones miał znaleźć części bez posiadania hasła bezpieczeństwa, które znały Pani dyrektor oraz Agnes. Nie żeby najlepszy haker wśród Marines go potrzebował. Z uśmiechem i serdecznym wyrazem twarzy mężczyzna przystąpił do obalania kolejnych zabezpieczeń korporacyjnej architektury technicznej. Ta jak wcześniej nie stanowiła dla niego wyzwania. Czytał ją niczym książeczkę napisaną dla dzieci rozpoczynających podstawową edukację. Jones bez problemu namierzył miejsce, w którym znajdował się rezystor. Ze scalakiem też nie było problemu.

- Rezystor znajduje się w sektorze B, rząd czwarty, pozycja siódma. Scalak natomiast nieco bliżej, w sektorze A, rząd szósty, pozycja dziewiąta. Kolejno 7 oraz 14 metrów od wejścia do magazynu. Oznaczenia wybranych pozycji oświetlę na zielono podczas gdy pozostałe zostawiamy w standardowym niebieskim odcieniu. Bywaj zdrowa. - dodał na koniec żołnierz ukazując w szerokim uśmiechu rząd białych zębów. - Wystarczy krzyk a przybędę z odsieczą. - zapewnił kobietę szczerze Marine.

Po dwóch minutach Agnes samotnie weszła do magazynu pełnego jaj Xeno. Za Androidką zamknięto szybko drzwi, i zaczęło się nerwowe oczekiwanie.
- Jaja w stanie spoczynku… nic się nie dzieje… poruszam się do odpowiedniego regału… - Meldowała Agnes z wnętrza "wylęgarni" nieco ściszonym tonem.

- Nie reaguj nawet jeśli się otworzą. To reakcja na nas. - Poinformował androidkę Evanson. Oczywiście nie miał co do tego całkowitej pewności. Ale uważał, że otwieranie ognia w gnieździe to będzie koniec ich plutonu. A przynajmniej dużej części jego składu.
 
Lechu jest offline